Wzgórza na południu krainy są miejscem, którego wcześniej nie miałeś okazji zwiedzić. Ze zdziwieniem uświadomiłeś sobie, że choć w pobliżu rzeki znajdują się tu ludzkie osady, to teren oddalony od nich o kilka mil zaczyna być stosunkowo trudny, w szczególności w tak podłej pogodzie jak ta, która właśnie panuje. Nie przeszkadza ci zimny wiatr, do deszczu też z czasem przywykłeś, ale mokry grunt, w szczególności w dolinach, zmienia się w błoto i osuwa wymywany silnymi opadami. Choć chodzisz tu od godzin, to ciągle masz wrażenie, że kręcisz się dookoła jednego pagórka.
Zszedłeś wąską skarpą, trafiając do płytkiej, rzadko zalesionej doliny. Nim jednak wszedłeś między drzewa, aby po raz kolejny przeszukać to samo miejsce, usłyszałeś głos dochodzący gdzieś z góry.
- Wyglądasz, jakbyś potrzebował pomocy.
W pierwszej chwili pomyślałeś sobie, że to jakieś zaklęcie, że to tamten nieznajomy czarodziej spotkany przed tygodniem chce się z tobą porozumieć. Jednak gdy uniosłeś głowę w kierunku stromej ściany pobliskiego wzniesienia zobaczyłeś zakapturzoną postać siedzącą na wąskiej półce. Persona uśmiechnęła się, po czym skoczyła na ziemię, po upadku z kilku metrów, amortyzując się przewrotem w przód. Wstała i otrzepała się, podbiegając do ciebie, zdejmując kaptur.
- Powinniśmy się trzymać razem - szkaradny uśmiech przyozdobił twarz młodego mężczyzny, a rysy twarzy i kształt czaszki i uszu dały ci do zrozumienia dlaczego ten nieznajomy jest wobec ciebie taki uprzejmy. To półork, a więc potencjalny sojusznik. Przyjąłeś go z uśmiechem, ciesząc się w duchu, że liczba twoich przyjaciół zaczyna rosnąć.
Zyskałeś nowego przyjaciela - Przewodnika!