jesli doczytasz ten post do konca to gratuluje... chyba nie jestes normalny
damn ale mialem sen O_o akcja sie dziala najpierw w szkole, na lekcji angielskiego... babka z angielskiego sie na mnie jakos uwziela (ogolnie to mnie lubi ale uwaza za lenia... najlepsze jest ze mam praktycznie same 5... a to ze czasem wchodze w stan polsnu na lekcji to nie moja wina...) i cos mowila ze jutro kartkowka jakas wielka i mnie bedzie miec na oku i ze jeszcze mi chyba miala dac jakies trudniejsze pytania... ale co tam, skonczyla sie lekcja angielskiego i tutaj kurde mam troche dziure w pamieci... to bylo cos kolo konca roku i my chyba jakos costam skladalismy w sekretariacie (o dziwo w gimnazjum a nie w liceum) i potem z kumplami chcielismy isc do domu i zwiac z paru lekcji... a wiec schodzimy z ostatniego pietra, idziemy, idziemy, idziemy (zeszlismy juz parenascie pieter, nie wspominajac ze moja szkola ma 3) i w koncu zrezygnowalismy... zaczelismy wchodzic na gore i juz po 1 pietrze bylismy na samej gorze... potem (nie pamietam za co) pobilem paru kumpli i zaczalem zwiewac... w koncu zwialem do domu i automatycznie akcja przeszla do nastepnego dnia... ide sobie spokojnie do szkoly (w miedzyczasie spotykalem kumpli ktorych pobilem i sie godzilismy), wchodzimy do niej i na 1 pietrze widzimy taka zaj***sta laske, ze lah (wyimaginowana, nie bylo takiej w naszej szkole :F), zreszta poprzedniego dnia tez stala dokladnie w tym samym miejscu i robila to samo... no ale nic... idziemy dalej, patrze a tam lekcja angielskiego i babka znowu sie mnie czepia i mowi ze jutro bedzie kartkowka... damn... kiedy uswiadomilem sobie ze spotyka mnie cos jak w "dniu swistaka" (chyba kazdy ogladal i wie o co chodzi), chcialem sie jakos wyrwac... poszlem do domu i 2 kumple mnie zaczeli ganiac mowiac ze chce jakies cos przerwac... potem przypominam sobie ze jeszcze z jednym rebeliantem ganialismy (tym razem w nocy po jakichs blokowiskach) i nas ganialo jakies cos... tylko to cos sie nie moglo zdecydowac ktorego gonic (pobieglismy w przeciwnych kierunkach) i jak juz doganialo jednego zmienialo zdanie i bieglo za drugim... w koncu jakos sie udalo i odblokowalismy to powtarzanie sie... i teraz sie zaczyna normalna czesc snu... jak ci sie dotad udalo wytrzymac, brawo
no wiec ta laska co to ja widzielismy byla na boisku szkolnym i sie z kims obsciskiwala... (tez wyimaginowanym, zreszta prawdziwi chyba byli tylko moi koledzy i nauczycielka od angielskiego O_o) jeden kumpel powiedzial mi ze ona jest z nim tylko dlatego, zeby mu zrobic przyjemnosc, bo tak naprawde kocha sie ona w jakims innym, juz zajetym (m jak milosc czy inny klan sie robi
)... no to ja tu wyczulem szanse i jakos w ten sam dzien bylismy na wycieczce (w jakichs gorach czy cos) i ja probowalem cos poderwac... tylko ze wszystko szlo na marne jak przechodzil tamten chlopak co to ona jest w nim zakochana ze swoja laska... i teraz byl duzy kawalek snu w ktorym ja probowalem ciagle jakos podejsc... w koncu doszlismy (wycieczka cala) do jakiegos dziwnego "czegos" w jakims miescie... ja to otworzylem i nauczycielka (angielskiego oczywiscie) nam pozwolila wejsc do srodka tego czegos... w kazdym razie jeszcze raz widzialem ta laske, w ktorej juz bylem tak zakochany ze lah.... w kazdym razie wtedy sen sie skonczyl i sie obudzilem... damn... i nagle mnie olsnilo... od jakiegos czasu usilowalem skomponowac jakis swoj kawalek i nic... nawet najmniejszego motywu nie umialem wymyslec... a tutaj zaraz po przebudzeniu zaczely mi naplywac do glowy takie rzeczy ze lah... naplyw tekstow, melodii, riffow itp... damn... czy zwykly sen moze byc az takim przelamaniem i natchnieniem? O_o