Podążali dalej przez ulice miasta, aż doszli do wysokiej budowli. Wznosiła się wysoko ponad miasto, więc byli pewni, że to jest wieża cienia i że tu znajdą to czego szukają. Wielkie drzwi wieży otworzyły się, kiedy tylko się do nich zbiliżyli, jakby od początku wieża oczekiwała na ich przyjście. Kiedy przekroczyli próg zaczęli rozglądać się po zniczszonych upływem czasu ścianach. Gdzieniegdzie widać było liczne ślady walk, jakby ktoś, albo coś powstrzymało wszystkich poprzednich gości w wierzy przed zdobyciem artefaktu ciemności. W miare jak rozglądali się i wypatrywali czy droga jest bezpieczna, drzwi zatrzasnęły się uniemożliwiając naszym bohaterom ucieczkę. Nagle usłycszeli śmiech..... nie był to jednak zwykły odgłos ..... przeszywał ich na wylot strzachem o to, co może ich czekać na szczycie wieży. W pewnym momencie Alojzy odezwał się:
- Czytałem kiedyś o tej wieży. Ma jeśli mnie pamięć nie myli 10 piętern na których czekają nas jakieś wyzwania.
- a może powiesz jakie - powiedział swoim sceptycznym tonem Grievie
- nie mam pojęcia. Dowiemy się, kiedy przyjdzie się nam z nimi zmierzyć.
Nasi bohaterowie weszli po schodach na pierwsze piętro. Znaleźli się w dość wąskim pokoju, który ku ich zdziwieni miał długość okołlo kilometra.
- jak to możliwe? - zapytała Arien - przecież ta wieża nie może być taka dłyga
- To jest efekt magii - odezwał się Leviathan - z zewnątrz wieża wygląda normalnie, ale w środku następują zakrzywienia czasoprzestrzeni i może dochodzić do takich anomalii..... widać, że potężny mag musiał budować tą wierzę.
- no ale jakie zadanie mamy wykonać - powiedział Nico pokazując na podłoge - skoro przed nami rozciąga się przepaść.
Leviathan bez słowa uniusł rękę, na której powstała mała kula energii, a jego oczy świeciły na niebiesko, jakby coś namierzały. Wystrzelił swój pocisk i po pewnym czasie obok nich pojawiły się schody. Wszyscy zdumieni patrzyli na Leviathana, który wyjaśnił im, że to była próba celności i że trzeba było trafić w środek tarczy na końcu pomieszczenia.
- no dobrze, ale jak ty wypatrzyłeś tą tarczę, i jak w nią wogule trafiłeś?
- powiedzmy, że mam dobry wzrok - powiedzieł lodowy demon, po czym ruszyli na następne piętro. Tam w pomieszczeniu nie zobaczyli niczego szczegulnego, tylko następne schody. Chcieli przez nie przejść, ale odezwał się Alojzy:
- czy nie wydaje się wam podejrzane, że nie ma tu żadnej pułapki ani nic takiego?
Alojzy pomyślał przez chwilę, po czym rzucił zaklęcie "pokazujące prawdę" i ukazało się inne przejście, któr było bezpieczne. Na trzecim piętrze czekał na nic wielki szkielet, który miał w czaszcce osadzony wielki szmaragd. Mimo wielkich starań po każdym zabiciu go odradzał się on na nowo. W pewnym momencie Nico skoczył na czaszkę szkieletu i wyrwał szmaragd, po czym szkielet się rozpadł. Pojawiły się schody, a Nico chciał wyrzucić szmaragd poza wierze.
- nie wyrzucaj go - powiedział Alojzy - Może się nam jeszcze przydać
Na czwartym piętrze zobaczyli rozsypane schody z kości
- I co my mamy zrobić z tymi shodami - odezwała się Riki
- poprzednio szkielet odradzał się przy pomocy szmaragdu, więc może te schody też się przy pomocy klejnotu odbudują - powiedziała Arien
Nicolas położył szmaragd na niezniszczonej poręczy, a schody zaczęły się odbudowywać. Każde następne piętro wieży to była wielka hala, w której bohaterowie toczyli walki z licznymi, coraz trudniejszymi przeciwnikami. W końcu udało im się dojść na ostatnie piętro, gdzie spodziewali się najgorszego. Jednak po przekroczeniu progu wielkiej sali zobaczyli tylko piedestał stojący na środku. Nicolas ostrożnie podszedł do niego i wziął stający na nim, wisior do którego idealnie pasowała jego część kamienia Twilight moon. Próbował go użyć, ale ku ździwoeniu wszystkich nic się nie stało. Gdy Nicolas odchodził od piedestału znowu dał się słyszeć ten przeraźliwy śmiech. Pojawił się mag w zniszczonej szacie i z laską, która wyglądała jakby się miała zaraz rozpaść.
- Jestem Cieniem Magii - odezwał się złowieszczy głos - to ja zbydowałem tą wieżę i ja sprawdzę, czy jesteście godni posiadania mojego klejnotu.
Bohaterowie szykowali swoją broń. Magowie rzucali zaklęcia we wroga i ku ich zdziwieniu trafiały go i raniły całkiem sporo. Jednak cień magii był zbyt szybki i wojownicy nie mogli go trafić. W pewnym momencie Nicolas stanął nieruchomo i skupił się na ruchach wroga. Wyskoczył w górę i wylądował za przeciwnikiem, zadając mu w czasie loto śmiertelne cięcie. Zły mag upadł na ziemię.
- a więc jednak - odezwał się cień magii - jednak znalazł się ktoś godny mojego skarbu.... weź ten klejnot i także ten miecz i używaj ich mądrze.
Po tych słowach mag zniknął, a na jego miejscu pojawił się stary, zniszczony miecz, który w rękojeści miał wgłębienie
- I to ma być ta legendarna broń - oburzył się Grievie
- Pozory mogą mylić powiedział Leviathan - widzicie to wgłębienie? Nicolasie, spróbuj tam włożyć swój wisior.
Nico umieścił wisior we wgłębieniu, a miecz zaczął błyszczeć i przeobraził się. Teraz przed nimi pojawiła się bogato zdobiona, tryskająca wręcz energią katana.
- A więc to prawda - odezwał się zdumiony Leviathan - a więc on istnieje
- co istnieje? - zapytała Riki
- Ten miecz to legendarny Masamune....... ni myślałem, że kiedyś go zobaczę....
- Ale co z tego - odezwał się Nico - skoro ja używam dwóch krótkich mieczy.
Nico wziął Masamune do ręki i jakby na życzenie miecz rozdzielił się na dwie mniejsze katany
- Widzę, że miecz się rozdzielił na Masa i Mune - powiedział leviathan - ale widzę, że zachował swoją wielką moc....... obyś używał go mądrze
- Taki mam zamiar - powiedział uśmiechnięty Nicolas
- No dobrze, że mamy artefakt, ale co dalej? - powiedziała Riki
- Myślę, że z miasta cieni najbliżej mamy do Lasu Gryfów..... tam na pewno coś znajdziemy....
skoro The Reaver tak ładnie prosi, to mogę dopisać coś, żeby nikt mi nie zarzucał, że "wszystko popsułem"
Nasi bohaterowie chcieli opuścić tę wieże, ale kiedy podeszli do drzwi okazało się, że otacza je niewidzialna bariera. W pewnej chwili usłyszeli złowieszczy głos, który należał jak się domyślali do Argona
- mwahahahahaha. Zapomnieliście już o mojej niespodziance? Jeśli tak, to jest to wasza ostatnia rzecz, o jakiej zdążycie zapomnieć w swoim parszywym życiu. MWAHAHAHAHA.
Głos umilkł, a później ku zdumieniu wszystkich wieża zaczęła się walić. Czuli, że nic nie mogą zrobić, bo przecież drzwi były zablokowane niewidzialną aurą.
- pięknie. - odezwał się grievie - nie myślałem, że przyjdzie mi zginąć w tej parszywej dziórze.
- nie lamentuj, tylko pomyśl jak się ztąd wydostać - odpowiedziała Arien
- ale jeszcze nie wszystko stracone - powiedział Leviathan - nie zapominajcie, że ta wieża to wielkie zniekształcenie czasoprzestrzeni, a każde takie zniekształcenie można przerobić na portal...... to jest tak duże, że portal miałby dość mocy dla nas wszystkichm ale......
- ale co?
-....... ale nie mogę kontrolować zakrzywienia, którego sam nie stworzyłem, więc nie wiem, gdzie nas wyniesie
- nie ważne gdzie, ważne, że szybko - powiedział Grievie
Leviathan skupił się i ku zdumieniu wszystkich ściana obok nich zaczęła zlewać się i jak gdyby otwierać. Powstał przed nimi otwór wypełniony nicością, który zaczął ich wsysać do środka. Gdy wszyscy zostali pochłonięci przez ciemność, a wrota zamknęły się nastąpił błysk i wszyscy ocknęli się w miejscu, którego nigdy dotąd nie widzieli..... to było.......
czy teraz pan Reaver nie będzie mi zarzucał, że mu niespodziankę popsułem?
No to na życzenie YUzurihy zmieniam znowu swój tekst.....