Wyciąłem to z mojego bloga i nie chciało mi się przerabiać więc forma jest blogowa
Przeleje dziś na strony mego bloga część swoich myśli i przekonań, są to tylko i wyłącznie moje odczucia, więc możecie się z nimi nie zgodzić….
Tak, więc zacznijmy od mojego stosunku do wiary, sam nick mówi za siebie. Jednak skąd on się wziął?? Jestem człowiekiem, który bardzo ciężko znosi porażki i zadręcza się nimi odniosłem jedną bardzo znaczącą, która mnie zmieniła… Zmieniła mnie w to, czym jestem, w człowieka pozbawionego wszelkich zasad, człowieka olewającego życie, hedonistę, człowieka zaabsorbowanego sobą, egoistę, egocentryka, ale także człowieka szukającego własnego miejsca w świecie, szukającego odpowiedzi na to, kim ja jestem… Do tej pory nie odnalazłem jej… Działo się to wszystko roku pańskiego 2001, ten rok szczególnie napiętnował mnie bólem i zawodami,…Ale nie o nich chciałem dziś napisać. Przejdźmy do meritum, dlaczego zowie się De6v6il6, nick ten to efekt mojego zawiedzenia na rodzaju ludzkim (oczywiście nie na każdej osobie, przyznaje zdarzają się jednostki wartościowe), jest to efekt zburzenia wszystkiego, w co wierzyłem, wszystkiego, co ubóstwiałem, co stawiałem na piedestałach, wreszcie jest o efektem mojego (częściowego jak się później okazało) wypalenia, stałem się skorupą bez uczuć (które przywróciła mi Ona ), nie bardzo mnie obchodziło cokolwiek, nie szukałem towarzystwa, etc…
Aj nie napisałem najważniejszego, wypaliła się we mnie wasza wiara w najwyższego, mam po tym wszystkim do tej pory ślady, zasypane popiołem blizny… W każdym razie mój brak wiary objawił się szukaniem czegoś w co mógłbym wierzyć… Uwierzyłem, uwierzyłem w siebie, uwierzyłem w to że to ja mogę być centrum wszystkiego, nie truchło rozwieszone na krzyżu, nie ten który wszystko stworzył i pozostawił nas samym sobie, tylko JA. Tak zaczęło się poznawanie wielu podań i religii, jednak praktycznie każda z nich nie odpowiadała mi pod wieloma względami, ale zapoznałem się z doktryną tzw. sekty Satanistów… Nie przystąpiłem do nich ani nie szukałem z nimi kontaktu, bo ja wierze w siebie a nie w diabelskie moce, nie w co innego jak w rozwijanie własnego Ego, choć przyznam że ich doktryna jest interesująca i życiowa, nie przyjąłem jej w całości. Przyjąłem tylko to co ułatwi mi życie czyli te punkty…
I) Wzgardź litością i słabością, albowiem są one zarazą, która toczy silnego.
II) Nieustannie ćwicz swą siłę, w niej bowiem twa fortuna.
III) Szczęście znajdziesz w triumfie, lecz nigdy w pokoju.
IV) Ciesz się postojem, zaprawdę lepszym jest od zastoju.
V) Bądź dobrym żniwiarzem, a nie zbraknie ci ziarna na zasiew.
VII) Nigdy nie kochaj niczego tak mocno, by śmierci tego - nie dojrzeć.
VII) Budując, buduj na skale - nie piasku; i nie na dziś czy jutro - buduj na wieczność.
VIII) Pragnij więcej i więcej, albowiem podbój nigdy ukończonym nie jest.
IX) I lepiej śmierć wybierz niż ulegnij.
X) Nie twórz dzieł sztuki lecz kuj miecze śmierci, w nich artyzm prawdziwy.
XI) Ucz się samego siebie przerastać, niechybnie zatriumfujesz wszystkiemu.
XII) Krew żyjących, zaiste dobrym jest nawozem dla ziaren nowego.
XIII) Ten widzi najdalej, który zbudował sobie najwyższą piramidę czaszek.
XIV) Nie odrzucaj miłości; traktuj ją jak balast - lecz bądź sprawiedliwym.
XV) Ból i smutek wszystkim wielkim rzeczom za podstawę leżą.
XVI) Przyj nie tylko naprzód - także w górę, albowiem prawdziwa wielkość jest na szczytach.
XVII) Bądź jak poryw nowego wiatru - niszczący i twórczy zarazem.
XVIII) Pozwól miłości życia być celem, lecz wspaniałość uczyń z nich najwyższym.
XIX) Człowiek tylko jest pięknym prawdziwie, lecz najpiękniejszą - kobieta.
XX) Odrzuć precz iluzje i kłamstwa, zaprawdę silnemu - balastem są.
XXI) Co cię nie zabiło - uczyni silniejszym.
Pisałem je już wcześniej, ale bez poparcia ich odpowiednimi argumentami. Co dalej? Cóż zainspirowany pewnym blogiem wyraziłem to co czuję do Boga i do jego krainy wiecznej szczęśliwości, teraz przeleje to tutaj… Nie wierzę, że istnieje coś takiego jak niebo i piekło jest to metoda straszenia ludzi o słabych umysłach i trzymania ich, pod kontrolą, pamiętacie średniowiecze jak trzymano wszystkich w ryzach wiary? Pamiętacie wszystkie te malowidła? Chociażby sąd ostateczny? Miało to na celu kontrolowanie ludzi słabo wykształconych… Ale cóż widzimy po niespełna 1000 lat? Widzimy to samo, jesteśmy lepiej wykształceni a nie potrafimy się wyzwolić z kajdanów (dobrowolnych) jakie narzuca nam kościół… Bóg czy on istnieje? Pozostawił nam wolną wolę i zostawił na pastwę losu, głód, choroby, itp… Powiecie sami jesteśmy sobie winni, ale czy aby na pewno? Czy bóg w jego nieskończonej mądrości nie mógł zapobiec temu co się stało? Jeżeli tak to czemu tego nie zrobił? Mamy wolną wolę? Brednie! Cały czas jawnie bądź pod płaszczem dbania o wasze dobro próbują was kontrolować, narzucając kolejne zakazy i nakazy mówiąc, że traficie do nieba… A co ja na to? Kolejne brednie, ktoś tam był? Ktoś może poświadczyć, że ono istnieje? Zapewne czytaliście księgę apokalipsy… Zacznijmy od tego że nie wiem co brał św. Jan ale też to chce… Cóż on nam w swojej wizji nagryzmolił…
„Potem miałem widzenie. Oto drzwi stały w niebie otworem. A głos, który przedtem słyszałem, a który przemawiał do mnie niczym brzmienie trąby, rzekł: Wstąp tutaj! Pokaże ci, co się ma dziać tron stał na niebie, a na tronie ktoś siedział; a ten, na nim siedział, podobny był z wyglądu do kamienia jaspisu i sarediusza. A wkoło tronu roztaczała się tęcza podobna do szmaragdu. Wkoło tronu stało jeszcze dwadzieścia cztery innych tronów. Na tronach siedział dwudziestu czterech starców, przywdzianych przyodzianych białe szaty, a na swych głowach mieli złote korony. Od tronu wychodziły błyskawice, huk i grzmoty…”
To nie wszystko, czytajcie dalej…
„Przed tronem było niby szklane morze, podobne do kryształu. W pośrodku, przed tronem i wokół tronu znajdowały się cztery żywe istoty, mające pełno oczu z przodu i z tyłu…”
Część następna
zabawnie pisał nieprawdaż? Po ilu dropach się tak świruje?
„Każda z tych czterech istot miała sześć skrzydeł, pokrytych wkoło i wewnątrz oczami. Śpiewały nieustannie, we dnie i w nocy: Święty, świety, świety, Pan Bóg wszechmogący, który był i który jest, i który przyjdzie.
A gdy te istoty oddawały chwałę, cześć i dziękczynienie temu, który siedział na tronie i który żyje na wieki wieków, dwudziestu czterech starców upadało na kolana przed obliczem siedzącego na tronie i oddał cześć temu który, żyje na wieki wieków.”
Macie dość? Bo ja tak… A teraz wyobraźcie sobie siebie tam, bijących pokłony waszemu bogu, śpiewających na jego cześć… Ale to nie wszystko jeżeli się tam dostaniecie musicie czuć się szczęśliwi, inne jego kochane dzieci nie miały tyle szczęścia… Ale żeby się o tym dowiedzieć przeczytajcie Apokalipsę wg. Św. Jana. Cóż ja mogę rzec chromolę takie niebo… Niech wszechmogący bierze swoje dobre owieczki… Dla mnie liczy się tylko jedno TU I TERAZ. Dobra kończę jak ktoś to wszystko przeczytał to respect dla niego