Przypomniałeś mi Pieszczotek o czymś tym Aline Hominid. Zupełnie zapomniałem o grze, w którą zagrywałem się ostatnio strasznie długo...
USA, wczesne lata 60te. Podczas próbego wystrzelenia jednej z rakiet balistycznych, na niebie pojawia się nagle latający talerz. Oficerowie nie mogą uwierzyć własnym oczom, kiedy pojazd z innej planety podlatuje do startującej właśnie rakiety... BUM... pocisku wybucha... Gdy kurz i dym opadł w końcu, w miejscu eksplozji znaleziono rozbity spodek. Mały, szary kosmita wyczołgał się z nieg i swoimi czarnymi oczkami spojrzał na celujących w niego żołnierzy. Podniósł swój Wyparowywacz, ale padł po chwili... eksplozja rakiety wystarczająco go wyczerpała...
- Niekompetentny głupiec... - zdenerwował się Ortopox, gdy na z czerwonego pulpitu zniknęła jedna z migających kropek - Nigdy nie powinienem był cię wysłać.
- Co jest Pox? - zapytał się Cryptosporidium-137, wychodząc z pokoju, z maszyną klonującą - Wyglądasz na.. jak brzmiało to słowo.. sfrustrowanego.
- Powiedzmy, że mam nadzieję, że ty okażesz się być nieco mniejszą pomyłką ewolucji niż twój poprzednik - powiedział zmartwiony Ortopox, zbliżając do nowosklonowanego kosmity - Wiesz... zdradzę ci mały sekret. Niewielu z nas zdaje sobie z tego sprawę, ale nasz DNA staję się coraz bardziej zdegenerowane z każdym nowym klonem...
- To źle tak?
- No wiesz... tylko jeżeli chcesz zachować nieśmiertelność poprzez klonowanie.. OCZYWIŚCIE, ŻE TO ŹLE! - zdenerwował się Pox - Dlatego wysłałem Cryptosporidium-136 na planetę, którą dawno temu odwiedzili nasi przodkowie. Zamieszkujące ją istoty posiadają w swoim genomie nieskarzone dna rasy furońskiej... potrzebujemy go, by przetrwać... no ale straciłem z nim kontakt.
- Chcesz mi powiedzieć, że ja.. on.. rozbil się teraz na jakiejś dzikiej planecie? Mogę.. może być ranny, może nawet go torturują w tej chwili - zapytał się Crypto podniesionym głosem.
- No.. nie posunąłbym się do takich wniosków
- Napewno byś się nie posunął... jesteś cholernym mądralą, ale w życiu jest czas na myślenie i czas na działanie!! I teraz jest jeden z tych czasów!!!!
- .. który?
- DRUGI!! - zdenerwował się Crypto - i pewnie chcesz bym leciał po siebie.. jego... wylądował tam, uratował jego.. znaczy siebie.. znaczy.. ja ich.. on mnie uratuje... AAARGH.. DAJ MI W KOŃCU COŚ ROZWALIĆ - wrzasnął.
- Cierpliwości Crypto - uśmiechnąl się Pox - Przygotowuję statek matkę do podruży. Niedługo zjawimy się tam.
- Dobra.... to jak nazywa się ta kupka gruzu na którą lecimy? - spytał się Crypto.
- Nasz cel - planeta Ziemia.*
Mniej-więcej tak zaczyna się gra Destroy All Humans. Cryptosporidium-137 (lub inny numer, w zależności od tego ile razy nas zabiją), jest małym, szarym kosmitą, który trafia na planetę ziemię celem... no cóż.... zniewolenia ludzkości i rozwaleniu wszystkiego, co tylko się da. Jak napisałem, cała gra osadzona jest w latach 60tych minionego stulecia, przez co klimat stylizowany jest na tworzone w tamtym czasie filmy o kosmitach. Nawet latający spodek, jakim porusza się Crypto jest jak żywcem wyjęty z czarnobiałego filmu. System gry jest bardzo aprobujący, sterowanie jest dosyć skomplikowane dla osób, które nie miały wiele razy do czynienia z pespektywą TPP, ale można się przywyczaić dość szybko. Muzyki szczególnie wspaniałej nie ma, ale za to grafika jest naprawde porządna, nawet jak na standardy PS2 (wyszła jeszcze wersja na X-Box'a). Może jednak o samej grze.... nasz niepozorny Crypto, to sadystycznie usposobiony kosmita, który wie jak krzywdzić ludzi. W arsenale mamy 4 różne bronie, którymi można anihilować ludzkość, rozwalać pojazdy i takie tam. Dodatkowo, nasz kosmita dysponuję dosyć potężnymi mocami parapsychicznymi, pozwalającymi mu na rzucanie różnymi rzeczami (ludźmi, samochodami itp.) za pomocą telekinezy, a także na kamuflowanie się pod postacią człowieka i czytania myśli innych istot. Chroni go tarcza, która w pewnym stopniu uodparnia go na ludzką broń (w pewnym stopniu, bo oczywiście można go zastrzelić, jeżeli się postarać), a jeżeli Crypto ma naprawde dobry humor, to lata sobie w swoim prywatnym latającym talerzu i rozpiernicza budynki, ludzi, samochody i inne nic niewarte rzeczy za pomocą pokładowej broni. W grze przyjdzie nam wykonywać różne misje, w tym czysto rozrywkowe, polegajace na rozwaleniu czegoś, a także bardziej techniczne (np. podszyciu się w burmistrza miasta, aby wyjaśnić mieszkańcom, że światła które ostatnio widzieli nad miastem, to napewno wina komunistów, a kosmici nie istnieją). Jednakże najważniejszym według mnie elementem gry jest jej humor.. każdy, kto chociaż odrobinę zna angielski, uśmieje się przy tej grze, bo dialogi i komentarze zarówno Crypto, jak i jego szefa - Ortopox'a, potrafią rozłożyć. Polecam wszystkim, bo gra jest lekka i poprawiająca humor (chociaż momentami nie jest wcale łatwa... w końcu pojawiają się agenci federalni, a z nimi nie ma już żartów heh).
* Niespecjalnie dokładne tłumaczenie z pamięci made by Tant