Zacząłeś zbliżać się do wioski, postanowiłeś jednak zatrzymać się kilka mil przed pierwszymi jej domostwami. Na nocleg skierowałeś się w stronę płaskowyżu na południe od pól uprawnych. W tę stronę nie prowadziła żadna droga, masz też wrażenie, że niewiele osób zapuszczało się w ten dziki region.
Wędrówka wśród pnących się niemal pionowo ścian skalnych jest trudna, ale masz doświadczenie we wspinaczce i nawigacji w takim terenie - przeżyłeś większość swojego życia na zachodzie wśród skalistych wzniesień znacznie wyższych i mniej przystępnych. Doświadczenie przydało ci się, znalazłeś bowiem dobrze ukrytą ścieżkę prowadzącą w kierunku jednej z kotlin. Ruszyłeś nią, bacznie rozglądając się za budowlami czy jakimś nieznanym obozowiskiem, jednak dróżka kończyła się na litej ścianie jednego ze wzniesień. Dokładniejsze oględziny pomogły ci ustalić, że nie jest to taka zwykła ściana - postukałeś w nią, po czym pewnym ruchem wbiłeś miecz w zasłoniętą część kamienia, przebijając się przez niewidoczną niemal szparę w ukrytych drzwiach. Po kilku ruchach kamienne wrota odskoczyły, odsłaniając drogę do wnętrza jaskini...
Odnalazłeś Sekretne Drzwi. Postanowiłeś przez nie przejść.============================
Krótka podróż wąskim korytarzem zaprowadziła cię do kolejnych wrót, tym razem dużo większych i wyraźniej odcinających się od kamienia. Są wykonane ze zbrojonego drewna, a na ich środku na wysokości twojej głowy znajduje się inkrustowany złotem znak herbowy przedstawiający jakiegoś ptaka, chyba sokoła. Wyglądają na nowe, co znaczyłoby, że kryjówka jest używana od niedawna.
Otworzyłeś drzwi, wchodząc do wielkiego pomieszczenia, wypełnionego najróżniejszymi przedmiotami, natury których w większości nie umiałeś ustalić.
- Wejdź do środka! - jakiś mężczyzna krzyknął z drugiej strony wielkiej hali, ukryty widocznie za jednym z dziesiątek zawalonych gratami stolików. Wygląda ci to na pracownie czarodzieja.
Ruszyłeś przed siebie rozglądając się i mając miecz w pogotowiu. Twoją uwagę przykuwa jednak wciąż jeden obiekt - gigantyczna szklana kula umieszczona na bogato zdobionym piedestale, skrywająca całą salę w słabym granatowym świetle.
- Witaj! - wysoki mężczyzna o czarnych włosach wyszedł ci na przeciw. Oczy ma wpatrzone w jakiś pergaminową kartę trzymaną w dłoniach.
- Kim jesteś? - zapytałeś, nie podchodząc ani o krok bliżej. Zbyt rzadko ktoś jest wobec ciebie uprzejmy, abyś mógł to przyjąć za dobrą kartę.
- Hmmm... - zamyślił się nieznajomy. Na oko miał czterdzieści lat, a jego ubranie zdradzało, że para się magią. - Powiedzmy, że jestem przyjacielem. I fanem! O tak. Piękna robota z tymi dwoma Puszkami Zagłady!
Otworzyłeś szeroko oczy, domyślając się o jakie "Puszki" może chodzić magowi - te, które sprowadziły zarazę na obie krainy. Skąd on to wie?
- Och, wiem to dzięki mojej Kuli Absolutu - wskazał głową na gigantyczny artefakt za swoimi plecami - I tak, potrafię czytać w myślach. Nie musisz się jednak mnie obawiać. Czekałem, aż trafi tu ktoś z twoim potencjałem.
- Czego chcesz? - zapytałeś, czując jednak, że nieznajomy i tak odpowiedziałby na twoje pytanie. Jest w nim coś wyjątkowo niepokojącego. To nie jest zwykły czarodziej, tego jesteś pewien.
- Tak, od razu do rzeczy, podoba mi się taka postawa, oboje jesteśmy zapracowani, tak... - odpowiedział mechanicznie i nieskładnie, wciąż analizując zwój. Wydaje się być w tej rozmowie nieobecny.
- Cóż, potraktuj mnie jako potężnego sojusznika - uśmiechnął się, pierwszy raz patrząc prosto na ciebie. Z niepokojem spojrzałeś w jego oczy, których tęczówki jarzą się na ciemnoczerwono. Z jakichś przyczyn cieszysz się, że ten nieznajomy czarnoksiężnik nie jest twym wrogiem - Ja również zainteresowany jestem Koroną Władzy, choć nie w bezpośredni sposób. Nie mam czasu na podróż przez Dolinę Ognia, chętnie jednak wesprę kogoś, kto taki trud chce podjąć, a kogo.. hmm... intencję będą zbieżne z moimi.
- Chcesz mi pomóc? Od tak? - zaintrygowany opuściłeś broń. Ten mężczyzna nie kłamie, choćby dlatego, że nie ma żadnego powodu, żeby to robić.
- Hmm... tak, w zasadzie tak - mag znowu powrócił do czytania pergaminu - O ile obiecasz mi, że dalej będziesz szerzył chaos we wszystkich krainach, a twoja nienawiść względem ludzi pozostanie silna. Idea siania chaosu jest w moim odczuciu warta pewnych... hmm... inwestycji. Na początek hmm... czym mogę ci pomóc? Tak, widzę, że podupadasz na zdrowiu. Pozwól, że coś na to poradzę.
Odzyskałeś jeden punkt wytrzymałości (2->3).- Następnie hmm... - nim zaklęcie leczące się rozwiało mag znowu popadł w zadumę. Po chwili uniósł jedną rękę w powietrze. Jakiś przedmiot nadleciał z drugiej strony sali z ogromną prędkością, zatrzymując się w ręce maga.
- Magia to coś, czego ci brak, a co z całą pewnością by ci pomogło - powiedział, po czym skierował w twoim kierunku księgę, którą chwilę wcześniej przyzwał - Zajrzyj do tej księgi czarów. Glify na jej okładce powinny uzbroić cię w odpowiednie zaklęcie.
Chwyciłeś tomiszcze, czując jej lekkie drżenie. Nieznane obrazy i uczucia pojawiły się w twojej głowie chwilę później.
Otrzymałeś jeden czar.- Co by tu jeszcze... hmm.... - żadnemu człowiekowi nigdy tyle nie zawdzięczałeś co temu nieznajomemu, ale wciąż irytuje cię to, że nie poświęca ci żadnej uwagi w tej rozmowie - To nie, to też nie... to na pewno nie... hmmm...
Mag zwinął zwój i odrzucił go za siebie, a pergamin poszybował w powietrzu w sobie znanym kierunku, niesiony jakimś wyszukanym zaklęciem.
- Nie wiele mogę ci pomóc, ale mogę ci pomóc w podróży - uśmiechnął się złowrogo. Pstryknął palcami, widocznie rzucając jakiś czar, którego nie mogłeś zobaczyć - Wyjdź z jaskini tą samą drogą, którą przyszedłeś. Przy wyjściu będzie czekał na ciebie mój prywatny wierzchowiec, który zabierze cię w dowolne miejsce po tej stronie rzeki. Liczę, że wykorzystasz go dobrze i nie zawiedziesz moich oczekiwań względem siebie. Jesteś dla mnie istotną inwestycją.
- Hmm... - teraz ty się zainteresował. Chciałeś już zadać magowi kolejne pytanie, ale zdecydowałeś, że odpowiedzi na nie nic cię nie obchodzą. Pomógł ci i tylko to się liczy.
Wyszedłeś z jaskini, a ukryte drzwi zatrzasnęły się za tobą. Czarodziej spełnił swoją obietnicę - na zewnątrz czekał na ciebie czarny rumak, pegaz o skrzydłach nietoperza. Wsiadłeś na grzbiet tej niecodziennej chimery, która po chwili wzbiła się w powietrze lecąc do miejsca, o którym pomyślałeś.
Spotkałeś pegaza i poleciałaś na nim na Ruiny.Kiedy doleciałeś była już późna noc. Pośpiesznie rozbiłeś więc obozowisko i odwiedziłeś dwa znane ci miejsca, które należało sprawdzić przed snem.
Zyskałeś jeden punkt siły (4->5).Wynik rzutu kostką podczas wizyty w Grobowcu:
4
Grobowiec okazał się być pusty.God damn it Marv...