Hej, poleci ktoś jakąś muzykę o charakterze antydepresyjnym, z kategorii raczej rockowej? Właśnie mnie jakaś taka wiosenna melancholia atakuję i patrzę w folder eMule'a, gdzie muzyka leży i... Grzegorz Turnał, Katie Melua, trochę muzyki klasycznej, jakaś Enya, troche Utady Hikaru i Apocalyptica'i... akurat, żeby se żyły wypruć hehe...
[monolog Tanta=nie traktować poważnie, bo nie jest poważny]
Życie nie ma sensu... ehh.. człowiek jest jak lustro - odbija się w nim każdy głupi szczegół, każda najmniejsza rzecz, na którą, przez nierozważność, zwrócił uwagę, każde nic nie znaczące zdarzenie. Potem się to akumuluje i człowiek się rozbija. Introwersja to choroba... mózg człowieka jest akurat tak rozwinięty, żeby analizować problemy, ale tak niedorozwinięty, żeby ich nie filtrować odpowiednio.... debilna konstrukcja. Gdzieś w głowie powinien być odpowiednik systemowego kosza na śmieci...
[/monolog Tanta]
Całe szczęście, że mi takie stany szybko przechodzą, nie zazdroszczę tym co się regularnie dołują heh...
EDIT::
<pstryka palcami> Mam! Wejdę sobie potem na chat na Onecie... od razu mi się humor poprawi