Autor Wątek: Kółko Filozoficzne  (Przeczytany 92373 razy)

Offline GLenn

  • AvEx3 Master
  • Weapon Master
  • *********
  • Wiadomości: 2036
  • Hollow Kon
    • Zobacz profil
    • http://nudenaru.deviantart.com/
Kółko Filozoficzne
« Odpowiedź #220 dnia: Sierpnia 07, 2005, 11:22:24 am »
Cytuj
PS.
obczajcie TO... zarąbista sprawa, ale tylko za pierwszym razem. Jak to za pierwszym razem widziałem w ciemnym pokoju, to się prawie posrałem....

łaaa przez ciebie nie bede mógł spać :F  Yuz nie radze tego ogladać :P
qwa ma to jest serio straszne qrde skad to wytrzasnołes  ke? ( jak tak dalej benzdie to bende miał przez ciebei nerwice tant  :angry: )

niektórzy muwia ze niczego sie nei boja a to g... prawda strach to system obronny człowieka bez którego w TVN nie mieliby po czym pisac bo normalka połowa ludzi na swiecie by gineła bo np Autobus je przejechał , było by wiencej mordefrcuf którzy by sie nie bali zabijac w d... mieli by wszystkie  kary bin laden by robil 2 razy na dzien ataki terrorystyczne an USA bo by sie nie bał Dywanowego Nalotu Atomowego  innymi słowy bez strachu nie da sie zyc - tylko sie umiera (dzienkuje )

Offline Kazumaru

  • Komercyjny chłopak
  • SuperMod
  • ***********
  • Wiadomości: 3357
  • Forbidden Lover
    • Zobacz profil
Kółko Filozoficzne
« Odpowiedź #221 dnia: Sierpnia 07, 2005, 03:58:49 pm »
-Przede wszystkim boje się wszelkiego rodzaju robactwa, objętne czy t glizda czy dupny pająk, jeśli to coś chodzi po moim ciele zaczynam biegać we wszystkie strony i zżucam to z siebie i macham łapami we wszystkie strony.

-Nie uważam się za osobe odważną... nie jestem strachliwy, ale nie jestem też jakiś mega odważny, odważny jestem tylko w pewnym momentach... w momentach kiedy powinienem być właśnie odważny. Nie szukam kłopotów na siłe i jak jest jakaś nie elo sytuacja której moge uniknąć w jakiś sposób staram się jej unikać, ofkoz w taki sposób by nie stracić czegoś co się "honorem" nazywa, chociaż ja nie lubie takich określeń jak honor czy duma...

-Nie ma chyba granic odwagi... każdy z nas dla pewnej rzeczy może przekroczyć każdą granice, dla pewnych osób jesteśmy być w stanie naprawde odważni, i chyba każdy wie oco mi chodzi... i każdy chyba ma tak samo.

Cytuj
Poza tym nie mogłabym żyć jako kaleka. Wolałabym umrzeć niż np. jeździć na wózku do końca życia.
Wydaje mi się że u mnie jest tak samo... tak naprawde to czego najbardziej się obawiam to jakiegoś wypadku w wyniku którego zostane kaleką w jaki kolwiek psosób, obawa o moich bliskich aby im się takie coś nie przytrafiło, i do tego jeszcze przyszłość... jeśli będę miał mieć dziecko i moja żona będzie w ciąży cholernie będę się bał że dziecko urodzi się kalekie bądź w jakiś sposób niedorozwinięte...

Również tak jak i Yuz w pewnym stopniu boje się ciemności... gdy ide ciemną ulicą lub przez lasek w nocy często mam obawy że wyskoczy na mnie jakiś żul z nożem żeby łyknąć kase na winacza ode mnie i wbije mi kose w plecy a ja nawet nie będę wiedział kiedy, ciszy także nie lubie... jeśli jestem sam w domu koniecznie musi lecieć muzyka bądź TV bo inaczej będę czuł się niezbyt komfortowo.

Cytuj
2. Nie boję się śmierci.
....
Z jednej strony też się nie boje śmierci uważam ją za rzecz naturalnem, jednak jak pomyśle żem oge umrzeć w wieku wcześniejszym niż 70 lat to jest mi żal... naprawde przygnęia mnie myśl że mógłbym umrzeć w wieku dajmy na to 25 lat... zbyt wiele rzeczy by mnie ominęło... zyt wiele wspaniałych jak i smutnych... nie czuje strachu, ale lekkie rzygnębienie gdy pomyśle o mojej śmierci... gdy pomyśle o śmierci mojej hip hopófki chce mi sie płakać... heh dziwne to jest ale zawsze gdy choć prubóje sobie wyobrazić jej pogrzeb chce mi się płakać... nawet gdy jestem wesoły i spiewam sobie nutke jakąś... a mam takie akcje właśnie że kilka razy wyobrażałem sobie jakby to było na jej pogrzebie za młodych lat...

Cytuj
PS.
obczajcie TO... zarąbista sprawa, ale tylko za pierwszym razem. Jak to za pierwszym razem widziałem w ciemnym pokoju, to się prawie posrałem....
Wiedziałem dokładnie o co w tym będzie chodziło ale i tak się lekko przestraszyłem...

Cytuj
Ja na to mam jedną, prostą receptę - jeśli widzisz coś, co cię przeraża, ale jest to podsycane twoją wyobraźnia <ciemny pokój, pozostałych domowników nie stwierdzono>, to skup się na nim, niech cię zabije. Nic się nie stało? To wyobraź sobie broń: strzelbę <"śrutówka" / "shotgun" / "boomstick"> i ty go zabij.
...
Ale to jest raczej strach widziany oczami dziecka lub kogoś młodego... lub poprostu strach lekki... ciemność w domu a ciemność na meliniarskim osiedlu to 2 inne sprawy.
Moja Hip Hopófka czyli osoba z którą spędzam naprawde wiele czasu i kilka razy w tygodniu odprowadzam ją w okolicach 22 lub wzwyż zależy czy jest impreza więc ok. godziny 2-6 w nocy, mieszka na osiedlu które jest mówiąc krótko niezbyt miłe... idąc tamtędy często boje się że dostane poprostu wpierdo*... inna sprawa jest jeśli ide sam bo wiem że jak mnie 4 kolesi dojedzie to dostane bęcki wyrwe się dam jednemu strzała który będzie najbliżej mnie i biegne ile sił w nogach, jesli mnie któryś dogoni to jak będzie blisko mnie zatrzymuje się i daje mu strzała bo będzie rozpędzony i nie będzie się spodziewal ciosu i nie będzie też w stanie go nagle uniknąć... prawdopodbnie dostane wpierdo* ale będę miał duzą szanse z tego wyjść jako tako... gdy ide zaś z Hip Hopófką jest ten strach że stanie się coś jej... wtedy nie będę mógł już dać strzała jednemu z nich i spieprzać, bo jej się coś stanie, wtedy boje się o nią, ale nie tylko.. o siebie też się boje bo jak ona będzie uciekała to ja w tym czasie będę musiał zyskiwać na czasie i lekko mówiąc będę musiał przez pewien czas zbierać niezłe strzały na pysk (żeby ona zdążyła uciec...), a później jak już będzie odpowiednio daleko trudno będzie mi dać kolesiowi strzała i cuiekać bo poprostu będę już obolały... ot taki mój lęk przed Hip Hopowcami ziomami z osiedla... ja się zawsze bałem bardziej przyziemnych rzeczy.


a tak BTW
Cytuj
QUOTE
boję się, kochać i zagłębiać z kimś w związek, bo jedyne czym związek zaowocuje to cierpienie po jego rozerwaniu.... takie rzeczy nie są fajne....


Nie jesteś sam.... wszyscy boimy się związanych z takimi sytauacjami nieprzyjemności.... ale nie rozgrzebujmy tego, bo zakrawamy o tematy miłosne, które mieliśmy chyba skreślone z grafika rozmów. No ale na odchodnę powiem, że mawia się, że "do odważnych świat należy". I jest w tym dużo prawdy, ponieważ unikanie bólu i banie się go, nie doprowadzi do niczego dobrego. Jeżeli człowiek chce wyjść na swoje, nie może obawiać się porażek i cierpienia, bo prędzej czy później, każdy go doświadczy.... to tak nota bene*
Kiedyś strasznie się tego bałem... przez to zerwałem z moją Hip Hopófką już dosyć długi czas temu... teraz przestałem się tym przejmować.. ja na to sobie mówie tak jak napisał kiedyś pewien bardzo fajny człowiek:
"Kimi ga oikaketa yume nara
kizutsuku koto ni osorenai de"

Co na bardziej zrozumiały jeżyk brzmiało by:
"If it's the dream that you chased
Don't be afraid of getting hurt"

Niby to banalne i prościutkie, ale jednak jak sobie to przetłumaczyłem zaczałem nabierać pewnego dystansu do pewnych spraw i nawet jak coś mnie boli to... heh jakoś to przezwyciężam choć to strasznie biednie brzmi co mówie.

Cytuj
"Chciałbym umrzeć podczas snu, tak jak mój dziadek, a nie krzycząc, jak jego pasażerowie."
hehehe zabawne ;]

P.S. Zawsze chciałem założyć temat o strachu i lęku, ale skor zrobił to Tant w kółku to też nawet dobrze...
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 07, 2005, 03:59:50 pm wysłana przez Gipsi »


If I ever hear you say another women's name in your sleep you'll wake up the next morning with your joystick missing... got it?

Offline Tantalus

  • Master Engineer
  • Redaktor+
  • ************
  • Wiadomości: 4470
  • Idol nastolatek
    • Skype
    • Zobacz profil
Kółko Filozoficzne
« Odpowiedź #222 dnia: Sierpnia 07, 2005, 04:59:08 pm »
Weeeeeeeee...... qiax wrócił i znowu będzie z kim pisać w Kółku Filozoficznym..... weee... brakowało mi tych kilometrowych postów... jestem taki szczęśliwy...

Cytuj
W końcu, czymże jest sam strach? Obawą przed czymś, co wydaje się niebezpieczne, przed czymś, co sprawi nam ból?

Jest jeszcze jeden rodzaj, chyba ten najpopularniejszy.... obawa przed wstydem. Dlatego pisałem wcześniej, że strach nie zawsze wiąże się z niebezpieczeństwem, a przynajmniej niebezpieczeństwem dla naszego ciała.

Cytuj
Niech za przyklad posłuży scena: jesteś związany i siedzisz na krześle. Bliska twemu sercu osoba jest nieprzytomna, bądź zwiżana, ale w pełni świadoma tego, co się dzieje. Nagle przychodzi ktoś obcy i zaczyna ją okaleczać. Powoli, zaczynając od zadawania zwykłych ciosów, po łamanie kości i wykręcanie ramion. Nagle wyciąga nóż i robi setki nacięc na jej ciele. Krople krwi spływaja po podłodze, a ty możesz tylko patrzeć i mieć nadzieję, by się obudzić z tego koszmaru. Jednak to nie następuje. Osoba robi coraz więcej nacięć. W pewenym momencie staja się one coraz głębsze. Słysysz krzyk drogiej ci osoby, szarpiesz się, napinasz muskuły ze wszystkich sił, ale nic nie możesz zrobić. Czujesz, że wraz z każdą kroplą i każdym jej oddechem uchodzi z niej życie. Nie możesz zamknąć oczu, nie mozesz stworzyć bariery, by tego nie widzieć. Siedzisz i patrzysz... Przeklinasz go, przeklinasz boga, przeklinasz samego siebie, że nie jesteś w stanie niczego zrobić. Ona krzyczy... Umiera... A ty jedynie patrzysz...

Horror... zobrazowanie sceny nie było chyba konieczne, bo wszyscy wiemy o co chodzi. Nie zmienia to jednak faktu, że nie wyobrażam sobie niczego bardziej przerażającego od sceny tego rodzaju...

Cytuj
Boję się, ze nie będę w stanie zapewnić mej przyszłej rodzinie godziwego życia. Ze stracę pracę, albo nagle dach nad głową.

Teżsiętego boję, chociaż mnie to też jeszcze nie dotyczy... mimo wszystko taka sytuacja nie jest bez wyjścia i można ją jeszcze naprawić. Ten rodzaj strachu jest chyba genetycznie zakodowany wśród przedstawicieli płci męskiej, którzy to od początków świata byli odpowiedzialni za obronę rodziny przed wszystkim co złe i zapewnienie im pewnych standardów życia. Doprowadzenie do zacytowanej sytuacji uderza bezpośrednio w męskie ego i faktycznie facet może się tego bać.... typowo męski strach według mnie (chociaż zaraz ktoś sypnie przykładem, że się mylę, że kobieta od zawsze się opiekuje rodziną i do jej obowiązków należy opiekowanie się dziećmi i utrzymanie ogniska domowego bla bla bla... ale moim zdaniem to nie ten sam rodzaj strachu).

Cytuj
granica odwagi - taie coś wogóle istnieje? Albo robisz coś, dlatego, ze uważasz to za stosowne, albo nie, z tej samej przyczyny. Ot, czlowiek skacze w przepaść i się zabija - jest odważny, dlatego że skoczył, czy głupi, bo się zabił? Oto jest pytanie... Raczej ani jedno, ani drugie. Chciał skoczyć. Skoczył. Tak zaplanował, tak zrobil. Wszystko raczej zależy od tego, czy ktoś jest gotowy poświęcić wszystko, co mu drogie, dla osiągnięcia celu.

ojej... ja się pytam o coś przyziemnego, a ty mi tutaj z samobójstwemi poświęcaniem się dla bliskich. Wiadomo, że w pewnych okolicznościach, w obronie bliskich, czy ku zachowaniu własnego życia, jesteśmy w stanie zrobić wszystko co w naszej mocy. Chodziło mi o coś w stylu.... hmm... np. Czy zjadłbyś miskę żywych pająków, gdyby ktoś ci zaoferował za to 1000 zł..... dodam jeszcze, że to takie malutkie pajączki, których po kilkadziesiąt by na łyżkę stołową wchodziło...

Cytuj
Narodziny.

powiedzmy, że są na równi... wszystko co się narodziło, musi w końcu kiedyś umrzeć.

Cytuj
niektórzy muwia ze niczego sie nei boja a to g... prawda strach to system obronny człowieka bez którego w TVN nie mieliby po czym pisac bo normalka połowa ludzi na swiecie by gineła bo np Autobus je przejechał , było by wiencej mordefrcuf którzy by sie nie bali zabijac w d... mieli by wszystkie kary bin laden by robil 2 razy na dzien ataki terrorystyczne an USA bo by sie nie bał Dywanowego Nalotu Atomowego innymi słowy bez strachu nie da sie zyc - tylko sie umiera (dzienkuje )

Przesadzasz Glenn.... mylisz odwagę z głupotą, a świat polityki nie jest najlepszym przykładem, by udowodnić odwagę ludzi. Każdy może się przelęknąć, jak ja przy oglądaniu tego filmiku co go dałem wcześniej za pierwszym razem (wy przynajmniej byliście na to przygotowani, a ja nie... prawie się posrałem wtedy hehehe). Mówimy tutaj o długoterminowym strachu, przed obawą w stosunku do przeszłości. Twoja argumentacja jest zdeka dziwna... że niby ludzie powinni się bać wskakiwania pod autobusy? Przesadzasz chłopcze...

Cytuj
odważny jestem tylko w pewnym momentach... w momentach kiedy powinienem być właśnie odważny. Nie szukam kłopotów na siłe i jak jest jakaś nie elo sytuacja której moge uniknąć w jakiś sposób staram się jej unikać, ofkoz w taki sposób by nie stracić czegoś co się "honorem" nazywa, chociaż ja nie lubie takich określeń jak honor czy duma...

Ja też.... robienie sobie problemów to jest głupota, a nie odwaga.

Cytuj
inna sprawa jest jeśli ide sam bo wiem że jak mnie 4 kolesi dojedzie to (...) prawdopodbnie dostane wpierdo* ale będę miał duzą szanse z tego wyjść jako tako... gdy ide zaś z Hip Hopófką jest ten strach że stanie się coś jej... wtedy nie będę mógł już dać strzała jednemu z nich i spieprzać, bo jej się coś stanie (...) jak ona będzie uciekała to ja w tym czasie będę musiał zyskiwać na czasie i lekko mówiąc będę musiał przez pewien czas zbierać niezłe strzały na pysk (żeby ona zdążyła uciec...) (...) ot taki mój lęk przed Hip Hopowcami ziomami z osiedla... ja się zawsze bałem bardziej przyziemnych rzeczy.

DAMN!!! Czemu ja tego wcześniej nie napisałem?!

No ale na poważnie... idę sobie gdzieś z Hisoką i wyskakuje na nas... powiedzmy 4 drechów z pałami, chcą wydębić od nas komóry. Szans odwrotu nie ma żadnych, jak również na rozmowę. Wpierdo* jest kwestią sekund.... wiem.. jestem nienormalny... ale jak myślę o tym, że w takiej sytuacji dałbym najbliższemu w ryj i krzyknął na Hisokę, żeby spieprzała, samemu ich zatrzymując w miarę skromnych możliwości.... damn.... od razu mi się gęba wykrzywia w uśmiechu. Serio mówię, że takiej sytuacji się nie boję.... jestem gotów dostać po zębach, póki jej udałoby się ujść z tego cało i cieszyłbym się z dobrze spełnionego obowiązku.... zrobienie czegoś takiego napawałoby mnie dumą, a nie strachem.... a nawet jeżeli to byłby strach, to nie przestawałbym stawiać im oporu, póki Hisoka nie znalazłaby się poza zasięgiem wzroku lub nie straciłbym przytomności (no jeszcze mozna uwzględnić szansę, że im wszystkim skopię tyłki lub przede mną uciekną hehehehehehe).

Cytuj
Kiedyś strasznie się tego bałem... przez to zerwałem z moją Hip Hopófką już dosyć długi czas temu... teraz przestałem się tym przejmować..

Z jednej strony zazdroszczę.... ale po głębszym namyślę stwierdzam, że jednak nie chcę się przestać tego bać.... sam rozumiesz o co chodzi...

Offline Kazumaru

  • Komercyjny chłopak
  • SuperMod
  • ***********
  • Wiadomości: 3357
  • Forbidden Lover
    • Zobacz profil
Kółko Filozoficzne
« Odpowiedź #223 dnia: Sierpnia 07, 2005, 05:52:55 pm »
Cytuj
(no jeszcze mozna uwzględnić szansę, że im wszystkim skopię tyłki lub przede mną uciekną hehehehehehe).
heh czemu ja o tym nie pomyślałem? ;/

Tak z jednej strony masz racje, mógłbym czuć się du mnie że dzięki mnie moja dziewczyna nie dostała wpierdol... ale tak na prawde nie czułbym w tym nic co mnie napawa dumą, ja to zawsze widziałem tak że jesli by była taka sytuacja, i ona by uciekła a ja bym hip hopowców zatrzymywał to było by mi wstyd przed nią następnym razem że moja dziewczyna musiała uciekać podczas gdy ja nie udolie próbowałem walczyć z 4ma kolesiami mimo że z góry byłem skazany na porażke, bo nie oszukumy się nawet jeśli by to byli kolesie wzrostowo i wagowo tacy jak ja to z 4 marne szanse bym miał... to jest właśnie ten strach przed tym że w jej oczach bym stracił że ona musiała uciekac a ja jedyne co mogłem zrobić to dostać wpierdol i próbowac im dać te kilka strzałów które odciągną ich od niej... bo przecież gdyby nie wracała ze mną to te dresy by raczej jej nie zaczepiły (bo jakoś tak żadko kiedy kolesie zaczepiają i coś robią zwykłej dziewczynie... co innego jak idzie z chłopakiem.), a jakby wracała z Chłopakiem który jest koksem w ch*j dupnym to wtedy też jest szansa że jej nie zaczępią bo jednak szerokiego kara by się mogli przestraszyć. I wtedy pojawił by się ten wstyd przed nią, i lęk że strace w jej oczach.

Ale fakt faktem że jako tako dume taka sytuacja daje ;]
Ostatnio co tydzień jeżdże do takiej wiejskiej dyskoteki w Gliwicach w której łatwo czasem dostać wpierdo*, ostatnio sobie elegancko szliśmy w 4 (ja + Hip hopófka + 2 kumpli) i nagle coś tam zaczynają nas jacyś kolesie których było 6 do nas gadać, pytali sie o fajki moi kumple mówią że nie mają i idą dalej,j ja mówie że już im dawaliśmy wcześniej fajki i już nie mamy (gdzieś tak godzine wcześniej chcieli fajki bo chcieli grudke spalić ;D), oni coś sapią że na pewno mamy, to ja staje i mówie że dawaliśmy wam przecież i pokazuje na jednego palcem i wtedy jakiś inny mietek mówi nie pokazuj palcem bo dostaniesz wpierdol, ja się zaśmiałem bo wydało się to być śmieszne dla mnie ale widze że 4 kolesi z pośród 6 idzie tak bliżej do nas to już byłem gotowy na fajt... lipa tylko że widze że moich 2 kumpli daje strzałe do przodu i się nie zatrzymali tak jak ja ;/ Kolesie do mnie podchodzą i jeden mówi dajesz fajki albo zegarek (mam G-Shocka więc okleś pewnie myślał że sobie sprzeda albo coś...) jak ja to usłyszałem to się autentycznie parsknałem takim śmiechem że koleś się lekko wkurwił i coś zaczął sapać, powiedziałem żeby się wylajtował po czym zauważyłem że moja hip hopófka która jest pod moją ręka jest zaczepiana przez kolesia z tyłu i chciał ją objąć tak jak ja i złapać za pupke, szybko się obruciłem i odepchałem go i mówie "Dobra my spierda*a,u bo fajek nie mamy" koleś który wcześniej żucił śmieszny tekst o zegarku (do tej pory mnie ten tekst rozpieprza ;]) jak zobaczył ze odepchnąłem jego kumpla i się odwracam i ide zajebał mi strzałą od tyłu w policzek, nie zwruciłem na to uwagi i poszedłem dalej, szykując już się że zaraz będzie fajt i mówiąc do Hip Hopófki że jak zaraz zaczną coś do nas wołać to ma spieprzać... jednak mieczysławy ku mojemu ździwieniu nic się nie żucali i poszli w przeciwną strone... przyznam że odetchnęłem z ulgą bo na fajt z 4 osobami (+pewnie by się dołączyło 2 którzy stali z boku dalej ;/) nie jestem nazbyt pozytywnie nastawiony... ale jednak później miałem jako taką satsfakcje że jak jeden mietek starał się coś mało elo zrobić mojej hip hopófce to nie bałem się zareagować i kolesia odepchać. I to jest właśnie ta granica strachu o której mówiłem że w odpowiednich sytuacjach nie ma żadnej granicy, bo w tym momencie gdy wiedziałem że coś z ią może być nie tak nie czułem ani grama strachu (a jakbbym był sam i 4 mieczysławó by mnie dojeżdżało pewnie bym się bał i był gotów na szybki sprint ;]).
Później czułem się troche elo z tego powodu że byłem w stanie coś zrobić jak nas zaczepili ;] ale z drugiej strony sobie pomyślałem że co gdy ona sobie pomyślała że jestem mięczakiem bo nie pokonałem ich jak Chuck Norris w filmie jakimś? ;]

P.S. ale ten koleś co mi zajeał to był chyba ciotą maxymalna, bo zamach jakiś tam wziął napewno a po uderzeniu nie miałem żadnego śladu, a przecież nawet jak mi brat zajebie to mam siniak i mi krew lei z ucha ;] Więc albo on był ciotą, albo te pompki które wale razem z Tantem daja tyle wytrzymałości całemu organizmowi ;]


EDIT:::::
P.S.2
ahahahahahahha ale dupny post wyszedł mi dzięki tej histori ;D hezus ja tę historie tyle pisałem na GG że było byłatwiej jakbym ją tutaj wkleił a nie pisał od nowa ;/
albo wogóle mogłem napisać że widziałem to w jakimś filmie z Jeanem Cloudem Van Damem i podałbym tytuł to byście wiedzieli o co chodzi, bo i tak mi przecież nikt nie wieży ze ja mam kolegów i chodze na dyskoteki do Gwarka lipnego ;/
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 07, 2005, 05:55:08 pm wysłana przez Gipsi »


If I ever hear you say another women's name in your sleep you'll wake up the next morning with your joystick missing... got it?

Offline qiax

  • General
  • ******
  • Wiadomości: 542
  • God
    • Zobacz profil
Kółko Filozoficzne
« Odpowiedź #224 dnia: Sierpnia 08, 2005, 02:00:09 am »
Tantalus:

Cytuj
mimo wszystko taka sytuacja nie jest bez wyjścia i można ją jeszcze naprawić.

Nie jest bez wyjścia? Nie no ja bardzo chciałbym w tym momencie przyznać ci rację, ale tego zrobić nie mogę. Jeśli nie masz pracy <o którą - to ważne - jest cholernie ciężko bez znajomości>, to stajesz się w tym momencie bezużyteczny dla rodziny, która żyje wyłącznie z twojej pensji. Oczywiście, zawsze możesz mi teraz wysunąć argment, ze rodzina to - mąż i żona - ale główna rola osobnika płci męskiej zawsze się sprowadzała do zapewnienia środków potrzebnych do życia. Zdarzają się odmienne przypadki, ale nawet, jeśli facet zostaje w domu by chować dzieciaki <że juz pozwolę sobie na użycie takiego przykładu>, to jeśli nagle dzieci zaczną sobie doskonale radzić bez niego, to co taki człek będzie robił? Siedział przed TV z piwkiem w łapie <nie to, żebym miał coś do piwa... w sumie, to po ostatniej imprezie, nie mogę na ten szlachetny trunek juz patrzeć...>? Mało to produktywny, prowadzi do konfliktów z żoną, która będzie miała coraz większe trudności, by wytrzymać z takowym osobnikiem. A to doprowadzi do rozwodu, a jeśli nie - no cóż, w każdym razie lekko nie będzie. Co zrobić, gdy jedyny żywiciel rodziny nagle zostaje pozbawiony pracy? Hmm...
1. Może szukać pracy <a jak juz wspomniałem, jest to cholernie trudne>. Jakiejkolwiek. I mieć nadzieję, że pracujac na czarno, szef mu wypłaci pensję <wiele razy się zdarzało, że pracując w pocie czoła, szef normalnie wyzyskiwał takiego człeka, który później nawet mu nie mógl "przywalić", albo chociaz odzyskać pieniadze... pracował w końcu nielegalnie... a jak się gówno ruszy, to wiadomo, że śmierdzi>.
2. Prosić o pozyczkę w banku... Jasne, że mu udzielą, wprost z otwartymi ramionami przyjmą... Nawet jeśli tak się stanie, to pod zastaw często idzie dom.. A jeśli plan nie wypali? Cała rodzina ląduje na bruku, na ulicy.
3. Zwrócić się o pomoc do znajmomych
a) pomogą, ale pieniadze trzeba prędzej, czy później oddać, a nie majac pracy, jest to tyle prawdopodobne, co trzasnięcie drzwiami obrotowymi.
B ) nie pomogą i po prostu leżymy i kwiczymy
4. Wykorzystując talent i inne swe zalety, człek znajdzie robotę i będzie żył wraz z rodzina Happy Ever After <heh>.
Jeśli ktos straci pracę, jest na dotatek jedyną osobą utrzymującą całą rodzinę, to naprawdę, jest to koniec "jego" świata. Cholernie trudno się z takiego szoku otrząsnać... Rozpoczynają się pytania - "co zrobiłem źle, czemu tak się stało, przecież to nie moja wina, jakim cudem", które porwadzą do ucieczki w głab alkocholowego odmętu, czy depresji. Nawet samobójcze mysli nie są obce. Ale jeśli ktos ma silna wolę, to nawet pomimo tego, nie zawsze będzie w stanie znaleźć pracę...

Cytuj
Ten rodzaj strachu jest chyba genetycznie zakodowany wśród przedstawicieli płci męskiej, którzy to od początków świata byli odpowiedzialni za obronę rodziny przed wszystkim co złe i zapewnienie im pewnych standardów życia.

Nie zaprzecze, ale też i nie potwierdzę. Niektórzy spradzaja się w roli ojca, matki, inni nie. Gentyka nie ma z tym nic wspólnego <ile to razy się słyszy, że dziecko pozbawione miłości w rodzinie, nie jest w stanie zapewnić miłości swojej własnej>. Trudno w końcu uznać matczyną opiekę za "genetycznie męską informację". W końcu kobiety również staraja się wychować swe dziecko, zapewnić mu wszystko co najlepsze <nierzadko bywa, że są nawet pod tym lepsze>. Wogóle ten podział jest co najmniej dla mnie dziwny - w końcu to nie od mężczyzny, czy kobiety, zależy, kto będzie głównym żywicielem rodziny. Życie samo za nich decyduje. Młoda para ma pracę. Nagle jedno z nich ją traci. Kto staje się wtedy żywicielem? Oczywiście ten, kto dostarcza pieniadze - wszystko jedno, czy chodzi tu o kobietę, czy mężczyznę.

Cytuj
Doprowadzenie do zacytowanej sytuacji uderza bezpośrednio w męskie ego i faktycznie facet może się tego bać....

Każdy, niezależnie od płci, boi się, czy będzie w stanie zapewnić godziwe życie swej rodzinie. Każdy. Męskie ego? Kobiety również je posiadają <ego>, ale są znacznie bardziej powściągliwe w jego okazywaniu.

Cytuj
typowo męski strach według mnie (chociaż zaraz ktoś sypnie przykładem, że się mylę, że kobieta od zawsze się opiekuje rodziną i do jej obowiązków należy opiekowanie się dziećmi i utrzymanie ogniska domowego bla bla bla... ale moim zdaniem to nie ten sam rodzaj strachu).

Zapytaj się jakiejkolwiek kobiety <... mioze bardziej dojrzałej - z dziećmi ->, czy nie boi się o przyszłość swojej rodziny. Rozróźnianie tego rodzaju "strachu" na płeć, jest według mnie błędne. To życie przyzwyczaiło do tego, że kobieta opiekuje się domem, a maż siedzi w pracy. Ja osobiście uważam, że zajmowanie się domem, robieniem zakupów, to również <ciężka> praca. W końcu każdy z ludzi robi to, do czego jest najlepiej przystosowany. To "strach" przed opinią obcych ludzi <wstydem>, staje się przyczyną takiego własnie podziału. W końcu, to nie wypada, by mężczyzna zajmował się dziećmi, nie? Musi być silny, twardy, nieczuły jak skała, po prostu "el macho".
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 08, 2005, 02:01:53 am wysłana przez qiax »

MarvelliX

  • Gość
Kółko Filozoficzne
« Odpowiedź #225 dnia: Sierpnia 08, 2005, 02:19:59 am »
Cytuj
To życie przyzwyczaiło do tego, że kobieta opiekuje się domem, a maż siedzi w pracy.
nie zupełnie... udowodniono że ludzie jeszcze mieszkający w jaskiniach a także inne ssaki obecnie żyjące mają podobne zachowania: samica siedzi i zajmuje sie potomstwem gdy między czasie samiec ciężko pracuje próbując upolować coś zjadliwego...
Jak samica uczymuje przy sobie samca? Gdzieś kiedyś wyczytałem że stworzyły cos co obecnie nazywamy seksem (nie chodzi mi bynajmniej o zwierzęcą kopulacje - zrób swoje i koniec, chodzi o cos bardziej zmysłowego) i uzalezniony samiec zawsze wracał po jeszcze :P
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 08, 2005, 02:23:00 am wysłana przez MarvelliX »

Offline qiax

  • General
  • ******
  • Wiadomości: 542
  • God
    • Zobacz profil
Kółko Filozoficzne
« Odpowiedź #226 dnia: Sierpnia 08, 2005, 02:48:46 am »
MarvelliX:

Cytuj
nie zupełnie... udowodniono że ludzie jeszcze mieszkający w jaskiniach

Czekaj, pójdę tylko drewna narąbać, bo mi kaloryfer padł w tej jaskini.

Cytuj
a także inne ssaki obecnie żyjące mają podobne zachowania: samica siedzi i zajmuje sie potomstwem gdy między czasie samiec ciężko pracuje próbując upolować coś zjadliwego...

Rozmawiamy tylko o ludziach, współczesnych, czy o zwierzętach również? Bo jeśli tak, to... Modliszka?

Cytuj
Jak samica uczymuje przy sobie samca? Gdzieś kiedyś wyczytałem że stworzyły cos co obecnie nazywamy seksem (nie chodzi mi bynajmniej o zwierzęcą kopulacje - zrób swoje i koniec, chodzi o cos bardziej zmysłowego) i uzalezniony samiec zawsze wracał po jeszcze

A ja zawsze myślałem, że to "miłość" wiąże samicę i samca w rodzinę, w której to są chowane młode. Oczywiście, w przypadku ludzi... Bo seks zmysłowy w przypadku zwierząt, to jeszcze się z czymś takim nie spotkałem - nie wliczajac okresu godowego, który i tak sprowadza się do "zapewnienia ciagłości gatunkowi".

Offline little

  • Wanderer
  • *******
  • Wiadomości: 1025
    • Zobacz profil
Kółko Filozoficzne
« Odpowiedź #227 dnia: Sierpnia 08, 2005, 11:42:24 am »
Dobra teraz kolej na wygrzebanie paru tekstów przezemnie :P

qiax:

Cytuj
Nie boję się samotności. Ludzie przychodzą, odchodzą. Sam przyszedłem na ten świat, sam odejdę. Nie ciągnę za sobą nikogo <inaczej mielibyśmy do czynienia ze zbiorowym samobójstwem>.
Wiesz tu zależy o jaki rodzaj samotności. Jeżeli mówisz o tym że nie boisz sie umżeć samemu no to spoko. Ale u mnie jest tak że np. żyć samotnie to co innego. Chodzi mi oto że jak sobie wyobrażam że miłbym być starym kawalerem to można powiedzieć że nawet sie boje. Nie mieć nikogo bliskiego. Taki człowiek ma pokopane. A co ma zrobić ? Na pewno jest podwud dla którego został sam i raczej ten sam powud nie pozwala mu na znaleźenie bliższej osoby. Bo np. taki żul z pod sklepu z kturym bym sie wtedy raczej zadawał (no bo z kim innym?) to raczej nikt bliski. Pogadasz pogadasz, idziesz do domu i znowu sam w czterech ścianach z telewizorem i rożnorodnymi nałogami które kiedyś "pomagały" nam niezwracać uwagi na samotność a teraz są poprostu niezbędne. Taka perspektywa raczej nie jest wesoła i można jej sie swego rodzaju bać.

Cytuj
No coż, to nie tyle co strach, a raczej fobia - odrzuca mnie, jak pelza po mnie jakiś cholerny pająk, ale wstrętne robale. Tak samo mam jakiś lęk przed iglami - ale to raczej z powodu przykrych doświadczeń z nimi związanymi.
Yhm fobi kazdy ma dużo. I mniejszych i większych ;P Ja tam raczje nie boje sie pojąków (mam nawet ptasznika w domu) tylko ich pajęczyn. No wlaściwie to nie jest taki strach że robie w gacie tylko taki lekki strach połączony z obrzydzeniem. No niewiem jak to sie zwie :P Tak samo mam np. jak mam pływać w jakimś jezioże.  Jak jestem na środnku i psobie pomyśle że podobną jest cholera wie co, -pływają se rybki glony itp. to mam to samo - lekki strach+obrzydzenie :P

No dobra ale czego tak naprawde sie boja..... Tak jak już mówiłem samotności. Takiej chwili że zostane sam z nikim bliskim przy sobie. Że wszyscy których kiedyś kochałem, ceniłem poumierają czy odejdą a ja zostane sam. Niechodzi mi chwilowe zostanie samemu w domu dylko długotrwałem. No chyba raczej wiecie oco mi chodzi :P Dalej..... boje se chyba nałogów....to jest połączone z tą samotnością. Boje sie nałogów przez które własnie taka sytuacja może być spowodowana, nałogów które mogłyby sie stać w sytuacji jeżeli bym zostal faktycznie sam (np. zginela żona i córka (to juz sytuacja ekstrim)) "pomocą". Wiadomo że zamiast pomóc tylko by pogorszyło i do tego uniemożliwiało powrut do normalności.....
No i jest jeszcze sytuacja którą wymienia Gispi. Ta co idziesz z dziewczyną i te drechy wysakują. Wydaje mi sie że postąpim by podobnie. Ona ucieka a ja zbieram baty. I tu pojawia sie właśnie ten strach(wstyd) no bo żadne ze mnie moaho itd..... No ale o tym to już było napisane :P
Acha no i oczywiście bezsilności. Scena którą opisam qiax to faktycznie koszmar i to jest coś czego sie napewno większoć boi. JA nie jestem w tym przypadku wyjątkiem.

Cytuj
Czy uważasz się za osobę odważną?
No dobra a jaka to osoba ?? Niewiem:P Ale powiem że raczej sie za nią nie uważam. Jak ktoś już to powiedział. Staram sie robić to co należy......
Nie latam i nie zaczepiam by dajmy na to kogoś sklepać (buhahaha) i podem mówić jakiś ja "odważny" bo to "g" a nie odwaga o czym juz w podstawuwce można sie dowiedzieć pozatym to oczywiste. A co do takich sytuacji jak miał np. Gipsi w dyskotece, gdzie faktycznie można wykazać sie odwagą, czyli dla mnie właśnie to co zrobił Gipsi tzn. niedał nic zrobić swojej dziewczynie przy czym nie było żadnej zbędnej bohaterszczyzn.... Takich sytuacji nie miałem (gówniaż jestem:P ) więc nie moge powiedzieć :P

Cytuj
2. Nie boję się śmierci.
Swojej nie. Przynajmniej tak mi sie wydaje. Nigdy nie umierałem. Wydaje mi sie że sie jej nie boje choć to nei znaczy że mi niie zależy na życiu. Wręcz przeciwnie. Mi jako gówniażowi bardzo zależy bo wszież jeszcze tylu rzeczy nie zobaczyłem i nie doświadczyłem.... Bardziej boje sie śmierci bliskich. Boje se tego momentu w ktorym to nastąpi. Boje sie tego i dla mnie jest to normalne. Wręcz dziwi mnie jak ktoś może tego sie nie bać. Osoba na której naprawde nam zależy odchodzi. To jest straszne (no i bardzo że tak powiem smutne)...

Cytuj
Boję się, ze nie będę w stanie zapewnić mej przyszłej rodzinie godziwego życia. Ze stracę pracę, albo nagle dach nad głową.
Nom. To tez powinienem dopisać do rzeczy których sie boje.... No ale nie mam sie co tu rozpisywać bo chyba powiedzieliście wszystko....
Cytuj
To życie przyzwyczaiło do tego, że kobieta opiekuje się domem, a maż siedzi w pracy.
Z tego co mnie w szkole nauczyli to sie nazywa stareotyp. I dla mnie to jest "g" prawda że to własnie mąż musi być tym całym żywicielem a żona do garów. o wszystko jak już chyba było powiedziane zależy od sytuacji.
No ale patrząc z drugiej strony sam mówie że to stareotyp i niewiażne który rodzic ważne że zarabia to ja jak sobie pomyśle że to właśnie żona miała by zarabiać a ja w domu przy garach to jakoś tak dziwnie.....
Cytuj
nie zupełnie... udowodniono że ludzie jeszcze mieszkający w jaskiniach a także inne ssaki obecnie żyjące mają podobne zachowania: samica siedzi i zajmuje sie potomstwem gdy między czasie samiec ciężko pracuje próbując upolować coś zjadliwego...
]
Tu żeś wyskoszył. Jest wiele gatunkow zwerząt gdzie to wasnie samica zdobywa pokarm. Albo powiedziana już modliszka... Jak bedziemy poruwnywać nasze zachowania do zachowań wspołcześnie żyjących zwierząt, albo prechistorycznych ludzi to chyba dalek nie zajedziemy...

Offline qiax

  • General
  • ******
  • Wiadomości: 542
  • God
    • Zobacz profil
Kółko Filozoficzne
« Odpowiedź #228 dnia: Sierpnia 08, 2005, 09:20:50 pm »
little:

Cytuj
Wiesz tu zależy o jaki rodzaj samotności.

No, tej zwyklej, bycie samemu, umieranie samemu. Eee... Single Player?

Cytuj
Jeżeli mówisz o tym że nie boisz sie umżeć samemu no to spoko.

No ba, to jest bardzo fajne - cisza, spokój... Taka jest najlepsza śmierć: godnie umrzeć, spierajac się w myślach ze swoimi problemami, analizując całe swe przyszłe życie i dumnie uidać się w "jej" obięcia. Nie wiem, jak dla was, ale gdyby sie okazło, że nagle byłbym umierajacy i moja rodzina zaczeła by lamentować... Ja tego bym nie przeżył <jestem cynikiem>. Rozumiem, martwią się, ale po co oni się martwią? Przecież to niedługo ja złożę wizytę temu na górze <heh>, a gdy zacznie mnie oceniać, z uśmiechem na twarzy odpowiem - Ja się tu pchałem!.

Cytuj
Ale u mnie jest tak że np. żyć samotnie to co innego. Chodzi mi oto że jak sobie wyobrażam że miłbym być starym kawalerem to można powiedzieć że nawet sie boje.

Wiesz, stary kawaler to jeszcze, ale stary prawiczek - to jest dopiero horror <oczywiście, żartuje>.

Cytuj
Nie mieć nikogo bliskiego.

Wierz mi, nawet mając kontakt z innymi ludźmi, można być cholernie samotny.

Cytuj
Taki człowiek ma pokopane. A co ma zrobić ? Na pewno jest podwud dla którego został sam i raczej ten sam powud nie pozwala mu na znaleźenie bliższej osoby.

Czasami nie ma żadnego powodu. Jeśli druga połówka nie potrafi zaakcepotwać twoich przyzwyczajeń, to trafiłeś na "pękniętą" wersje. Przyjaciół lubie za ich zalety, ale kocham dziewczynę za jej wady <całokształt się liczy>.

Cytuj
Bo np. taki żul z pod sklepu z kturym bym sie wtedy raczej zadawał (no bo z kim innym?) to raczej nikt bliski.

Wiesz, żule... Oni nie zawsze tacy byli. Nierzadko bywa, że prowadzili życie podobne do takiego, ktróre ty aktualnie prowadzisz... Albo będziesz prowadził - ale stracili pracę, ktoś bliski ich sercu umarł, a nie mieli na tyle silnej woli <i wsparcia przyjaciół, rodziny>, którzy by im pomogli.

Cytuj
Pogadasz pogadasz, idziesz do domu i znowu sam w czterech ścianach z telewizorem i rożnorodnymi nałogami które kiedyś "pomagały" nam niezwracać uwagi na samotność a teraz są poprostu niezbędne.

Ta, nawet majac kogoś bliskiego jesteś w takim samym stopniu narażony na nalogi itd, jak gdybyś był samotnym człekiem. Po prostu wszystko zależy od silnej woli - czy użytkownik potrafi kontrolować swoje pociągi do np: vodki, czy kawy, albo nawet gier. Po za tym, równie dobrze zamiast gadać z żulem, to możesz pogadać sobie z ekspedientką w sklepie, bądź z kioskarzem. Niektórzy nawet tak robią <scena z życia wzięte: próbuję kupić bilet, autobus już praktycznie drzwi otwiera, a ten cholerny kioskarz gada na temat /sic!/ swojej rodziny z jakąmś starszą panią... myślałem, że go zabiję, gdybym nie zdążył na autobus...>. Nawet uczeszczając do szanownej instytuacji, jaka jest szkoła, napotykasz na ludzi, z którymi rozmawiasz, ale wracajac do szkoły, czujesz się samotny - a w wakacje <jak nie dzwonią z terminem kolejnen imprezy>, to juz dobitnie... heh. W pracy idetnycznie.

Cytuj
Taka perspektywa raczej nie jest wesoła i można jej sie swego rodzaju bać.

Ale ten rodzaj strachu wynika z bierności człowieka - nie potrafił po prostu znaleźć <czy szukał... to inne pytanie> swojej prawdziwej miłości i oto skutki. Nawt będąc starym człowiekiem, zawsze mozna zatrzymać się w parku na partyjce szachów. A gdy nie zna zasad gry? Nic nie szkodzi, wiele razy zdarzylo mi się widzieć, jak dwóch starszych panów <pań niestety nie widziałem w tym szanownym gronie... nie wiem czemu> gra nawet po kilka godzin <tyle czasu zajeło mi zrobienie potrzebnych zakupów w centrum miasta>, w towarzystwie kilku innych panów, którzy wręcz z prawdziwym zapałem komentują każdy ruch <zależy jeszcze kto gra - jeśli są to dwaj "wyjadacze", to cisza jak makiem zasiadł - ale klimat takiej partii czuć z daleka - klimat, nie odór piwa>.

Cytuj
Z tego co mnie w szkole nauczyli to sie nazywa stareotyp.

Nie, oczywiście, że to byl stereotyp, ale prędzej życie... Dlaczego? Ponieważ każdy wie, że to stereotyp, ale jakoś nikt nie próbuje się mu przeciwstawić. A jakiś wstyd zawsze pozostanie, gdy facet musi się przyznawać w towarzystwie paru "pracujących" znajomych, że siedzi i dzieci pilnuje. Kobieta to nie wiem, ale inne maja zwyczaj mówić - "och, jakaś ty przebojowa". Kobiety wyzwolone, ot co.
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 08, 2005, 09:24:28 pm wysłana przez qiax »

MarvelliX

  • Gość
Kółko Filozoficzne
« Odpowiedź #229 dnia: Sierpnia 08, 2005, 09:54:03 pm »
Cytuj
Cytuj
a także inne ssaki obecnie żyjące mają podobne zachowania: samica siedzi i zajmuje sie potomstwem gdy między czasie samiec ciężko pracuje próbując upolować coś zjadliwego...


Rozmawiamy tylko o ludziach, współczesnych, czy o zwierzętach również? Bo jeśli tak, to... Modliszka?
hum hum zawsze myślałem że modliszka to owad :F

Cytuj
Tu żeś wyskoszył. Jest wiele gatunkow zwerząt gdzie to wasnie samica zdobywa pokarm. Albo powiedziana już modliszka... Jak bedziemy poruwnywać nasze zachowania do zachowań wspołcześnie żyjących zwierząt, albo prechistorycznych ludzi to chyba dalek nie zajedziemy...
tak sie składa że człowiek jest hybrydą innych zwierząt wszystko co ma homosapiens maja inne zwierzeta... dlatego ciagle porównuyje go do innych zwierząt

Cytuj
Bo seks zmysłowy w przypadku zwierząt, to jeszcze się z czymś takim nie spotkałem
jedno słowo: Delfin
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 08, 2005, 09:54:52 pm wysłana przez MarvelliX »

Offline Morchol

  • SuperMod
  • *********
  • Wiadomości: 2143
  • ;*
    • Zobacz profil
    • http://www.audioscrobbler.com/user/Morchol
Kółko Filozoficzne
« Odpowiedź #230 dnia: Sierpnia 08, 2005, 10:00:39 pm »
Cytuj
hum hum zawsze myślałem że modliszka to owad :F
 
eee to owady to nie zwierzęta? to jak nie zwierzęta to co - grzyby? ;F

Cytuj
tak sie składa że człowiek jest hybrydą innych zwierząt wszystko co ma homosapiens maja inne zwierzeta... dlatego ciagle porównuyje go do innych zwierząt

ani troche nierozumiem myślenia wiekszości ludzi, człowiek to jest ZWIERZE, coztego, że czasem kulturalne, "głeboko" myślące itp? jesteście zwierzętami, niczym mniej, a napewno niczym więcej, face the truth...
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 08, 2005, 10:01:31 pm wysłana przez Morchol »

Offline little

  • Wanderer
  • *******
  • Wiadomości: 1025
    • Zobacz profil
Kółko Filozoficzne
« Odpowiedź #231 dnia: Sierpnia 08, 2005, 10:16:34 pm »
Cytuj
Wierz mi, nawet mając kontakt z innymi ludźmi, można być cholernie samotny.
Wiadomo że można. Mozesz chodzić do szkoły, w domu mieć calą rodzine a dajmy na to nie możesz znaleźć tej drugiej połówki przez co jest sie cholernie samotnym.

Cytuj
Ta, nawet majac kogoś bliskiego jesteś w takim samym stopniu narażony na nalogi itd, jak gdybyś był samotnym człekiem. Po prostu wszystko zależy od silnej woli - czy użytkownik potrafi kontrolować swoje pociągi do np: vodki, czy kawy, albo nawet gier.
Wiadomo że to zależy od silnej woli, ale wydaje mi sie że jeżeli mamy bliskich to stanowią oni swojego rodzu oparcie i starają sie nam pomagać co chyba zmieniejsza minimalnie ryzyko..... Chyba..... Choć to wszytko zależy od wielu rzeczy.....

Cytuj
Ale ten rodzaj strachu wynika z bierności człowieka - nie potrafił po prostu znaleźć <czy szukał... to inne pytanie> swojej prawdziwej miłości i oto skutki.
Wiesz nawet mając tą drugą połówke może dojść do takiej sytuacji ;p Dajmy na to człowiek ta ma slabą wole i wpada w nałóg. Tak jak mówiłeś w największym stopniu odporność na nałogi zależy właśnie od woli.... Wpada w ten naług nie che sie leczyć itp. i jego "druga połówka" odchodzi... No i mamy sytuacje którą przedstawiłem. Sytuacji której raczej sie obawiam. Obawiam sie że zabrknie mi kiedyś tej silnej woli i wpadne w jakieś badziewie..... Ale to dobrze że sie czegoś takiego obawiam. Raczej sie bede tego przestrzegał :P Co nie znaczy że wypić z kumplami nei lubie :P

Cytuj
Nie, oczywiście, że to byl stereotyp, ale prędzej życie... Dlaczego? Ponieważ każdy wie, że to stereotyp, ale jakoś nikt nie próbuje się mu przeciwstawić. A jakiś wstyd zawsze pozostanie, gdy facet musi się przyznawać w towarzystwie paru "pracujących" znajomych, że siedzi i dzieci pilnuje.
Nom. Bo facet chce być macho. A pilnowanie dzieci raczej do maho nie pasuje :P

 

Offline qiax

  • General
  • ******
  • Wiadomości: 542
  • God
    • Zobacz profil
Kółko Filozoficzne
« Odpowiedź #232 dnia: Sierpnia 08, 2005, 10:57:18 pm »
MarvelliX:

Cytuj
hum hum zawsze myślałem że modliszka to owad

No cóż, mój błąd. Myślałem jedynie, że jak rozmawiamy o zwierzętach, to bierzemy pod uwagę wszystko inne, co się nawinie <chociaż powiem szczerze, że nei lubie zwierząt... ludzi /większości/ również>.

Cytuj
tak sie składa że człowiek jest hybrydą innych zwierząt wszystko co ma homosapiens maja inne zwierzeta... dlatego ciagle porównuyje go do innych zwierząt

Jak inne zwierzeta maja lodówkę, to z przyjemnością je odwiedzę... Może i zimne piwko się znajdzie? Wiesz, człowiek jest zwirzęciem, ale ma myślący <potrafiący się rozwijać, uczyć, czuć itd... uogólniajac> mózg i instynkt - podczas gdy zwykłe zwierzeta, jedynie instynkt.

Cytuj
jedno słowo: Delfin

Powiem ci, że mało to podniecające... Jak one uprawiją seks... Eee... Zarzuć filmikami, tak dla porównania. Chcę zobaczyć ich kolację przy świecach, muzykę, grę wstępną i sam climax... Po namyśle, to bez climaxu. W każdym bądź razie, teraz już wiem, kim chce być po reinkarnacji <o ile coś takie jest>.

Morchol:

Cytuj
eee to owady to nie zwierzęta? to jak nie zwierzęta to co - grzyby? ;F

Wąż? Nie, to gad. Ale to też zwierzę, tylko podgrupa... A w sumie nie wiem, nie lubię owadów, gadów <chociaż nie, węże chętnie bym miał...>, ptaków <no chyba, że kurczak pieczony heh>, czy innych istot.

Cytuj
ani troche nierozumiem myślenia wiekszości ludzi, człowiek to jest ZWIERZE, coztego, że czasem kulturalne, "głeboko" myślące itp? jesteście zwierzętami, niczym mniej, a napewno niczym więcej, face the truth...

Ostatnim razem, kiedy spojrzałem prawdzie w oczy, to lustro pękło...
Zgadzam się  w zupełności. Człowiek to zwierzę. To, że jest to znacznie bardziej rozwinięte, myślące i wogóle bardziej zaawansowane pod względem rozwoju, to o czymś tam świadczy... Chyba. Nie, myślę, że niektórzy ludzie są gorsi od zwierząt, niektórzy lepsi.

little:

Cytuj
Wiadomo że można. Mozesz chodzić do szkoły, w domu mieć calą rodzine a dajmy na to nie możesz znaleźć tej drugiej połówki przez co jest sie cholernie samotnym
.

Tu chodzi raczej o wzajemne zrozumienie... I od charakteru danej jednostki. Wiadomo, ktoś przebojowy, pewny siebie, szybciej znajdzie dziewczynę, niż introwertyk, nieśmiały itd.

Cytuj
Wiadomo że to zależy od silnej woli, ale wydaje mi sie że jeżeli mamy bliskich to stanowią oni swojego rodzu oparcie i starają sie nam pomagać co chyba zmieniejsza minimalnie ryzyko..... Chyba..... Choć to wszytko zależy od wielu rzeczy.....

Nawet rodzina ci nie pomoze, jeśli masz słabą wolę. By się podnieść z czegoś takiego, musi być obustronna praca. Fakt, z rodziną łatwiej, ale jednak to zależy od tego, czy komuś zależy na tym, by się z tego podnieść.

Cytuj
Wiesz nawet mając tą drugą połówke może dojść do takiej sytuacji ;p Dajmy na to człowiek ta ma slabą wole i wpada w nałóg. Tak jak mówiłeś w największym stopniu odporność na nałogi zależy właśnie od woli.... Wpada w ten naług nie che sie leczyć itp. i jego "druga połówka" odchodzi...

Miłość to sztuka kompromisu.Zawsze można tę przyjemnosć dawkować. Jeśli nie chce, to dobrze, że jego połówka odeszła - jego wina, że wybrał coś bardziej przyziemnego... Zresztą, gdyby to była prawdziwa miłość, to raczej ten nałóg nie miał by miejsca, bo każdy zdrowo myślący facet, wybierze dziewczynę, niż np mecz w telewizji. Co nie oznacza, że ma ona to wykorzystrwać. Jeden wieczór mecz, jeden wieczór dziewczyna. Ot, kompromis.

Cytuj
No i mamy sytuacje którą przedstawiłem. Sytuacji której raczej sie obawiam. Obawiam sie że zabrknie mi kiedyś tej silnej woli i wpadne w jakieś badziewie..... Ale to dobrze że sie czegoś takiego obawiam. Raczej sie bede tego przestrzegał  Co nie znaczy że wypić z kumplami nei lubie

Doskonale cię rozumiem <zwłaszcza z tym piciem>. Ja zawsze twierdziłem, że mam "słabą silną wolę", dzięki czemu kilkanaście razy się zastanawiam, czy zrobić coś, co moze mnie wpędzić w późniejsze kłopoty. Ot, taki system bezpieczeństwa.

Cytuj
Nom. Bo facet chce być macho. A pilnowanie dzieci raczej do maho nie pasuje

Pilnowanie dzieci? Eee... Wiesz, tak sobie myślę, że to własnie ojciec pierwszy gotów zabić w obronie potomków, niż matka. Skąd się zresztą wzieło, że to właśnie ojciec mowi - "moja duma i radość", a nie matka.
I podobny motyw - heh... Tak wybiegajac w przyszłość.
Pilnowanie dziewczyny do macho nie pasjue? Nie, ja przepraszam bardzo, ale właśnie to pilnowania, chęć zapewnienia bezpieczeństwa, jest chyba macho <mogę się mylić...>. Ja tam nie spotkałem się jeszcze z przypadkiem, żeby koleś własną dziewczynę zaczął bić wraz z kolesiami, którzy ich napadli... W końcu facet lubi się wykazać - a lepiej dostać wpierdol przynajmniej chroniąc dziewczynę, niz ot tak sobie. W jej oczach raczej będziemy macho - a to jest najważniejsze. A jeśli ma pretensję, że ich nie załątwiliśmy? Trening, siłownia itd <choć i Herkules wątły, kiedy złapie go np: biegunka>.
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 08, 2005, 11:00:18 pm wysłana przez qiax »

Offline White_wizard

  • Keyblade Master
  • Weapon Master
  • *********
  • Wiadomości: 2242
  • A way to the Dawn
    • Zobacz profil
Kółko Filozoficzne
« Odpowiedź #233 dnia: Sierpnia 09, 2005, 04:17:11 am »
Cytuj
Z tego co mnie w szkole nauczyli to sie nazywa stareotyp. I dla mnie to jest "g" prawda że to własnie mąż musi być tym całym żywicielem a żona do garów. o wszystko jak już chyba było powiedziane zależy od sytuacji.
Widocznie źle cię w szkole nauczyli.... Człowiek, jak zresztą większość innych ssaków ma przystosowania do właśnie takiej sytuacji. Z natury rzeczy ojciec powinien byc żywicielem i obrońcą rodziny, co zresztą ma uwarunkowane chociażby instynktem. Przykład: sytuacja z dziewczyną i drechami. Matka powinna zajmować się wychowywaniem dzieci, bo podobno "samice" mają coś takiego jak instynkt macierzyński. No i poza tym ojciec dzieci piersią nie nakarmi.... Właśnie do takich ról przystosowała nas natura, ale człowiek ma już to do siebie, że lubi zaprzeczać prawom natury......
Cytuj
Chcę zobaczyć ich kolację przy świecach, muzykę, grę wstępną i sam climax...
To co wymieniłeś, to tak na dobrą sprawę ludzki odpowiednich godów..... Bo chcecie tego czy nie człowiek naprawdę jest zwierzęciem.... i do tego wybitnie głupim.....
Pewnie zaraz ktoś zripostuje moje poglądy argumentem w styly, że człowiek ma mózg umysł, uczucia itd..... Tak na dobrą sprawę to wszystko to taki bonus od natury, coby nam się zbyt łatwo nie żyło.... Przez te kilka, czy kilkadziesiąt milionów lat staliśmy się gatunkiem dominującym (bo w końcu ktoś musi) i co nam z tego przyszło? Nasza psychika jest tak złożona, ze mamy morderców, psychopatów, sadystów i różnego innego rodzaju niefajne świństwa... Poza tym mamy wojny, tworzymy wirusy, którymi później się uśmiercamy..... Czy jakikolwiek inny gatunek jest na tyle głupi, zeby zabijać się dla zabawy, czy z powodu odmiennych poglądów? .... Poza tym są jeszcze nałogi.... tylko ludzie są na tyle głupi, zeby uzależniać się od jakiegoś świństwa... Podobno myślimy logicznie, ale przecież nasze zachowania logice przeczą......
Oczywiście nie można generalizować, bo nie wszyscy ludzie to psychopaci i mordercy.... Nasz gatunek posiada zdolność abstrakcyjnego myslenia, więc wymyślamy różnego rodzaju urządzenia, przyżądy, wynalazki i dostosowujemy środowisko do naszych potrzeb. Tylko po jaką cholerę? Inne żywe organizmy po prostu egzystowały, a jeśli było trzeba, zmieniały się (tzn: ewolucja)..... Czy to oznacza, że człowiek jest już na takim poziomie, że dalej ewoluować nie może?.....
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 09, 2005, 03:10:41 pm wysłana przez MarvelliX »
You were born from nothing, you will turn into nothing. What have you lost? Nothing!

Offline Hisoka

  • SS-Obersturmbannführer
  • Blade Dancer
  • ********
  • Wiadomości: 1371
  • Cute Cynic
    • Zobacz profil
    • http://smellofwhitecat.blogspot.com/
Kółko Filozoficzne
« Odpowiedź #234 dnia: Sierpnia 09, 2005, 05:31:55 pm »
Cytuj
jeśli będę miał mieć dziecko i moja żona będzie w ciąży cholernie będę się bał że dziecko urodzi się kalekie bądź w jakiś sposób niedorozwinięte...

sama nie wiem,czy w przypadku gdybym wiedziała,żę moje dziecko ma urodzić się niedorozwinięte [szczególnie fizycznie],to czy nie wybrałabym dla niego śmierci. Myślę,że życie jako "mały potworek",którego ludzie nienawidzą,lub się boją jest gorsze niż śmierć.

Cytuj
jednej strony też się nie boje śmierci uważam ją za rzecz naturalnem, jednak jak pomyśle żem oge umrzeć w wieku wcześniejszym niż 70 lat to jest mi żal...

Ja wolałabym umrzeć w miare młodo [oczywiście nie teraz,zaraz],ale gdy będę jeszcze w pełni świadoma. Nie chcę dożyć wieku, w którym ktoś musiałby mi pampersy zmieniać,bo nie będę miała siły wstać....nigdy nie chcę być ciężarem dla innych-szczególnie bliskich. Poza tym starość często jest straszna...wtedy uświadamiamy sobie jacy jesteśmy samotni. Gdy dzieci odejdą z domu,a starsi są dla nich tylko ciężarem. Czułabym się bardzo głupio gdyby np. moje dziecko musiało opiekować się mną-chorą staruszką zamiast robić karierę i układać sobie życie z własną rodziną...

Cytuj
Ale to jest raczej strach widziany oczami dziecka lub kogoś młodego... lub poprostu strach lekki... ciemność w domu a ciemność na meliniarskim osiedlu to 2 inne sprawy.

Tym bardziej,że w tych czasach,to możesz nieźle dostać w pysk nawet w południe przy ruchliwej ulicy. Po prostu inni ludzie na tyle się boją,że Ci nie pomogą...i w tłumie zostajesz zupełnie sam-pobity, okradziony i czasami [zależnie od preferencji ] zgwałcony. Była taka sprawa [z rok temu],że w dzień,przy moście paru kolesi gwałciło dziewczynę. Zebrał się spory tłumek,dziewczyna krzyczała,a nikt nie pomógł,bo możliwe było,że któryś z napastników miał broń....a potem ludzie się dziwią,że przestępcy czują się bezkarni

Cytuj
mimo wszystko taka sytuacja nie jest bez wyjścia i można ją jeszcze naprawić.

Wbrew pozorom taką sytuację w Polsce bardzo trudno naprawić. Prędzej można zepsuć dobrą sytuację. Załużmy,że mieszka ci się całkiem dobrze ze standardową rodziną 2+2. Masz pracę ze średnią pensją,ale spokojnie sobie żyjecie w ,ieszkaniu/małym domku....nagle tracisz pracę,nie masz kasy na opłaty. Zostajecie głodni w ciemnym domku bez wody i ogrzewania....mnie taka wizja przeraża. Bo w tym przypadku cierpiałabym nie tylko ja,ale i moja rodzina. A nową pracę ciężko znaleźć...i kwestią czasu częstko pozostaje to,kiedy rodzina się od ciebie "wyprowadzi" dla własnego dobra...w końcu oni też muszą przeżyć....więc dla dobra dzieci patrzysz jak odchodzą

Cytuj
Czy zjadłbyś miskę żywych pająków, gdyby ktoś ci zaoferował za to 1000 zł..... dodam jeszcze, że to takie malutkie pajączki, których po kilkadziesiąt by na łyżkę stołową wchodziło...

Wszystko ma swoją cenę i wszystko zależy od okoliczności. Jeśli ten tysiąc miałby np. zapewnić mojej rodzinie/osobie którą kocham np. jedzenie [odwołanie się do wizjii biednej rodziny w zimnym,ciemnym domu],to zjadłabym nawet dwie miski...jeśli oczywiście pająki nie były by jadowite XD

Cytuj
że niby ludzie powinni się bać wskakiwania pod autobusy? Przesadzasz chłopcze...



a ja rozumiem o co chodziło Glennowi. Chodzi o to,że to,że wiemy,że [za dużo "że" ! <_< ] autobus nas zabije sprawia ,żę [!] pod niego nie wskoczymy...tak samo jest np. z obawą przed wodą [np. jeśli kiedyś się podtopiliśmy] i innymi "strachami" ewolucji [bo np. dzieci się od małego uczy,żeby uważały na samochody itp.]

Cytuj
No ale na poważnie... idę sobie gdzieś z Hisoką i wyskakuje na nas... powiedzmy 4 drechów z pałami, chcą wydębić od nas komóry. Szans odwrotu nie ma żadnych, jak również na rozmowę. Wpierdo* jest kwestią sekund.... wiem.. jestem nienormalny... ale jak myślę o tym, że w takiej sytuacji dałbym najbliższemu w ryj i krzyknął na Hisokę, żeby spieprzała, samemu ich zatrzymując w miarę skromnych możliwości.... damn.... od razu mi się gęba wykrzywia w uśmiechu. Serio mówię, że takiej sytuacji się nie boję.... jestem gotów dostać po zębach, póki jej udałoby się ujść z tego cało i cieszyłbym się z dobrze spełnionego obowiązku.... zrobienie czegoś takiego napawałoby mnie dumą, a nie strachem.... a nawet jeżeli to byłby strach, to nie przestawałbym stawiać im oporu, póki Hisoka nie znalazłaby się poza zasięgiem wzroku lub nie straciłbym przytomności

hahaha! Myślisz,że mnie przekonałbyś do ucieczki?! Sama wyjęłabym granatnicę z nogawki i kazała tobie uciekać...a tak szczerze mówiąć nigdy nie zostawiłabym NIKOGO [czy to chłopak,przyjaciel,czy przyjaciółka...a nie daj boże rodzina] na pastwę jakiś drechów...prędzej sama bym oberwała niż dałabym pokroić np.ego młodszego brata

Cytuj
a ja bym hip hopowców zatrzymywał to było by mi wstyd przed nią następnym razem że moja dziewczyna musiała uciekać podczas gdy ja nie udolie próbowałem walczyć z 4ma kolesiami mimo że z góry byłem skazany na porażke, bo nie oszukumy się nawet jeśli by to byli kolesie wzrostowo i wagowo tacy jak ja to z 4 marne szanse bym miał... to jest właśnie ten strach przed tym że w jej oczach bym stracił że ona musiała uciekac a ja jedyne co mogłem zrobić to dostać wpierdol i próbowac im dać te kilka strzałów które odciągną ich od niej...

Pomyśl lepiej jak ona by się czuła wiedząc,że przesto,że ją broniłeś np. trafiłeś do szpitala. Poza tym jeśli ona szybko ucieknie,to ty też jeszcze masz szansę...a wiadomo,żę jeden na 4 pudzianów ,to możesz im skoczyć

Cytuj
. Prosić o pozyczkę w banku... Jasne, że mu udzielą, wprost z otwartymi ramionami przyjmą... Nawet jeśli tak się stanie, to pod zastaw często idzie dom.. A jeśli plan nie wypali? Cała rodzina ląduje na bruku, na ulicy.

Wbrew pozorom o pożyczkę z banku też jest trudno...ostatnio rodzinie znajomych nie udzielono kredytu,bo mieli za dużo dzieci :huh:  ....i samochód po okazyjnej cenie poszedł się.....

Cytuj
a) pomogą, ale pieniadze trzeba prędzej, czy później oddać, a nie majac pracy, jest to tyle prawdopodobne, co trzasnięcie drzwiami obrotowymi

nawet jeśli pomogą,to zaciągamy ogromny dług wdzięczności,który często nie mamy jak spłacić...i potem ciągle jest nam głupio i czujemy,że coś jesteśmy winni nawet po spłacie pożyczki...a jak dopiero się ma poczuć człowiek,który dalej nie będzie w stanie oddać kasy?

Cytuj
typowo męski strach według mnie (chociaż zaraz ktoś sypnie przykładem, że się mylę, że kobieta od zawsze się opiekuje rodziną i do jej obowiązków należy opiekowanie się dziećmi i utrzymanie ogniska domowego bla bla bla... ale moim zdaniem to nie ten sam rodzaj strachu).

Stareotypy . Teraz kobiety też ruszyły tyłki z domów i zaczynają zarabiać na rodzinę. Zdaża się,że mężczyzna w pewnej chwili traci pracę,albo wogle jej nie ma i kobieta utrzymuje całą rodzinę,a on zajmuje się domem .Osobiście nie mam nic przeciwko czemuś takiemu, bo szczerze napisawszy ciągnie mnie do robienia kariery i pracy zawodowej...za to wogle nie widzę się w robi domatorki z dziećmi.

Cytuj
Ja osobiście uważam, że zajmowanie się domem, robieniem zakupów, to również <ciężka> praca.

Nie zapominając o stadku bahorków rozbiegających się po całym domu i robiących bałagan...ja wariuję jak przychodzą do nas do domu jakiekolwiek dzieci,bo w przeciągu 10 minut są w stanie zamienić pokój w pobojowisko...a potem pojawiają się w sądach sprawy o bicie dzieci i porady o bezstresowym wychowywaniu dzieci [z tego potem takie małe pijawy wyrastaj]

Cytuj
Chodzi mi oto że jak sobie wyobrażam że miłbym być starym kawalerem to można powiedzieć że nawet sie boje. Nie mieć nikogo bliskiego

Ja bym się tego bała dopiero w starszym wieku...lubię wolność i niezależność...i wkurzają mnie ludzie którzy za bardzo chcą mnie "związać" i ograniczyć. Boję się trochę,że kiedyś np. ktoś będzie zmuszał mnie do czegoś siłą. Np. do bycia ze sobą i nie pozwalał odejść. Nigdy nie mam zamiaru żyć jak ptak w klatce i jeśli mój mąż/partner/chłopak kiedykolwiek by mnie uderzy,to mógłby już nie pokazywać mi się na oczy.

Cytuj
Pogadasz pogadasz, idziesz do domu i znowu sam w czterech ścianach z telewizorem

W takim przypadku miałabym po prostu psa, albo kota. Często takie zwierzątko jest w stanie znacznie lepiej pokazać ci,że mu na tobie zależy niż drugi człowiek....taki scenariusz-wracasz do domu po dniu ciężkiej pracy...jesteś zmęczony,wyczerpany i marzysz o odrobince ciepła,czułości,obfitym posiłku i łóżeczku...otwierasz drzwi...żona wita cię wrzaskiem "dlaczego tak późno!",dzieci siedzą przy kompie i mają cię gdzieś, posiłek masz se odgrzać,albo rozmrozić...a pies przywita merdając ogonkiem, kot obudzi się,przeciągnie i zacznie ocierać się o twoje nogi...i czujesz,że jesteś komuś potrzebny :lol:  ...BTW. Taki model rodziny przeraża mnie jak cholera  :rolleyes:


Cytuj
tylko ich pajęczyn

Najlepsze są te klejące , w które wleziesz twarzą,a potem nie będą chciały zleźć...poza tym wiesz,że jak jest pajęczyna [tym bardziej świeża],to gdzieś musi czaić się jej właścieciel...i tu są dwa warianty:

a)właściciel siedzi ci na nosi i z bliska wydaje się jeszcze większy i bardziej obrzydliwy...do tego siedzi ci na twarzy i może ugryźć w noc,nasikać do oka itp...

B) nie idzisz właściciela...nie znasz rozmiaru,więc może okazać się cholernie duży...mieć ogromne, ostre szczękoczułki,jad,wyłupiaste oczy i włochate [albo obślizłe] łapki,z pomocą których zaraz przeskoczy ci na łeb/szyję/wlezie pod ubranie...

sama nie wiem która wersja jest gorsza...

Cytuj
boje se chyba nałogów

boję się,że przez nałogi mogłabym stracić kontrolę nad swoim życiem ,świadomością i np. krzywdzić bliskich.

Cytuj
Wiesz, żule... Oni nie zawsze tacy byli. Nierzadko bywa, że prowadzili życie podobne do takiego, ktróre ty aktualnie prowadzisz... Albo będziesz prowadził - ale stracili pracę, ktoś bliski ich sercu umarł, a nie mieli na tyle silnej woli <i wsparcia przyjaciół, rodziny>, którzy by im pomogli

Zule mają mniejszy problem z samotnością [bo zawsze swój na swego trafi],ale z zanikiem zwykłej,ludzkiej godności...co jakiś czas wyjeżdżam [niestety] na działkę i na wsi jest goster,który za dwa zeta na taie wino rozebrał się do naga i preleciał tak przez całą wieś...dla mnie tych istot można już nazwać nawet ludzmi

Cytuj
Tu chodzi raczej o wzajemne zrozumienie... I od charakteru danej jednostki. Wiadomo, ktoś przebojowy, pewny siebie, szybciej znajdzie dziewczynę, niż introwertyk, nieśmiały itd.

Niektórzy przez samych siebie nie mogą znaleźć nikogo...ale tu chodzi bardziej o sztuczność. Chyba wolę już introwertyka ,niż kogoś,kto na siłę próbuje być wyluzowany,rzuca jakimiś durnymi tekstami [najczęsciej w dresiarskim/hip hopowym  slangu] i podrywa dziewczyny jakby były chodzącymi cyckami  <_<  ...jak trafi się taki kretyn,to automatycznie pojawiają mi się myśli a'la Freddy Kruger

Cytuj
Nawet rodzina ci nie pomoze, jeśli masz słabą wolę

gorzej jeśli przez taki nałóg skrzywdzisz rodzinę...np. oni ci pomagają,zaufają i myślą,że wszystko jest już ok...a ty przyjdziesz ,któregoś dnai spity, pobijesz żonę i dzieci i zobaczyłeś, co zrobiłeś dopiero jak wytrzeźwiejesz...jakbym sama była w nałogu [pozbawiającym samokontroli],to wolałabym się sama z tego spróbować wygrzebać,żeby nikt poza mną nie musiał cierpieć



 

Offline Tantalus

  • Master Engineer
  • Redaktor+
  • ************
  • Wiadomości: 4470
  • Idol nastolatek
    • Skype
    • Zobacz profil
Kółko Filozoficzne
« Odpowiedź #235 dnia: Sierpnia 09, 2005, 06:09:32 pm »
Póki co skomentujętylko post Hisoki, bo mi się nie chciało czytać poprzednich.... nadrobię to dzisiaj...

Cytuj
Ja wolałabym umrzeć w miare młodo [oczywiście nie teraz,zaraz],ale gdy będę jeszcze w pełni świadoma.

Są ludzie co koło 90-ki zachowują pełną świadomość i tacy, co przy 40-ce mają z nią problemy (spójrz na Zella... niecała 50-ka na karku i już ma Ajchajmelra (bez względu na to, jak się to pisze)).

Cytuj
Była taka sprawa [z rok temu],że w dzień,przy moście paru kolesi gwałciło dziewczynę. Zebrał się spory tłumek,dziewczyna krzyczała,a nikt nie pomógł,bo możliwe było,że któryś z napastników miał broń....a potem ludzie się dziwią,że przestępcy czują się bezkarni

Powstrzymam się od bluzgania, ale gdybym był świadkiem czegoś takiego, to z całą pewnością uszkodziłbym delikwentów w miarę skromnych możliwości... za gwałt (na kimkolwiek) jestem gotów zabić, co napisałem wcześniej...

Cytuj
a ja rozumiem o co chodziło Glennowi. Chodzi o to,że to,że wiemy,że [za dużo "że" !  ] autobus nas zabije sprawia ,żę [!] pod niego nie wskoczymy...tak samo jest np. z obawą przed wodą [np. jeśli kiedyś się podtopiliśmy] i innymi "strachami" ewolucji [bo np. dzieci się od małego uczy,żeby uważały na samochody itp.]

Oboje przesadzacie... instynkt samozachowaczy to jedno, a strach drugie (oczami wyobraźni widzę, jak qiax cytuje to zdanie, by je skomentować). Chodzi mi o to, że skoczenie pod autobus to idiotyzm, a nie pokonanie strachu. Człowiek nie boi się autobus, chociaż wie, że jakby pod niego wskoczył, to by go zabiło... poprostu wie, że nie jest tak głupi, żeby to zrobić. Wiązać się to może pamięcia gatunkową i innymi trudnymi wyrazami, które związane są z naszym mózgiem. W każdym razie to, o czym mówisz to nie strach, a nawet jeśli nim jest, to nie taki, o jakim tu mówimy.

Cytuj
hahaha! Myślisz,że mnie przekonałbyś do ucieczki?!

Myślę, że w takiej sytuacji musiałbym nalegać. Nie pomogłabyś, a jedynie pogorszyłabyś sprawę, bo musiałbym się skupić na obronie ciebie bardziej, niz gdybyś gdzieś biegła. Oczywiście byłbym za wspólnym taktycznym odwrotem, no ale jeżeli nie byłoby to możliwe, to rozumiesz chyba, że zrobiłbym wszystko, abyś przynajmniej ty wpier**lu nie dostała.

Cytuj
Poza tym jeśli ona szybko ucieknie,to ty też jeszcze masz szansę...a wiadomo,żę jeden na 4 pudzianów ,to możesz im skoczyć

W sytuacji o której mówimy nie chodzi o wygranie walki, ale o zyskanie czasu.... jeżeli spróbowalibyśmy uciec oboje, to pewnie by nas złapali, a jeżeli ja, dajmy na to, zostałbym, żeby zdobyć dla ciebie choćby kilka sekund, to już byłby krok w dobrą stronę...

Cytuj
Stareotypy . Teraz kobiety też ruszyły tyłki z domów i zaczynają zarabiać na rodzinę. Zdaża się,że mężczyzna w pewnej chwili traci pracę,albo wogle jej nie ma i kobieta utrzymuje całą rodzinę,a on zajmuje się domem .Osobiście nie mam nic przeciwko czemuś takiemu, bo szczerze napisawszy ciągnie mnie do robienia kariery i pracy zawodowej...za to wogle nie widzę się w robi domatorki z dziećmi.

Dobra... nie będę się kłócił, bo pewnie macie rację...

Cytuj
wkurzają mnie ludzie którzy za bardzo chcą mnie "związać" i ograniczyć.

Good Lord! To chyba nie było o mnie, co? Hahahaha... ja szanuję twoją prywatność, a przyczepić się czasem tylko mogę o spędzanie twojego wolnego czasu.... no ale nie wywlekajmy prywatnych rzeczy na światło publiczne....

Cytuj
jeśli mój mąż/partner/chłopak kiedykolwiek by mnie uderzy,to mógłby już nie pokazywać mi się na oczy

Dobrze, że ja nie jestem samobójcą i bym cię nie uderzył.... chociażby dlatego, że bałbym się, że mi oddasz

Cytuj
Zule mają mniejszy problem z samotnością [bo zawsze swój na swego trafi],ale z zanikiem zwykłej,ludzkiej godności...co jakiś czas wyjeżdżam [niestety] na działkę i na wsi jest goster,który za dwa zeta na taie wino rozebrał się do naga i preleciał tak przez całą wieś...dla mnie tych istot można już nazwać nawet ludzmi

W lesie w pobliżu mojej chaty takich ludzików jest z 10-ciu... przychodzą i piją wino, klnąc i krzycząc na siebie nawzajem... szkoda mi ich...

Cytuj
Niektórzy przez samych siebie nie mogą znaleźć nikogo...ale tu chodzi bardziej o sztuczność. Chyba wolę już introwertyka ,niż kogoś,kto na siłę próbuje być wyluzowany,rzuca jakimiś durnymi tekstami

Good to hear... bo ja żadko robię coś na siłę, a tym bardziej wyluzowywanie się... chociaż ja dokładnie nie wiem, co znaczy słowo "wyluzowany", więc nie powinienem się wypowiadać... ale po głębszym namyśle mam wrażenie, że do ludzi specjalnie wyluzowanych nie należę... jestem bardziej flegmatyczy i rozsądny, a jestem pewien, że któraś z tych cech przeczy ideałowi człowieka wyluzowanego...

 

Offline Hisoka

  • SS-Obersturmbannführer
  • Blade Dancer
  • ********
  • Wiadomości: 1371
  • Cute Cynic
    • Zobacz profil
    • http://smellofwhitecat.blogspot.com/
Kółko Filozoficzne
« Odpowiedź #236 dnia: Sierpnia 09, 2005, 06:35:31 pm »
Cytuj
Oboje przesadzacie... instynkt samozachowaczy to jedno, a strach drugie (oczami wyobraźni widzę, jak qiax cytuje to zdanie, by je skomentować). Chodzi mi o to, że skoczenie pod autobus to idiotyzm, a nie pokonanie strachu. Człowiek nie boi się autobus, chociaż wie, że jakby pod niego wskoczył, to by go zabiło... poprostu wie, że nie jest tak głupi, żeby to zrobić. Wiązać się to może pamięcia gatunkową i innymi trudnymi wyrazami, które związane są z naszym mózgiem. W każdym razie to, o czym mówisz to nie strach, a nawet jeśli nim jest, to nie taki, o jakim tu mówimy.

Mi bardziej chodzi o taki strach samobójcy. Z jednej strony chce skoczyć z dachu ["umrę i będę szczęśliwy" ],ale jeśli np. pred dokonaniem samego "aktu samobójstwa" omsknie mu się noga na gzymsie,stara się czegokolwiek złapać. Po prostu zdaje sobie sprawę,że umrze i tak na prawdę boi się śmierci...

Cytuj
Myślę, że w takiej sytuacji musiałbym nalegać. Nie pomogłabyś, a jedynie pogorszyłabyś sprawę, bo musiałbym się skupić na obronie ciebie bardziej, niz gdybyś gdzieś biegła. Oczywiście byłbym za wspólnym taktycznym odwrotem, no ale jeżeli nie byłoby to możliwe, to rozumiesz chyba, że zrobiłbym wszystko, abyś przynajmniej ty wpier**lu nie dostała.

Moja męska godność nie pozwoliłaby mi mieć ciebie na sumieniu...albo oboje uciekamy,albo oboje zostajemy...Już w czasie ucieczki komu się nie uda,to trudno XD
Chyba nie wiesz jak potrafiłam uciekać przed rozwścieczonym dobermanem  :lol:

Cytuj
Dobrze, że ja nie jestem samobójcą i bym cię nie uderzył.... chociażby dlatego, że bałbym się, że mi oddasz

Jeszcze nie wiesz co znaczy "porządnie mnie wkurzyć"...na razie znasz mnie tylko "lekko podirytowaną" [a już jest strasznie,ne?  :P ]

Fakt,faktem gdybym poczuła,że ktoś fizycznie mi zagraża, specjalnie bym się nie patyczkowała i na pewno bym się nie zawahała nawet zabić...nawet jeśli kiedyś bym tą osobę kochała,to jeśli on/ona [ :P ] zagroził/a by mojemu życiu,to byłoby mortal combat

Cytuj
jestem bardziej flegmatyczy i rozsądny, a jestem pewien, że któraś z tych cech przeczy ideałowi człowieka wyluzowanego...

Haha! to czego ty szukasz u takiej choleryczki jak ja?! :lol:  ..ale może kiedyś się na coś przydasz jak się zapędzę  :devil:  

Offline Tantalus

  • Master Engineer
  • Redaktor+
  • ************
  • Wiadomości: 4470
  • Idol nastolatek
    • Skype
    • Zobacz profil
Kółko Filozoficzne
« Odpowiedź #237 dnia: Sierpnia 09, 2005, 07:27:11 pm »
Cytuj
Mi bardziej chodzi o taki strach samobójcy. Z jednej strony chce skoczyć z dachu ["umrę i będę szczęśliwy" ],ale jeśli np. pred dokonaniem samego "aktu samobójstwa" omsknie mu się noga na gzymsie,stara się czegokolwiek złapać. Po prostu zdaje sobie sprawę,że umrze i tak na prawdę boi się śmierci...

Tutaj nie chodzi o strach, tylko o odruchy bezwarunkowe... znajdź mi człowieka, który jest w stanie przewrócić się na beton z premedytacją, na twarz, jak przysłowiowa kłoda, nie robiąc żadnego ruchu ręką, ani nic. Mamy wbudowane pewne odruchy, które siedzą w nas tak głęboko, że popełnienie samobójstwa jest sprawą dość kłopotliwą.... nie jest to związane ze strachem, ale z bugiem w naszym oprogramowaniu hehehe

Cytuj
Moja męska godność nie pozwoliłaby mi mieć ciebie na sumieniu...albo oboje uciekamy,albo oboje zostajemy...Już w czasie ucieczki komu się nie uda,to trudno

Dalej muszę nalegać.. (już to widzę... my się będziemy kłócić na temat tego kto ucieka, a kto nie, a dresiki w tym czasie będą się nam przyglądać z założonymi rękoma, co chwilę patrząc z niecierpliwością na swoje zegarki)... geez.. to, że jesteś facetem, momentami strasznie komplikuje sprawe wiesz.... będzie trzeba chyba profilaktycznie unikać dresów.

Cytuj
Jeszcze nie wiesz co znaczy "porządnie mnie wkurzyć"...na razie znasz mnie tylko "lekko podirytowaną" [a już jest strasznie,ne?  ]

Póki co nie było z tobą tak strasznie... ale boję się na samą myśl... a jeżeli o tym mowa, to ty też nie widziałaś mnie złego... nawet lekko zirytowanego mnie nie widziałaś hehehehe...

Cytuj
Haha! to czego ty szukasz u takiej choleryczki jak ja?!

Kolega powiedziałby, że przeciwieństwa się przyciągają.... ja nic nie powiem...

Cytuj
..ale może kiedyś się na coś przydasz jak się zapędzę

Yes, my lord (zakłada lateksową maskę)

Offline little

  • Wanderer
  • *******
  • Wiadomości: 1025
    • Zobacz profil
Kółko Filozoficzne
« Odpowiedź #238 dnia: Sierpnia 09, 2005, 08:15:16 pm »
qiax:
Cytuj
Pilnowanie dzieci? Eee... Wiesz, tak sobie myślę, że to własnie ojciec pierwszy gotów zabić w obronie potomków, niż matka. Skąd się zresztą wzieło, że to właśnie ojciec mowi - "moja duma i radość", a nie matka.
I podobny motyw - heh... Tak wybiegajac w przyszłość.
z tym pilnowaniem dzieci miałem na myśli papranie sie w pieluchach itp.
W_W:
Cytuj
Widocznie źle cię w szkole nauczyli.... Człowiek, jak zresztą większość innych ssaków ma przystosowania do właśnie takiej sytuacji. Z natury rzeczy ojciec powinien byc żywicielem i obrońcą rodziny, co zresztą ma uwarunkowane chociażby instynktem. Przykład: sytuacja z dziewczyną i drechami. Matka powinna zajmować się wychowywaniem dzieci, bo podobno "samice" mają coś takiego jak instynkt macierzyński. No i poza tym ojciec dzieci piersią nie nakarmi.... Właśnie do takich ról przystosowała nas natura, ale człowiek ma już to do siebie, że lubi zaprzeczać prawom natury......
Dobra karmienie piersią rozumiem, ale mi bardziej chodziło mi o dzieci w wieku już kilku lat... Takimi to mężczyzna może sie spokojnie zająć gdy dajmy na to żona jest w robocie.... Tu nie ma problemu i to sie pojawie ten cały "stareotyp". Dla dużej części do taka praca jest przeznaczona wyłącznie dla kobiet a praca dla męrzczyzn.... No nie wiem sam gadam że to nei ma różnicy obie te sprawy są bardzo wane i równie ciężkie ale jak sobie myśle że to ja miałbym być tym co sie zajmuje domem a żona by pracowałe to jakoś tak dziwnie....
His&Tant:
Cytuj
Myślę, że w takiej sytuacji musiałbym nalegać. Nie pomogłabyś, a jedynie pogorszyłabyś sprawę, bo musiałbym się skupić na obronie ciebie bardziej, niz gdybyś gdzieś biegła. Oczywiście byłbym za wspólnym taktycznym odwrotem, no ale jeżeli nie byłoby to możliwe, to rozumiesz chyba, że zrobiłbym wszystko, abyś przynajmniej ty wpier**lu nie dostała.
Wiesz His jeszcze jak byś dostała to pół biedy (nie bierzcie tego dosłownie wiadomo że przerąbane) , gorzej jak by ci zrobili coś gorszego np. gwałt.....
Za to i za to to zabić tylko takich ale ja jestem zdania jak Tant. Choćby niewiem jakabyś była to z 4 raczej szans byście nie mieli..... A Tant jeszcze z tobą w walce kupić by sie nie mógł.....

Offline qiax

  • General
  • ******
  • Wiadomości: 542
  • God
    • Zobacz profil
Kółko Filozoficzne
« Odpowiedź #239 dnia: Sierpnia 10, 2005, 12:10:08 am »
White_wizard:

Cytuj
Widocznie źle cię w szkole nauczyli.... Człowiek, jak zresztą większość innych ssaków ma przystosowania do właśnie takiej sytuacji. Z natury rzeczy ojciec powinien byc żywicielem i obrońcą rodziny, co zresztą ma uwarunkowane chociażby instynktem. Przykład: sytuacja z dziewczyną i drechami

Człowiek zawsze może walczyć ze swoim instyntkem <ja niczego nie sugeruję, ale nie raz spotkałem się z dziewczyna znacznie bardziej odważną... hmm... żeby nie szukać daleko - ode mnie heh>. Ja tam twierdzę, że dobrze w szkole go nauczyli - przynajmniej wie, co to jest stereotyp i wie, ze często są one błędne. Trza być otwartym na nowe rzeczy <ach, zapasy w błocie z dziewczynami heh>.

Cytuj
Matka powinna zajmować się wychowywaniem dzieci, bo podobno "samice" mają coś takiego jak instynkt macierzyński. No i poza tym ojciec dzieci piersią nie nakarmi.... Właśnie do takich ról przystosowała nas natura, ale człowiek ma już to do siebie, że lubi zaprzeczać prawom natury......

Jeśli matka opuszcza swoje dziecko, oddaje go do adopcji, porzuca, to nie wiem, gdzie podział się cały ten instynkt macierzyński. A co ty na to, gdy to facet opiekuje się dziećmi sam? Bo żona odeszła, umarła itd? Ojciec też ma ten instynkt... Stereotyp.

Cytuj
To co wymieniłeś, to tak na dobrą sprawę ludzki odpowiednich godów..... Bo chcecie tego czy nie człowiek naprawdę jest zwierzęciem.... i do tego wybitnie głupim.....

Że głupim, to się zgodzę... Ale nie jestem pewien, czy zwierzęta odczuwaja z tego przyjemność - bo jeśli się nie mylę, większość <wiecej niż połowa>, nie kłóci się ze sobą, nie żyją w separacji, nie maja skomplikowanych relacji, kazde ze zwierząt chce mieć dzieci <co do ludzi, to nie>, a po zakończonym numerku każdy rozchodzi się w swoja stroną. Do tego - by zapłodnić samice w swiecie zwierząt, to mogli to zrobić jedynie najsileniejsi. A u nas? Nie wiem, moze się mylę, ale czasy od epoki kamienia łupanego, chyba się nieco zmieniły <inaczej juz bym niezla sztukę... heh>. Dziewczyny wybieraja nie najslniejszą jednostkę, ale taką, która im odpowiada <w przypadku zwierząt i ich gódów - no cóz... jakoś nie maja tam randek>.

Cytuj
Pewnie zaraz ktoś zripostuje moje poglądy argumentem w styly, że człowiek ma mózg umysł, uczucia itd.....

Które ty byś mógl zripostować, ze zwierzęta tez mają mózg, uczucia itd...

Cytuj
na dobrą sprawę to wszystko to taki bonus od natury, coby nam się zbyt łatwo nie żyło....

Prędzej przekleństwo. Bonus... Widzialeś kiedyś, by jakiemukolwiek zwierzęciu żyło się latwo? Bo one, w przeciwieństwie do ludzi, nie zdają sobie sprawy, nie myślą - oweszem, nauczysz ich paru sztuczek, ale nie jesteś zdolny się z nimi komunikować <porozmawiać jak z kumplem przy piwie>. Również one nie potrafia naginać natury w aż takim stopniu, jak robi to człowiek. Ot, mała róźnica - ludzie dążą do szczęscia, by im się przyjemnie żyło, a zwierzęta dążą do tego - by przeżyć, koepulować, zdechnąć. Jak dla mnie to mało ciekawe...

Cytuj
Przez te kilka, czy kilkadziesiąt milionów lat staliśmy się gatunkiem dominującym (bo w końcu ktoś musi)

Te, oczywiście, że człowiek się nim stał, to o niczym nie świadczy.

Cytuj
co nam z tego przyszło?

Słodycze, komputer, broń biala... Zgłębianie siebie? Odróżnianie dobra od zla? <zwierzęta jakoś się nie zastanawiaja, czy zabite przez nich stworzenie ma rodzinę... a czlowiek i owszem... my potrafimy ulegać instynktom - vide morderstwa, gwałty /pożądanie/ itd, ale również i mu się przeciwstawić - życie w celibacie>. Bo jak mi znajdziesz zwierzę, które się zastanawiało nad sensen istnienia, to jestem skłonny przyznać ci rację...

Cytuj
Nasza psychika jest tak złożona, ze mamy morderców, psychopatów, sadystów i różnego innego rodzaju niefajne świństwa...

Przynajmniej mamy tę róźnorodność... Zwierzęta to tylko mordercy, a juz na pewno, nie psychopaci.

Cytuj
tym mamy wojny, tworzymy wirusy, którymi później się uśmiercamy.....

Gdyby ziwerzęta prowadziły jeszcze walkę na taką skalę... Wojna - sorry, ale jak wspomniałem, my prowadziwy wojnę na wielką skalę, a co za tym idzie: dążymy do tego, by zabić jak największą liczbę osób jak najmniejszymi kosztami własnej strony <to też sztuka>. Zwierzeta maja rywalizację jedynie wśród swego stada - to wszystko. Oni zabiajają, by żyć, my, by coś osiągnąć <albo bardziej heroiczna wersja - za coś, w co wierzymy... za wolność, gdy zostajemy zaatakowani, za lepszą przyszlość dla przyszłych pokoleń, gdy jesteśmy agresorami...>.

Cytuj
Czy jakikolwiek inny gatunek jest na tyle głupi, zeby zabijać się dla zabawy, czy z powodu odmiennych poglądów?

Wlasnie - poglądów. Jeśli zwierzęta by myślały, tym samym dorównywały ludzą, to by przecież takowe posiadały, a co za tym idzie - zamiast kultrualnej wymiany zdań, prędzej czy później doszłoby między nimi do walki. One są za głupie, by coś takiego miało wogóle miejsce.
Zwierzęta walczą pomiędzy sobą - choćby o pozycję w stadzie. I nieradzko się zdarza, że zabijaja przeciwnika - albo co gorsza - wygnają ze stada <życia samotnika jest cholernie trudne w tym królestwie... - to moze być oznaka ich łaskawości /niech się męczy parę lat, w końcu ja go nie zabiję/>.

Cytuj
tylko ludzie są na tyle głupi, zeby uzależniać się od jakiegoś świństwa... Podobno myślimy logicznie, ale przecież nasze zachowania logice przeczą......

Uogólniasz w tym momencie. Nie kazdy ma aż taką wolę, by po jednym papierosie się uzależnić, nie każdy ma taką wolę, by trwać w tym nałogu i nie każdy ma taką wolę, by wogóle to ruszać. Zwierzęta nie są ciekawe świata - trzymaja się swoich terytoriów, dopóki mogą przetrwa - zaś człowiek będzie starał sie ułątwić sobie życie, sprawić, by było przyjemniejsze... Bedzie chcial zobaczyć, co jest za tą górą setki mil dalej... Swoją drogą - jakie zachowania? Wojna? Wszędzie jest rywalizacja, ale jak juz wspomniałem - u nas odbywa się ona na znacznie większą skalę.

Cytuj
Oczywiście nie można generalizować, bo nie wszyscy ludzie to psychopaci i mordercy.... Nasz gatunek posiada zdolność abstrakcyjnego myslenia, więc wymyślamy różnego rodzaju urządzenia, przyżądy, wynalazki i dostosowujemy środowisko do naszych potrzeb. Tylko po jaką cholerę? Inne żywe organizmy po prostu egzystowały, a jeśli było trzeba, zmieniały się (tzn: ewolucja)..... Czy to oznacza, że człowiek jest już na takim poziomie, że dalej ewoluować nie może?.....

Żeby żyło się lepiej. Żebyśmy nie mieszkali w jaskiniach, mogli sobie poczytać wybitne książki, pograć w grywalne gry... Nawet głupi z pozoru napój, potrafi dostarczyć wiele przyjemności w upalny dzień. Jak sam napisaleś - egzystowały - żyły, by umrzeć, a my żyjemy, by coś po sobie zostawić - jak np: wybitni naukowcy. My również ewoluujemy, ale odbywa się to znacznie szybciej... Różnimy się jednak tym, ze nie czekamy, aż wyrosną nam skrzydłą, by latać, a sami staramy się dosięgnąć nieba.

Idąc twoim tokiem rozumowania, że człwoiek to zwierzę niczym się od niego nie róźniące, nawet dużo bardziej głupie...
Chcesz ciasteczko?

Hisoka:

Cytuj
sama nie wiem,czy w przypadku gdybym wiedziała,żę moje dziecko ma urodzić się niedorozwinięte [szczególnie fizycznie],to czy nie wybrałabym dla niego śmierci. Myślę,że życie jako "mały potworek",którego ludzie nienawidzą,lub się boją jest gorsze niż śmierć.

I tyle, jeśli chodzi o instynkt macierzyński... Dla dziecka nie liczą się opinie innych ludzi, dla upośledzone, kalekiego tym bardziej - tysiąc słów obcych ludzi nie zrani go gorzej, niż jedno ze strony matki... Zresztą, jakim prawem mozesz tak łatwo decydowac za dziecko, by oszczędzić mu bólu? Może one chce żyć? Może ten ból zniesie? Moze nawet nie bedzie zdawało sobie z niego sprawy? To miłość rodziców daje mu siłę, bez niej na pewno umrze... Ale walczyć o lepszą przyszłość przecięz każdy moze...

Cytuj
Ja wolałabym umrzeć w miare młodo

Ja przed 44 rokiem życia - zresztą, nawet terazz uważam, że żyję wystarczajaco za długo.

Cytuj
oczywiście nie teraz,zaraz],ale gdy będę jeszcze w pełni świadoma. Nie chcę dożyć wieku, w którym ktoś musiałby mi pampersy zmieniać,bo nie będę miała siły wstać....nigdy nie chcę być ciężarem dla innych-szczególnie bliskich. Poza tym starość często jest straszna...wtedy uświadamiamy sobie jacy jesteśmy samotni. Gdy dzieci odejdą z domu,a starsi są dla nich tylko ciężarem. Czułabym się bardzo głupio gdyby np. moje dziecko musiało opiekować się mną-chorą staruszką zamiast robić karierę i układać sobie życie z własną rodziną...

Ta... Pomyśl, gdyby nagle twój rodzic popełnił samobóstwo, bo nie chciałby ci przez przypadek przeszkadzać w kareierze... Dla dziecka, osoby dorosłej, to nie problem opiekować się własnymi rodzicami - to nawet pewien dług, który splacamy za ich czas, pracę i opiekę nad nami, gdy byliśmy bezbronni. Mozna zawsze twierdzć, że się na ten świat nie pchało <jak ja>, ale mimo wszystko, w końcu było gdzie spać, co zjeść, co na siebie założyć i godnie żyć. I dzięki komu? Rodzicą.

Cytuj
Tym bardziej,że w tych czasach,to możesz nieźle dostać w pysk nawet w południe przy ruchliwej ulicy.

Strach wynika zawsze z dwóch przyczyn - nieznanego i tego, z czym nie mozemy sobie poradzić. Jak ktos się boi, że dostanie sam wpierdol, to dobra- są siłownie, róźne kursy samoobrony, pałki, broń itd. Jeśli, ze ktoś zabije mu ukochana osobę - należy ją nauczyć, gdzie ma zadzwonić <po kumpli>, gdzie uciec, wyposażyć ją w gaz łzawiacy. Zabezpieczyć się, choć trochę. Lepiej być przygotowanym na najgodsze, niż modlić się, by taka sytuacja nie miała miejsca, nie robią niczego, by jej zapobiec...

Cytuj
prostu inni ludzie na tyle się boją,że Ci nie pomogą...i w tłumie zostajesz zupełnie sam-pobity, okradziony i czasami [zależnie od preferencji ] zgwałcony.
Była taka sprawa [z rok temu],że w dzień,przy moście paru kolesi gwałciło dziewczynę. Zebrał się spory tłumek,dziewczyna krzyczała,a nikt nie pomógł,bo możliwe było,że któryś z napastników miał broń....a potem ludzie się dziwią,że przestępcy czują się bezkarni

Uwielbiam takie teksty - ktoś ciągle narzeka, że nikt nie pomoze itd... A nikt się nigdy nie zastanowi, czy sam by komuś pomógł. Ja nie oczeukuję pomocy od innych, niech nikt jej nie oczekuje odemnie. Ot, proste, że szok <są ludzie, którzy mogą na mnie liczyć zawsze, ale dla obcego człwieka? oj, zależy, czy to kobieta i jaka sytuacja>.
Po za tym zawsze śmieszył mnie jeden fakt - tlum ludzi, jedna osoba grozi drugiej, wraz z paczką 3 kolesi. Nikt mu nie pomoze, nawet, jeśli dostanie baty. Czemu/ By samemu nie dostać. Ludzie nie potrafia się w tych czasach poświęcach, w końcu tlum z łątwością by załatwił tych kolesi, nieprawdaż?
A co do tej sprawy... Hmm... Jedna osoba by zginęła, a każdy by myślał, że niepotrzebnie jej pomógł. Tak to już jest. Każdy czeka na "bohatera", a gdy ten nie występuje, każdy udaje, ze nic się nie stalo.

Cytuj
ahaha! Myślisz,że mnie przekonałbyś do ucieczki?! Sama wyjęłabym granatnicę z nogawki i kazała tobie uciekać...

<roni łże> chlip... co za dziewczyna...

Cytuj
a nie daj boże rodzina] na pastwę jakiś drechów...prędzej sama bym oberwała niż dałabym pokroić np.ego młodszego brata

A gdyby to byl starszy brat? Trochę kłopotliwa sytuacja:
"uciekaj!"
"nie"
obydwoje dostajecie baty.
A tak? Przynajmniej jedno by się uratwoalo. Ot, logiczne myślenie... Ktore w takich momentach przestaje mieć chyba znaczenia - ale z drugiej stony... Niech kobieta ucieka, bo jeśli facet wie, że ma oberwać, to zacznie walczyć jak oszalały, wiedząc, że nie musi się o kogoś bliskiego martwić..
Hipotetycznie, to raczej powinno to wyglądać tak:
"uciekaj!"
"nie"
jej chłopak w pysk strzelił dziewczynie
"wypierdalaj stad"
funkcje umsyłowe zablokowane, dziewczyan ucieka już instryntkownie...
Według mnie, jeśli wiem, że mi dziewczyna nie pomoze, nie ma szans, by pokonach tych osiłków, sam ją prędzej uderzę i zmuszę do ucieczki, niż pozwoliłbym jej ponieść klęskę. Mnie pobiją, skopią, zabiją, ale na tym się skończy. A ją zawsze mogą zgwałcić, bądź co gorsze - zabić.

Cytuj
Pomyśl lepiej jak ona by się czuła wiedząc,że przesto,że ją broniłeś np. trafiłeś do szpitala. Poza tym jeśli ona szybko ucieknie,to ty też jeszcze masz szansę...a wiadomo,żę jeden na 4 pudzianów ,to możesz im skoczyć

Ma rację. Kobiety lubią coś takiego - obrona honoru itd. Widać, ze stereotyp rycerza w lśniącej zbroi, stajacy w obronie ukochanej, nadal ma silne korzenie w społeczeństwie.

Cytuj
nawet jeśli pomogą,to zaciągamy ogromny dług wdzięczności,który często nie mamy jak spłacić...i

Już oni znajdą sposób...

Cytuj
potem ciągle jest nam głupio i czujemy,że coś jesteśmy winni nawet po spłacie pożyczki

Zależy, jak blisko jesteśmy zwiżanymi ze znajomymi. Oni czują się dobrze, bo nam pomogli, więc to jest wymiana - ja nie będę się czuł źle z tym, wiedząc, ze mi pomógł najlepszy przyjaciel. Wprost przeciwnie - będę mu wdzięcznym. Wstyd nie powinien mieć miejsca w takim przypadku. Zresztą - wiem, ze ja kiedyś też mu pomogę, jak nie w formie pożyczki, to jakiejkolwiek innej.

Cytuj
Stareotypy . Teraz kobiety też ruszyły tyłki z domów i zaczynają zarabiać na rodzinę.

Ba! Nawet czerpią z tego satysfakcję! <heh>

Cytuj
za to wogle nie widzę się w robi domatorki z dziećmi.

Życie zmienia ludzi. Prędzej, czy później <po narodzinach własnych dzieci, czyli zostania matka... hmm... ale wybiegam w przyszlość, ale no nic... to się zmieni>.

Cytuj
Nie zapominając o stadku bahorków rozbiegających się po całym domu i robiących bałagan...ja wariuję jak przychodzą do nas do domu jakiekolwiek dzieci,bo w przeciągu 10 minut są w stanie zamienić pokój w pobojowisko...a potem pojawiają się w sądach sprawy o bicie dzieci i porady o bezstresowym wychowywaniu dzieci [z tego potem takie małe pijawy wyrastaj]

No tak, w końcu to nie twoje dzieci, więc dlatego tak myślisz.
A tak swoją drogą, na temat tego bezstresowego wychowania - czasami uderzyć trzeba, czasami nie... Ale czy ktoś kiedyś pomyślał na tym, by choć raz porozmawiać z dzieckiem? Nie powiedzieć swoje, pójść na TV, ale wysłuchać tego, co ma do powiedzenia? Mnie doprowadzaja do pasjii teksty w stylu - jesteś za młody, jesteś za mało doświadczony, nie przeżyłeś tyle lat co ja bla bla bla. Nigdy więcej bla bla bla - jeśli dzieciak wyraża chęć zdobycia wiedzy, niech ona zostaje zaspokojona. W końcu - nie ma nic gorszego, niz zbywanie dziecka byle tekstem, a on nie widząc zainteresowania, nie znajdujac rozmówcy w swym własnym ojcu/matce, to pójdzie do znajomych, którzy go zachęcą do picia, papierosów itd. Nie mówi się dziecku - nie bierz tego, bo to be - ale wytłumaczyć mu znależy powoli, że ma tego nie brać, bo straci siły, władze w rękach i nasączyć jego główkę prawdą, której nawet nei zrozumie - wtedy, nawet jeśli nie będzie pamiętał tych słów, to od razu skojrzay go z czymś nudnym i mało ciekawym <w końcu jesli wie, co do daje, to nie ma sensu, by tego próbować>. Inaczej wygląda tekst:
"Nie dotykaj psa, bo cię capnie"
a
"Nie dotykaj psa, bo rozszarpie ci rękę, która będzie krwawiać, nie będziesz mógł jej używać " ... itd.

Cytuj
Boję się trochę,że kiedyś np. ktoś będzie zmuszał mnie do czegoś siłą

Miłość raczej opiera się na sztuce komprmisu i wpólnie spędzonych rozmowach... A nie na boskie <no chyba, że na poduszki... <otwiera oczka> ... kawaii!>.

Cytuj
jeśli mój mąż/partner/chłopak kiedykolwiek by mnie uderzy,to mógłby już nie pokazywać mi się na oczy.

Jeśli zrobiłbym to w twojej obronie? Jak na przykład - nie chciał, byś z nim walczyła z drechami, to też? Wtedy jego całe poświęcenie pójdzie na marne... Jakbyś się czuła?

Cytuj
W takim przypadku miałabym po prostu psa, albo kota

<rusza uczkami i macha ogonkiem> Hau, hau!

Cytuj
Często takie zwierzątko jest w stanie znacznie lepiej pokazać ci,że mu na tobie zależy niż drugi człowiek....

Przestań je karmić... Zamknij się z nim sam na sam w jednym pokoju. Ciekawe, co by się stało...
Ja tam wole juz pogadać ze ścianą, albo ze sobą w myslach <wiem, jestem chory>, Przynajmiej nie muszę się nimi opiekować zbytnio.

Cytuj
żona wita cię wrzaskiem "dlaczego tak późno

Ktoś się o mnie martiw <roni łze ze wzruszenia>.

Cytuj
dzieci siedzą przy kompie i mają cię gdzieś

Też mam je gdzieś, bo zależy mi na ciepłym łóżeczku, a im na odrobinie zabawy... Jeśli się z dzieckiem rozmawiało - moze przyjść, zapytać, jak się czujesz... O ile też się czasami o to pytami.

Cytuj
posiłek masz se odgrzać,albo rozmrozić

W końcu nie te cholerne ziemniaki i kotlet schabowy - a pizza mrożonka.

Cytuj
a pies przywita merdając ogonkiem, kot obudzi się,przeciągnie i zacznie ocierać się o twoje nogi

Cholerna sierść na moim garniaku za tysiąc baksów! Ach... I ten smrod, bo akurat padał deszcz... Jeszcze chce, żebym z nim wyszedł i dał mu jeść... Nah...

Cytuj
...i czujesz,że jesteś komuś potrzebny

Cholercia, narobil na dywan i trzeba posprzątać...

Cytuj
BTW. Taki model rodziny przeraża mnie jak cholera

Jaki model, ciebie, nie przeraża?

Cytuj
sama nie wiem która wersja jest gorsza...

B. Człowiek bardziej boi się tego, czego nie zna, nie widzi.

Cytuj
Zule mają mniejszy problem z samotnością [bo zawsze swój na swego trafi],

Tak samo ćpun, gracz itd. Każdy na swego trafi, zależy, gdzie szuka <albo gdzie mieszka>.

Cytuj
ale z zanikiem zwykłej,ludzkiej godności

Ja się nie spotkłąem, by żul bil się z żulem o byle słowo. Każdy z nich ma sobą ciężkie przeżycia i są bardziej lojalni, od osob takowych pozbawionych. Rozumieją siebie nawzjaem, bo każdy ma z nich przeżyte piekło. Są pozbawieni złudzień, jakie ten świat oferuje. Uważać ich za gorszych jedynie dlatego, ze nie byli w stanie sobie poradzić, jest nad wyraz nierozważne. Więc nie patrz na nich spod byka tylko dlatego, że miałaś szcześcia nie trafić do ich towarzystwa. Godność... Mow mi tak jeszcze, jak nie będziesz miała gdzie spać, co zjeść, a każdy dzień, to nowe problemy.

Cytuj
Niektórzy przez samych siebie nie mogą znaleźć nikogo...

<wyciąga z szuflady broń> kula zawsze prawdę ci powie <strzał> cholera, chybiłem!

Cytuj
ale tu chodzi bardziej o sztuczność. Chyba wolę już introwertyka ,niż kogoś,kto na siłę próbuje być wyluzowany,rzuca jakimiś durnymi tekstami [najczęsciej w dresiarskim/hip hopowym slangu] i podrywa dziewczyny jakby były chodzącymi cyckami

Czy dziewczyna zwroci uwagę na kogoś, kto jest niewidoczny przez unikanie wszelkiej stycznośc z nią i z resztą społeczeństwa? Slang... Modne są, większość na to leci. W końcu większośc dziewczyn chce mieć faceta, który nie będzie ich zanudzał rozmwowami przy świetle księżyca, a zabierze na dyskotekę. Niektóry ubieraja się, eksponując swe największe... oczy ... więc nie oczekujcie od nas, męskich mężczyzn, że będziemy wam patrzeć prosto w twarz <ja tam zawsze na włosy patrze... to, lekkie zboczenie>.

Cytuj
jak trafi się taki kretyn,to automatycznie pojawiają mi się myśli a'la Freddy Kruger

A moze kretyn pod maską skrywa kogoś interesujacego, ale stwierdził, że będzie miał więskze szanse, udajac kogoś innego? W końcu każdy z nas coś chowa - i nikt przy zdrowych zmysłach nie powie na wieczorku zapoznawczym, że slabe stopnie w szkole, pisze poezję itd... W koińcu każdemu zalezy, by pokazać się od jak najlepszej strony.

Cytuj
gorzej jeśli przez taki nałóg skrzywdzisz rodzinę...np. oni ci pomagają,zaufają i myślą,że wszystko jest już ok...a ty przyjdziesz ,któregoś dnai spity, pobijesz żonę i dzieci i zobaczyłeś, co zrobiłeś dopiero jak wytrzeźwiejesz...

Zaufanie polega na tym, by wiedzieć, kiedy należy kontrolować drugą osobę. W końcu ktoś powie - skoczę z mostu, bo wierzę, że umiem latać. Ona do mnie - skacz, ufam ci...

Cytuj
jakbym sama była w nałogu [pozbawiającym samokontroli],to wolałabym się sama z tego spróbować wygrzebać,żeby nikt poza mną nie musiał cierpieć

Jak każdy przy zdrowych zmysłach. Sztuka nie jest się wyleczyć, a raczej nie dopuscić do takiej sytuacji. W końcu, jesli ktos jest na tyle silny, by samemu sobie poradzić <w co wątpię>, to jakim cudem wogóle wpadł w ten nałóg?

Cytuj
Mi bardziej chodzi o taki strach samobójcy. Z jednej strony chce skoczyć z dachu ["umrę i będę szczęśliwy" ],ale jeśli np. pred dokonaniem samego "aktu samobójstwa" omsknie mu się noga na gzymsie,stara się czegokolwiek złapać. Po prostu zdaje sobie sprawę,że umrze i tak na prawdę boi się śmierci...

Ciężko jest być szczęśliwym po śmierci. Zależy też od wiery, chociaż nie, czekaj - przecież każda religia surowo tępi samobójców, a według ateistow nic nie ma po śmierci, więc tym samym - jak przestając istnieć, mozna być w tym samym momencie szczęśliwym? Jeśli ktoś nie ma odwagi się zabić, niech nawet nie próbuje... To jak z seksem - albo masz odwagę pójść i kupić prezerwatywy, ale nawet się do tego nie zabieraj... Hmm... <dobra, to tak obrazowo... hipotetycznie... o właśnie, hipotetycznie>.

Tantalus:

Cytuj
Powstrzymam się od bluzgania, ale gdybym był świadkiem czegoś takiego, to z całą pewnością uszkodziłbym delikwentów w miarę skromnych możliwości... za gwałt (na kimkolwiek) jestem gotów zabić, co napisałem wcześniej...

Tutaj się róźnimy. Bo ja najpierw sprawil bym im ból, jakiego jeszcze nigdy by nie poczuli...

Cytuj
Oboje przesadzacie... instynkt samozachowaczy to jedno, a strach drugie (oczami wyobraźni widzę, jak qiax cytuje to zdanie, by je skomentować).

Piszesz, masz. Strach się bierze z instynktu zazachowawczego. Bo jakby nie patrzeć, nie bałbym się rzucić z wierzowca, wiedząc, że to mnie nie zabije. Nie bał bym się dac podpalić, wiedząc, że nie przyplacę tego życiem. Jak nazwiesz kaskaderów, skoro oni, wiedząc, że mogą zginąć, wykonują swój zawód? Używaja zabezpiczeń itd, by zminimalizować strach, przed pozbawioeniem siebie życia. Jak to nie jest instynkt zamozachowawczy, to ni wiem...

Cytuj
Chodzi mi o to, że skoczenie pod autobus to idiotyzm, a nie pokonanie strachu. Człowiek nie boi się autobus, chociaż wie, że jakby pod niego wskoczył, to by go zabiło...

Ja to uważam za szczególny akt odwagi - moze i głupie -ale odważne - bo trzeba być naprawdę odwaznym skacząc pod autobus, zdajac sobie doskonale sprawdę z tego, że to moze być ostatni taki numerek w życiu. Wogóle do samobójców mam jakiś chory sentyment...

Cytuj
poprostu wie, że nie jest tak głupi, żeby to zrobić. Wiązać się to może pamięcia gatunkową i innymi trudnymi wyrazami, które związane są z naszym mózgiem. W każdym razie to, o czym mówisz to nie strach, a nawet jeśli nim jest, to nie taki, o jakim tu mówimy.

Spieszysz się do pracy, bo gdy się spóźnisz, mozesz ja utracić <a z czym to się wiąze, pisałem>. Nagle czerowne światło, jedzie autobus. Skaczesz wprost pod jego koła, majac nadzieję, ze uda ci się przeżyć, a tym samym ratujac posadę, ktora deycujde o dalszym twym przyszłym życiu, czy czekasz cierpliwie, bo uważasz to za idiotym, a potem patrzysz, jak twe dotychczasowe życie legnie w gruzach? Bo ja bym skoczył. Zabije mnie? I tak, gdybym się spóźnił, myśli samobójcze nie dawalyby mi spokoju, bo nie jestem w stanie zapewnić rodzinie przeżycia, nie wspominajac o dumie, gdybym nagle musial o coś żebrać. Okalczey mnie i wyląduje w szpitalu? No cóz, ubezpiczenie, wymówka w pracy. Sparalizuje mnie? Cholercia, naucze się z tym żyć, jesli trzeba. Ale istnieje prawdopodobieństwo, że ten cholerny kierwoca się zatrzyma i zdążę - i tę szanse wykorzystam.

Cytuj
W sytuacji o której mówimy nie chodzi o wygranie walki, ale o zyskanie czasu.... jeżeli spróbowalibyśmy uciec oboje, to pewnie by nas złapali, a jeżeli ja, dajmy na to, zostałbym, żeby zdobyć dla ciebie choćby kilka sekund, to już byłby krok w dobrą stronę...

Walka nie polega na tym, by kogoś pobić... Polega na tym, by za wszelka cenę przeżyć. Tak samo ucząc się szutki walki i innych takich rzeczy, mających na celu wzmocnienienie ciała - liczy się tylko to, by jak najszybciej stąd uciec. W końcu zawsze pozostaje nastepny dzień, by wykończyć ich jeden po drugim...

Cytuj
Good Lord! To chyba nie było o mnie, co? Hahahaha... ja szanuję twoją prywatność, a przyczepić się czasem tylko mogę o spędzanie twojego wolnego czasu.... no ale nie wywlekajmy prywatnych rzeczy na światło publiczne....

Ach, miłość... Magiczna iskra pomiędzy dwoma ludźmi, którą masz nadzieję, że nie spali ich doszczętnie.

Cytuj
W lesie w pobliżu mojej chaty takich ludzików jest z 10-ciu... przychodzą i piją wino, klnąc i krzycząc na siebie nawzajem... szkoda mi ich...

Niepotrzebnie. Dla nich przekleństwa to taki slang, picie wina, sposób na życie.

Cytuj
Tutaj nie chodzi o strach, tylko o odruchy bezwarunkowe... znajdź mi człowieka, który jest w stanie przewrócić się na beton z premedytacją, na twarz, jak przysłowiowa kłoda, nie robiąc żadnego ruchu ręką, ani nic

Odruch warunkowy nie zależy od strachu, zacznijmy od tego. Sprawa skoczenie pod autobus, to zależy od okolicznosć - zależy, czy mamy coś drogiego do stracenia, by ryzykować, ze sami zginiemy... Jak nie z pracą, to żeby uratować komuś życie - choćby obcej osobie, albo swej ukochanej. Wtedy sprawa się zmienia, nieprawdaż? W końcu albo zginiecie oboje, ale razem przeżyjecie. Albo - w co wątpię - któreś nie skoczy...

Cytuj
Mamy wbudowane pewne odruchy, które siedzą w nas tak głęboko, że popełnienie samobójstwa jest sprawą dość kłopotliwą.... nie jest to związane ze strachem, ale z bugiem w naszym oprogramowaniu hehehe

Bugiem? Nie no wybacz, ale samobójcy też byli normalnymi ludźmi. Nikt nie rodzi się po to, żeby umrzeć po iluś tam latach.

Cytuj
to, że jesteś facetem, momentami strasznie komplikuje sprawe wiesz.... będzie trzeba chyba profilaktycznie unikać dresów

Ta, żeby tylko dresów... Jesteście w restauracji - kto płaci... heh...

Cytuj
Yes, my lord (zakłada lateksową maskę)

Chyba raczej Yes, My Mistress...

ittle:

Cytuj
z tym pilnowaniem dzieci miałem na myśli papranie sie w pieluchach itp.

To też jest zajmowanie się dziećmi. Nawet bardziej jest to śmierdząca sprawa, nich oberwanie od dressów. W końcu ich przynajmniej możesz uderzyć, a gdy te odchody choć dotkniesz... Brr....

Cytuj
Dobra karmienie piersią rozumiem, ale mi bardziej chodziło mi o dzieci w wieku już kilku lat...

Jest jeszcze szuczne mleko. Może nie takiego dobre, ale jest <nie wiem, nie próbowałem>.

Cytuj
zajmuje domem a żona by pracowałe to jakoś tak dziwnie....

Dziwne jest jedynie to, do czego człowiek nie zostal wczesniej przyzwyczajony.



O_o o to nasz rekordzista w długości posta  :huh:

Nieźle... 27k znaków.... porównam to z innymi postami
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 10, 2005, 02:55:06 am wysłana przez Tantalus »