Autor Wątek: Kółko Filozoficzne  (Przeczytany 92375 razy)

Offline Hisoka

  • SS-Obersturmbannführer
  • Blade Dancer
  • ********
  • Wiadomości: 1371
  • Cute Cynic
    • Zobacz profil
    • http://smellofwhitecat.blogspot.com/
Kółko Filozoficzne
« Odpowiedź #200 dnia: Maja 30, 2005, 07:11:38 pm »
Cytuj
dlaczego mówisz, że jesteś okrutna i bezlitosna, jak zaraz twierdzisz, że przydzisz się ludźmi, którzy kpią z uczuć innych. To dowodzi tego, że przynajmniej w poruszanym tu temacie, nie jesteś ani okrutna, ani bezlitosna
właśnie dlatego,że potrafię odmawiać...niektórzy traktują to jako urażenie ich osoby i pewnego rodzaju upokorzenie....trudno jest zrozumieć,że uczucie [nawet bardzo silne] nie ma wzajemności. Przez to straciłam pare osób, które uważałam za przyjaciół.Ale za to ci,którzy zrozuieli "przyjaźń" i nie dręczyli mnie "miłością" do tej pory są ze mną w bardzo dobrych stosunkach...Może dlatego,że oni potrafili zrozumieć szczerość i docenić to,że nie chcę się nimi bawić


Cytuj
teraz już ma drugą, swoją drogą znacznie lepszą, moim zdaniem pod każdym względem, ale nic do niej nie czuje.
Serce nie sługa. Ja mam pełno wad...i czy z tego powodu mam nie mieć szansy na miłość.Poza tym często już po związku znowu się odzywa instynkt zdobywcy i zaczynamy doceniać to,co straciliśmy...albo to co uważamy za nasze,a ma to ktoś inny [ten terytorializm jest także moją wadą  :P ]...przez to czasem trudno docenić osobę,z którą jesteśmy teraz,ale jeśli jest to prawdziwe uczucie,to można  bardzo szybko zapomnieć o istnieniu byłej/byłego i skupić się na osobie, z którą jest się teraz.


Cytuj
to się chyba nazywa "wierność", a z drugiej strony "zaufanie"... a bez tego, jak mamy kogokolwiek pokochać...
to tu chyba ja mam powarzny problem,bo nigdy nie potrafię zaufać w 100%....ktoś może powiedzieć,że to dlatego,że sama nie jestem uczciwa....ale chodzi tu zupełnie o coś innego...powiedzmy,że widziałam zbyt wiele nieuczciwych osób,żeby tak poprostu uwierzyć w ludzką uczciwość

Cytuj
Mężczyźni w znaczniej mierze są nieśmiali...
tak-też jestem nieśmiały...nie żartuję!!!!

Cytuj
Olewał kumpli, kiedy była przy nim, na nic nie miał czasu, oprócz niej. Wszystko robił z myślą o niej i każdą wolną chwilę przebywał w jej otoczeniu
tu wchodzi w grę coś innego-hierarhia wartości. Szczerze powiedziawszy nie sądzę,żeby myślał o niej non-stop.Poza tym czasami w takich przypadkach wychodzi pewna męska wada-szpanowanie dziewczyną. Często faceci chcą być z dziewczyną tylko dlatego,że uwarzają ją za ładną [niekoniecznie wartościową] i mogą się pochwalić nią kumplom.Taka głupiutka laleczka-wizytówka.


Cytuj
No tak... tutaj mamy pewne niezrozumienie. Ludzie, na dowód swojej bezdennej głupoty, we właściwie wszystkich znanych językach określają uczucie, którym daży się rodziców i uczucie, którym daży się sympatię tym samym wyrazem. Jak to śpiewało kiedyś Demono: "Kochać to nie znaczy zawsze to samo". No i właśnie nam chodzi o to, że dopiero od pewnego wieku człowiek może poczuć coś głębszego niż, to o czym napisałaś, czyli "ZAUROCZENIA płcią przeciwną". Uczymy się kochać całe życie, to fakt, ale tu chodzi o to, kiedy się już tego nauczymy.
ja bym to określiła inaczej-są różne rodzaje miłości.Ja np. określam to co czuję do rodziny miłością...choć wiadomo,że to inne uczucia,to dla tak silnych uczuć trudno znaleźć nazwę
 

Offline Tantalus

  • Master Engineer
  • Redaktor+
  • ************
  • Wiadomości: 4470
  • Idol nastolatek
    • Skype
    • Zobacz profil
Kółko Filozoficzne
« Odpowiedź #201 dnia: Maja 30, 2005, 08:03:11 pm »
Cytuj
właśnie dlatego,że potrafię odmawiać...niektórzy traktują to jako urażenie ich osoby i pewnego rodzaju upokorzenie....

Odmowa nie jest dowodem bezduszności, ale właśnie aktem miłosierdzia. O wiele okrutniejsze było by robienie danej osobie nadzieji... podawanie wymijajacych odpowiedzi. Ludzie mogą mówić, że to okrutne, ale to jest to mniejsze zło. Odmowa boli, bez względu na jej formę.... w ten sposób boli najmniej, więc to, że potrafisz odmawiać, jest kolejnym dowodem na to, że nie jesteś okrutna, ani bezduszna... przykro mi, jeżeli sądziłaś o sobie inaczej i zniszczyłem twoją samoocenę hahahahaha...

Cytuj
Za to ci,którzy zrozuieli "przyjaźń" i nie dręczyli mnie "miłością" do tej pory są ze mną w bardzo dobrych stosunkach...Może dlatego,że oni potrafili zrozumieć szczerość i docenić to,że nie chcę się nimi bawić

Przyjaźń nie zawsze jest miła... w szczególności po takiej odmowie. Jeżeli, dajmy na to, chłopak czuł coś bardzo głębokiego do dziewczyny, a ona mu odmówiła, to taki gość może nie chcieć zadowolić się samą przyjaźnią. Dlatego, że taka przyjaźń boli... boli to, że pozostaje blisko z daną osobą, a nie może być bliżej, pomimo tego, że chce... No ale nie każdy tak się zachowuje.. to też zależy od człowieka i od tego, jak silny wewnętrznie jest... chciałem tylko zaznaczyć, że czasem faktycznie ciężko jest docenić taką szczerość, w szczególności kiedy przysparza ona bólu....

Cytuj
Serce nie sługa. Ja mam pełno wad...i czy z tego powodu mam nie mieć szansy na miłość.

Cytuj
"Kobietę ceni się za zalety, a kocha z wady"

Każdy ma wady i każdy ma prawo do miłości. Jednak osoby, które bawią się czyimiś uczuciami, nie zasługują na to, żeby być kochanymi.... tamta dziewczyna też nie zasłyżyła i mam szczerą nadzieję, że kiedyś ktoś jej zrobi to samo...

Cytuj
Poza tym często już po związku znowu się odzywa instynkt zdobywcy i zaczynamy doceniać to,co straciliśmy...albo to co uważamy za nasze,a ma to ktoś inny [ten terytorializm jest także moją wadą  ]...przez to czasem trudno docenić osobę,z którą jesteśmy teraz,ale jeśli jest to prawdziwe uczucie,to można bardzo szybko zapomnieć o istnieniu byłej/byłego i skupić się na osobie, z którą jest się teraz.

On z nią zaczął chodzić, żeby zapomnieć... i mówi, że mu się nie udało. Ania, bo to jego nowa dziewczyna, jest niesamowicie wręcz wyrozumiała pod tym względem. Wytrzymuje to, że momentami nie traktuje jej poważnie, że nie wkłada w ten związek tyle wysiłku ile powinien. Ale myślę, że to nie tylko instynkt zdobywcy. On nie chcę z tamtą być, bo wie, że tak naprawde Klaudia jest podła i dwulicowa. Myślę, że to pewnego rodzaju przyzwyczajenie... pamięć o minionych chwilach. A ten terytorializm nie jest wadą. To się chyba nazywa "zazdrość" i jest czymś całkiem normalnym.. przynajmiej ja tak myślę... (coś mówiłaś kiedyś, że nie jestem o ciebie zazdrosny... życie niestety nie było dla mnie takie uprzejmę i borykam się z tym, jak wielu innych facetów i dziewczyn heh...).

Cytuj
to tu chyba ja mam powarzny problem,bo nigdy nie potrafię zaufać w 100%....ktoś może powiedzieć,że to dlatego,że sama nie jestem uczciwa....ale chodzi tu zupełnie o coś innego...powiedzmy,że widziałam zbyt wiele nieuczciwych osób,żeby tak poprostu uwierzyć w ludzką uczciwość

Jaki problem? A czy ja mówiłem, że to przychodzi od razu? Zaufanie jest czymś co rośnie z czasem, a i tak nigdy nie dojdzie do tych 100%.... zawsze pozostaje ten cień strachu, że możemy się na drugiej osobie zawieść... Ja również widziałem wielu nieuczciwych ludzi... znam życie, pewnie nie gorzej od ciebie. Można mieć nadzieję, że zaufanie przyjdzie z czasem... mi też niełatwo jest zaufać. Na tym polega zazdrość o ile się nie mylę. Na tym, że ludzki mózg zawsze uwzględnia to prawdopodobieństwo (bez względu na to, jak jest małe), że dana osoba może nas zawieść, zdradzić, porzucić itp.

Cytuj
tu wchodzi w grę coś innego-hierarhia wartości. Szczerze powiedziawszy nie sądzę,żeby myślał o niej non-stop

Nie musisz sądzić. Ja wiem. Traktował ją jak bóstwo.. dosłownie. To ten typ miłości, w którym facet pokrywa każdą nadającą się płaską przestrzeń czymś w stylu "I love Klaudia", a jej słowo, jest dla niego niemalże rozkazem. Przykro było patrzeć jak się człowiek marnuje....

Cytuj
Poza tym czasami w takich przypadkach wychodzi pewna męska wada-szpanowanie dziewczyną. Często faceci chcą być z dziewczyną tylko dlatego,że uwarzają ją za ładną [niekoniecznie wartościową] i mogą się pochwalić nią kumplom.Taka głupiutka laleczka-wizytówka.

hahahaha.. uczuciowe lamerstwo. W takim razie kobiecą wadą, będzie szpanowanie chłopakiem, bo i takie dzieczyny w życiu widziałem. Smutne... miłość na pokaz... jakież to smutne i poniżające... . Rozumiem, że można być ze swojej dziewczyny/chłopaka dumnym/dumną pod pewny względem... ale to już lekka przesada. Dowodzi emocjonalnego niedorozwoju, jeżeli ktoś chciałby znać moją opinię...

Cytuj
ja bym to określiła inaczej-są różne rodzaje miłości.

Chodzi mi o to, że różne rodzaje miłości są od siebie diametralnie różne... powinno być na to jakieś inne słowo...

Offline Yuzuriha

  • Dead Shadow
  • SemiRedaktor
  • *********
  • Wiadomości: 1742
  • Let's go together ... in to the darkness
    • Zobacz profil
    • http://www.deadshadow666.deviantart.com/
Kółko Filozoficzne
« Odpowiedź #202 dnia: Maja 30, 2005, 09:57:59 pm »
Może teraz powiem trochę nie na temat...ale tak jakoś samo mi się nasuneło.Chodzi mi o uczciwość...ostatnio miałam taki przypadek.Mój jeden kolega okazał się okrutnym kłamcą i krętaczem...z wybujałą wyobraźnią.Wszystko było na początku w porządku..muszę powiedzieć nawet,że mu po części zaufałam...i to był błąd.Niestety nabrałam się na jego kłamstwa i potem tego gorzko żałowałam.Przez niego straciłam innego kolegę..ale na całe szczęście sprawa się wyjaśniła i teraz jest już ok.Nie wiem po co mu to było i jaki miał cel w tym by wszystkich skłucić...ale najwidocznij nie zależy mu na przyjaciołach skoro wszystkich oszukiwał.Teraz ważę każde jego słowo by znów się nie nabrać.
Wprost nie cierpię takich ludzi.Nie rozumiem takiego postępowania...Sam niedawno przyznał się,że robi źle i jakoś nie widać by miał ochotę się zmienić...nawet go ostratnio nie widuję i może to dobrze,bo naprawdę od takich ludzi najlepiej trzymać się z daleka...

Offline Hisoka

  • SS-Obersturmbannführer
  • Blade Dancer
  • ********
  • Wiadomości: 1371
  • Cute Cynic
    • Zobacz profil
    • http://smellofwhitecat.blogspot.com/
Kółko Filozoficzne
« Odpowiedź #203 dnia: Maja 30, 2005, 10:02:13 pm »
tacy ludzie niszczą siebie i innych. Siebie,bo tracą przyjaciół ,bliskich i swój wizerunek,a innych,bo zabijają w nich wiarę w ludzką uczciwość...potem oszukanej osobie trudno zaufać komukolwiek,bo osoba,której się ufało i którą się ceniło okazała się nic nie warta....w takim razie czy należy zawsze być samemu,żeby nikt nas nie zawiódł i nie zranił?

Offline Tantalus

  • Master Engineer
  • Redaktor+
  • ************
  • Wiadomości: 4470
  • Idol nastolatek
    • Skype
    • Zobacz profil
Kółko Filozoficzne
« Odpowiedź #204 dnia: Lipca 06, 2005, 03:08:37 pm »
No dobrze... topic umarł, to z czystej przyzwoitości możnaby coś tu napisać, żeby odświeżyć atmosferę... tak więc...

Jaka jest według was cena ludzkiego życia? W jakich okolicznościach można zabić drugiego człowieka? Czy kara śmierci to dobre rozwiazanie? A co z aborcją i eutanazją? Pytań wiele, ale kręcą się wokół zagadnienia śmierci innego przedstawiciela naszego gatunku i odpowiedzi na każde z nich mają określi wasz stosunek do wartości ludzkiego życia. Pozwolicie, że wypowiem się później.... jestem ciekaw waszych opinii i ich argumentacji...

Offline Hisoka

  • SS-Obersturmbannführer
  • Blade Dancer
  • ********
  • Wiadomości: 1371
  • Cute Cynic
    • Zobacz profil
    • http://smellofwhitecat.blogspot.com/
Kółko Filozoficzne
« Odpowiedź #205 dnia: Lipca 06, 2005, 04:44:40 pm »
Cytuj
Jaka jest według was cena ludzkiego życia?
Tak na prawdę cena ludzkiego życia jest względna. Z jednej strony jest ono zbyt kruche, by być wartościowe, z drugiej bardzo ceni się życie bliskich naszemu sercu. Moim zdaniem ludzie za mało o siebie dbają i przez to ich życie traci na wartości. Weźmy pod uwagę np. gościa który "tak dla jaj" ściga się na motorze i w każdej chwili przez własną głupotę może spowodować wypadek. Jest zagrożeniem dla życia swojego i innych.

Poza tym wartość życia zależy również od tego jak sama jednostka na nie patrzy. Niektórzy twierdzą,że życie jest pasmem udręk i,że właściwie nie jest ono dla nich ważne...inni potrafią cieszyć się drobiazgami i starają się wykorzystać każdą chwilę. Choć moim zdaniem nawet samobójca,czy życiowy pesymista tak na prawdę w ostatniej chwili będzie się chwytał życia. Naturalnym odruchem człowieka [ nawet samobójcy] gdzy się poślizgnie,potknie itp. [nawet już na parapecie okna z którego ma skoczyć] jest łapanie się czegokolwiek-chwytanie życia.

Często młodzi ludzie, którzy np. zawalili egzamin, zostali odrzuceni itp [ogólnie mają deprechę] mają ochotę wiązać sznur. W takich chwilach powinni pomyśleć o ludziach kalekich, nieuleczalnie  chorych i wtedy pomyśleć "ja jestem zdrowy i i tyle jeszcze przede mną...jak mogę nie chcieć żyć,skoro ludzie dla których nie ma nadzieji ciąglę stawiają czoła temu okrutnemu losowi?!".

Choć teoretycznie wartośk każdego życia ludzkiego jest taka sama,to dla mnie niektóre istnienia są totalnie zbędne...może nawet niepożądane. Piszę tu np. o złodziejach, mordercach i innym elemencie. Skoro życie mordercy jest warte tyle co uczciwego człowieka, to gdy zabije on np. 2 osoby,to już społeczeństwo straci [....nie patrząc od strony zwalczania przeludnienia :P ]

Cytuj
W jakich okolicznościach można zabić drugiego człowieka?

W przypadku zagrożenia własnego życia. Wiadomo-moje życie jest tyle samo warte co tego skurczybyka,to czemu ja mam stracić swoje?!

Cytuj
Czy kara śmierci to dobre rozwiazanie?

Kara śmierci jest najlepszym rozwiązaniem dla skazanych za poważne zbrodnie. Gdy takiego delikwenta wsadza się do więzienia, to utrzymanie go miesięcznie kosztuje skarb państwa ok.1000 złoty....skąd to idzie? Oczywiście z naszych podatków! Dlaczego państwo ma nie wydać tych pieniędzy np na budowę szpitali, pokrycie części kosztów leczenia,zasiłki dla bezrobotnych, czy budowę dróg? Poza tym sama kara śmierci  jest dość "prestiżowa" i może mniej kretynów ryzykowało by gdyby wiedzieli co ich może czekać.

Cytuj
A co z aborcją i eutanazją?

Moim zdaniem obie formy powinny być dozwolone na specjalnych warunkach. Aborcja w przypadku uszkodzenia płodu, poczęcia w wyniku np. gwałtu, lub gdy ycie matki jest zagrożone. Poza tym lepiej gdy kobieta, która i tak to ma zrobić, zrobi to w czystym i sterylnym gabinecie niż zrobi to nielegalnie w jakiejś brudnej dziurze, która tylko z tytułu jest gabinetem lekarskim.
Eutanazja moim zdaniem jest aktem łaski. Jeśli pacjent wie,że w krótce będzie umierał w ogromnym cierpieniu,a teraz jeszcze może odejść godnie, to chyba się na to zdecyduje. Poza tym każdy jest panem swojego losu i lekarz może pomóc w "samobójstwie" dostarczając środków by było to bezbolesna i spokojna śmierć.
Inną sprawą są koszty utrzymania "roślin" . Jeśli wiadomo,że pacjent nie dojdzie do siebie [uszkodzenia mózgu, glejak itp] i żyje tylko dzięki aparaturze, która przydałaby się np. dziecku, które ma jeszcze szansę, powinno się pozwolić mu odejść.

 

MarvelliX

  • Gość
Kółko Filozoficzne
« Odpowiedź #206 dnia: Lipca 06, 2005, 06:50:20 pm »
Cytuj
Cytuj
A co z aborcją i eutanazją?

Moim zdaniem obie formy powinny być dozwolone na specjalnych warunkach. Aborcja w przypadku uszkodzenia płodu, poczęcia w wyniku np. gwałtu, lub gdy ycie matki jest zagrożone.
takie sa warunki prawnej aborcji :P

Cytuj
Eutanazja moim zdaniem jest aktem łaski. Jeśli pacjent wie,że w krótce będzie umierał w ogromnym cierpieniu,a teraz jeszcze może odejść godnie, to chyba się na to zdecyduje.
To sie nazywa "złoty strzał" i zeby pacjent mógł dostać taki zastrzyk smierci lekarz musi uzyskać pozwolenie najbliższej rodziny gdyz sam pacjent może nie być wstanie na trzeźwa decyzje...
Cytuj
Poza tym każdy jest panem swojego losu i lekarz może pomóc w "samobójstwie" dostarczając środków by było to bezbolesna i spokojna śmierć.
Inną sprawą są koszty utrzymania "roślin" . Jeśli wiadomo,że pacjent nie dojdzie do siebie [uszkodzenia mózgu, glejak itp] i żyje tylko dzięki aparaturze, która przydałaby się np. dziecku, które ma jeszcze szansę, powinno się pozwolić mu odejść.
to jak i powyższe sytuacje sa nie zgodne z Przysięgą Hipokratesa:
"[...]Nikomu, nawet na żądanie, nie dam śmiercionośnej trucizny, ani nikomu nie będę jej doradzał, podobnie też nie dam nigdy niewieście środka poronnego. W czystości i niewinności zachowam życie swoje i sztukę swoją[...]"
dlatego lekaze sie wachają przed decyzją...


warto było chodzić na religie mimo nie bycia katolikiem :F
« Ostatnia zmiana: Lipca 06, 2005, 06:51:20 pm wysłana przez MarvelliX »

Offline Tantalus

  • Master Engineer
  • Redaktor+
  • ************
  • Wiadomości: 4470
  • Idol nastolatek
    • Skype
    • Zobacz profil
Kółko Filozoficzne
« Odpowiedź #207 dnia: Lipca 07, 2005, 03:45:04 am »
No dobrze.... zobaczymy co ja potrafię napisać. Mam na ten temat zdanie, które może zostać odebrane jako "szokujące" w pewnych kręgach.. wydaję mi się jednak, że nie tutaj. Let's get it started....

Cytuj
Jaka jest według was cena ludzkiego życia?

Dwoista.... albowiem cena ludzkiego życia zależy od tego, do kogo takie życie należy. Życie wszystkich osób, których nie znam osobiście i które żyją sobie "gdzieś tam", nie obchodzi mnie nic i nie ma dla mnie wartości. Kiedy widzę w telewizji reportarz na temat jakiegoś kataklizmu gdzieś daleko np. tego ostatniego tsunami, to mnie to wogóle nie rusza. Ktoś gdzieś umiera codziennie i codziennie się ktoś rodzi. W moim odczuciu żałowanie śmierci kogoś, kogo nie znamy mija się z celem. Śmierć jest rzeczą naturalną. Prawdopodobnie najbardziej naturalną, jaka się nam przytrafia. Życie zaczyna się i kończy bez naszej woli i bez względu na nasze płacze i lamenty. Nie warto się przejmować rzeczami, które nie zależą od nas. Dlatego za nic mam życie ludzi, których nie znam. Mało humanitarne? Nie mogę zaprzeczyć...

Cytuj
Poza tym wartość życia zależy również od tego jak sama jednostka na nie patrzy. Niektórzy twierdzą,że życie jest pasmem udręk i,że właściwie nie jest ono dla nich ważne...inni potrafią cieszyć się drobiazgami i starają się wykorzystać każdą chwilę.

To jest akurat mało ważne. Wiadomo, że człowiek ceni własne życie choćby dlatego, że bez niego nie może cenić niczego innego. Rozchodzi się póki co o stosunek człowieka do życia kogoś innego.

Cytuj
Choć teoretycznie wartośk każdego życia ludzkiego jest taka sama,to dla mnie niektóre istnienia są totalnie zbędne...może nawet niepożądane.

mój kumpel z klasy bardzo dobrze to kiedyś ujął

Cytuj
Niektórzy ludzie żyją tylko dlatego, że zabicie ich wciąż jest nielegalne

W tym zdaniu jest wiele prawdy. Są ludzie, których bym zabił bez mrugnięcia okiem i bez wyrzutów sumienia. Mam pod pewnymi względami jasne poglądy i nie sądze, żeby miało mnie gryźć sumienie po ich śmierci. Skoro już się rozchodzi o zabijanie ludzi, to pozowolę sobie na pewną odskocznie od tematu. Jaka jest najgorsza według was zbrodnia? (możecie odpowiedzieć w następnych postach). W krajach, w których jest to dozwolone, karę śmierci dostają zazwyczaj ci, któzy sami dopuścili się morderstwa. Nie jest to do końca słuszne. Chodzi mi o to, że w pewnych okolicznościach morderstwo nie powinno być uznawane za przestępstwo. W momencie zagrożenia życia własnego lub życia kogoś z moich bliskich, byłbym w stanie dźgnąć kogoś nożem, nacisnąć na spust, czy też w inny sposób odebrać życie agresora, aby przestał narażać życie osób, których życie liczy się dla mnie bardziej niż jego własne. Zastanówcie się przez chwilę... czyje życie jest dla was na tyle ważne, że w jego obronie bylibyście w stanie zabić kogoś innego? Ja mógłbym wymienić conajmniej kilka.... Czy morderstwo w takich okolicznościach jest złe? Jest przestępstwem? Według obowiązującego prawa tak... nie jest to specjalnie krzepiąca myśl, co? No ale wracając do tematu, to zaznaczyłem, że zabicie kogoś nie zawsze powinno być karane. Naturalnie seryjni mordercy i tacy, którzy zabili z powodów błachych lub bez powodu, na karę zasłużyli. Skoro już mowa o systemie sądowniczym, to sam uważam, że jest taka zbrodnia, którą uznaje się za lżejszą od morderstwa, a w moim odczuciu powinna być karana śmiercią i to w miarę możliwości bolesną. Mowa o gwałcie. Może to dziwne, że mówię to jako facet, ale sama idea gwałtu jest czymś, od czego zalewa mnie krew i zaciskają zęby bardziej niż od hip-hop'u i popkultury razem wziętych. Ciężko mi się postawić na miejscu przedstawicielek płci piękniejszej, o które się w gwałcie rozchodzi. Nie wiem jak się zgwałcona dziewczyna czuje i chyba nie jestem ciekaw. Chodzi o to, że osoba, która drugiego człowieka sprowadza do roli przedmiotu, który ma mu sprawić przyjemność... która przedkłada własne rządze nad cierpienie niewinnych... która nie potrafi zapanować nad własnymi instynktami.... taka osoba zasługuje na śmierć. No ale o tym pewnie pogadamy jeszcze kiedy indziej, więc nie ma się co rozpisywać na ten temat.

Cytuj
Czy kara śmierci to dobre rozwiazanie?

Tak... kara śmierci to bardzo dobre rozwiązanie i powinna być powszechna we wszystkich krajach. Tylko osoby, które dopuściły się lekkich przestępstw powinny trafiać do więzienia. Dożywocie powinno być zastąpione właśnie karą śmierci, bo jest mniej kosztowne dla reszty społeczeństwa, bo jak słusznie zauważyła Hisoka, to my żywimy tych ludzi, którzy dopuścili się morderstw, gwałtów i innych mało fajnych rzeczy.

Cytuj
A co z aborcją i eutanazją?

Aborcja - Jak powiedziała Hisoka wypadku uszkodzenie płodu, gwałtu lub zagrożenia życia matki. Ja bym tutaj jeszcze dodał, że aborcja powinna być dozwolona do jakiegoś momentu rozwoju płodu np. do drugiego miesiąca ciąży. Ja osobiście nie uważam tam młodego płodu za istotę ludzką, a jeżeli kobieta, ktora jest w ciąży z jakichś powodów nie chce mieć tego dziecka (zła sytuacja materialna, zbyt młody wiek matki itp. itd.), powinna mieć prawo do aborcji. Uważam jednak takie środki za ostateczność, ponieważ skoro osoba nie jest w stanie wychowywać dziecka, nie powinna do "wpadki" dopóścić.

Eutanazja - Duże TAK. Każdy ma prawo do popełnienia samobójstwa. Na dobrą sprawę mógłbyś/mogłabyś teraz wstać z fotela i wyskoczyć przez okno lub dźgnąć się nożem w szyję. Masz do tego prawo. Ludzie, którzy z jakiegoś powodu stracili możliwość odebrania sobie życia, powinni móc zdać się na łaskę najbliższych, którzy z czystego miłosierdzia mogliby skrócić ich męki. W starożytnej japonii, znany był wśród samurajów rytuał seppuku, czyli odebrania sobie życia nożem wakizashi w okoliczności straty honoru itp. . Ponieważ polegało to na rozcinaniu sobie brzucha, nie była to śmierć specjalnie miło i bezbolesna, dlatego też samobójca przed śmiercią powoływał osobę imieniem Kaishaku. Był to zazwyczaj przyjaciel, ktoś z rodziny lub inna osoba bliska. Gdy samobójca rozcinał sobie brzuch, sprawiając że śmierć jest kwestią kilkunastu sekund, Kaishaku skracał męki samobójcy, obcinając mu głowę kataną, oddając mu ostani akt łaski. W dzisiejszych czasach mamy wiele osób, które doświadczają niesamowitych cierpień i tylke wyczekują śmierci. Kaishaku dalej są potrzebni... żal tylko, że ich postępowanie byłoby odebrane jako zbrodnia, a nie akt łaski....

Cytuj
To sie nazywa "złoty strzał" i zeby pacjent mógł dostać taki zastrzyk smierci lekarz musi uzyskać pozwolenie najbliższej rodziny gdyz sam pacjent może nie być wstanie na trzeźwa decyzje...

Nie w naszym kraju... oto jest ciemna strona chrześcijanizmu, który takiego postępowania zabrania...

Cytuj
"Nikomu, nawet na żądanie, nie dam śmiercionośnej trucizny, ani nikomu nie będę jej doradzał, podobnie też nie dam nigdy niewieście środka poronnego. W czystości i niewinności zachowam życie swoje i sztukę swoją"

Hipokrates miał swoje poglądy, ja mam swoje.... Eutanazja jest właśnie czystością i niewinnością. Na miejscu lekarza czułbym się strasznie wiedząc, że skazałem człowieka na śmierć w męczarniach...

Offline Zell Dincht

  • Blade Dancer
  • ********
  • Wiadomości: 1460
  • Dzielny Mały Toster
    • Zobacz profil
Kółko Filozoficzne
« Odpowiedź #208 dnia: Lipca 07, 2005, 08:23:05 pm »
ja tam bede krotko i dokladnie... jak widze posty tanta to mi sie w glowie kreci...

Cytuj
Jaka jest według was cena ludzkiego życia?
sadze to samo co tant... wszystko zalezy od tego o czyim zyciu rozmawiamy... absolutnie nie obchodzi mnie ile osob zginelo dzis w afryce i azji z powodu biedy i nedzy czy zostalo zamordowanych podczas II wojny swiatowej... mozecie nazywac to egoizmem, ale ja nie sadze ze tak sie powinno to nazywac... sztuczne udawanie ze nam jest zajebiscie smutno jak widzimy w telewizji informacje, ze ktos zginal jest jeszcze gorsze... po 2 minutach juz sie o tym zapomni... nie rozumiem wogole tego jak mozna zalowac kogos kogo sie wogole nie zna... a moze i ten ktos mial ciemne strony i dobrze ze zszedl z tego swiata?

Cytuj
W jakich okolicznościach można zabić drugiego człowieka?
proste - tylko i wylacznie jesli ten czlowiek powoduje zagrozenie dla otoczenia... tylko niestety prawo jest tak jebniete ze jak np ktos chce kogos okrasc, zgwalcic, pobic dla rozrywki to ten nie ma zadnych szans na obrone... byly takie sprawy, ze osoby napadniete mocno nadpsuly zdrowie napastnika, a tymczasem prawo stawia napastnika jako poszkodowanego i obronca idzie siedziec... dlaczego? dlaczego wogole istnieje cos takiego jak jakas granica samoobrony? moim zdaniem napastnik jest juz na starcie winnym, a napadniety powinien moc wykorzystac kazdy mozliwy srodek obrony... a tymczasem tak nie jest, goscia mozna najwyzej ogluszyc czy pierdolnac gazem lzawiacym i zglosic napad na policje, ktora i tak nic nie zrobi... jeden przypadek z zycia wziety: gosciu zostal napadniety, ale nie chcial oddac telefonu, wiec zaczela sie bojka... komorke w koncu zarabali, a gosciu poszedl na policje, gdzie pewna bardzo mila pani policjantka powiedziala mniej wiecej: "i co z tego? trzeba bylo spierdalac!"... po prostu bez komentarza... damn... chyba zgubilem watek... w kazdym razie drugiego czlowieka powinno sie moc zabic w samoobronie

Cytuj
Czy kara śmierci to dobre rozwiazanie?
bardzo dobre i dziwie wogole sie ze nie jest stosowane... kara smierci napewno zmniejszyla by przestepczosc... porobilo by sie pare egzekucji (koniecznie na widoku, jak w sredniowieczu) to by sie odechcialo zlodziejaszkom ryzykowac... wiadomo, wiezienie to dla nich nie jest az tak straszna kara, moga zaryzykowac... ale pod presja kary smierci spanikowaliby... kara smierci jest przydatna takze dlatego, ze czesto po odsiadce niektorzy po prostu nie nabieraja pokory i dalej broja... zreszta z wiezienia mozna wykupic... to juz jest po prostu skandal... tylko dlatego ze jakis gang ma kase moze wykupywac swoich i dalej spokojnie dzialac? kara smierci powinna to rozwiazac...

Cytuj
A co z aborcją i eutanazją?
tutaj  chyba nic nowego nie dodam... bo po co cytowac tanta?

Cytuj
Jaka jest najgorsza według was zbrodnia?
wszystko co moze pozostawic uszczerbki na zdrowiu (morderstwa, powazne pobicia) lub psychice (gwalt)... kradziez czegos to zlo mniejsze, w koncu to tylko przedmioty...

damn... troche sie rozpisalem, ale odrazu pragne zauwazyc ze moze w tym moim poscie byc duzo bzdur i nieprzemyslanych rzeczy, bo jakos tak sie dziwnie czuje... damn... gdzies w polowie posta mi zaczal tak dziwnie monitor falowac... zaznaczam ze nic nie pilem
"Zapewne, ponieważ jesteśmy tak stworzeni, że porównywamy wszystko ze sobą i siebie ze wszystkim, więc szczęście i nieszczęście zależy od przedmiotów, z którymi się porównywamy, i przeto nie ma nic niebezpieczniejszego nad samotność. Wyobraźnia nasza, z natury swej skłonna do wzlotów, żywiona fantastycznymi obrazami poezji, stwarza sobie tłum istot stojących na różnych szczeblach, wśród których my stoimy na najniższym i wszystko prócz nas wydaje się wspaniałe, każdy inny jest doskonalszy. A dzieje się to w sposób zgoła naturalny. Czujemy często, że nam czegoś brak - i zda się nam, iż własnie to, czego nam brak, posiada ktoś inny, któremu też przydajemy i to wszystko, co my mamy, i nadto jeszcze pewne idealne zadowolenie. I oto szczęśliwiec jest zupełnie gotów - nasz własny twór!"

Offline Yuzuriha

  • Dead Shadow
  • SemiRedaktor
  • *********
  • Wiadomości: 1742
  • Let's go together ... in to the darkness
    • Zobacz profil
    • http://www.deadshadow666.deviantart.com/
Kółko Filozoficzne
« Odpowiedź #209 dnia: Lipca 09, 2005, 11:56:07 am »
Cytuj
Jaka jest według was cena ludzkiego życia?
Również mogę powiedzieć to co reszta...dla mnie najważniejszi są bliscy,reszta mnie mało obchodzi...
Choć powiem,że cena ludzkiego życia jakby to nazwać jest "bezcenna"dla niektórych(jakos dziwnie to zabrzmiało).

Cytuj
Niektórzy ludzie żyją tylko dlatego, że zabicie ich wciąż jest nielegalne
Tu zgodzę się z Tantem,jest kilka osób które bym zabiła i nie było by mi ich żal..

Cytuj
W jakich okolicznościach można zabić drugiego człowieka?
Myśle,że w samoobronie i raczej tak...bo co zrobisz jak taki gość cię napadnie grożąc nożem albo innym ostrym narzędziem?Będziesz się bronił,tym bardziej jeśli nie tylko twoje życie będzie narażone.

Cytuj
Czy kara śmierci to dobre rozwiazanie?
Jak najbardziej.Myślę,że powinna być stosowana,tylko hm...Myśle,że jeśli ktoś raz popełnił jakąś zbrodnie to trzeba było by dać mu szansę za pierwszym razem wsadzając go do więzienia,a gdy niewidać u takiego delikfęta poprawy za drugim razem stosować karę śmierci..(ale może źle myślę...)

Cytuj
Jaka jest najgorsza według was zbrodnia?
Gwałt na pierwszym miejscu...na drugim zaś znęcanie się nad kimś psychicznie.Taki człowiek sam w końcu albo zwarjuje,albo popełni samobujstwo.

A co myślicie o zabujstwie w afekcie?

Offline Siergiej

  • Last Hero
  • **********
  • Wiadomości: 2544
  • Idol Tanta
    • Zobacz profil
Kółko Filozoficzne
« Odpowiedź #210 dnia: Lipca 09, 2005, 12:15:34 pm »
cena ludzkiego zycia - zalezy czyjego...wiadomo bliscy na pierwszym miejscu i tak jak YUz reszta malo mnie obchodzi, aczkolwiek jesli mam wybrac kto ma zyc: bezmozgi dres ktory ma juz ladna kolekcje dresikow z bazaru i komorek czy przecietny szary obywatel, to moj wybor chyba jest oczywisty - smierc dresowi.
W jakich okolicznosciach mozna zabic - no wiadomo ze w samoobronie, lub w obronie kogos innego.
Najgorsza zbrodnia - hmm...morderstwo, ale takie przy ktorym zabity niesamowicie cierpial..i gwalt z zaplodnieniem
kara smierci - zdecydowanie tak...ale po torturach
 

Offline Tantalus

  • Master Engineer
  • Redaktor+
  • ************
  • Wiadomości: 4470
  • Idol nastolatek
    • Skype
    • Zobacz profil
Kółko Filozoficzne
« Odpowiedź #211 dnia: Lipca 25, 2005, 04:27:46 pm »
No tak.... topic zdechł jak zwykle po kilku postach i kto ma go reanimować? No kto? No oczywiście, że ja, bo nikomu innemu się nie chce... żałuję w takich momentach, że qiax wyemigrował, bo z jego ciętym językiem i solidnie ugruntowionymi poglądami zawsze było z kim się posprzeczać i pogadać w tym topicu.... no ale dobrze... w końcu ja go założyłem, to można ruszyć co nie co...

Pytanie będzie dość personalne i może mniej filozoficzne, a bardziej psychologiczne... ale who cares... no więc dzisiejszym tematem będzie "Strach", czyli: Czego się najbardziej boisz?, Czego się nie boisz?, Czy uważasz się za osobę odważną?, Gdzie są granice twojej odwagi... takie, których nie przekroczysz, choćby nie wiem co?. Miłego odpowiadania, jak ktoś się odważy. Ja skorzystam z przywileju osoby rozpoczynającej temat i wstrzymam się póki co od odpowiedzi.

Offline Hisoka

  • SS-Obersturmbannführer
  • Blade Dancer
  • ********
  • Wiadomości: 1371
  • Cute Cynic
    • Zobacz profil
    • http://smellofwhitecat.blogspot.com/
Kółko Filozoficzne
« Odpowiedź #212 dnia: Lipca 25, 2005, 04:49:09 pm »
Niewiele jest rzeczy,których się jakoś naprawdę boję...prędzej brzydzę....np.takie pająki-te większe [ptaszniki itp.] są całkiem spoko,ale jak gdzieś napatoczy się jakiś taki piwniczny skurczybyk o średnicy 5 cm.[z łapkami] ,to zaczynam szukać czegoś ciężkiego...może wzięło się to z dzieciństwa i wakacyjnych wypadów na grzyby,gdzie co rusz wpadałam w jakąś głupią pajęczynę  :angry:  Taa....krzyżak na nosie jest mało miły. :prr:

Poza tym czuję dyskomfort na...małych wysokościach. Małych tzn. np. 3 piętro...IX już mi nie przeszkadza,albo jakaś wieża. Po prostu jak z dziewiątego zlecę,to od razu się zabiję i będzie mały ból,a z takiego III,to trzeba będzie mnie jeszcze zeskrobywać. Poza tym nie mogłabym żyć jako kaleka. Wolałabym umrzeć niż np. jeździć na wózku  do końca życia.

 

Offline Yuzuriha

  • Dead Shadow
  • SemiRedaktor
  • *********
  • Wiadomości: 1742
  • Let's go together ... in to the darkness
    • Zobacz profil
    • http://www.deadshadow666.deviantart.com/
Kółko Filozoficzne
« Odpowiedź #213 dnia: Lipca 25, 2005, 06:11:42 pm »
Czego się boję?Hm...wydaje mi się,że to zależy.Zwykle od tego co zobaczę lub usłyszę....jakby to ująć.Obraz plus dźwięk robi swoje.Dajmy na to,że kiedyś oglądałam taką głupią stronę,gdzie na środku kuchni stał stół z krzesłami i po jakimś czasie wylatywał obrazek z jakąś gębą i dało się słyszeć przerażający wrzask(na samą myśl mam stracha).Miałam taki przypadek,że ja zamknełam oczy,a moja siostra zatkała uszy XD.Ona widziała obrazek,ja natomiast usłyszałam ten wrzask.Jej przeszło szybciej,a ja chodziłam przez trzy dni nieprzytomna z braku snu,bo gdy tylko zamykałam oczy słyszałam ten przeklęty wrzask.Takie rzeczy jednak jakoś oddziaływują na naszą wyobraźnię.Pewnie ktoś inny nie przejoł by się czymś takim...zależy to też od tego jak bardzo ktoś jest wrażliwy na takie rzeczy.
Ale wracając do tematu XD.Ja chyba boję się czasami ciemności(ale to chyba zostało mi z dzieciństwa).Nie lubię też niezidentyfikowanych dźwięków...jak jestem sama w domu.No i czasami przeraża mnie..cisza...lubię wtedy włączyć głośno muzykę.Mam jeszcze lęk wysokości...no ale to chyba się nie liczy ;P.

Offline Hisoka

  • SS-Obersturmbannführer
  • Blade Dancer
  • ********
  • Wiadomości: 1371
  • Cute Cynic
    • Zobacz profil
    • http://smellofwhitecat.blogspot.com/
Kółko Filozoficzne
« Odpowiedź #214 dnia: Lipca 25, 2005, 06:21:03 pm »
Typowy kobiecy słuchowiec XD . Ja chyba bardziej bałabym się czegoś co widzę. Dźwiękom nie ufam [nagranie z drugiego pokoju itp.] i średnio mnie obchodzą. Chyba,że jest ciemno i jedynymi "solidnie " pracującymi zmysłami są słuch i dotyk...ale nawet wtegy bardziej prestraszyłabym się czegoś co już dotknęłam niż czegoś co usłyszałam [nawet blisko].

Co do ciemności,to nie robi na mnie większego wrażenia. Czasami lubię sobie nawet tak poleżeć przy zgaszonym świetle, w ciszy wpatrując się tylkow ciemność. To mnie trochę wycisza,po całym dniu latania :D  

MarvelliX

  • Gość
Kółko Filozoficzne
« Odpowiedź #215 dnia: Lipca 25, 2005, 07:47:04 pm »
1. wszelkiego rodzaju igły... na sam widok strzykawki słabo mi sie robi :F jak mnie cos ukuje to mnie odrzuca jakby mi ktos ręke ucioł :F
2. wrodzony lek wysokości... pewnie spowodowany faktem że jako dziecko wiele razy spadałem (w wieku 3lat spadłem z wysokiego konia :F to był 1 i ostatni raz jak na takowego wsiadłem XD)
3. krew... brrr nic mi nie jest tylko na widok wlasnej :P jestem tez wrazliwy na wszelkie uszkodzenia własnego ciała (potrafie zemdleć kalecząc sie w palec XD)

tak poza tymi to nie wiele mnie rusza reszte potrafie zwalczyć umysłem (w ciemnościach czeba umysł oczyscić albo cos miłego, śmiesznego sobie wyobrazić bo człowiek widzi i słyszy co kce widziec i słyszeć :P)

łah same kobity sie wypowiadają :F .... :shifty: eee whatever XD XD XD

Offline Tantalus

  • Master Engineer
  • Redaktor+
  • ************
  • Wiadomości: 4470
  • Idol nastolatek
    • Skype
    • Zobacz profil
Kółko Filozoficzne
« Odpowiedź #216 dnia: Lipca 27, 2005, 02:40:50 am »
no dobra... wypowiedziała się cześć płci pięknej i Marv...w takim razie powinienem chyba dodać coś od siebie. No dobra..... może zacznijmy od tego, czego się nie boje.

1. Nie boję się zwierząt. Pewnie czułbym dyskonfort, gdyby obsiadła mnie zgraja pająków, ale nie brzydzę się właściwie żadnej żywej istoty.

2. Nie boję się śmierci. Może to dziwne, ale mnie naprawde nie przeraża perspektywa śmierci. Wiem, że to nastąpi i uważam, że nie powinniśmy bać się tego co naturalne, a niech mi ktoś powie co jest bardziej naturalne od śmierci. Nie chciałbym umrzeć w sposób bezsensowny, jak ludki, których opisują w "Nagrodach Darwina". Chciałbym umrzeć w obronie czyjegoś zdrowia lub życia, a tymbardziej kogoś z mojej rodziny lub bliskich (lub tymbardziej... sami wiecie hehehe). Śmierć w takich okolicznościach uważam za honor, a nie za coś, czego można się bać. Może to dziwne, ale taki już jestem.

3. Nie boję się ciemności, a powiem nawet, że o wiele lepiej czuję się w ciemnym pokoju, niż gdy jest zapalone światło. Nie lubię górnych świateł, przez co w moim pokoju lampa wisząca u sufitu została... ehm.... usunięta i jedyne światło dają mi dwie stacjonarne lampki i zamujące pół ściany okno. Lubię mrok....

4. Nie boję się wysokości. Kiedyś się bałem, ale dzisiaj chyba już mniej. Co prawda nie ciągnie mnie do wysokogórskiej wspinaczki i pewnie nie byłbym taki twardy jak teraz, gdybym zwisał na linie pół kilometra nad ziemią. Ale nie zmienia to faktu, że nad urwiskiem nie dostaję zawrotów głowy jak patrzę w dół, ani żadne takie.

5. Nie boję się niezidentyfikowanych dźwięków, obrazów i innych zjawisk. Mieszkam w dość dużym domu i już nie jeden raz przyszło mi przemierzać ciemne schody do piwnicy w późnych godzinach nocnych, aby czegoś poszukać. Wychodzę z założenia, że w moim domu nie ma niczego groźniejszego ode mnie, a ducha zawsze chciałem zobaczyć i czekam aż się jakiś napatoczy.

Dobra....ah... pokazałem jaki jestem odważny hehehehe... no ale serio powiem, że jestem typem analityka, który do większości spraw podchodzi z rozwagą i logiką. Wydaję mi się, że ciężko mnie przestraszyć. No ale są rzeczy, które i mnie przerażają.

1. Boję się bezsilności. Tego, że mógłbym np. zostać sparaliżowany lub z jakichś powodów amputowano by mi nogę lub rękę. Podziwiam ludzi, którzy potrafią tak żyć, bo gdyby mnie coś takiego spotkało, to zrobiłbym wszystko co w mojej mocy, aby popełnić samobójstwo. Jeżeli mowa o tym, to boję się także, a nawet bardziej, bezsilności umysłowej. Tego, że stanąłbym przed beznadziejną sytuacją, z której niepotrafiłbym wybrnąć. Sytuacji, w której nie mógłbym niczego zmienić, ani poprawić, a jedynie pogorszyć. Tego się faktycznie boję.

2. Boję się samotności. Tak wiem... strasznie to typowe, ale przerażają mnie to, że mógłbym się obudzić nagle, nie mając absolutnie nikogo, do kogo mógłbym otworzyć gębę. Faktycznie lubię czasem pobyć sam w ciszy i spokoju. Jednak całkowita alienacja, to coś strasznego. Nie chodzi mi tutaj o odcięcie od społeczeństwa, bo to jest myśl prawie kusząca, ale o utratę najbliższych. Nie ukrywam, że pierwsza osoba która nasuwa mi się na myśl to Hisoka. Niech więc ona będzie przykładem osoby, której za nic nie chciałbym stracić.

3. Boję się poboru... NIEEEEEEE JA NIE CHCĘ IŚĆ DO WOOOOOJSKAAAA... NIEEEEEEEE!!!!!!! Całe szczęście, że się dostałem na te studia i mnie cholerny pan oficer może póki co pocałować we włochate stringi. Ale na serio nie chcę iść do wojska i myśl o tym mi wywołuje ciarki na plecach.

4. Boję się... hmm.... czegoś napewno się jeszcze boję, ale nie mogę na nic konkretnego wpaść.... wiem! Boję się, że Square nie wyda już więcej żadnej wspaniałej gry pokroju FF7, czy CC, a zacznie się skupiać na trzepaniu szmalu, tak jak to robi z lansowanie serii Full Metal Alchemist, z Compilation of Final Fantasy VII i z planowanym na najbliższy czas projektem CODE AGE.

Dobra.... już nic konkretnego mi na myśl nie przychodzi, więc tu skończę... czekam na innych ludzików, którzy podzielą się z nami swoimi obawami i lękami... to nie boli... czekam też, jak ktoś ma jakieś obiekcje lub pytania co do tego, co napisałem u góry... no ale to chyba jasne, bo to w końcu topic o charakterze wybitnie polemicznym.

Cytuj
łah same kobity sie wypowiadają

Damn you Hisoka... miałaś nikomunie mówić, że jestem dziewczyną!!


PS.
obczajcie TO... zarąbista sprawa, ale tylko za pierwszym razem. Jak to za pierwszym razem widziałem w ciemnym pokoju, to się prawie posrałem....

łaaa przez ciebie nie bede mógł spać :F  Yuz nie radze tego ogladać :P
« Ostatnia zmiana: Lipca 27, 2005, 12:45:20 pm wysłana przez MarvelliX »

Offline White_wizard

  • Keyblade Master
  • Weapon Master
  • *********
  • Wiadomości: 2242
  • A way to the Dawn
    • Zobacz profil
Kółko Filozoficzne
« Odpowiedź #217 dnia: Lipca 27, 2005, 10:31:43 pm »
hmm.... widać, że nawet mi przychodzi sią czasem wypowadać w topicach tego pokroju..... czas włączyć swoje drugie paranoidalne ja:
Cytuj
Jaka jest według was cena ludzkiego życia?
Życie ludzkie jest odpowiednio bezcenne i bezwartościowe. Nie obchodzi mnie ktoś kto żyje na drugim końcu świata, ale też nie obchodzi mnie ten kto mieszka dwie ulice dalej..... jeśli kogoś nie znam, a tylko czasem mijam go na ulicy, dlaczego powinien być dla mnie cenny? Mało wartościowe jest też dla mnie moje życie..... ot takie sobie zwykłe nikomu niepotrzebne istnienie......

Cytuj
W jakich okolicznosciach mozna zabic
Można - w każdych, wolno - w żadnych...... Może nie zauważyliście, ale po ziemi chodzi nas jakieś sześć miliardów. Taka liczba jednego gatunku nie ma prawa się pojawić i to, ze ludzie zabijają się na wzajem mozna nazwać naturalnym systemem zmniejszenia liczebności...... Takie są fakty: żaden inny gatunek nie zabija bez potrzeby. Tylko ludzie., którzy to podobno posiadają umiejętność logiczne posówają się do zabijania swojego gatunku bez jakiegokolwiek sensu. Zresztą spójrzmy prawdzie w oczy. Największe zagrożenie na ziemi i największy żyjący na niej pasożyt to właśnie my: Ludzie nierozważnie kożystają z zasobów ziemi i zamiast je odnawiać, zostawiają po sobie śmieci...... Zamiast przystosować się do środowiska i dać naturze działać, przystosowujemy środowisko do swoich potrzeb i eliminujemy wszystko co stoi nam na drodze..... Te wszystkie zagrożźone gatunki o które nagle wszyscy się troszczą.... Czyja to wina? Oczywiście wiem, że tak czy siak gatunki wymierają ale to co się dzieje na ziemi... to co się dzieje przez nas przeczy naturze.....Ale jak to ktoś kiedyś powiedział "Świat zaczął się bez człowieka i skończy się bez niego" .....

heh.... nie ma to jak fajnie zboczyć z tematu......

Cytuj
Czy kara śmierci to dobre rozwiazanie?
hmm ... nic dodać nic ująć... wysztsko już zostało powiedziane

Cytuj
Jaka jest najgorsza według was zbrodnia?
Znęcanie się nad kimś i zmuszanie go do robienia rzeczy wbrew woili tej osoby.... to samo tyczy się gwałtu..... Kiedy myślę o tym, ze ktoś może być tak głupi i pozbawiony kontroli..... takiego człowieka zabiłbym bez wachania.....


A co do dalszej części dyskusji to na początku chciałbym zauważyć, że nie ma czegoś takiego jak wrodzona odwaga. Nie ma też granic odwagi... wysztkiego mozna się nauczyć, bo ta cała odwaga polega tylko na przeciwstawianiu się naturalnemu instynktowi, który każe nam unikać niebezpiezczeństwa. Wbrew pozorom takie zachowanie nie ma granic, bo co z tego, że dzisiaj boę się skoczyć na bungee? Kilka odpowiednich bodźców i można przezwyciężyć wszystko.

Napewno  nie boję się śmierci - jedna z niewielu rzeczy, których człowiek jeszcze sobie nie podporządkował. Nie boję się też samotności... Przyzwyczaiłem się do niej i chyba nie skłamię jeśli powiem, że emocjonalnie jestem martwy...... Ciemnościu też się nie boję, a nawet ją lubię.... A co do krwi, jak wspomniał Marv ... to uważam, ze jest nawet ładna i całkiem smaczna... tylko trochę żelazem czuć ...

Jeśli chodzi o strach, to boję się kontktów z ludźmi... boję się, kochać i zagłębiać z kimś w związek, bo jedyne czym związek zaowocuje to cierpienie po jego rozerwaniu.... takie rzeczy nie są fajne......  
You were born from nothing, you will turn into nothing. What have you lost? Nothing!

Offline Tantalus

  • Master Engineer
  • Redaktor+
  • ************
  • Wiadomości: 4470
  • Idol nastolatek
    • Skype
    • Zobacz profil
Kółko Filozoficzne
« Odpowiedź #218 dnia: Lipca 27, 2005, 11:07:23 pm »
Cytuj
A co do dalszej części dyskusji to na początku chciałbym zauważyć, że nie ma czegoś takiego jak wrodzona odwaga. Nie ma też granic odwagi... wysztkiego mozna się nauczyć, bo ta cała odwaga polega tylko na przeciwstawianiu się naturalnemu instynktowi, który każe nam unikać niebezpiezczeństwa.

Odwaga to nic innego jak wiedza na temat tego, czego należy się bać, a czego nie. Każdą wiedzę, także tą, można posiąść. Człowiek napotyka na swojej drodze setki rzeczy, które uczą nas czego należy się bać, a czego nie. Naginanie instynktu samozachowawczego nie zawsze wiąże się z odwagą, bo strach nie zawsze wiąże się z czymś niebezpiecznym dla naszego zdrowia, czy życia. Powiedziałbym nawet, że żadko się z tym łączy.

Cytuj
boję się, kochać i zagłębiać z kimś w związek, bo jedyne czym związek zaowocuje to cierpienie po jego rozerwaniu.... takie rzeczy nie są fajne....

Nie jesteś sam.... wszyscy boimy się związanych z takimi sytauacjami nieprzyjemności.... ale nie rozgrzebujmy tego, bo zakrawamy o tematy miłosne, które mieliśmy chyba skreślone z grafika rozmów. No ale na odchodnę powiem, że mawia się, że "do odważnych świat należy". I jest w tym dużo prawdy, ponieważ unikanie bólu i banie się go, nie doprowadzi do niczego dobrego. Jeżeli człowiek chce wyjść na swoje, nie może obawiać się porażek i cierpienia, bo prędzej czy później, każdy go doświadczy.... to tak nota bene*

* poszpanowanie trudnym słowem z łaciny - checked  

Offline qiax

  • General
  • ******
  • Wiadomości: 542
  • God
    • Zobacz profil
Kółko Filozoficzne
« Odpowiedź #219 dnia: Sierpnia 07, 2005, 03:07:05 am »
Tantalus:

Cytuj
Pytanie będzie dość personalne i może mniej filozoficzne, a bardziej psychologiczne... ale who cares... no więc dzisiejszym tematem będzie "Strach",

Bo ja wiem, czy to takie psychologiczne. W końcu, czymże jest sam strach? Obawą przed czymś, co wydaje się niebezpieczne, przed czymś, co sprawi nam ból? A moze to po prostu uczucie, które ma usprawiedliwić brak zdecydowania, determinacji, by pokonać granicę, której normalnie byśmy nie przekroczyli?

Cytuj
Czego się najbardziej boisz?

No coż, to nie tyle co strach, a raczej fobia - odrzuca mnie, jak pelza po mnie jakiś cholerny pająk, ale wstrętne robale. Tak samo mam jakiś lęk przed iglami - ale to raczej z powodu przykrych doświadczeń z nimi związanymi.
A poważnie: bezsilności. Najbardziej boję się, że nie będę mógł pomóc drogiej mi osobie, że będę mógł jedynie patrzeć na jej cierpienie. Niech za przyklad posłuży scena: jesteś związany i siedzisz na krześle. Bliska twemu sercu osoba jest nieprzytomna, bądź zwiżana, ale w pełni świadoma tego, co się dzieje. Nagle przychodzi ktoś obcy i zaczyna ją okaleczać. Powoli, zaczynając od zadawania zwykłych ciosów, po łamanie kości i wykręcanie ramion. Nagle wyciąga nóż i robi setki nacięc na jej ciele. Krople krwi spływaja po podłodze, a ty możesz tylko patrzeć i mieć nadzieję, by się obudzić z tego koszmaru. Jednak to nie następuje. Osoba robi coraz więcej nacięć. W pewenym momencie staja się one coraz głębsze. Słysysz krzyk drogiej ci osoby, szarpiesz się, napinasz muskuły ze wszystkich sił, ale nic nie możesz zrobić. Czujesz, że wraz z każdą kroplą i każdym jej oddechem uchodzi z niej życie. Nie możesz zamknąć oczu, nie mozesz stworzyć bariery, by tego nie widzieć. Siedzisz i patrzysz... Przeklinasz go, przeklinasz boga, przeklinasz samego siebie, że nie jesteś w stanie niczego zrobić. Ona krzyczy... Umiera... A ty jedynie patrzysz...
Boję się, ze nie będę w stanie zapewnić mej przyszłej rodzinie godziwego życia. Ze stracę pracę, albo nagle dach nad głową. Mimo, że jestem na tyle młody, by się tymi rzeczami nie przejmować, to jednak zdaję sobie sprawę, że gdybym pozowlil na coś takiego, to bym się psychicznie załamał. Nie wpadłbym w depresję, ale po prostu zagarneło by mną uczucie, którego nienawidze - bezsilność - nie mogę im zapewnić tego, czego potrzebują.
Boję się się niewiedzy, bo z niej wyłania się strach.

Cytuj
Czego się nie boisz?

Ciemności, śmierci. Ciemności dlatego, że działa na mnie odwrotnie, niż na większość ludzi: uspokaja mnie ta czerń bijąca z niej, ta cisza, ten mrok, który otula cię ze wszystkich stron.
Śmierci dlatego, iz cóż - jest ona podobna do snu. Umierałem juz tyle razy we śnie, że nie robi to na mnie już takiego wrażenia, jak parę lat temu chociażby. Po prostu tak się dzieje, nic nie można na to poradzić. Jeśli potem jest pustka, to nie ma sensu się bać śmierci, bo po niej nic gorszego nas już nie spotka. Jeśli jednak coś potem jest, to pal licho: śmierć jest wtedy wybawieniem, jeśli ktoś wierzy w raj, a przekleństwem, jeśli w piekło. Ale taki rozwój wypadkow zależy od człowieka - śmierć wypełnia jedynie swoje obowiązki. Najlepsza śmierć to taka, która nie pójdzie na marne, bądź taka, która przyjdzie do nas we śnie. W końcu nikt nie chce umrzeć w bolesny i głupi sposób, prawda? Ciekawe dlaczego...

"Chciałbym umrzeć podczas snu, tak jak mój dziadek, a nie krzycząc, jak jego pasażerowie."

Nie boję się samotności. Ludzie przychodzą, odchodzą. Sam przyszedłem na ten świat, sam odejdę. Nie ciągnę za sobą nikogo <inaczej mielibyśmy do czynienia ze zbiorowym samobójstwem>.

Cytuj
Czy uważasz się za osobę odważną?

Nie, zdecydowanie nie. Robię po prostu to, co do mnie należy i co w danej chwili uważam za stosowne. Odwaga nie ma z tym nic wspólnego. Zresztą, pomiędzy człowiekiem odważnym, a głupim, jest tak cienka linia, ze nigdy nie wiadomo, gdzie kończy się odwaga, a zaczyna głupota.

Cytuj
Gdzie są granice twojej odwagi... takie, których nie przekroczysz, choćby nie wiem co?

Jak wcześniej napisalem, granica odwagi - taie coś wogóle istnieje? Albo robisz coś, dlatego, ze uważasz to za stosowne, albo nie, z tej samej przyczyny. Ot, czlowiek skacze w przepaść i się zabija - jest odważny, dlatego że skoczył, czy głupi, bo się zabił? Oto jest pytanie... Raczej ani jedno, ani drugie. Chciał skoczyć. Skoczył. Tak zaplanował, tak zrobil. Wszystko raczej zależy od tego, czy ktoś jest gotowy poświęcić wszystko, co mu drogie, dla osiągnięcia celu.

Cytuj
Miłego odpowiadania, jak ktoś się odważy

Odpowiedziałem nie dlatego, że jestem odważny, a dlatego, że po prostu chcialem.

Cytuj
Może to dziwne, ale mnie naprawde nie przeraża perspektywa śmierci. Wiem, że to nastąpi i uważam, że nie powinniśmy bać się tego co naturalne, a niech mi ktoś powie co jest bardziej naturalne od śmierci.

Narodziny.

Cytuj
"do odważnych świat należy".

"Człowiek odważny - umiera tylko raz.
Tchórz - setki razy dziennie."

Wiecie, tak sobie siedzę i myślę, że strach to jedynuie uczucie, które jest wywolywane tym, co uważamy za nieprzyjemne. W końcu ciężko mieszkać na 10 piętrze, majac lęk wysokości, trudno pójść na zastrzyk, majac strach przed igłami i ciężko się zakochać, będąc raz zranionym.

Ja na to mam jedną, prostą receptę - jeśli widzisz coś, co cię przeraża, ale jest to podsycane twoją wyobraźnia <ciemny pokój, pozostałych domowników nie stwierdzono>, to skup się na nim, niech cię zabije. Nic się nie stało? To wyobraź sobie broń: strzelbę <"śrutówka" / "shotgun" / "boomstick"> i ty go zabij. Mnie to zawsze pomaga, a jak nie, to przynajmniej rozabawia. A co się tyczy dźwięków... Należy się na nich skupić i porównać je z czymś zabawnym.
Inna metoda - jeśli to "coś" cię nie zabiło, nie dotknęlo, nie okaleczyło po 4 minutach, to tym bardziej nie zrobi tego nawet i po 4 godzinach.
Ale najlepszą metodę zachowałem na koniec... Niech oni boją się ciebie. Ciemność? Zatrać się w niej. Zombie? Wyrwij mu ręce, rozwal głowę. Dzwięki? Sam zacznij śpierwać pod nosem. Im bardziej się boisz, i im dłużej ten strach trwa, tym bardziej zaczyna się człowiek irytować - a gdy się wkurzy, to złość i negatywne uczucia dobrze wplywają na "otrzeźwienie" umysłu.