Autor Wątek: Final Fantasy VII:Advent Children  (Przeczytany 28384 razy)

Offline Musiol

  • kiedyś byłem tutaj popularny
  • SuperMod
  • **********
  • Wiadomości: 2873
    • Zobacz profil
    • pssite.com
Final Fantasy VII:Advent Children
« Odpowiedź #60 dnia: Października 11, 2005, 09:04:46 pm »
Ale on to wg. mnie zrobił specjalnie by przypomnieć mu tamto wydarzenie.

Offline Zell Dincht

  • Blade Dancer
  • ********
  • Wiadomości: 1460
  • Dzielny Mały Toster
    • Zobacz profil
Final Fantasy VII:Advent Children
« Odpowiedź #61 dnia: Października 11, 2005, 09:08:36 pm »
i pewnie tak bylo... tyle ze ja sephirotha po prostu przecenilem... wiedzac, ze cloud moze sobie np w kazdej chwili dajmy na to omnislasha rzucic, po prostu tak mu wbijal w ramie z sentymentu...  
"Zapewne, ponieważ jesteśmy tak stworzeni, że porównywamy wszystko ze sobą i siebie ze wszystkim, więc szczęście i nieszczęście zależy od przedmiotów, z którymi się porównywamy, i przeto nie ma nic niebezpieczniejszego nad samotność. Wyobraźnia nasza, z natury swej skłonna do wzlotów, żywiona fantastycznymi obrazami poezji, stwarza sobie tłum istot stojących na różnych szczeblach, wśród których my stoimy na najniższym i wszystko prócz nas wydaje się wspaniałe, każdy inny jest doskonalszy. A dzieje się to w sposób zgoła naturalny. Czujemy często, że nam czegoś brak - i zda się nam, iż własnie to, czego nam brak, posiada ktoś inny, któremu też przydajemy i to wszystko, co my mamy, i nadto jeszcze pewne idealne zadowolenie. I oto szczęśliwiec jest zupełnie gotów - nasz własny twór!"

Offline Musiol

  • kiedyś byłem tutaj popularny
  • SuperMod
  • **********
  • Wiadomości: 2873
    • Zobacz profil
    • pssite.com
Final Fantasy VII:Advent Children
« Odpowiedź #62 dnia: Października 11, 2005, 09:12:38 pm »
Więc chyba wyjaśnione, pozatym mi zdaje się, że Seph nie chciał wywołać bólu fizycznego, tylko psychiczny, chciał pograć znów na umyśle Clouda, wmówić mu, że jest nie potrzebny, jest nikim, ale to tylko moje zdanie.

Offline qiax

  • General
  • ******
  • Wiadomości: 542
  • God
    • Zobacz profil
Final Fantasy VII:Advent Children
« Odpowiedź #63 dnia: Października 11, 2005, 09:40:35 pm »
Ta, ale przypomnieć mu o tym, że to przez niego/że to on zabił Aerith jakoś tak... Wyleciało mu z głowy. Czyżby kryzys wieku średniego? A może ja nie do końca miałem dobre tłumaczenie? Albo coś przegapiłem? Albo czemu nie zabił Tify itd, albo czemu tamci ich nie zabili, albo albo albo...
« Ostatnia zmiana: Października 11, 2005, 09:41:21 pm wysłana przez qiax »

Offline White_wizard

  • Keyblade Master
  • Weapon Master
  • *********
  • Wiadomości: 2242
  • A way to the Dawn
    • Zobacz profil
Final Fantasy VII:Advent Children
« Odpowiedź #64 dnia: Października 11, 2005, 11:23:30 pm »
A tak notabene jak już jesteśmy przy Sephirocie, to wogule jego "śmierć" była całkiem skopana..... Nie dość, że nie zabił Clouda, kiedy miał okazję (już pomijam fakt, że Chmurek dostał w prawe ramię, i prawą rękę miał w 100% sprawną), to jeszcze dał się pokonać przez jakiś śmieszny trink z mieczykami.... I do jasnej cholery jak to możliwe, że po zostaniu rozciętym i przebitym przynajmniej pięć razy Sephowi nawet się płaszczyk nie podarł?.......hehe... nie ma to jak wysoki poziom realizmu...... Chociaż może Sephiroth w AC miał mieć tylko znaczenie symboliczne z tym swoim "I won't became a memory".....

Aaa..... Tak jeszcze odnośnie Vincenta, to czy wy też macie takie skojarzenia, że kiedy pokazywaną tą jego falującą pelerynkę, to zachowywała się jakby obłok dymu? Nie wiem skąd u mnie takie skojarzenie, ale ta powiewająca na wietrze peleryna chyba z założenia miała mieć taki rochę "niematerialny" charakter i miała nadawać Vincentowi takiej trochę upiorności....
You were born from nothing, you will turn into nothing. What have you lost? Nothing!

Offline Musiol

  • kiedyś byłem tutaj popularny
  • SuperMod
  • **********
  • Wiadomości: 2873
    • Zobacz profil
    • pssite.com
Final Fantasy VII:Advent Children
« Odpowiedź #65 dnia: Października 11, 2005, 11:27:37 pm »
To nie był prawdziwy Sephirot, tylko tak jakby jego duch (chyba)

Offline White_wizard

  • Keyblade Master
  • Weapon Master
  • *********
  • Wiadomości: 2242
  • A way to the Dawn
    • Zobacz profil
Final Fantasy VII:Advent Children
« Odpowiedź #66 dnia: Października 11, 2005, 11:32:23 pm »
hmm... czy ja wiem..... Z tego co mówił Vinc wynikałoby, że Kadaj (tzn Sephiroth's Spirit) w połączeniu z głową Jenovy staje się prawdziwym Sephirothem..... aczkolwiek mogę się mylić......
Ale niezależnie od mojej racji i tak uważam, ze Seph został pokony w dosyć bezsensowny sposób....  
You were born from nothing, you will turn into nothing. What have you lost? Nothing!

Offline Musiol

  • kiedyś byłem tutaj popularny
  • SuperMod
  • **********
  • Wiadomości: 2873
    • Zobacz profil
    • pssite.com
Final Fantasy VII:Advent Children
« Odpowiedź #67 dnia: Października 11, 2005, 11:39:52 pm »
Z tym się zgadzam, beznadziejny koniec...ale chociaż walka była lekko na poziomie.

Offline Hisoka

  • SS-Obersturmbannführer
  • Blade Dancer
  • ********
  • Wiadomości: 1371
  • Cute Cynic
    • Zobacz profil
    • http://smellofwhitecat.blogspot.com/
Final Fantasy VII:Advent Children
« Odpowiedź #68 dnia: Października 12, 2005, 12:25:13 am »
na poziomie była wizualnie..gorzej z logiką. W każdym razie oglądając nie miał człowiek czasu się nad tym zastanawiać przy tej dynamice XD

Co do Sepha i Kadaja to ja bym stawiała nato,że Kadaj jest jeszcze "niedorozwiniętym" Sephem,który chwilowo się przebudził [swoją drogą po cholerę...przeba było spierniczać :F]  

Offline Yuzuriha

  • Dead Shadow
  • SemiRedaktor
  • *********
  • Wiadomości: 1742
  • Let's go together ... in to the darkness
    • Zobacz profil
    • http://www.deadshadow666.deviantart.com/
Final Fantasy VII:Advent Children
« Odpowiedź #69 dnia: Października 12, 2005, 11:49:37 am »
Cytuj
Więc chyba wyjaśnione, pozatym mi zdaje się, że Seph nie chciał wywołać bólu fizycznego, tylko psychiczny, chciał pograć znów na umyśle Clouda, wmówić mu, że jest nie potrzebny, jest nikim, ale to tylko moje zdanie.
Zgadzam się z tobą,też tak myślałam.Poprostu Seph chciał mu znów namącić w głowie,osłabić jego myślenie i tym sposobem wygrać,bo Clo znów by miał jakieś wątpliwości itp.

Cytuj
az sie dziwie, ze nie napisales nic o sephirocie, ktory ma wade wzroku -30 dioptrii i lezacemu chmurkowi rabnal w ramie zamiast serce tongue.gif
Albo poprostu nie chciał go zabijać...może miał swoje powody,np.chciał wykożystać Clo do czegoś....nie wiem,ale może tak miało to wyglądać....

Cytuj
Tak jeszcze odnośnie Vincenta, to czy wy też macie takie skojarzenia, że kiedy pokazywaną tą jego falującą pelerynkę, to zachowywała się jakby obłok dymu? Nie wiem skąd u mnie takie skojarzenie, ale ta powiewająca na wietrze peleryna chyba z założenia miała mieć taki rochę "niematerialny" charakter i miała nadawać Vincentowi takiej trochę upiorności....
Right!W końcu to nie był zwykły "materialny"płaszczyk no nie? ;)

Cytuj
hmm... czy ja wiem..... Z tego co mówił Vinc wynikałoby, że Kadaj (tzn Sephiroth's Spirit) w połączeniu z głową Jenovy staje się prawdziwym Sephirothem..... aczkolwiek mogę się mylić......
Ale niezależnie od mojej racji i tak uważam, ze Seph został pokony w dosyć bezsensowny sposób....
W sumie Kadaj był tylko duchem to co on mógł zrobić?W połączeniu z głową Jenovy niby stał się Sephem,ale...wydaje mi się,że poprostu Kadaj był zbyt słaby na jej działanie...znaczy się,najwidoczniej Seph nie mógł nad nim zapanować,nie mógł przejąć jego świadomości...ciała itp.Albo...głowa Jenovy została uszkodzona,kiedy Rufus w nią strzelił...ale to tylko moje domysły...Za to zgodzam się z wam i...trochę kijowo wyglądała śmierć Sepha....
« Ostatnia zmiana: Października 12, 2005, 11:52:04 am wysłana przez Yuzuriha »

Offline Pieszczotek

  • Daredevil
  • **
  • Wiadomości: 162
    • Zobacz profil
    • http://
Final Fantasy VII:Advent Children
« Odpowiedź #70 dnia: Października 12, 2005, 01:01:20 pm »
dlaczego dzgnal go w ramie a nie zabil?  

przeciez to oczywiste!   badguysy zawsze sie bawia swoimi przeciwnikami zamiast ich po prostu wykonczyc......  


seph dlugo marzyl o takiej chwili i nie mogl tak po prostu zabic klałda .... chciał zobaczyć strach w jego oczach/ zlamac w nim ducha.....  smierc fizyczna daje duzo mniej satysfakcji....
See you, Space Cowboy!

Offline Necron

  • Daredevil
  • **
  • Wiadomości: 121
    • Zobacz profil
    • http://
Final Fantasy VII:Advent Children
« Odpowiedź #71 dnia: Października 12, 2005, 01:18:02 pm »
Cytuj
seph dlugo marzyl o takiej chwili i nie mogl tak po prostu zabic klałda .... chciał zobaczyć strach w jego oczach/ zlamac w nim ducha.....  smierc fizyczna daje duzo mniej satysfakcji....
Ale Seph wykazał sie tu dużym brakiem logiki- już raz zlekceważył Clouda i zapłacił za to wysoką cenę, i było to cokolwiek nierozsądne powtarzać ten sam błąd...

Offline The_Reaver

  • Heartless Engineer
  • Redaktor
  • *********
  • Wiadomości: 2086
  • Dark Keyblade Master
    • Zobacz profil
Final Fantasy VII:Advent Children
« Odpowiedź #72 dnia: Października 15, 2005, 09:52:48 pm »
świeżo po ściągnięciu (THX to eMule) i obejżeniu filmu, a wrażenia. Nie zawiodłem się. Ale po kolei:

Fabuła: taka sobie. To nie to co sama gra, bo gdyby zrobili 20-30 godz. fabuły, to musiałby być serial pokroju "24 godziny". Ale walki nadrabiają jej średniość (lub jak niektórzy wolą kiepskość).

Akcja: Oczekiwałem wspaniałych, dynamicznych walk, które trzymają w napięciu do końca i sie nie zawiodłem. Chociaż motyw z lotem Clouda do Bahamuta jest lekko przegięty.

Grafika: Postacie nie wydlądają jak małe lalki z maczugami zamiast dłoni, ale łatwo rozpoznać kto jest kim. Mimika twarzy to mistrzostwo. Szczegulnie Reno is the best. Cały Midgar, ledwo nie zdemolowany przez Meteor, jest wspaniały.

Muzyka: Nobou budzi respekt. Rockowe kawałki są wspaniałe i pięknie pasują do walki. Najlepsze są One-Winged Angel (chociaż słowa są zmienione) i J.E.N.O.V.A.

Podsumowując: nie żałuję prawie 2 tygodni, w czasie których eMule ściągał w pocie procesora, ani tych krótkich 100 minut przy samym filmie. Film jest według mnie udany. Nadrabia braki, które wystąpiły w Spirit Within. A oceniam całość na 9/10

Best moment's
- dzwonek (genialny moment)
- wejście yuffie i Cida.
- Final Battle
- Seph as One-Winged Angel
- Ending (Aeris (Aerith jest w KH, a nie w FFVII) i Zack)

A komentując wypowiedzi innych użytkowników, powiem że w końcu całość to Fantasja, a w niej wszystko jest możliwe (mogą nawet wkrzesić Aeris jeśli tylko uznają za stosowne (choć byłby to duży błąd)).
I'm in Space!

Offline Zell Dincht

  • Blade Dancer
  • ********
  • Wiadomości: 1460
  • Dzielny Mały Toster
    • Zobacz profil
Final Fantasy VII:Advent Children
« Odpowiedź #73 dnia: Października 15, 2005, 10:01:23 pm »
wskrzesic to mogli caly czas tak jak to zazwyczaj robia - phoenix downem :P a ze nikt nie pomyslal tylko ja utopili to juz ich blad :P
"Zapewne, ponieważ jesteśmy tak stworzeni, że porównywamy wszystko ze sobą i siebie ze wszystkim, więc szczęście i nieszczęście zależy od przedmiotów, z którymi się porównywamy, i przeto nie ma nic niebezpieczniejszego nad samotność. Wyobraźnia nasza, z natury swej skłonna do wzlotów, żywiona fantastycznymi obrazami poezji, stwarza sobie tłum istot stojących na różnych szczeblach, wśród których my stoimy na najniższym i wszystko prócz nas wydaje się wspaniałe, każdy inny jest doskonalszy. A dzieje się to w sposób zgoła naturalny. Czujemy często, że nam czegoś brak - i zda się nam, iż własnie to, czego nam brak, posiada ktoś inny, któremu też przydajemy i to wszystko, co my mamy, i nadto jeszcze pewne idealne zadowolenie. I oto szczęśliwiec jest zupełnie gotów - nasz własny twór!"

Offline Morchol

  • SuperMod
  • *********
  • Wiadomości: 2143
  • ;*
    • Zobacz profil
    • http://www.audioscrobbler.com/user/Morchol
Final Fantasy VII:Advent Children
« Odpowiedź #74 dnia: Października 15, 2005, 10:17:18 pm »
Cytuj
wskrzesic to mogli caly czas tak jak to zazwyczaj robia - phoenix downem :P a ze nikt nie pomyslal tylko ja utopili to juz ich blad :P
o masakra -_-'' ale mnie flaki ściskają jak cos takiego czytam... myslałem że ty Zell mądrzejszy jestes, serio =p może napisze raz a porządnie
gdy w jrpg'ach postać "ginie" to dostaje status KO - czyli Knocked Out czy jakoś tak =p czyli straciłą przytomność/jeszcze sie jakos trzyma, ale niezginęłą! gdyby phoenix downy dosłownie wskrzeszały to byłoby wszystko bezsensu bo wszyscy by sie wkółko wskrzeszali, npc, badguye i ogolnie wszyscy, nieuważacie? jak wyobrażacie sobie świat w którym teoretycznie każdy jest nieśmiertelny bo mozna go łatwo ozywić odrazu? ;\


ps. sory za offtop, sie powstrzymac niemoglem =p
ps2. Reaver - Aeris i Aerith to tosamo...

Offline Zell Dincht

  • Blade Dancer
  • ********
  • Wiadomości: 1460
  • Dzielny Mały Toster
    • Zobacz profil
Final Fantasy VII:Advent Children
« Odpowiedź #75 dnia: Października 15, 2005, 10:29:03 pm »
moze i tak ale dla mnie feniks to jawnie symbol wskrzeszenia czy tam odrodzenia w doslownym sensie, a na takie k.o. to powinno sie stosowac cos w stylu potionow :P

a co do ciaglego wskrzeszania - badguye przewaznie dzialaja w pojedynke, wiec nie mial by kto ich wskrzesic. a npc nie maja kasy :P

Cytuj
myslałem że ty Zell mądrzejszy jestes
cholera... czesto to slysze :F
« Ostatnia zmiana: Października 15, 2005, 10:29:44 pm wysłana przez Zell Dincht »
"Zapewne, ponieważ jesteśmy tak stworzeni, że porównywamy wszystko ze sobą i siebie ze wszystkim, więc szczęście i nieszczęście zależy od przedmiotów, z którymi się porównywamy, i przeto nie ma nic niebezpieczniejszego nad samotność. Wyobraźnia nasza, z natury swej skłonna do wzlotów, żywiona fantastycznymi obrazami poezji, stwarza sobie tłum istot stojących na różnych szczeblach, wśród których my stoimy na najniższym i wszystko prócz nas wydaje się wspaniałe, każdy inny jest doskonalszy. A dzieje się to w sposób zgoła naturalny. Czujemy często, że nam czegoś brak - i zda się nam, iż własnie to, czego nam brak, posiada ktoś inny, któremu też przydajemy i to wszystko, co my mamy, i nadto jeszcze pewne idealne zadowolenie. I oto szczęśliwiec jest zupełnie gotów - nasz własny twór!"

Offline Kazumaru

  • Komercyjny chłopak
  • SuperMod
  • ***********
  • Wiadomości: 3357
  • Forbidden Lover
    • Zobacz profil
Final Fantasy VII:Advent Children
« Odpowiedź #76 dnia: Października 16, 2005, 04:19:47 pm »
qiax nie rozumiem cię... skoro piszesz że nie grałeś w FFVII to jak możesz mówić o porównaniach do gry, o wyjaśnionych wątkach i innych pierdołach o których nie masz pojęcia?

Te pierdołki typu to że nie ma śladów kul na mieczu i inne wasze akcje że niemożliwe jest żeby ktoś tam po tylu uderzeniach nadal walczył to już za chu* nie rozumiem bo jak w Final Fantasy VII Seph żucał jakąś ognistą kule co niszczyła kilka planet a która trafiaj ąc w naszą ekipe zadaje im poprostu "niezłe" zmniejszenie energii to nikt jakoś się ie żucał że gra jest nierealna >.>

Co do walki Sepha i wbicia miecza w jego ramie to chyba normalne że wbił mu w jakieś miejsce od którego ranienia nie zginie, bo jak chciał mu wygłosić elegancką mowe i spróć majty to lepiej jednak jechać po kimś kto żyje niż po kimś kto nas już nie słyszy.

Reszta ekipy fajnie że była pokazana tak jak była... a co twoim qiax zdaniem powinni "przybliżyć" ich sylwetki i pokazać jak Barret pracuje przy ropie? Zajebiście ale jak chce oglądać chu*nie to moge sobie włączyć serial klan w którym pokazują jak pani sobie pracuje w aptece, rysiu ogląda TV, a grażynka prasuje, a inny pan jeszcze jedzie w tramwaju.

Ja oglądając film raczej się nierozczarowałem bo jak już mówiłem 10 razy, ie spodziewałem się po tym filmie fajnej fabuły a dużo akcji i eleganckich widoków plus troche fabuły.


Aha a o tym o kim jest Sephiroth mówiono kilka stron temu... i chyba Goha wysunęła najlepszą teorie, czy ktoś tam.


If I ever hear you say another women's name in your sleep you'll wake up the next morning with your joystick missing... got it?

Offline qiax

  • General
  • ******
  • Wiadomości: 542
  • God
    • Zobacz profil
Final Fantasy VII:Advent Children
« Odpowiedź #77 dnia: Października 16, 2005, 06:08:10 pm »
Gipsi, a był moment, gdy mnie kiedyś rozumiałeś? By graczem jRPG i nie znać czegoś takiego jak Final Fantasy VII <fabuły, postaci i innych pierdół>, to jak zwać się fanem serii Chrono i nie znać Radical Dreamers. I nie piszę tu teraz tylko o graniu w tą produkcję, a o znaniu jej: o czym jest, o czym opowiada itd.

Od gry nie oczekuję realizmu. A już "kurczaczek"san nie będę oczekiwał realizmu i detali graficznych <jak te pierdolone rysy na mieczu> od gry wydanej w 97. A w filmie, robionym w całości za pomocą grafików i animatorów, to wiesz jak się by to nazywało? Smaczki, pierdołki uprzyjemniające ogladanie.

Uch... Spruje mu majty i dupe rozerwie również wtedy, jakby mu odciął rączki, nóżki i zgolił na łyso. Albo połamać mu wszystkie członki. Nie uciekł by, nie zaatakował. Wtedy by nie mógł walczyć i po wygłoszeniu mowy, mógłby wykorzystać a potem zabić. Unieruchomić go, a nie kurwensan drasnąć. Ale nie, bo po co. Będzie gadał pierdoły bla bla bla, podczas gdy jego przeciwnik zbierze w sobie silę do dalszej walki i Limita wykona. Równie dobrze, czemu nie zaprosił go na małą herbatkę? Żeby się nie zesrał z wrażenia? Aha, i gadali w czasie walki, więc mógł się streszczać.

Ta, powinni ich byli "przybliżyć". Dwa lata minęły od zakończenia Final Fantasy VII, a to trochę czasu jest. Co robili inni w tym czasie? Czekali do momentu, aż ich wielki przywódca wezwie na pomoc <albo i nie wezwie - ot, postanowili wpaść na herbatę, ale wiesz, nagle jakiś duży potwór zaczął rozpierdalać miasto, więc co im szkodzi, przyłączą się>. Jak Barret pracuje przy ropie, a potem odbiera telefon bla bla bla i idzie na pomoc przyjacielowi, zostawiając to, czym się zajmowal przez dwa lata. Czemu? Dla przyjaciela. Więc kurwensan trochę ich "przybliżyć" mogli.
« Ostatnia zmiana: Października 16, 2005, 06:11:00 pm wysłana przez qiax »

Offline The_Reaver

  • Heartless Engineer
  • Redaktor
  • *********
  • Wiadomości: 2086
  • Dark Keyblade Master
    • Zobacz profil
Final Fantasy VII:Advent Children
« Odpowiedź #78 dnia: Października 16, 2005, 07:05:56 pm »
Ty raczej qiax oczekiwałeś sagi, a nie filmu. Gdyby chcieli opowiedzieć o każdej postaci co robili przez wydarzeniami AC, to by chyba S-E zbankrutował, lub na DVD miejsca by brakło. Cały film jest zrobiony dla fanów, którzy skończyli FF VII i są ciekawi co się stało z planetą po zakończeniu gry. Czy ludzie zostali wytępieni przez planete i pozostały tylko zwierzęta, czy przeciwnie. A to, że ty nie wiesz nic o postaciach ( bo nie skończyłeś FFVII) i oczekujesz jeszcze by scenarzyści wypisali się o tym co wyrabiał każdy bohater to twój własny problem.
I'm in Space!

Offline qiax

  • General
  • ******
  • Wiadomości: 542
  • God
    • Zobacz profil
Final Fantasy VII:Advent Children
« Odpowiedź #79 dnia: Października 16, 2005, 07:50:41 pm »
Problem? Jaki problem? Opinię o filmie już przecież pisałem... Zresztą, to tylko tak mała, drobna, uwaga. W końcu nieważne, co porabiali i tak dla każdego FF VII to Cloud, Sephiroth, Tifa, a reszta? Byle się pojawili i walczyli z dużym potworkiem.
Mnie nie chodzi o to, by nagle bohaterowie zaczeli opowiadać o tym, co robili przez dwa lata, przy herbacie gdzieś w jakieś kawiarni/barze. Ale krótkie odebranie telefonu, albo krótka wypowiedź - "A już myślałem, że nic ciekawego się nie wydarzy, oprócz ciągłego naprawiania Sierry <czy cholera wie, jak to się zwie>". Jakieś domysły, czy coś. Albo podczas walki, mała gadka do samego siebie.
A co do tych fanów... Ta... Dobrze słyszeć, że fani interesują się planetą i tym, co się z nią stało. Jestem pewien, ze cała ta otoczka o Cloudzie, Sephirocie itd, nic ich nie obchodzi. Ach, byli tylko ciekawi, co się stanie z planetą, a nie z bohaterami. Jasne.