White_wizard:Widocznie źle cię w szkole nauczyli.... Człowiek, jak zresztą większość innych ssaków ma przystosowania do właśnie takiej sytuacji. Z natury rzeczy ojciec powinien byc żywicielem i obrońcą rodziny, co zresztą ma uwarunkowane chociażby instynktem. Przykład: sytuacja z dziewczyną i drechami
Człowiek zawsze może walczyć ze swoim instyntkem <ja niczego nie sugeruję, ale nie raz spotkałem się z dziewczyna znacznie bardziej odważną... hmm... żeby nie szukać daleko - ode mnie heh>. Ja tam twierdzę, że dobrze w szkole go nauczyli - przynajmniej wie, co to jest stereotyp i wie, ze często są one błędne. Trza być otwartym na nowe rzeczy <ach, zapasy w błocie z dziewczynami heh>.
Matka powinna zajmować się wychowywaniem dzieci, bo podobno "samice" mają coś takiego jak instynkt macierzyński. No i poza tym ojciec dzieci piersią nie nakarmi.... Właśnie do takich ról przystosowała nas natura, ale człowiek ma już to do siebie, że lubi zaprzeczać prawom natury......
Jeśli matka opuszcza swoje dziecko, oddaje go do adopcji, porzuca, to nie wiem, gdzie podział się cały ten instynkt macierzyński. A co ty na to, gdy to facet opiekuje się dziećmi sam? Bo żona odeszła, umarła itd? Ojciec też ma ten instynkt... Stereotyp.
To co wymieniłeś, to tak na dobrą sprawę ludzki odpowiednich godów..... Bo chcecie tego czy nie człowiek naprawdę jest zwierzęciem.... i do tego wybitnie głupim.....
Że głupim, to się zgodzę... Ale nie jestem pewien, czy zwierzęta odczuwaja z tego przyjemność - bo jeśli się nie mylę, większość <wiecej niż połowa>, nie kłóci się ze sobą, nie żyją w separacji, nie maja skomplikowanych relacji, kazde ze zwierząt chce mieć dzieci <co do ludzi, to nie>, a po zakończonym numerku każdy rozchodzi się w swoja stroną. Do tego - by zapłodnić samice w swiecie zwierząt, to mogli to zrobić jedynie najsileniejsi. A u nas? Nie wiem, moze się mylę, ale czasy od epoki kamienia łupanego, chyba się nieco zmieniły <inaczej juz bym niezla sztukę... heh>. Dziewczyny wybieraja nie najslniejszą jednostkę, ale taką, która im odpowiada <w przypadku zwierząt i ich gódów - no cóz... jakoś nie maja tam randek>.
Pewnie zaraz ktoś zripostuje moje poglądy argumentem w styly, że człowiek ma mózg umysł, uczucia itd.....
Które ty byś mógl zripostować, ze zwierzęta tez mają mózg, uczucia itd...
na dobrą sprawę to wszystko to taki bonus od natury, coby nam się zbyt łatwo nie żyło....
Prędzej przekleństwo. Bonus... Widzialeś kiedyś, by jakiemukolwiek zwierzęciu żyło się latwo? Bo one, w przeciwieństwie do ludzi, nie zdają sobie sprawy, nie myślą - oweszem, nauczysz ich paru sztuczek, ale nie jesteś zdolny się z nimi komunikować <porozmawiać jak z kumplem przy piwie>. Również one nie potrafia naginać natury w aż takim stopniu, jak robi to człowiek. Ot, mała róźnica - ludzie dążą do szczęscia, by im się przyjemnie żyło, a zwierzęta dążą do tego - by przeżyć, koepulować, zdechnąć. Jak dla mnie to mało ciekawe...
Przez te kilka, czy kilkadziesiąt milionów lat staliśmy się gatunkiem dominującym (bo w końcu ktoś musi)
Te, oczywiście, że człowiek się nim stał, to o niczym nie świadczy.
co nam z tego przyszło?
Słodycze, komputer, broń biala... Zgłębianie siebie? Odróżnianie dobra od zla? <zwierzęta jakoś się nie zastanawiaja, czy zabite przez nich stworzenie ma rodzinę... a czlowiek i owszem... my potrafimy ulegać instynktom - vide morderstwa, gwałty /pożądanie/ itd, ale również i mu się przeciwstawić - życie w celibacie>. Bo jak mi znajdziesz zwierzę, które się zastanawiało nad sensen istnienia, to jestem skłonny przyznać ci rację...
Nasza psychika jest tak złożona, ze mamy morderców, psychopatów, sadystów i różnego innego rodzaju niefajne świństwa...
Przynajmniej mamy tę róźnorodność... Zwierzęta to tylko mordercy, a juz na pewno, nie psychopaci.
tym mamy wojny, tworzymy wirusy, którymi później się uśmiercamy.....
Gdyby ziwerzęta prowadziły jeszcze walkę na taką skalę... Wojna - sorry, ale jak wspomniałem, my prowadziwy wojnę na wielką skalę, a co za tym idzie: dążymy do tego, by zabić jak największą liczbę osób jak najmniejszymi kosztami własnej strony <to też sztuka>. Zwierzeta maja rywalizację jedynie wśród swego stada - to wszystko. Oni zabiajają, by żyć, my, by coś osiągnąć <albo bardziej heroiczna wersja - za coś, w co wierzymy... za wolność, gdy zostajemy zaatakowani, za lepszą przyszlość dla przyszłych pokoleń, gdy jesteśmy agresorami...>.
Czy jakikolwiek inny gatunek jest na tyle głupi, zeby zabijać się dla zabawy, czy z powodu odmiennych poglądów?
Wlasnie - poglądów. Jeśli zwierzęta by myślały, tym samym dorównywały ludzą, to by przecież takowe posiadały, a co za tym idzie - zamiast kultrualnej wymiany zdań, prędzej czy później doszłoby między nimi do walki. One są za głupie, by coś takiego miało wogóle miejsce.
Zwierzęta walczą pomiędzy sobą - choćby o pozycję w stadzie. I nieradzko się zdarza, że zabijaja przeciwnika - albo co gorsza - wygnają ze stada <życia samotnika jest cholernie trudne w tym królestwie... - to moze być oznaka ich łaskawości /niech się męczy parę lat, w końcu ja go nie zabiję/>.
tylko ludzie są na tyle głupi, zeby uzależniać się od jakiegoś świństwa... Podobno myślimy logicznie, ale przecież nasze zachowania logice przeczą......
Uogólniasz w tym momencie. Nie kazdy ma aż taką wolę, by po jednym papierosie się uzależnić, nie każdy ma taką wolę, by trwać w tym nałogu i nie każdy ma taką wolę, by wogóle to ruszać. Zwierzęta nie są ciekawe świata - trzymaja się swoich terytoriów, dopóki mogą przetrwa - zaś człowiek będzie starał sie ułątwić sobie życie, sprawić, by było przyjemniejsze... Bedzie chcial zobaczyć, co jest za tą górą setki mil dalej... Swoją drogą - jakie zachowania? Wojna? Wszędzie jest rywalizacja, ale jak juz wspomniałem - u nas odbywa się ona na znacznie większą skalę.
Oczywiście nie można generalizować, bo nie wszyscy ludzie to psychopaci i mordercy.... Nasz gatunek posiada zdolność abstrakcyjnego myslenia, więc wymyślamy różnego rodzaju urządzenia, przyżądy, wynalazki i dostosowujemy środowisko do naszych potrzeb. Tylko po jaką cholerę? Inne żywe organizmy po prostu egzystowały, a jeśli było trzeba, zmieniały się (tzn: ewolucja)..... Czy to oznacza, że człowiek jest już na takim poziomie, że dalej ewoluować nie może?.....
Żeby żyło się lepiej. Żebyśmy nie mieszkali w jaskiniach, mogli sobie poczytać wybitne książki, pograć w grywalne gry... Nawet głupi z pozoru napój, potrafi dostarczyć wiele przyjemności w upalny dzień. Jak sam napisaleś - egzystowały - żyły, by umrzeć, a my żyjemy, by coś po sobie zostawić - jak np: wybitni naukowcy. My również ewoluujemy, ale odbywa się to znacznie szybciej... Różnimy się jednak tym, ze nie czekamy, aż wyrosną nam skrzydłą, by latać, a sami staramy się dosięgnąć nieba.
Idąc twoim tokiem rozumowania, że człwoiek to zwierzę niczym się od niego nie róźniące, nawet dużo bardziej głupie...
Chcesz ciasteczko?
Hisoka:sama nie wiem,czy w przypadku gdybym wiedziała,żę moje dziecko ma urodzić się niedorozwinięte [szczególnie fizycznie],to czy nie wybrałabym dla niego śmierci. Myślę,że życie jako "mały potworek",którego ludzie nienawidzą,lub się boją jest gorsze niż śmierć.
I tyle, jeśli chodzi o instynkt macierzyński... Dla dziecka nie liczą się opinie innych ludzi, dla upośledzone, kalekiego tym bardziej - tysiąc słów obcych ludzi nie zrani go gorzej, niż jedno ze strony matki... Zresztą, jakim prawem mozesz tak łatwo decydowac za dziecko, by oszczędzić mu bólu? Może one chce żyć? Może ten ból zniesie? Moze nawet nie bedzie zdawało sobie z niego sprawy? To miłość rodziców daje mu siłę, bez niej na pewno umrze... Ale walczyć o lepszą przyszłość przecięz każdy moze...
Ja wolałabym umrzeć w miare młodo
Ja przed 44 rokiem życia - zresztą, nawet terazz uważam, że żyję wystarczajaco za długo.
oczywiście nie teraz,zaraz],ale gdy będę jeszcze w pełni świadoma. Nie chcę dożyć wieku, w którym ktoś musiałby mi pampersy zmieniać,bo nie będę miała siły wstać....nigdy nie chcę być ciężarem dla innych-szczególnie bliskich. Poza tym starość często jest straszna...wtedy uświadamiamy sobie jacy jesteśmy samotni. Gdy dzieci odejdą z domu,a starsi są dla nich tylko ciężarem. Czułabym się bardzo głupio gdyby np. moje dziecko musiało opiekować się mną-chorą staruszką zamiast robić karierę i układać sobie życie z własną rodziną...
Ta... Pomyśl, gdyby nagle twój rodzic popełnił samobóstwo, bo nie chciałby ci przez przypadek przeszkadzać w kareierze... Dla dziecka, osoby dorosłej, to nie problem opiekować się własnymi rodzicami - to nawet pewien dług, który splacamy za ich czas, pracę i opiekę nad nami, gdy byliśmy bezbronni. Mozna zawsze twierdzć, że się na ten świat nie pchało <jak ja>, ale mimo wszystko, w końcu było gdzie spać, co zjeść, co na siebie założyć i godnie żyć. I dzięki komu? Rodzicą.
Tym bardziej,że w tych czasach,to możesz nieźle dostać w pysk nawet w południe przy ruchliwej ulicy.
Strach wynika zawsze z dwóch przyczyn - nieznanego i tego, z czym nie mozemy sobie poradzić. Jak ktos się boi, że dostanie sam wpierdol, to dobra- są siłownie, róźne kursy samoobrony, pałki, broń itd. Jeśli, ze ktoś zabije mu ukochana osobę - należy ją nauczyć, gdzie ma zadzwonić <po kumpli>, gdzie uciec, wyposażyć ją w gaz łzawiacy. Zabezpieczyć się, choć trochę. Lepiej być przygotowanym na najgodsze, niż modlić się, by taka sytuacja nie miała miejsca, nie robią niczego, by jej zapobiec...
prostu inni ludzie na tyle się boją,że Ci nie pomogą...i w tłumie zostajesz zupełnie sam-pobity, okradziony i czasami [zależnie od preferencji ] zgwałcony.
Była taka sprawa [z rok temu],że w dzień,przy moście paru kolesi gwałciło dziewczynę. Zebrał się spory tłumek,dziewczyna krzyczała,a nikt nie pomógł,bo możliwe było,że któryś z napastników miał broń....a potem ludzie się dziwią,że przestępcy czują się bezkarni
Uwielbiam takie teksty - ktoś ciągle narzeka, że nikt nie pomoze itd... A nikt się nigdy nie zastanowi, czy sam by komuś pomógł. Ja nie oczeukuję pomocy od innych, niech nikt jej nie oczekuje odemnie. Ot, proste, że szok <są ludzie, którzy mogą na mnie liczyć zawsze, ale dla obcego człwieka? oj, zależy, czy to kobieta i jaka sytuacja>.
Po za tym zawsze śmieszył mnie jeden fakt - tlum ludzi, jedna osoba grozi drugiej, wraz z paczką 3 kolesi. Nikt mu nie pomoze, nawet, jeśli dostanie baty. Czemu/ By samemu nie dostać. Ludzie nie potrafia się w tych czasach poświęcach, w końcu tlum z łątwością by załatwił tych kolesi, nieprawdaż?
A co do tej sprawy... Hmm... Jedna osoba by zginęła, a każdy by myślał, że niepotrzebnie jej pomógł. Tak to już jest. Każdy czeka na "bohatera", a gdy ten nie występuje, każdy udaje, ze nic się nie stalo.
ahaha! Myślisz,że mnie przekonałbyś do ucieczki?! Sama wyjęłabym granatnicę z nogawki i kazała tobie uciekać...
<roni łże> chlip... co za dziewczyna...
a nie daj boże rodzina] na pastwę jakiś drechów...prędzej sama bym oberwała niż dałabym pokroić np.ego młodszego brata
A gdyby to byl starszy brat? Trochę kłopotliwa sytuacja:
"uciekaj!"
"nie"
obydwoje dostajecie baty.
A tak? Przynajmniej jedno by się uratwoalo. Ot, logiczne myślenie... Ktore w takich momentach przestaje mieć chyba znaczenia - ale z drugiej stony... Niech kobieta ucieka, bo jeśli facet wie, że ma oberwać, to zacznie walczyć jak oszalały, wiedząc, że nie musi się o kogoś bliskiego martwić..
Hipotetycznie, to raczej powinno to wyglądać tak:
"uciekaj!"
"nie"
jej chłopak w pysk strzelił dziewczynie
"wypierdalaj stad"
funkcje umsyłowe zablokowane, dziewczyan ucieka już instryntkownie...
Według mnie, jeśli wiem, że mi dziewczyna nie pomoze, nie ma szans, by pokonach tych osiłków, sam ją prędzej uderzę i zmuszę do ucieczki, niż pozwoliłbym jej ponieść klęskę. Mnie pobiją, skopią, zabiją, ale na tym się skończy. A ją zawsze mogą zgwałcić, bądź co gorsze - zabić.
Pomyśl lepiej jak ona by się czuła wiedząc,że przesto,że ją broniłeś np. trafiłeś do szpitala. Poza tym jeśli ona szybko ucieknie,to ty też jeszcze masz szansę...a wiadomo,żę jeden na 4 pudzianów ,to możesz im skoczyć
Ma rację. Kobiety lubią coś takiego - obrona honoru itd. Widać, ze stereotyp rycerza w lśniącej zbroi, stajacy w obronie ukochanej, nadal ma silne korzenie w społeczeństwie.
nawet jeśli pomogą,to zaciągamy ogromny dług wdzięczności,który często nie mamy jak spłacić...i
Już oni znajdą sposób...
potem ciągle jest nam głupio i czujemy,że coś jesteśmy winni nawet po spłacie pożyczki
Zależy, jak blisko jesteśmy zwiżanymi ze znajomymi. Oni czują się dobrze, bo nam pomogli, więc to jest wymiana - ja nie będę się czuł źle z tym, wiedząc, ze mi pomógł najlepszy przyjaciel. Wprost przeciwnie - będę mu wdzięcznym. Wstyd nie powinien mieć miejsca w takim przypadku. Zresztą - wiem, ze ja kiedyś też mu pomogę, jak nie w formie pożyczki, to jakiejkolwiek innej.
Stareotypy . Teraz kobiety też ruszyły tyłki z domów i zaczynają zarabiać na rodzinę.
Ba! Nawet czerpią z tego satysfakcję! <heh>
za to wogle nie widzę się w robi domatorki z dziećmi.
Życie zmienia ludzi. Prędzej, czy później <po narodzinach własnych dzieci, czyli zostania matka... hmm... ale wybiegam w przyszlość, ale no nic... to się zmieni>.
Nie zapominając o stadku bahorków rozbiegających się po całym domu i robiących bałagan...ja wariuję jak przychodzą do nas do domu jakiekolwiek dzieci,bo w przeciągu 10 minut są w stanie zamienić pokój w pobojowisko...a potem pojawiają się w sądach sprawy o bicie dzieci i porady o bezstresowym wychowywaniu dzieci [z tego potem takie małe pijawy wyrastaj]
No tak, w końcu to nie twoje dzieci, więc dlatego tak myślisz.
A tak swoją drogą, na temat tego bezstresowego wychowania - czasami uderzyć trzeba, czasami nie... Ale czy ktoś kiedyś pomyślał na tym, by choć raz porozmawiać z dzieckiem? Nie powiedzieć swoje, pójść na TV, ale wysłuchać tego, co ma do powiedzenia? Mnie doprowadzaja do pasjii teksty w stylu - jesteś za młody, jesteś za mało doświadczony, nie przeżyłeś tyle lat co ja bla bla bla. Nigdy więcej bla bla bla - jeśli dzieciak wyraża chęć zdobycia wiedzy, niech ona zostaje zaspokojona. W końcu - nie ma nic gorszego, niz zbywanie dziecka byle tekstem, a on nie widząc zainteresowania, nie znajdujac rozmówcy w swym własnym ojcu/matce, to pójdzie do znajomych, którzy go zachęcą do picia, papierosów itd. Nie mówi się dziecku - nie bierz tego, bo to be - ale wytłumaczyć mu znależy powoli, że ma tego nie brać, bo straci siły, władze w rękach i nasączyć jego główkę prawdą, której nawet nei zrozumie - wtedy, nawet jeśli nie będzie pamiętał tych słów, to od razu skojrzay go z czymś nudnym i mało ciekawym <w końcu jesli wie, co do daje, to nie ma sensu, by tego próbować>. Inaczej wygląda tekst:
"Nie dotykaj psa, bo cię capnie"
a
"Nie dotykaj psa, bo rozszarpie ci rękę, która będzie krwawiać, nie będziesz mógł jej używać " ... itd.
Boję się trochę,że kiedyś np. ktoś będzie zmuszał mnie do czegoś siłą
Miłość raczej opiera się na sztuce komprmisu i wpólnie spędzonych rozmowach... A nie na boskie <no chyba, że na poduszki... <otwiera oczka> ... kawaii!>.
jeśli mój mąż/partner/chłopak kiedykolwiek by mnie uderzy,to mógłby już nie pokazywać mi się na oczy.
Jeśli zrobiłbym to w twojej obronie? Jak na przykład - nie chciał, byś z nim walczyła z drechami, to też? Wtedy jego całe poświęcenie pójdzie na marne... Jakbyś się czuła?
W takim przypadku miałabym po prostu psa, albo kota
<rusza uczkami i macha ogonkiem> Hau, hau!
Często takie zwierzątko jest w stanie znacznie lepiej pokazać ci,że mu na tobie zależy niż drugi człowiek....
Przestań je karmić... Zamknij się z nim sam na sam w jednym pokoju. Ciekawe, co by się stało...
Ja tam wole juz pogadać ze ścianą, albo ze sobą w myslach <wiem, jestem chory>, Przynajmiej nie muszę się nimi opiekować zbytnio.
żona wita cię wrzaskiem "dlaczego tak późno
Ktoś się o mnie martiw <roni łze ze wzruszenia>.
dzieci siedzą przy kompie i mają cię gdzieś
Też mam je gdzieś, bo zależy mi na ciepłym łóżeczku, a im na odrobinie zabawy... Jeśli się z dzieckiem rozmawiało - moze przyjść, zapytać, jak się czujesz... O ile też się czasami o to pytami.
posiłek masz se odgrzać,albo rozmrozić
W końcu nie te cholerne ziemniaki i kotlet schabowy - a pizza mrożonka.
a pies przywita merdając ogonkiem, kot obudzi się,przeciągnie i zacznie ocierać się o twoje nogi
Cholerna sierść na moim garniaku za tysiąc baksów! Ach... I ten smrod, bo akurat padał deszcz... Jeszcze chce, żebym z nim wyszedł i dał mu jeść... Nah...
...i czujesz,że jesteś komuś potrzebny
Cholercia, narobil na dywan i trzeba posprzątać...
BTW. Taki model rodziny przeraża mnie jak cholera
Jaki model, ciebie, nie przeraża?
sama nie wiem która wersja jest gorsza...
B. Człowiek bardziej boi się tego, czego nie zna, nie widzi.
Zule mają mniejszy problem z samotnością [bo zawsze swój na swego trafi],
Tak samo ćpun, gracz itd. Każdy na swego trafi, zależy, gdzie szuka <albo gdzie mieszka>.
ale z zanikiem zwykłej,ludzkiej godności
Ja się nie spotkłąem, by żul bil się z żulem o byle słowo. Każdy z nich ma sobą ciężkie przeżycia i są bardziej lojalni, od osob takowych pozbawionych. Rozumieją siebie nawzjaem, bo każdy ma z nich przeżyte piekło. Są pozbawieni złudzień, jakie ten świat oferuje. Uważać ich za gorszych jedynie dlatego, ze nie byli w stanie sobie poradzić, jest nad wyraz nierozważne. Więc nie patrz na nich spod byka tylko dlatego, że miałaś szcześcia nie trafić do ich towarzystwa. Godność... Mow mi tak jeszcze, jak nie będziesz miała gdzie spać, co zjeść, a każdy dzień, to nowe problemy.
Niektórzy przez samych siebie nie mogą znaleźć nikogo...
<wyciąga z szuflady broń> kula zawsze prawdę ci powie <strzał> cholera, chybiłem!
ale tu chodzi bardziej o sztuczność. Chyba wolę już introwertyka ,niż kogoś,kto na siłę próbuje być wyluzowany,rzuca jakimiś durnymi tekstami [najczęsciej w dresiarskim/hip hopowym slangu] i podrywa dziewczyny jakby były chodzącymi cyckami
Czy dziewczyna zwroci uwagę na kogoś, kto jest niewidoczny przez unikanie wszelkiej stycznośc z nią i z resztą społeczeństwa? Slang... Modne są, większość na to leci. W końcu większośc dziewczyn chce mieć faceta, który nie będzie ich zanudzał rozmwowami przy świetle księżyca, a zabierze na dyskotekę. Niektóry ubieraja się, eksponując swe największe... oczy ... więc nie oczekujcie od nas, męskich mężczyzn, że będziemy wam patrzeć prosto w twarz <ja tam zawsze na włosy patrze... to, lekkie zboczenie>.
jak trafi się taki kretyn,to automatycznie pojawiają mi się myśli a'la Freddy Kruger
A moze kretyn pod maską skrywa kogoś interesujacego, ale stwierdził, że będzie miał więskze szanse, udajac kogoś innego? W końcu każdy z nas coś chowa - i nikt przy zdrowych zmysłach nie powie na wieczorku zapoznawczym, że slabe stopnie w szkole, pisze poezję itd... W koińcu każdemu zalezy, by pokazać się od jak najlepszej strony.
gorzej jeśli przez taki nałóg skrzywdzisz rodzinę...np. oni ci pomagają,zaufają i myślą,że wszystko jest już ok...a ty przyjdziesz ,któregoś dnai spity, pobijesz żonę i dzieci i zobaczyłeś, co zrobiłeś dopiero jak wytrzeźwiejesz...
Zaufanie polega na tym, by wiedzieć, kiedy należy kontrolować drugą osobę. W końcu ktoś powie - skoczę z mostu, bo wierzę, że umiem latać. Ona do mnie - skacz, ufam ci...
jakbym sama była w nałogu [pozbawiającym samokontroli],to wolałabym się sama z tego spróbować wygrzebać,żeby nikt poza mną nie musiał cierpieć
Jak każdy przy zdrowych zmysłach. Sztuka nie jest się wyleczyć, a raczej nie dopuscić do takiej sytuacji. W końcu, jesli ktos jest na tyle silny, by samemu sobie poradzić <w co wątpię>, to jakim cudem wogóle wpadł w ten nałóg?
Mi bardziej chodzi o taki strach samobójcy. Z jednej strony chce skoczyć z dachu ["umrę i będę szczęśliwy" ],ale jeśli np. pred dokonaniem samego "aktu samobójstwa" omsknie mu się noga na gzymsie,stara się czegokolwiek złapać. Po prostu zdaje sobie sprawę,że umrze i tak na prawdę boi się śmierci...
Ciężko jest być szczęśliwym po śmierci. Zależy też od wiery, chociaż nie, czekaj - przecież każda religia surowo tępi samobójców, a według ateistow nic nie ma po śmierci, więc tym samym - jak przestając istnieć, mozna być w tym samym momencie szczęśliwym? Jeśli ktoś nie ma odwagi się zabić, niech nawet nie próbuje... To jak z seksem - albo masz odwagę pójść i kupić prezerwatywy, ale nawet się do tego nie zabieraj... Hmm... <dobra, to tak obrazowo... hipotetycznie... o właśnie, hipotetycznie>.
Tantalus:Powstrzymam się od bluzgania, ale gdybym był świadkiem czegoś takiego, to z całą pewnością uszkodziłbym delikwentów w miarę skromnych możliwości... za gwałt (na kimkolwiek) jestem gotów zabić, co napisałem wcześniej...
Tutaj się róźnimy. Bo ja najpierw sprawil bym im ból, jakiego jeszcze nigdy by nie poczuli...
Oboje przesadzacie... instynkt samozachowaczy to jedno, a strach drugie (oczami wyobraźni widzę, jak qiax cytuje to zdanie, by je skomentować).
Piszesz, masz. Strach się bierze z instynktu zazachowawczego. Bo jakby nie patrzeć, nie bałbym się rzucić z wierzowca, wiedząc, że to mnie nie zabije. Nie bał bym się dac podpalić, wiedząc, że nie przyplacę tego życiem. Jak nazwiesz kaskaderów, skoro oni, wiedząc, że mogą zginąć, wykonują swój zawód? Używaja zabezpiczeń itd, by zminimalizować strach, przed pozbawioeniem siebie życia. Jak to nie jest instynkt zamozachowawczy, to ni wiem...
Chodzi mi o to, że skoczenie pod autobus to idiotyzm, a nie pokonanie strachu. Człowiek nie boi się autobus, chociaż wie, że jakby pod niego wskoczył, to by go zabiło...
Ja to uważam za szczególny akt odwagi - moze i głupie -ale odważne - bo trzeba być naprawdę odwaznym skacząc pod autobus, zdajac sobie doskonale sprawdę z tego, że to moze być ostatni taki numerek w życiu. Wogóle do samobójców mam jakiś chory sentyment...
poprostu wie, że nie jest tak głupi, żeby to zrobić. Wiązać się to może pamięcia gatunkową i innymi trudnymi wyrazami, które związane są z naszym mózgiem. W każdym razie to, o czym mówisz to nie strach, a nawet jeśli nim jest, to nie taki, o jakim tu mówimy.
Spieszysz się do pracy, bo gdy się spóźnisz, mozesz ja utracić <a z czym to się wiąze, pisałem>. Nagle czerowne światło, jedzie autobus. Skaczesz wprost pod jego koła, majac nadzieję, ze uda ci się przeżyć, a tym samym ratujac posadę, ktora deycujde o dalszym twym przyszłym życiu, czy czekasz cierpliwie, bo uważasz to za idiotym, a potem patrzysz, jak twe dotychczasowe życie legnie w gruzach? Bo ja bym skoczył. Zabije mnie? I tak, gdybym się spóźnił, myśli samobójcze nie dawalyby mi spokoju, bo nie jestem w stanie zapewnić rodzinie przeżycia, nie wspominajac o dumie, gdybym nagle musial o coś żebrać. Okalczey mnie i wyląduje w szpitalu? No cóz, ubezpiczenie, wymówka w pracy. Sparalizuje mnie? Cholercia, naucze się z tym żyć, jesli trzeba. Ale istnieje prawdopodobieństwo, że ten cholerny kierwoca się zatrzyma i zdążę - i tę szanse wykorzystam.
W sytuacji o której mówimy nie chodzi o wygranie walki, ale o zyskanie czasu.... jeżeli spróbowalibyśmy uciec oboje, to pewnie by nas złapali, a jeżeli ja, dajmy na to, zostałbym, żeby zdobyć dla ciebie choćby kilka sekund, to już byłby krok w dobrą stronę...
Walka nie polega na tym, by kogoś pobić... Polega na tym, by za wszelka cenę przeżyć. Tak samo ucząc się szutki walki i innych takich rzeczy, mających na celu wzmocnienienie ciała - liczy się tylko to, by jak najszybciej stąd uciec. W końcu zawsze pozostaje nastepny dzień, by wykończyć ich jeden po drugim...
Good Lord! To chyba nie było o mnie, co? Hahahaha... ja szanuję twoją prywatność, a przyczepić się czasem tylko mogę o spędzanie twojego wolnego czasu.... no ale nie wywlekajmy prywatnych rzeczy na światło publiczne....
Ach, miłość... Magiczna iskra pomiędzy dwoma ludźmi, którą masz nadzieję, że nie spali ich doszczętnie.
W lesie w pobliżu mojej chaty takich ludzików jest z 10-ciu... przychodzą i piją wino, klnąc i krzycząc na siebie nawzajem... szkoda mi ich...
Niepotrzebnie. Dla nich przekleństwa to taki slang, picie wina, sposób na życie.
Tutaj nie chodzi o strach, tylko o odruchy bezwarunkowe... znajdź mi człowieka, który jest w stanie przewrócić się na beton z premedytacją, na twarz, jak przysłowiowa kłoda, nie robiąc żadnego ruchu ręką, ani nic
Odruch warunkowy nie zależy od strachu, zacznijmy od tego. Sprawa skoczenie pod autobus, to zależy od okolicznosć - zależy, czy mamy coś drogiego do stracenia, by ryzykować, ze sami zginiemy... Jak nie z pracą, to żeby uratować komuś życie - choćby obcej osobie, albo swej ukochanej. Wtedy sprawa się zmienia, nieprawdaż? W końcu albo zginiecie oboje, ale razem przeżyjecie. Albo - w co wątpię - któreś nie skoczy...
Mamy wbudowane pewne odruchy, które siedzą w nas tak głęboko, że popełnienie samobójstwa jest sprawą dość kłopotliwą.... nie jest to związane ze strachem, ale z bugiem w naszym oprogramowaniu hehehe
Bugiem? Nie no wybacz, ale samobójcy też byli normalnymi ludźmi. Nikt nie rodzi się po to, żeby umrzeć po iluś tam latach.
to, że jesteś facetem, momentami strasznie komplikuje sprawe wiesz.... będzie trzeba chyba profilaktycznie unikać dresów
Ta, żeby tylko dresów... Jesteście w restauracji - kto płaci... heh...
Yes, my lord (zakłada lateksową maskę)
Chyba raczej Yes, My Mistress...
ittle:z tym pilnowaniem dzieci miałem na myśli papranie sie w pieluchach itp.
To też jest zajmowanie się dziećmi. Nawet bardziej jest to śmierdząca sprawa, nich oberwanie od dressów. W końcu ich przynajmniej możesz uderzyć, a gdy te odchody choć dotkniesz... Brr....
Dobra karmienie piersią rozumiem, ale mi bardziej chodziło mi o dzieci w wieku już kilku lat...
Jest jeszcze szuczne mleko. Może nie takiego dobre, ale jest <nie wiem, nie próbowałem>.
zajmuje domem a żona by pracowałe to jakoś tak dziwnie....
Dziwne jest jedynie to, do czego człowiek nie zostal wczesniej przyzwyczajony.
O_o o to nasz rekordzista w długości posta :huh: Nieźle... 27k znaków.... porównam to z innymi postami