- cholera - powiedział swoim bardzo "radosnym" tonem Grievie - zawsze marzyłem, żeby zginąć w takim miejscu z ręki jakiegoś wielkiego gnojka
- Mówisz to już trzeci raz w przeciągu kilku dni - odpowiedziała zirytowana Riki - czy ty musisz ciągle tak zawodzić? Zaczynam się zastanawiać, co mi do łba strzeliło, żeby iść w tą podróż razem z tobą.
Tymczasem zamek trząsł się coraz badziej. Kamienie osadzone w murach zaczynały spadać na ziemię, a ziemia pod zamkiem otwierała się.
- Nie żebym coś sugerował - powiedział niespokojnie Harin - ale musielibyśmy się z tąd wynosić. I TO JUŻ
Wszyscy rzucili się w kierunku wyjścia, o włos unikając śmierci pod walącymi się kamieniami. Na miejscu został tylko Leviathan.
- Pośpiesz się - zaeołał Nicolas
- mam jeszcze coś do zrobienia, spotkamy się na zewnątrz - powiedział lodowy demon, po czym rozpostarł skrzydła i wzbił się w powietrze, z wielką gracją unikając spadających kamieni. Wszyscy inni po drodze do wyjścia mieli prawdziwe szczęście, że udało im się wymknąć z ruin zamku i ominąć śmierć szerokim łukiem. Na zewnątrz wszyscy patrzyli na zgliszcza zamku, ale nigdzie nie było śladu Galiona, ani Leviathana.
- Czy wszyscy cali? Gdzie jest Leviathan - rzuciła Arien rozglądając się dookoła
- powiedział, że musi coś załatwić, ale nie wiem co - odpowiedział Nicolas, po czym podszedł do Arien i uściskał ją, jakby bał się że już jej więcej nie zobaczy.
- I gdzie jest ten cholerny Galion - zapytał rozzłoszczony Grievie
- Uciekł, kiedy zobaczył moją siekierę - zażartował Ragham, co spotkało się ze zdenerwowanym spojrzeniem Grievie'a
Nagle z przestworzy "spadł " leviathan. Wylądował na ziemi obok towarzyszy, ale był wyraźnie poharatany.
- Gdzieś ty był? - zapytał zbulwersowany Alojzy
Leviathan uśmiechnął się tylko i po chwili dodał
- bawiłem się trochę z naszym zwierzaczkiem
- jakim zwierzaczkiem? - zapytał Sayrus - czy ty z nas robisz głupców. Mów o co ci chodzi
- Mam dwie wiadomości. Złą i bardzo złą. Tak się składa, że to coś co zburzyło zamek jest teraz pogrzebane w ruinach. zwabiłem zwierzaczka w jego własną pułapkę. Zła wiadomość, to ta, że to co tam leży nie jest Galionem, a bardzo zła, to ta, że zaraz wygrzebie się, zawoła swego pana i bedziemy musieli stawić im czoła
- Nie ma to jak brawura, braciszku, czyż nie? - dodała Natalia uśmiechając się ironicznie
W tym momencje z ruin coś zaczęło się wynurzać. Powoli wielkie głazy ustępowały i zsówały się. Zaczęła pojawiać się monstrualna sylwetka. Gdy kurz opadł ich oczom ukazał się dziwny widok. To co wyłoniło się z pod grózów, wyglądało jak lew. Ale nie było to zwykłe zwierze, tylko mierzące ok10 metrów monstrum. Jego sierść miała fioletowy odcień, a oczy były puste i połyskiwały bielą. Na ciele bestii znajdowały się fragmenty jakby-zbroi. Zwierzę miało opancerzone łapy, kawałek głowy, torsu i pleców. Z pleców potwora wystawały dwa potężne, ustawione blisko siebie działka. Cały potwór zdawał się być zmechanizowanym cyborgiem.
- Jak miło - powiedział Ray - Czy wiecie kogo tu mamy?
- To chyba oczywiste - rzucił Ragham - to jest Galion
- Nie - powiedział Ray. Ten stwór, którego przyzwałem w ostatniej bitwie, Alpha, jest bratem tego, korego widzimy tutaj.... a raczej tego, co z niego zostało.... przywitajcie się z Gamma'ą.
- Jak to - powiedziała Karmen - To gdzie jest Galion?
- Jak sądzę, jest to ten, który dosiada Gammy.
Wszyscy spojrzeli w górę i zobaczyli młodzieńca dosiadającego tego wielkiego lwa. Jego oczy były filetowe i pawały nienawiścią. Jdgo tors, zakrywał pancerz, a po plecach spływała peleryna, ozdobiena wizerunkiem lwa. Młodzieniec uśmiechał się ironicznie do przypatrujących się mu bohaterów. Nagle poklepał lwa po pysku, na co bestia nachyliła isę i młodzian zeskoczył stając w milczeniu przed bohaterami. Ragham i Grievie rzucili się na niego z okrzykiem "Giń ścierwo", ale nie dobiegli. Młodzieniec wyciągnął rękę i unosili się już przytrzymywqani jego siłą woli. Zaraz później ta sama siła rzuciła ich na 15 metrów w tył.
- A więc to ty jesteś Galionem, o którym wszyscy mówią - rzucił Nicolas
- Mam wiele imon, ale możecie mnie tak nazywać - powiedział Galion, po czym przebiegł wzrokiem po wszystkich - Dziękuje wam za uwolnienie mnie z uwoięzi... strasznie nudziłem się w tym zniszczonym wymiarze. Jako nagrodę pozwolę wam na razie przeżyć.... Poza tym lubię wyzwania. Przyjdźcie, kiedy będziecie w stanie chociaż mnie drasnąć.
Mówiąc to Galion i Gamma powoli zaczęli się rozpływać, aż zdematerializowali się w inne miejsce. Grievie wstał już i obolały powiedział
- Nie sądzę, zebyśmy byli w stanie stawić mu czoła
- Nie ma rzeczy niemożliwych - powiedział Leviathan, zaciskając palce na czymś, co znalazł w zamku Argona, tuż przed katastrofą.......