co znaczy mieszkamy od siebie 70km przy dobrych wiatrach widzimy się raz na tydzień ale jaką radoche mamy jak już sie zobaczymy
Devill...podziwiam cie...moja dziewczyna mieszka ok.200-300 m ode mnie...staram sie spedzac z nia kazda mozliwa chwile...ostatnio jak wyjechala na prawie 2 tygodnie czulem sie jakby ktos rozerwal mnie na 2 czesci z zabral mi druga polowke...bedac ze znajomymi w barze co chwila spogladalem na drzwi liczac ze pojawi sie w drzwiach...nie potrafie sobie wyobrazic dluzszej rozlaki z moja dziewczyna...
milosc dla mnie jest uczuciem ktore dodaje czlowiekowi skrzydel...czkowiek, ktory nigdy nie kochal jest czlowiekiem ubogim, niespelnionym, tracacym jedno z najwspanialszych przezyc/uczuc w calym zyciu...jak mozna przezyc zycie i nie pokochac kogos ??...dla mnie rzecz niepojeta
milosc niekiedy sprawia ze cierpimy...niekiedy po takim ciosie trudno sobie wyobrazic aby to uczucie moglo ponownie sie w nas odrodzic...jednak zgadzam sie tutaj z Devilem ze milosc z jednej osoby mozna "przelac" na druga osobe...w moim przypadku nie tyle bylo to "przelanie" uczucia lecz jego "odrodzenie"...nastapilo ona z taka sila ze sam bylem tym zakoczony...lecz teraz, patrzac na to z perspektywy czasu (4,5 roku jestesmy razem ) zauwazam ze to uczucie wcale nie przygasa, wrecz przeciwnie...rozkwita ona z kazdym dniem, sprawiajac, ze czekam na kazdy nowy dzien...
w milosci jestem strasznym ryzykantem...stawiam wszystko na 1 karte...poswiecam sie caly dla osoby z ktora jestem...inaczej sobie tego nie wyobrazam...jak mozna byc z kims na "pol gwizdka" ??...milosc jest uczuciem w ktore trzeba sie samemu zaangazowac...nie rozumiem ludzi ktorzy maja po 2-3 dziewczyny...wydaje mi sie z esa to osby ktorej jeszcze nie odnalazly tej wlasciwej osoby i ciagle szukaja...
bo ja się nią nigdy nie znudze mimo iż czasami nie mamy o czym rozmawiać ja lubie poprostu przy niej trwać i patrzeć na nią
widze Devil ze jestesmy podobni do siebie...ja z natury jestem malomowny...moja Karola wrecz odwrotnie
...zdarzaja sie takie chwile ze moge po prostu wtulic sie w nia jak male dziecko tulace sie do swojej matki i lezec tak przez dlugi czasu...rozkoszujac sie jej cieplem, zapachem moge nie zamienic z nia ani jenego slowa...ona niekiedy nie potrafi tego zrozumiec ze nie chce sluchac jak minal jej dzien, co robila na uczelni, kogo spotkala...chce po prostu "byc" z nia...nie ma slow ktore byly by wyrazily to co dzieje sie miedzy nami...staram sie zawsze rozkoszowac kazda chwila spedzana z moja dziewczyna...slowa sa mi do tego zbedne...jak to spiewaja chlopaki z Depeche Mode...ENJOY THE SILENCE !!
Kto z was ma dziewczyne ? uważacie że ją kochacie ew. ona was? Ja mam dziewczyne od pól roku i niewiem czy się kochamy... tzn. napewno coś między nami jest i zależy nam na sobie ale to chyba jednak nie miłość narazie... nie oddalibyśmy się za swoje osoby torturom... ale jeszcze dużo czasu przed nami.. a ja się cieszę że usłyszałem jej głos i że jestem troche pijany ehhh.... Monika...
ja mam dziewczyne i WIEM ze jak kocham...w innym przpadku nie byl bym z nia...al epo tym co napisales Gipsi mozna stwierdzic ze nawet jesli jeszcz ejej nie kochasz, to na banek jestes w niej zakochany
...tego raczej sie nie wyprzesz
...mozliwe ze wasze uczucie potrzebuje czasu, ale gdy rozkwitne...sam zobaczysz
W miłość należy zagłębiać się powoli. Jeśli skoczymy w nią jak w nieznaną wodę, możemy rzeczywiście zbnaleźć partnera na całre życie....., ale co jeśli nie?
Magu, tu sie nie zgodze...jestem zywym przykladem ze mozna...zamin poznalem moja obecna dziewczyne bylem z inna...i co bylo dla mnie wielkim zaskoczeniem rzucilem moja dziewczyne dla zupelnie nie znanej mi osoby (wtedy) dla ktorej poswiecilem sie od razu...i teraz nie zaluje
bo zakochani są jak szaleńcy...
zakochanie to SA szalency :lol: