Hidinobonisolokirika:
ja do paprania się zdecydowanie nie nadaję...mam zbyt wrażliwy nos.
Ponoć człowiek może wstrzymać oddech na parę chwil.
jak dla mnie zdecydowaie cięższa byłaby praca prz dzieciach i domu. Wolę pracę zawodową gdzie ludzie mnie szanują
Na szacunek trzeba sobie zapracować/zasłużyć. Ciekawi mnie, jaka to praca, gdzie już na starcie cieszyłabyś się szacunkiem swoich współpracowników, skoro nie potrafilabyś sobie na niego zasłużyć u własnych dzieci. Niektóre z nich szanują swoich rodzciów, inne nie. A potem taki się dziwi...
a sama mam wytyczone prawawa i obowiązki.
W pracy masz narzucone prawa i obowiązki. To taka drobna róźnica. Gdy będziesz mieszkała sama, wtedy dopiero mozesz napisać, ze sama wytyczasz sobie prawa i obowiazki, bo jeżeli z kimś - to zawsze są to jedynie kompromisy. No chyba, że jesteś strona dominującą, to wtedy narzucasz innym domowniką swoje prawa i obowiązki.
Poza tym dzieci to młe potworki.
Które się potem staja dużymi potworkami? To raczej zależy od tego, czy rodzice potrafią je odpowiednio wychować.
wiesz...chyba wolałabym być zgwałcona niż żyć ze swiadomością, że jakieś drechy zatłukłytanta na śmierć przez mnie [bo by ich zatrzymywał]
Ta, nie wiem, jak czulaby się normalna dziewczyna, do tego przypuśćmy dziewica, będąc gwałconą na oczach swojego chłopaka, bądź gdy ten da nogę. Naprawdę, bardzo ciekawe. A juz bardziej mnie ciekawi, jak czułby się jej chłopak, który by tylko się temu przyglądał, bądź dał nogę - najwidoczniej strach przed pobiciem, śmiercią w obronie ukochanej, poszedł się... hmm... kochać.
często to właśni ojciec ma instynkt silniejszy niż matka...zresztą widać to już po samym pragnieniu "chce mnieć syna".
Sprecyzuj, czy masz na myśli: instynkt macierzyński, instynkt ojcowski, czy instynkt zwierzęcy <chęć przedłuzenie rodu i inne takie brednie>.
Z tym,że wydaje mi się, że facet ma to dopiero jak już dziecko się urodzi,a kobieta jeszcze jak jest w ciąży...
Ta. Matka kocha dziecko, bo jest, zaś na miłość ojca, musi ono sobie zapracować/zasłużyć.
oczywiście-dalej może się bać niedźwiedźia ,ale to niedźwieć ma większe poody,żeby bć się człowieka...
Niedźwiedź wie, czemu ma się bać człowieka, czy ten jego strach jest podobny do tego, gdy widzi inne zwierzę? Bo ciekawi mnie, czy maja w tym lesie szkoły dla małych niedźwiadków. Nasz strach pochodzi od tego, że zdajemy sobie sprawę z grożącego nam niebiezpieczeństwa, zaś zwierzęcia od tego, ze nie wiem, z kim ma do czyniania <no chyba, że widzialo wcześniej - wtedy to już tylko ratowanie przez niego życia, instynkt>.
To nam przychodzi dopiero na skutek życia w społeczeństwie i wychowanie. Gdyby np. odizolować dziecko od świata, nie zastanawiałoby się czy zabicie czegośtam jest złe byle by mieć jedenie i przeżyć
Na mojej twarzy zagościł w tym momencie wredny uśmieszek. I tym się czlowiek róźni od zwierzęcia - dostosowuje się do otaczającego go środowiska. Idąc twoim przykładem: zabierz na wychowanie na przyklad tygrysa. Ciekawi mnei, czy nauczysz go pisać, mówić, myć się, ewentualnie, czy zostanie wegetarianiem.
Poza tym człowiek zabijając zwierze też nie zastaniawia się,czy miało ono rodzinę itp.
Ponieważ pojecie "rodzina" w przypadku człowieka, nieco się róźni od tego, jaki reprezentuja sobą zwierzęta.
Po prostu zabicie przedstawiciela innego gatunku na ogół nie liczy jako coś złego...to jak ze zwierzętami,bo np wilk też rzadko zabija wilka
Tak samo, jak zabicie inne człowieka o innym kolorze skóry/poglądach/inne, bądź upośledzonego dziecka. To tylko kwestia przyzwyczajenia. Dla was zabite zwierzę, znaczy tyle, co produkt na wystawie sklepowej. Ciekawi mnie, ilu z was mogło by przypatrywać się, jak odrąbuje się siekierą głowę np: królika <kilka razy, gdyż za pierwszym nie często się to udaje>, potem obedrzeć go ze skóry, nastepnie pozbawić organów wewnętrznych, ugotować, przyozdobić, na końcu zaś zjeść. Na początku to moze i szokować <wtedy niektórzy zostaną wegetarianinami>, ale z czasem stanie się to tak samo naturalne, jak zaprzeczenie sobie herbaty.
To jak żołniesz, szkolony po to, by zabijał - jeśli trening będzie skuteczny na tyle, by wyprać z niego emocje, by mógł stworzyć sobie barierę oddzielającą świadomośc tego, czego się dopuścił. Jeżeli trening będzie niewystarczajacy, dopadną go wyrzuty sumienia. Tak samo jest w przypadku rzeźnika - kwestia przyzwyczajenia, trening w zabijaniu zwierząt. Po prostu to robi. Tak samo lekarz <dopuszczający się aborcji>. Po prostu to robi - na życzenie "matki". Każdy byłby zdolny do zabicia drugiego człowieka, o ile zostałby w tym celu wyszkolony, badź zmusiły by go do tego okoliczności. Wyrobia sobie tę barierę, zabiją, a potem będą prowadzić w miarę normalne życie. To, że kiedyś dopadna ich wyrzuty sumienia, to juz zalezy od samego człowieka.
Nie tylko. Często jedno stado tłucze się z dreugim też po to by coś osiągnć-np. dostęp do wody,lepsze tereny łowiecki itp
Dostęp do wody, tereny łowieckie - to w końcu zapewnia zwierzętą przetrwanie.
Wojna o szlaki handlowe - zapewnia człowiekowi jedynie szybsze przetransportowanie np: przypraw. Bez nich przeżyje, w końcu mięso zje. Ale z nimi potrawa będzie smaczniejsza, a wojna przyniesie dochody kupcą. Czyli: prowadzą wojnę, by coś osiągnąć, nie, by przeżyć.
Znowu się nie zgodzę-młode są bardzo ciekawskie,a i dorośli migrują w poszukiwaniu np. lepszej nory,żeby samic mogła urodzić szczeniaki w wygodniejszym miejscu...
Znowu się uśmiecham. Jeżeli zwierzęciu nie będzie brakowało niczego, co zapewni mu przetrwanie, nie będzie świadomie zmieniało swego terytorium na inne. Po prostu to co ma, wystarcza mu. Człowiek natomiast, zawsze ma nadzieję na coś lepszego. Młode są ciekawe światy, na początku, zaś później, wystarczy im to, co pozwala im przetrwać. A u człowieka - jest ciekawy od początku, a w niektórych przypadkach, do samego końca.
co prawda nie robią nic bez powodu,a człowiek podróżuje dla własnego widzimisie
trzymaja się swoich terytoriów, dopóki mogą przetrwa - zaś człowiek będzie starał sie ułątwić sobie życie, sprawić, by było przyjemniejsze... Bedzie chcial zobaczyć, co jest za tą górą setki mil dalej...
Niesamowite, już o tym pisałem.
Do pewnego czasu tak będzie,ale potem dziecko zaczęło by się pytać "mamusiu-dlaczego nie jestem taki jk inni?"
"Bo miałeś pecha.". A poważnie: należy mu wyłumaczyć jego chorobę. Na czym ona polega, jak to się stało. Taka poważna, pierwsza, rozmowa moze zostać przeprowadzona na wiele sposobów i wiele czynników ma wpływ na to, co mu powiemy.
Wtedy jeszcze matka może je uspokoić,
Czym? Że każdy jest inny, a on jest inniejszy? Po co owijać w bawelnę? Lepiej niech dowie, co mu dolega od własnych rodziców, niż żeby został brutalnie oświeconym przez swych rówieśników, bądź obcych mu ludzi.
e potm nadszedłby czas gd dziecko zacznie spotykać i bawić się z rówieśnikami,a oni go nie zaakceptują,bo jest inny i będą się z niego wyśmiewać...
Czy sądzisz, ze dzieci nie śmieją sie również i ze zdrowych? Ach, wybacz, zaśmiałem się przed chwilą... Gdyby rodzicie nauczyliby ich takiego pojęcia jak tolerancja <w co wątpię, bo niektórzy go nie znają, bądź nie chcą poznać>. Wychodzi dziecko na ulicę i to od niego zależy, jak ma wykorzystać zdobytą wiedzę. Ale takową, musi najpierw posiadać. Zresztą, gdyby to skutkowalo, to nie byloby tej rozmowy - w końcu inne dziecko, to również dziecko. Wymaga więcej uwagi, poświęcenia ze strony rodziców, ale to też dziecko, majace prawo do życia i szczęścia.
...dzieci potrafią być jescze okrutniejsz niż dorośli...
Raczej jeszcze głupsze.
właśnie przez swoją "niewinną" dziecięcą szczerość.
Osoba dorsola, tez takową posiada, ale boi się konsekwencji, które moze ponieś, mówic swemu pracodawcy, że jest glupi. Dziecko tej wiedzy po prostu nie posiada <wiedzy na temat grożących mu konsekwencji, żeby nie było niedomówień>.
Potem dziecko dorośnie i nie będzie zdolne do samotnego i samodzielnego życia
Będzie. Takie dziecko dobrze wie, ze nie może liczyć na pomoc innych i dobrze wie, że będzie samotne. To da mu znacznie więcej motywacji, chęci do tego, by udowodnić, że jednak jest coś wart od tych zdrowych. Swoja drogą, wiele osób zdrowych na umyśle i ciele, nie jest zdolne do samodzielnego życia i boi się samotności jeszcze bardziej od chorego dziecka. Co nie znaczy, ze każde - tak jak i w tym przypadku.
zawsze będzie na czyimś rachunku i zawsze będzie niezrozumiany i ceirpiący...
Pewna, to jest tylko śmierć. U czlowieka w pełni zdrowego, takiego objawy nie wystepują? Znaczy się, to całe niezrozumienie i cierpiernia? Jasne. Wielu geniuszy cierpiało na jakieś choroby zarówno fizyczne, jak i psychiczne, a mimo to, byli w stanie prowadzić samodzielne życie i do czegoś dojść. Zawsze istnieje ta szansa.
poza tym kiedyś ta matka , od którj dobre słowo się liczyło umrze i na świecienie zostaie już nikt.
Każdy kiedyś umrze. To, jak człowiek to zniesie, nieważne, czy zdrowy, czy chory, zależy już tylko od niego.
Może i chce póki nie pozna ludzi i okrutnego świata...
Albo własnej matki. Równie dobrze możemy w ten sposób zabijać zdrowe dzieci. W końcu kiedyś dorosną i też poznaja ten okrutny świat. Że o innych ludziach nie wspomne. Swoją drogą, śmieszy mnie jeden fakt - samobójstwa ludzi zdrowych, a wprost marginalne zjawisko w przypadku ludzi chorych. Najwidoczniej chęć, wola życia, objawia się w ludziach, ktorzy mogą je w każdej chwili stracić.
poza tym liczy się też szczęście matki,a przeżycia całego swojego istnienia na opiece nad niedorozwiniętym dzieckiem raczej nie uszczęśliwi przyszłej mamy [która może mieć np. dwadzieścia pare lat i przez jakieś sześćdziesiąt kolejnych będzie uwiązan]
Dziecko chore wymaga większej opieki, od dziecka zdrowego. To jedyna, zasadnicza róźnica. Jeśli matka będzie zaniedbywać dziecko, nieważne już jakie, to na jedno w sumie wyjdzie. Swoja drogą - wiele kobiet robi karierę, majac jednak dzieci, czasami nawet te "inne". Najwidoczniej można sobie z tym wszystkim poradzić. Ale jeśli dla kogoś to problem znaleźć czas, by opiekować się własnymi dziecmi, to niech wogóle nie zostaje rodzicem. W końcu, to problem.
Może ten ból zniesie? Moze nawet nie bedzie zdawało sobie z niego sprawy?
może i do czasu nie będzie ale świat i inni ludzie szybko go uświadomią...
Ta, uświadą mi, że coś mnie boli. Świetnie wyrwane zdanie z kontekstu.
Bez przesady...
Cały czas o tym myślę.
nie chodi o samobójstwo,ale widziałam wystrczająco dużo zgryźliwych staruszków,którzy mieli gdzieś,to,że ich dzieci też muszą pożyć. Np matka sąsiadki była już tylko leżąca i przy łóżku miała dwoneczek...którym nawalała cały czas....w końcu sąsiadka nie mogła dosłowni wyjść z domu i nie maiła życia...
A o co, jak nie o samobójstwo? Bo nie zrozumiałem w takim razie tego, albo sobie coś dopowiedzialem... W końcu im szybciej zginiesz, już po odchowaniu dzieci, tym szybciej przestaniesz być dla nich ciężarem, wiec w czym problem?
Będę twierdził, ze opieka nad chorymi rodzicami, pomoc im wtedy, gdy tego będą potrzebowac, to w pewien sposob mój obowiązek, pewien rodzaj na spłątę długu, dzięki któremu mialem co jeść, w co się ubrać i bylem w stanie zaspokoić swoje zachcianki.
Jak sama napisalaś, ta kobieta ciągle leżała - ciekawe, jak samodzielnie mialaby się np: załatwić, umyć, coś zjeść. Naprawdę ciekawe. W sumie, jeśli to taki kłopot, to ta twoja sąsiadka zawsze mogła ja zostawić, przestać odpowiadać na dzwonki. Zastanwó się, dlaczego tego nie zrobila. Choć przez parę chwil.
Stary człowiek często boi się zostać sam. Nigdy nie wie, kiedy umrze. Czy tak trudno zrozumieć, że wtedy naprawdę, jak nigdy wcześniej, chcą oni pobyć ze swoją rodziną, być przy swoich bliskich? Chyba nie. Niektórzy są zgryźliwi itd. Ale moze po prostu nie mogą wyrazić tego, przyznać się, ze potrzebują drugiej osoby? Że boją się zostać samemu na świecie? Nie potrafią tego okazać w inny sposób. A wraz z wiekiem, perspektywa śmierci zliźa się coraz bardziej.
W naturze jest tak,że młodzi w pewnej chwili muszą opuścić rodzinne gniazdo i się usamodzielnić....zacząć żyć na własny rachunek,a rodic echyba nie powinni im utrudniać rozwinięcia się i założenia własne rodziny
Dla dziecka, osoby dorosłej, to nie problem opiekować się własnymi rodzicami - to nawet pewien dług, który splacamy za ich czas, pracę i opiekę nad nami, gdy byliśmy bezbronni.
Chodziło mi o pomoc w chorobie, o świadomość, że nasi rodzice mogą na nas zawsze polegać/liczyć na naszą pomoc. W końcu rodzice nas chowaja po to, byśmy byli zdolni do samodzielnego życia, byśmy dali sobie w nim radę.
większość z tego jest śmiechu warta
Pozwól, że zaśmieję się dopiero wtedy, gdy zrobi to chudzielec, nie chodzący na siłownię, bez żadnej możliwości obrony ukochanej, gdy na jego oczach, będą ją gwałcić. Śmieszne, jak cholera.
często uczą ,co trzeba zrobić,ale tak na prawdę w sytuacji zagrożenia człowiek traci głowę i już nic nie umie...
Uczą właśnie tego, by ja zachował. Śmieszne jest to, że każdy panikuje, jak go zaczepi drech, ale on jakos zachowuje spokój i powage. Jasne. Jest taki poglad w kregach tych, co ćwiczą sztuki walki po kilka lat - glowa zapomni, cialo nie.
poza tym te kursy to tylko praktyka na spokojnie i
Ta, na spokojnie - w granicach normy. Byłaś kiedyś na prawdziwym treningu? Fakt, że tam siebie nie zabijają, nie oznacza, że nie okaleczają <złamany nos, czasami ręka - to nic nadzwyczajnego...>.
potem wychodzi taki kursant myśąc,że jest silny...
Jak ktoś szuka zaczepki, to ją na pewno znajdzie. Ale silny, w miarę normalny człowiek, tego raczej nie robi. Dopiero gdy ktoś go zaczepi, to dzięki poczuciu, że jest silnijeszy, dzięki treningowi, jest w stanie zachować zimna krew i jednak jego głowa nie zapomni tych godzin na sali treningowej.
za pierwszym rogiem dostnanie w łeb,bo będzie myślał,że d radę
Lepiej dostać w łeb, sądząc, że jednak da radę, niż wtedy, gdy się im poddało z powodu słabej woli, braku odwagi. Pewność siebie też się liczy.
bardzo proste,ale czy mógłbyś patrzeć spokojnie jak tną ci kumpla?
Ja nie oczeukuję pomocy od innych, niech nikt jej nie oczekuje odemnie.
Ja przyjacielowi, zawsze pomogę, oni zawsze pomogą mnie. A co do kumpla - mogę mu pomoc. Co do obcego człowieka - zastanwialbym się. A gdybym nie miał wyboru i musiał na to patrzeć? Patrzylbym. Nic by mnie to nie obchodziło. Gdyby mnie kroili i ktoś by patrzył? Niech patrzy. Co moze on zrobić, skoro sam nie byłem w stanie sobie poradzić?
Prezykjaźń polega na tym ,żeby sobie pomagać...nie chodzi nawet o rzucanie się samemu na bandę zbirów,ale sam telefon na policję itp. może nieco pomóc
Dobry przyjaciel, wyciagnie cię z pierdla. Najlepszy będzie siedział w nim razem z tobą i powie z uśmiechem na posiniaczonej mordzie - "te, fajnie było, nie?". Jak juz wspomniałem - przyjaciel, a nie dla mnie obcy człowiek. Kumpel, a przyjaciel, to też róźnica. Kumplowi moze pomogę - jeśli istniałby ciut szansy, że i on mi pomoże.
Najgłupsza sytuacja byłaby jakby jeden taki z tłumu się wyrwał i chciał pomóc mając nadzieję,że reszta ruszy za nim i wspólnie rozpykają bandziorów....a reszta nie ruszyłaby tyłków...damn....zresztą nie ma tu co czekać na jednego bohatera,bo skoro kolesi jest np. 3,to już trzy inne osoby miały by szansę
Troska o własna skórę jest silniejsza, niż o obcych ludzi. Tak jest przeważnie, bo i tak wszystko zależy od samego człowieka.
Może nie rycerza,ale osobnika silnego...dobór naturalny. Oczywiste,że dsamica raczej nie wybierze kogoś,kto nie będzie w stanie jej obronić chyba,że sama ma warunki,żeby bronić jego]
Wybierze, jeśli zobaczy w nim coś, czego nie widzą inni. Tu raczej nie chodzi o to, czy jest w stanie obronić, ale o to, czy wogóle będzie próbował.
OK..ale zawsze będzie tak potrzeba spłacenia długu...poza tym jeszcze trzeba wziąć pod uwagę "rozmiar" przysługi. Np. czym spłacisz pożyczkę tysiąca złotych poza pieniędzmi [no i może uratowaniem pryjacielowi życia,ale to się nie liczy ]
Świadomość tego, że może na ciebie liczyć. Życie przyniesie możliwość spłąty długu. Kto wie, czy mój przyjaciel nie znajdzie się kiedyś w identycznej sytuacji, jak ja kiedys.
gorzej,że czasami [często] dziecko nawet nie chce słuchać starszych...uważa,że ich sposób myślenia jest inny,przestarzały...i spróbuj się z takim dogadać,...
Spróbuję. W końcu zawsze można spróbowac. Wszystko zależy od tego, czy argumenty przez nas podane trafią do dziecka. Jeśli mamy je przestarzałe - to spróbujmy poznać jego opinię, następnie zapoznać się z tym, co ogląda w TV, czego słucha, w co gra, co robi. To da nam informacje, skad wziął się u niego dany poglad. Potem, znając już przyczynę, będziemy mogli przygotować skuteczną kontrargumentację.
W tych czasach już każde dziecko wie co robią z człowiekiem papierosy, alkohol itp. . Rodzice praktycznie nie mają już czego tłumaczyć...wpływ środowiska młodzieżowego jest za silny i ciągle przybywa młodych pijaków/palaczy,bo alkohol i papierosy są ogólnie zakazane w społeczeństwie
Dziecko mysli. Czuje. Wie, że to szkodzi. Jeśli jest na tyle słabe, by podporządkować się społeczeństwu, to juz jego wina. Zresztą, skoro ktoś sięga po papierosy, alkohol, to znaczy, ze chce to zrobić. A jeżeli robi to zdajac sobie sprawę z zagrożenia, to jego wybór. Rodzic, który tłumaczył, próbował mu pomóc, nie ponosi przecież za niego winy. Moze tylko za to, że jego dziecko nie posiada silnej woli, bądx sam robi to, czego mu zakazuje <pali, pije itd>.
[nie tylko przez rodziców] dla niepełnoletnich...i nawet jak rodzic nic nie mówi,albo tłumaczy i nie zabranie dalej zostają kuszącym owocem zakazanym
To jak z narkotykami - każdy wie, że szkodzą, ale biorą. Ich sprawa. Ich wybór. W końcu - to rodzicie podaja mu kieliszek, papierosa, narkotyki?
Taaaa...w mojej obronie da mi w mordę...gratulacje...napastnicy sami by stanęli jak w ryci ze ździwienia...
Nie uderze kobiety przy zdrowych zmysląch, w normalnych okolicznościach, nigdy. Ale jesli ma to jej uratować życie, obronić przed gwałtem, wylaczyć ją na chwilę z jej głupich poglądów <jak w tym przypadku, żeby nie było>, to zrobię to. Na co mi ona potrzebna? By ta banda mogła mnie przytrzymywać i kolejno ją posuwać na moich oczach? Ma uciekać - mnie pobija/zabiją, ale ona przeżyje. Sprawiedliwa wymiana. I na zwykły rozum - czy kobieta da radę drechą bardziej od faceta? Chyba, jak ty wolisz, da się zgwalicić, by ten mógł zwiać. Załosne.
chłopak oszczędza im kłopotów sam spuszczając bęcki swojej dziwczynie
Jedno uderzenie - by nie zostawałą z nim razem. W szoku by zaczela uciekać. Po co miałby się on przejmować jeszcze nią? Po co miałby co chwilę patrzeć, czy ktos jej nie bije, nie dotyka? Po co ma dla neigo stanowić ciężar w takiej sytuacji? Takie głupoty, jak zostanie razem z nim, to już przegięcie.
przyjdziesz spytać jak miną dzień...odpowiedz-dobrze i dalej grają w jakąś nawalankę...świetny kontakt z rodziną
Ta, olcja, ze sam był z nim zagrał, podpowiedział, co ma zrobić w grze, nie istnieje? Tylko się zapytanie, jak minąl dzień? To wogóle rozmowa, czy zwykłe uspokojenie sumienia, które mówi nam, że zanidbujemy dziecko?
ja i mój pies
Gratule szczeniąt.
No widzisz...a ja się spotkałam. Pod wpływem alkoholu człowiek staje się zarówno bardziej szczery,spontaniczny i warażliwy na uwagi innych. Przez to zdecydowanie łatwiej o bójkę niż gdy człowiek jest trzeźwy i stara się nie słyseć/lekceważyć głupie komentarze
Gdyby człowiek nie ignorował głupich komentarzy pod swoim adresem, to może ich wcale by nie bylo.
jasne,ale czy mało jest takich ludzi,którzy przez samych siebie wszytsko stracili?
A dużo jest takich, którzy to stracili nie starajac się niczego z tym faktem zrobić?
Przepili, stoczyli się itp
Jeżeli nic nie próbowali z tym zrobić, mieli za słabą wolę, to pretensję mogą mieć tylko i wyłącznie do siebie. Róźnia polega na tym, ze ja nie uogólniam źuli, widząc w nich jedynie ofiary losu <bo inaczej tego nazwać nie mogę>, a ludzi, którzy pomimo starań nie byli w stanie sobie już pomóc. Więc szukajaw zapomnienia w alokoholu.
albo czy mało jest rodzin,które nie pracują [nawet nie starają się znaleźć pracy],a wystawiają swoje dzieci na żebry,żeby inni się litowali...
Jeżli nie staraja się znaleźć pracy, to jest to pożałowania godne. A co wtedy, gdy pomimo ich usilnych starań, nie mogę jej znaleźć? W końcu co innego mieć pieniądze choćby zarobione i w taki sposób i mieć czym nakarmić dzieci, a co innego, gdy się nie ma juz nic.
ja osobiście brzydzę się kobietami,które żebrają na zimnie z malutkimi dziećmi zamiast znaleźć im jakieś ciepłe miejsce [chociaż tak na prawdę wiele z nich ma domy,a dzieci po prostu bardziej "chwytają z serce" przechodniów]
Nie tylko ty się brzydzisz, zapewniam. Ale nie bede wszystkich ludzi potępiał, którzy w taki sposób próbuja zarobić. Za cośto mieszkanie trzeba opłacić, a to, że ludzi naprawdę chwytają male dzieci - to fakt. Mieć te 2 zł więcej w ich przypadku, a nie miec, to cholernie duża róźnica.
Bez przesady..takiego to dziewczyny nie widzą,bo po prostu nie wychodzi na ulicę...zresztą to mi troche tant przy konsoli przypomina
Bez przesady. Wychodzi na ulicę to co, podbiegnie do niego jakaś dziewczyna i wywiązę się z tego jakaś głębsza znajomość? W sumie niech ktos mi wytłumaczy, czemu to zawsze facet stara się o dziewczynę, a nigdy ona, o faceta. Ach, nienawidże stereotypów.
Mo.że i skrywa,ale pierwsze wrażenie odgrywa ogromną rolę
Raczej ogromne nieporozumienie. Zawsze można podpiąć to pod to, że za pierwszy razem zrobi na tobie dobre wrażenie, a za drugim i trzecim i kolejnymi, będzie sie staczał. Liczy się szersze spojrzenie na danego człowieka, całokształt.
jak wyskoczy mi facet, który będzi traktowł mnie jak kretynkę
Bez powodu będzie cię w takowy sposób traktowal? Ot, tak sobie, rekreacyjnie?
co rusz rzucał tekstami typu "maleńka" "bejbi" itp.,to potraktuję go jak worzącego się kretyna i nie będę chciała mieć z nim więcej kontaktu...i może sobie wiersze pisać
Racja, po co mu powiedziec, by tak nie robił. W końcu to trudne. Lepiej dać sobie spokój. Cudnie.
Może chwila załamanie....krótkotrwły impuls....załamanie nerwowe...depresja...gorzej,że trudno na odwyku znowu nie mieć depresji
No właśnie. Jeśli istniał cień szansy, ze na zdrowy rozum moze sobie z tym nie poradzić, to chyba logiczne wydaje się, że w depresji tym bardziej? Istnieje coś takiego jak zdrowy rozsądek, umysł człowieka. Tylko ludzie słabi staraja się na wszystko znaleźć odpowiedź - chwilowy impuls - niż spojrzeć prawdzie w oczy: że przesadzili.
W niektórych kulturach jest odbierana jako odwaga i honorowa śmierć [np. japonia]. Lepiej umrzeć niż wydać swoich na torturach.
Nie wiedziałem, że nagle rozmawiamy o kulturze. Nie wiedziałem, ze mówimy o samobóstwie wynikajacym z trafycji. Ciekawe. I już pomijam fakt, że plama na honorze odbijała się na całej rodzinie w Japoni, a nie tylko na jednym człowieku. A co do tortur, to też nie jestem pewien, czy ktoś w nich uczestniący, nie wybral by szybkiej śmierci.
jak chodzi o podpalenie,to nigdy! Nawet jeśli miałby to być numer kaskaderski...śmiuerć prze spalenie jak dla mnie jest jedną z najstraszniejszych...najbardziej bolesna, a człowiek jest wtedy najbardziej bezbronny...nie licząc samej paniki
Nie bał bym się dac podpalić, wiedząc, że nie przyplacę tego życiem
Życiem. Śmierć przez podpalenie. Genialne.
też bym skakała..tyle tylko,że jakby mni trafił,to wolałabym już umżeć niż być kaleką ebz posady,dla ktrej ryzykowałam i na dodatkek bez możliwości samiodzielnego życia
Trudno się z tym nie zgodzić. O ile nie ma żadnej, absoluitnie żadnej szansy na zapewnienie bytu rodzinie i braku samodzielnego życia.
NIe znasz mnie
Nie napisze, żebym żałował. Nie starczy mi zycia, by poznać siebie samego, a co dopiero drugą osobę.
Ja np. lubię się sprawdzać...też kocham słodycze,ale czasami specjalnie robię sobie tydzień bez słodkości,żeby sprawdzić czy wyytrzymam...
Podobno alkoholik na zawsze zostanie alkoholikiem. Po prostu będzie niepijącym alkoholikiem przez te parę dni.
to ja sobie to postanowiłam [po tym jak tta dał mi spróbować papierosa jak byłam mała..."tylko dobrze się zaciągniej...wiesz-tak wciągnij dymek do płuc"...hooolly shit...więcej tgo nie tknę!
Niektórzy ludzie uczą się na swoich błędach, inni na błędach innych ludzi.
ciekwe po jakim czasie stałbyś się jak zwierzątko...poza tym pamiętaj,że pustaelnia oznacza odcięcie się od wynalazków ludzkości,więc od razu pocałuj swoją konsolę w padzika na pożegnanie
Ciekawe, czy mial on na myśłi pustelęnie - bez ludzi - czy takową, o jakiej piszesz.
Poza tym to zasłanianie to często instynkt...np. jak coś w twoim kierunku leci [weźmy np. poduszkę] zawsze starasz się to złapać
Nie zawsze. Starasz się przeważnie <zaznaczam: przeważnie> zlapać jedynie to, co może ci wyrządzić krzywdę, bądź to, co chcesz. Albo tego unikasz. A poduszki trochę ciężko unikać, albo jej nie złapać: no chyba, że akurat jej nie chcemy złapać.
za to one mają lepiej rozwinięty instynkt i część zmysłów,więc nie bądź taki mądry
Za to człowiek moze swoje rozwinać, majac je jeszcze lepsze od zwierząt, które takowej zdolności nie posiadają. Wiec nie bądź taka głupia <żart>.
poza tym trudno stwierdzić,czy zwierzęta mniej czują
Mniej, znaczy się co? Ból? Jasne.
Dzięki temu wadliwe geny nie przenoszą się dalej...co by było gdby dałny zaczęły się nagle maowo rozmnażać?! Potem dałn stałby się coraz powszechniejszy,więc i naturalniejszy i w końcu byłby normalny...ludzie normalni krzyżowaliby się z dałnami i całe społeczeństwo by się zdałniło [perfect world]
Bardzo podoba mi się ten przykład. Chyba bardziej, niż cała polemika. W koncu to większośc stanowila zawsze "normalną" część społeczeństwa.
Taaaa...o ksiądz nam na religii wciskł,że używnie środków antykoncepcyjnych jest już grzechem
Ja chyba raz w życiu rozmawialem z napradę cholernie inteligentnym księdzem, który opórcz głupiego gadania, potrafił to gadanie poprzeć świetnymi wprost argumentami. Ale dość juz tych sentymentalnych wspomnień. Co innego znaczy nie dopuszczać do powstania dziecka, a co innego je zabijać w ciąży.
nawet jeśli ta istota czuje, to nie dałabym jej sobie zniszczyć życia...oczywiście później bym jej nie zabiła,ale też wątpię żebym ją zatrzymała...wiem...mój instynkt macierzyński sucks..przynajmniej na razie
Ja się zaczynam zastanawiać, co powiesz na dziecko zdrowe, które wymaga ciągłej opieki przez około rok. W końcu to aż, albo tylko 1 rok z życia wzięty. Dobrze, że te chociaż oddasz do adopcji, zostawisz je przy życiu - bo chyba lepiej mu bedzie gdy będzie pozbawione miłości i opieki rodziców, aniżeli, by rodzice sami mu jej nie okazywali.
Wszystko tylko nie to! Do dziecka też trzeba mieć mocną rękę,żeby taki mały potworek nie wyrósł...
czasami uderzyć trzeba, czasami nie...
Mocna ręka, znaczy się co? Bicie za każde, najdrobniejsze przewienienie?
jeśli za dużo dzieciak może,to jeśli jest bystry,to wykorzysta to potem. Np. dziecko mojj kuzynki doskonale wiedziało z kim może zaczynać-zostawało tylko ze mną-siedziało cichutko...przycodziła kuzynaka-rozdzierało się,żeby je wzięła na ręce itp....
Ciekawi mnie, który by bystry człowiek nie wykorzystał nadającej się okazji. Fajny przykłąd - dziecko musi szantażować rodziców placzem, by te je wzieli na ręce, bądź poświęcali mu w ten sposób nieco więcej uwagi.
A tak na serio,to zawsze jest nadzieja jeśli np. mamy ładną córkę,to może wódz nieprzyjacielskich wojsk zakocha się w niej/po prostu stwierdzi,że jest niezła i ożeni/weźmie na nałożnicę [zależy czy bajka/cy realnie]...i modlimy się żeby nie był gejem
Prędzej ja zgwałci. Tak na serio.
to mi trochę przypomina skini vs. punki itp....też nie żadko się zabijają...z tym,że zwierze stara się zapewnić przeciwnikowi szybą śmierć [chociażby po to ,żeby się nm jak najszybciej posilić]
Zwierzeta walczą o pozcyję w stadzie i zabijaja swego przeciwnika szybko, by się nim posilić. Fajnie to brzmi.
i nie tortururują....jeden plus,to to,że skin raczej punka będzie brzydził się zjeść.
W wirze walki, ktoś specjalnei zacznie cię torturować, bo nie ma niczego lepszego do roboty, a walczący naokoło niego ludzie, nic dla niego nie znaczą.
obstawiałabym raczej,że stoimy w miejscu...
To ja się zdrzemnę.
pokoleń jest porąbana,ale po nimi przychodzą następne i następne-część [ogólnie] lepsza,część gorsza...poza tym trzeba brać pod uwagę poszczególne jednostki i problemy,które dawniej nie były znane [np. dopiero ostatnio tak strasznie pedofilię nagłośnili,a kiedyś to była norma-n. Dante i Betrice,Petrarka i Laura...]
O ile się nie mylę, to Dante kochał Beatrice, a nie ją rozdziewiczał gwałcąc.
haha! Nawet jakby któryś drech się n coś takiego zgodził,to i tak zaraz po tym jakby się go sprało,to miabyś n plecach pozostałą dwudziestkę
Zaryzykuję. Sam fakt, że choć trochę okaleczę to "coś", mi będzie wystarczał.
Gorzej jakbyś ty walcył i szybko cię zabili [alb zrobili kadłubka i potem zaczęli torturować],a twoja rodzina została by zgwałcona, poćgana i spalona jeszcze żywcem
Jak nie miałbym żadnych szans <a sądząc z tego, co napisałaś, to bym ich rzeczywiście nie mial>, sam bym ich zabił.
Ludzie na szczęści nadają na podobnych falach i tak na prawdę można się porozumieć z mieszkańcem każdego/prawie każdego kraju...np. za pomocą obrazków, czy nawet samych gestów.
Ta. I jasne. Niektóre gesty są uważane za obraźliwe w innych krajach, nie wiem, czy wiesz. Tak samo niektóre obrazki - bo nigdy nie wiadomo, czy będą to symbole dla nich święte.
Zależy jeszce jak się zabija. Czy masz strzelić komuś w łeb z bliska i widzieć jak mu mózg wypływa,czy zrzucić sobie npalm z samolotu...nie widzisz twarzy ofiar,nie wiesz ile ich zginęło i mniej cię oni obchodzą...
Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Jeden trup, to tragedia, 100, to statystyka. Przykład ciekawy, nie przecze.
Tantolaluś:
Nie chciało mi się specjalnie odpowiadać, ale jako zobaczyłem, że Hisoka napisała posta na ponad 20k znaków, to stwierdzam, że coś z tym, trzeba zrobić...
Po co ja tracę swój cenny czas, odpisujac w tym temacie, polemizując, skoro i tak czekasz tylko na to, aż twoja dziewczyna udzieli odpowiedzi? To miłe, naprawdę.
Myślę, że tak daleko bym się nie posunął, ale jestem pewien, że byłbym w tej sytuacji bardzo stanowczy
Jasne, że nie. W końcu niech patrzy, może wygrasz.
człowiek momentami żałuje, że takich dziewczyn nie ma więcej.... może by wtedy dresiarze wyginęli z braku potomstwa...
Dobrze, że tylko momentami. Człowiek w dniu narodzin wie, że zostanie dresem. Zajebiste.
pewnie byłoby to strasznie nudne, ale są chwile, kiedy tęsknie do czegoś takiego...
Chyba tesknisz za samotnością, chwilami spokoju.
Insyknty są ustawione na to, żeby bronić własne życie.
Instynkt macierzyński? Powiedzmy, ze pewne rodzaje instynktu.
ty wes sie uspokuj poł minuty przewijałem tego posta :F