Final Fantasy VIII to dla mnie najlepsza część tej serii. Powodów by tak twierdzić mam wiele i nie wszyscy muszę się z nimi zgodzić.
FFVIII to przede wszystkim fabuła i postacie. Squall to bardzo ciekawa postać pod względem psychologicznym. Nie jest tak prosty (sorry) jak Cloud z FFVII. Jego teksty w stylu "whatever" itp. na początku pokazują jakim jest ignorantem i jest obojętnym na innych. W czasie całej tej przygody poznaje innych głównych bohaterów, którzy zmieniają jego nastawienie. Przemiana bohatera jest dość widoczna na końcu gry.
Inne postacie są tak samo sympatyczne i zróżnicowane np. troszkę nadpobudliwy Zell, radosna Selphi, mądra Quistis, podrywacz "Irvin" oraz przede wszystkim śmiała i energiczna Rinoa (swoją drogą najładniejsza kobieca postać z całej serii FF).
Motyw w załamaniem czasu czy polowaniem na czarodziejów przez SeeD (bo jak to inaczej nazwać ? eksterminacja ?) jest bardzo fajny, a uniwersum przypadło mi do gustu o wiele bardziej niż to z np. FFVII. Cóż mogę się o wiele bardziej rozpisać, ale po co ? każdy już pewnie ograł tę grę i wie jaka ta fabuła jest
.
System walki też jest bardzo ciekawy (bo inny
). Teraz nie wystarczy już tylko levelować, trzeba bawić się z wymianą elementów by zwiększać statystyki naszej postaci (ile godzin przy tym przesiedziałem).
Muzyka to istne ARCYDZIEŁO, do teraz to mój ulubiony OST nie tylko z FF, ale i wszystkich gier ever.
Grafika ? Jak na tamte czasy WOW, a scena jak Squall i Rionoa tańczą na balu CUDNA (dziś jak ją oglądam to łezka mi się w oku kręci.
Czekam z niecierpliwością na remake'a lub FF VIII-2
(ach te marzenia)