no, dzis całkiem sporo udało mi sie nasmarowac ;] no i po woli zblizam sie do wielkiego finału ;f ale nie wiem, czy bedzie aż tak wielki :/
SCENA BARDZO BLISKA SCENIE KOŃCOWEJ
(Toruń – który to już raz z rzędu....)
Osoby: Hisoka, Demiforce, Tifa, Yuffie, Aeris
Oddział dowodzony przez Hisokę skierował się na główny rynek Torunia, gdzie nie kryjąc się za bardzo ze swoją obecnością wprowadzał w życie swój makabryczny plan rzezi na masową skalę. Akcja ta miała w sumie na celu skupić na nich uwagę Moherowych Beretów by ułatwić pozostałym drużynom pozbycie się Rydzyka. Trzeba przyznać, ze szło to im całkiem sprawnie. Przynajmniej Hisoce, której jedynym celem i pretekstem do wzięcia udziału w tej wyprawie było skopanie kilkuset moherowych tyłków. Demiforce z racji, ze został przydzielony do tego oddziału nie miał za dużo do gadania i walczył od niechcenia. Jego harem zaś całkiem ładnie radził sobie z moherową plagą. Ogólnie rzecz biorąc można by opisywać jak zabijali moherowe babcie, każdą z osobna, ale efektowne, a co za tym idzie także efektywne opisanie śmierci każdej z pięciu tysięcy moherów, które już zdobiły kamienny bruk rynku głównego i poświęcenie miejsca na opis kolejnych pięciu tysięcy moherów przed zawiązaniem się właściwej akcji mogłoby zostać uznane przez recenzentów i krytyków na totalny bezsens, a i w subiektywnej opinii autora opisanie tych wszystkich śmierci przyczyniłoby się do napisania dzieła dłuższego niż szescio tomowa encyklopedia popularna PWN. Dlatego też dziesięć tysięcy efektownych śmierci skomentuje jednym zdaniem i od razu przedstawię właściwą akcję tej scenki. No więc dziesięć tysięcy moherów padło martwych w wyniku brutalnej akcji pacyfikacji Torunia. W momencie, gdy dziesięciotysięczny moher padł na ziemię, nagle główny rynek opustoszał i zrobiło się niebezpiecznie cicho. Cisza ta nie podobała się ani His, ani Demiforce’owi, ani tym bardziej jego haremowi. Cała piątka zaczęła się nerwowo rozglądać dookoła siebie, szukając miejsca, skąd miało nadejść nowe zagrożenie, które zawsze w tego typu momentach nadchodzi. I tym razem autor nie zawiódł i stosując się do ogólnoświatowych kanonów i trendów w literaturze po napiętym momencie ciszy wprowadził na scenę.... tfu, rynek główny Torunia wielkie zło. Zło pisane z wielkiej litery, druga mała, a trzecia do wyboru. Można napisać więc Zło, a także można napisać ZłO. I tak źle i tak niedobrze. Tam prawda, tam, tak, tego, prawda. Ale wracamy na rynek główny i to, co się tam dzieje....
HISOKA: Ta cisza wcale a wcale mi się nie podoba...
DEMIFORCE: Ależ waćp... (tradycyjnie wykonał podniebny lot zakończony efektownym upadkiem)
HISOKA: Nigdy się nie nauczysz, co?! Nienawidzę, gdy tak do mnie mówisz, Ka-Pe-Wu?!
DEMIFORCE: (zbierając zęby z ziemi) Ofyfiscie faćfanna...
HISOKA: Ech... i jeszcze teraz się seplenisz.
DEMIFORCE: Fie feflenie fie fcale a fsale.
HISOKA: Ta, jasne, prawda była... Aeris użyj tam jakiegoś Cure, coby mu te zęby odrosły czy co tam i aby się nie seplenił.
AERIS: Ok., no problemo (Aeris rzuca na Demiforce’a Cure3, i do tego Regen) I po sprawie. Demuś, uważaj na przyszłość i nie wkurzaj kobiet. Nie chcemy marnować many bez sensu, prawda?
DEMIFORCE: No chyba tak...
HISOKA: A jak już skończyliście te słodkie gadki to zapraszam do mnie – coś jest nie tak. Jest tu za cicho, śmierdzi mi tu jakimś podstępem i pomożecie mi się dowiedzieć, o co chodzi.
DEMIFORCE: Tak jest wać....tfu... pani dowódco!!!
HISOKA: Prawie dobrze...
(rozdzielają się i zaczynają szukać na rynku źródła zagrożenia; sprawdzają wszystkie boczne uliczki, kanalizację, w międzyczasie Yuffie domalowała pomnikowi Kopernika wąsy; podczas tak beztroskiego malowania nie zauważyła, ze tuż na nią pojawiło się z nikąd kilku typków; jeden z nich szybkim ruchem noża przeciął Yuffie na pół; w momencie, gdy jej martwe zwłoki padły na ziemie burząc dotychczasową ciszę, Hisoka, Demiforce, Tifa i Aeris skierowali swój wzrok w stronę pomnika; stało tam sześciu dość głupio odzianych osobników, ale każdego z nich wyróżniał symbol na plecach – było to przekreślone logo SquareZone i wielki napis Anty SZ Army)
HISOKA: Kim jesteście?! I co to ma do jasnej cholery znaczyć?!
DEMIFORCE: No właśnie dobre pytanie...
K@S: Jam jest k@s!!! Jestem liderem Samozwańczej Armii Anty SquareZone!!! Werbuje do niej każdego poniżonego przez waszych moderatorów użytkownika!!!
HISOKA: No i...??
K@S: No i ??!! To wy nas poniżaliście, szydziliście z nas, naigrywaliście się z nas i teraz jeszcze macie do nas pretensje??!! Kolejny powód, aby was zniszczyć!! Nie macie za grosz wstydu i poczucia honoru!! Nie potraficie zrozumieć, że niektórzy muszą wiele się nauczyć by pisać posty z sensem!!
HISOKA: Ta, i po drodze, gdy się wam wytknie wasze błędy, to zamiast je zrozumieć i próbować się poprawić, to zakładacie tematy w stylu „Ale to forum jest qrwa hujowe”!! I jeszcze z wyraz chujowe jest z takim ortografem, ze się nie dobrze robi!!!
K@S: Bla bla bla, mam gdzieś, o czym ty do mnie rozmawiasz!!! Jam jest k@s!! A to są agait, Sylwiak, Erbix, fajfus i Frey!! Zniszczymy was tu i teraz!!!
HISOKA: Chyba w twoich snach dzieciaku.
K@S: Nikt nie będzie mnie bezczelnie obrażać!!!
k@s ruszył do frontalnego ataku, a całą reszta przygłupów zaraz za nim. His i jej drużyna oczywiście nie czekała na cud, tylko od razu wyskoczyła z kontrą. His uzbrojona w wielki bicz zajęła się Erbixem i Freyem, Demiforce uzbrojony w wielki topór wziął na siebie k@sa i fajfusa, zaś Tifie przemienionej w wielkiego zielonego hulkopodobnego stwora dostał się agait. Sylwiak z kolei stanął naprzeciw szalonej Aeris uzbrojonej w piłę łańcuchową. Anty SquareZone’owicze uzbrojeni byli jak jeden mąż w siakieś smiechowe noże. Jedynie k@s z racji swej urojonej pozycji lidera jakiejś super ważnej armii uzbroił się jeszcze w cierpliwość i super widły Tx5000 kupione w TV Markecie na jedyne 999 złotych. Oczywiście będąc mądrym inwestorem k@s rozłożył sobie opłatę na 10 rat po 99,9 złotych każda. Nie każdy miał taką głowę do interesów jak on... ale o czym to ja.. a tak. W czasie, gdy autor rozpisywał się o intelektualnych przebłyskach k@sa i jego trafionych jak nic inwestycjach, przegapiliście moi drodzy czytelnicy (autor zresztą też, bo na chwilę oderwał wzrok od placu walki) moment, w którym Aeris pocięła na drobne kawałki tego no jak mu tam... w każdym razie jego szczątki tam się tak walały tam... prawda tego no... A nieważne. Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem... eee, pociętym tym no. A nieważne. Bo znowu przegapimy akcję, tym razem jak Tifa złapała oburącz swojego przeciwnika i ścisnęła go tak, ze aż soki poszły... wszystkie. No. Tam tak poszły tam tego prawda. No i jak się już panie uporały z przeciwnikami to ruszyły na pomoc Demiforce’owi. A on nie miał tak łatwo jak Aeris i Tifa. Dziewczynom w udziale siakieś płotki przypadły, tymczasem przeciwnicy Demiforce’a to byli spamerzy z wyższej półki. Zupełnie inna liga. Ale w sumie Demiforce będąc jednym z najdoskonalszych spammerów nie dał sobie tam... nie dał w każdym razie prawda. fajfus widząc, że Tifa i Aeris sobie za dużo pozwalają pomagając Demifoceowi – zostawił go sam na sam k@sem a sam zajął się dziewczynami. Ubrany w czerwony dres adodiasa z pięcioma paskami i we wspaniałe buty nojka był zapewne rozchwytywany na wiejskich przytupówch i innych imprezach. Na klacie nosił zaś pomarańczową bluzę reedbuka z wydzierganym na plecach logo Anty SZ Army. Całość ubioru kupił na ryneczku u znajomego płacąc za wszystko może z pięćdziesiąt złotych. Do tego klatę jego zdobił złoty łańcuch i tego tam... ale autor znów się rozpisał nie o tym, o czym trzeba. No i ominęła nas, was, nas, a nieważne kogo, scena, moment, w którym fajfusek zabił Tifę. Nie wiem jak to się stało, bo podziwiałem jego dres prawda, ale tifa leżała na ziemi z ołówkiem wbitym w kostkę i wykrwawiała się na śmierć. Oprócz tego miała też ciało obce w okolicy serca, ale wątpie by latarnia, na którą została nadziana niczym na pal, mogłaby być przyczyną bezpośrednią zgonu. Ale cóż prawda, nie znam się. Może potrafiłaby to wytłumaczyć medycyna współczesna i... dobra, koniec żartów i bezcelowych opisów, które do niczego nie prowadzą. Zamiast tego wracam na pole walki. I co tam widać – Aeris piłą łańcuchową odcięła fajfusową głowę, po czym wzięła ją do ręki i zrobiła sobie z niej pacynkę. Hisoka zaś męczyła się dzielnie i wiernie z Erbixem i Freyem. Znaczy się na odwrót – to oni się męczyli. Wymiana ciosów była jednostronna – Hisoka swym biczem skutecznie trzymała ich na odległość, zadając przy okazji całkiem dotkliwe rany. Koniec końców skończyła z taką zabawą i ruszyła to ataku chowając bicz i wyjmując zza paska składany nóż. Frey nawet nie zauważył, gdy niepozorna pan(i) dowódca pojawił(a) się za nim. Nie poczuł też momentu, w którym kilkoma szybkimi ruchami wycięła mu napis „I love sex”. Jedyne, co poczuł do zimny bruk, który powitał go z radością. A potem nie było już nic. Znaczy się zdechł po prostu. A His został jeszcze jeden przeciwnik. Erbix. W tym samym czasie Demiforce i Aeris atakowali k@sa uzbrojonego w te swoje super bajeranckie widły. Wymiana ciosów nie ma co kryć – nie była wyrównana. k@s miał kosmiczną przewagę nad Demiforcem i Aeris. Był zbyt dobrym spamerem. Jak się okazało bowiem, Demiforce pomimo iż był geniuszem i mistrzem spamu zbyt długo nie trenował. A spam nie trenowany może bardzo łatwo przepaść. I takim sposobem Demiforce – ten geniusz musiał przejść do rozpaczliwiej obrony. Nie ma co się rozpisywać o Aeris – ta bidulka nie miała zadnych szans. Znaczy się widły k@sa i spam ostry jak tempa brzytwa pozbawiły jej głowy, prawej ręki, lewej piersi, trzech palców u nogi no i przy okazji życia. No i tym sposobem na polu bitwy zostali nam już tylko po jednej stronie His i Demiforce, po drugiej zaś k@s i Erbix. Nie czekając na jakieś specjalne zaproszenia ruszyli do ostatecznego starcia. Własciewie do wymiany jednego ciosu. His wbiła Erbixowi w głowę nóż i było po wszystkim. Mózg wypłynął uszami, a ciało niereformowalnego spammera osunęło się bezwładnie na ziemię. Demiforce zaś... haniebnie spudłował. Za to widły k@sa niekoniecznie. Demiforce z przebitymi płucami osunął się na ziemię. Poczuł cholerny ból w klatce piersiowej i zaczął kaszleć plując krwią. His widząc taki nieciekawy obrót sytuacji ruszyła na k@sa z nożem gotowym to wbicia w serce przeciwnika. Tyle ze k@s był szybki ciutke... I nie wiem jak znalazł się za His, ale wiem, ze ciosem z trzonka w głowę pozbawił ją przytomności. Potem nieprzytomną His przełożył przez ramię i skierował się w stronę obszaru wyjściowego....
DEMIFORCE (plując krwią): Uciekasz tchórzu?! Co boisz się mnie dobić?! Azaliż jeszcze tegoż pożałujesz waćpan!!
K@S (oddalając się) Nie ma sensu cię dobijać dałnie. Wykrwawisz się powoli i w wielkich męczarniach. A Ojciec Dyrektor Rydzk wynagrodzi mnie własną prowincją w świecie opanowanym przez nas!!!
DEMIFORCE: I ty śmieszny człowieczku myślisz, ze on się podzieli władzą z taką płotką jak ty!? Śmieszny jesteś człowieczyno....
k@s już tego nie słyszał. Był w drodze do więzienia Rydzyka, gdzie trzymano więźniów i jeńców politycznych. Demiforce zaś leżał i krwawił coraz obficiej... nie miał siły się ruszyć, nie miał tez żadnej materii typu Cure lub Restrore... W momencie, gdy w wyniku utraty krwi tracił przytomność pojawiły się nad nim dwie postacie...