Autor Wątek: Final Fantasy VII:Advent Children  (Przeczytany 26734 razy)

Offline Kazumaru

  • Komercyjny chłopak
  • SuperMod
  • ***********
  • Wiadomości: 3357
  • Forbidden Lover
    • Zobacz profil
Final Fantasy VII:Advent Children
« dnia: Września 12, 2005, 02:04:43 pm »
W tym temacie wypowiadajcie się na temat filmu Final Fantasy VII: Advent Children który premiere będzie miał w japonii 14 Września, ale DVD Rip już krąży na torencie.

W tym temacie piszcie tylko wrażenia i opinie po oglądnieciu filmu, nie zapodawajcie tu żadnych linków do ssania filmu, OST itd. Ten temat jest do dyskusji na temat samej fabuły, efektów etc... wszystko co wam nasuwa się po oglądnięciu, inne sprawy kierujcie tutaj:


http://squarezone.pl/forum/index.php?showtopic=480&st=0

EDIT::::
Czytajcie temat dopiero po oglądnięciu filmu, nie ma po co psuć sobie zabawe. Na pewno jest tu multum spojlerów których nawet nie bedzie chciało się nikomu oznaczać.
« Ostatnia zmiana: Września 13, 2005, 10:01:23 pm wysłana przez Gipsi »


If I ever hear you say another women's name in your sleep you'll wake up the next morning with your joystick missing... got it?

Offline Zell Dincht

  • Blade Dancer
  • ********
  • Wiadomości: 1460
  • Dzielny Mały Toster
    • Zobacz profil
Final Fantasy VII:Advent Children
« Odpowiedź #1 dnia: Września 13, 2005, 01:57:40 am »
odrazu mowie ze lepiej czytac tego posta po ogladnieciu filmu, bo mozna nalapac baardzo nieciekawych spoilerow :P



wiec tak.... 5 min temu skonczylem ogladac... i co? szczerze mowiac... zawiodlem sie... to nie na taki film czekalem tyle czasu... dobrze ze ff7 nie jest moja ulubiona czescia serii, bo chyba bym cos zrobil square... ale po kolei:

grafika:
tutaj jest ogroooomny plus, no ale juz na trailerach bylo widac, ze graficy dolozyli wszelkich staran zeby to jakos wygladalo, wiec nie musze chyba komentowac...

muzyka:
ogolnie jest bardzo dobrze dopasowana (szybka, gitarowa muzyka) do walk, chociaz zdarzaly sie tez slabsze momenty (niektore wesole melodyjki byly dosc dziwnie umiejscowione... troszke burzyly klimat)... w sumie to wiekszosc muzyki byla tylko jako tlo do walk, za to one winged angel przerobione na rockowo lecace podczas walki z sephirothem... dzizaz.... po prostu geniusz... jedna z napozytywniejsza cech tej walki jest wlasnie owa... jesli kogos podczas ogladania w tym momencie nie beda przechodzily dreszcze po calym ciele, to jest dziwny

walki:
glowny atut filmu, w wiekszosci bardzo dynamiczne, porzadne akcje (czasami tylko troche przesadzone - kamera jest w takim szybkim ruchu ze nic nie widac), choc po pewnym czasie ciaglej lupanki moga nuzyc... za to walka z sephirothem to po prostu cudo.... cudenko... tylko szkoda ze sie tak skonczyla :-/ w kazdym razie tak jak napisalem wyzej, jedyny moment w calym filmie, w ktorym przechodzily mnie dreszcze... ale za to jakie... dla tych parunastu minut warto bylo sciagnac ten film

fabula:
tutaj sie niezbyt square popisalo :-/ a najgorsze to chyba koncowka walki z sephirothem... po prostu nie mam pojecia jak mozna bylo tak to schrzanic i po prostu go puscic... w tym momencie wlasnie powinno byc maximum emocji, a tu seph ni z tad ni z owad sobie idzie... powinni sie tluc tak efektownie, zeby sie to po nocach snilo... najlepiej by jeszcze bylo gdyby cloud, seph, albo najlepiej obaj zgineli... a tak? wrzucili tylko lipnego happy enda a z sephirothem zostawili sobie furtke na kolejna czesc ff7... ehh... ogolnie zarys fabuly calego filmu tez niezbyt mi przypadl do gustu... fabula to (nie liczylem na wiele, ale jednak okazalo sie ze bylem zbyt wymagajacy) najgorszy element advent children... zawiodlem sie...

ogolem:
produkcja nastawiona tylko i wylacznie na akcje i miganie roznych rzeczy na ekranie... gdyby to nie byl final fantasy, ocena pewnie bylaby wyzsza... ale tak... oczekiwania byly duzo wieksze... szczerze mowiac to chyba bardziej podobal mi sie spirit within (oprocz oczywiscie wyzej wspomnianej walki z sephem)... lepiej zeby square nie bralo sie za jak najefektowniejsze filmy, a wrocilo do kilkudziesieciogodzinowych gier, w ktorych fabula znowu bedzie najjasniejszym punktem...  
"Zapewne, ponieważ jesteśmy tak stworzeni, że porównywamy wszystko ze sobą i siebie ze wszystkim, więc szczęście i nieszczęście zależy od przedmiotów, z którymi się porównywamy, i przeto nie ma nic niebezpieczniejszego nad samotność. Wyobraźnia nasza, z natury swej skłonna do wzlotów, żywiona fantastycznymi obrazami poezji, stwarza sobie tłum istot stojących na różnych szczeblach, wśród których my stoimy na najniższym i wszystko prócz nas wydaje się wspaniałe, każdy inny jest doskonalszy. A dzieje się to w sposób zgoła naturalny. Czujemy często, że nam czegoś brak - i zda się nam, iż własnie to, czego nam brak, posiada ktoś inny, któremu też przydajemy i to wszystko, co my mamy, i nadto jeszcze pewne idealne zadowolenie. I oto szczęśliwiec jest zupełnie gotów - nasz własny twór!"

Offline De6v6il6

  • Blade Dancer
  • ********
  • Wiadomości: 1321
    • Zobacz profil
Final Fantasy VII:Advent Children
« Odpowiedź #2 dnia: Września 13, 2005, 01:53:24 pm »
aj tam czepiasz sie zell, i tak to najlepszy film tego roku... jak Ci sie nie podoba nie oglądaj :P ja natomiast znowu sie poczułem jakbym ff7 dostał... ech cóż za uczucie ;) czepiasz siem panie zell fabuły... poprzednio była bardziej ambitna i co ?? zonk... mało co nie zbankrutowaliśmy... tak więc albo robisz filmy amnitne albo takie na których zarabiasz, muzyka jest świetna bo z ff7 tylko odmłodzona, wartka akcja i żyjący rufus XD do tego Turksi Reno rządzi :D
« Ostatnia zmiana: Września 13, 2005, 02:10:26 pm wysłana przez De6v6il6 »
]


Offline akodo_ryu

  • Adventurer
  • *
  • Wiadomości: 56
    • Zobacz profil
    • http://
Final Fantasy VII:Advent Children
« Odpowiedź #3 dnia: Września 13, 2005, 03:08:09 pm »
Zell, yo. ad. fabuły - nie porównuj jej do gier z serii FF, bo to nie ma sensu... Jak sobie wyobrażasz upchnąć w 100min to co w grze zajmowało tak 20-30 h. A co do Sephirotha... on sobie nie poszedł, on raczej zniknął... Bo (imo) to nie był prawdziwy Seph tylko duch... cień... nie wiem...

Grafika: tu było fajnie, chociaż w niektórych momentach miałem wrażenie że czegoś brakuje. Mimo to ocena jak najbardziej pozytywna, dużo fajnej zabawy z mieczami. A, no i fajna woda i włosy... i ubrania.... no dobra... starczy :P

Muzyka: no... FF7. Jak zwykle najbardziej przypadł mi do gustu motyw Sephirotha :P i dzwonek w komórce Loz'a, jak to zobaczyłem to myślałem że spadnę z krzesła =p

Walki: miodzio. mi chyba jednak najbardziej podobała się drużynowa walka z Bahamutem, chociaż ostateczny pojedynek i finalny OmniSlash też dawały radę.

Fabuła: jak wyżej... nikt nie mówił, że to miała być ambitna produkcja, ani jakaś "kontynuacja" gry... było lekko, miło i przyjemnie i myślę, że sporej grupie (większości ?) fanów sprawi taki AC większą przyjemność niż wydumana historia (histeria?)

Ogółem: w sumie w pewnym momencie spodziewałem się, że najnowszy film SE wogóle nie ujży światła dziennego, toteż nie zawiodłem się (bo i za wiele sobie nie obiecywałem =p)
Ocena: 8,5/10 ... no chyba jakoś tak...

- See you soon, bro.

Offline Goha

  • General
  • ******
  • Wiadomości: 682
  • uuu... John Woo...
    • Zobacz profil
Final Fantasy VII:Advent Children
« Odpowiedź #4 dnia: Września 13, 2005, 03:37:21 pm »
Ponieeeważ Akodo siedzący tuż obok mnie pozjadał mi połowę słów.... hmmm... walić to.

SPOILAAAAHS!!
--------------------------------------------------------------------------------------
Yup, czepialski :) Ja również na fabułę nie narzekam. Od dawna myślałam sobie że cały film miał być tylko popisem graficznym, przedsmakiem tego, czym będziemy się w przyszłości cieszyć w produkcjach SE.... Ale do grafiki dorzucili słowa. Głosy. Gesty, minki strzelane przez Reno, postacie w końcu nabrały dynamiki, w naszych oczach zaczęły żyć i to właśnie w ten sam sposób, jak to próbowaliśmy przynajmniej ujrzeć w grze, a jak wiemy, w tamtych czasach było to trudne poniekąd... I jeśli gdziekolwiek zobaczę teksty typu "kosmiczne umiejętności, dziwnie to wygląda" to parsknę, że tak właśnie miało być! I nie wyobrażam sobie tego inaczej.
Fabuła? To nie miała być dalsza część gry! To nie miały być wywody filozoficzne na temat tego co się stało. Meteor nadszedł i narobił bałaganu, Midgar spłonął, Aeris zginęła... Mało ludzi o tym wszystkim pamiętało... Większość wiedziało tylko, że spotkało ich nieszczęście. Tylko jeden człowiek miał wyrzuty sumienia z tego powodu. Cloud obwiniał się za śmierć jednej osoby... Ale obwiniał się również za własną słabość, która w jego mniemaniu doprowadziła do wielu nieszczęść. I chciał odciąć się od innych, by już więcej się to nie powtórzyło. Jednak cieszę się, że tak się to skończyło. Śmierć Clo?... Ludzie, nieeeeeeee... To jest niemożliwe. Jeśli ktokolwiek zacząłby myśleć o nim w czasie przeszłym, ta cała historia nie miałaby najmniejszego sensu :/

Grafa: Miód. Te oczy Clo, takie szkliste... można utonąć w tych oczach. Miecze. Bahamut. Woda. Sleeping Forest. Ubrania, Płaszcz Vince'a... To wszystko jest piękne.
Animacja: kuśtyka w kilku tylko miejscach.
Motion Capture: piękna sprawa.  Jest masa zabawy w obserwowaniu realistyczności gestów. Podobała mi się Tifa za barem. A potem jeszcze masa innych momentów (Reno vs Yazoo stage 1)
Walki - opinia zawarta w grafie, animacji czy MC składa się na to wszystko, czyli miazga :)
Ocena końcowa - 10/10 bo jeszcze nic lepszego nie widziałam. FF VII AC od tej pory stanie się dla mnie podstawą do oceny innych animacji SE.

Cloud... Jest bardziej bizonowaty niż zdawać się mogło, ale to zawsze będzie Cloud. Ten sam typ. To samo podejście do tych samych spraw. Rezygnacja, zatracanie się w sobie, strach, a potem przebudzenie.
Barret, Cid, Turksowie... Są masakryczni.
No i Vincent... Dokładnie taki jakiego sobie wyobrażałam... Nie tylko z wyglądu, głównie z charakteru. Właśnie tak powinno być. Hehe... Gdzie tu można kupić komórkę?

 :D

Offline Musiol

  • kiedyś byłem tutaj popularny
  • SuperMod
  • **********
  • Wiadomości: 2873
    • Zobacz profil
    • pssite.com
Final Fantasy VII:Advent Children
« Odpowiedź #5 dnia: Września 13, 2005, 05:31:11 pm »
Właśnie skończyłem oglądać film....Jest przecudowny ,szczególnie motyw pojawienia się Sephirotha, zgodzę się z Gohą, Vinca zrobili fantastycznie, walka z Bahamutem wymiata, jednak najlepszy jest pojedynek Clo vs Seph, widać tu siłe Sepha, jednak nie tak dużą jak kiedyś, to, że zniknął to pozostawia trochę domysłów, a i jeszcze Seph jako "One Winged Angel". Zakończenie wzruszające, jednak nie tak jak śmierć Aeris. Dobry pomysł z Aerith i Zack'iem na końcu....Muzyka jest poprostu mistrzowska, Niewiecie kiedy OST??:P "One Winged Angel" w nowym wydaniu rządzi ;]

Offline Morchol

  • SuperMod
  • *********
  • Wiadomości: 2143
  • ;*
    • Zobacz profil
    • http://www.audioscrobbler.com/user/Morchol
Final Fantasy VII:Advent Children
« Odpowiedź #6 dnia: Września 13, 2005, 06:20:28 pm »
Cytuj
Muzyka jest poprostu mistrzowska, Niewiecie kiedy OST??:P "One Winged Angel" w nowym wydaniu rządzi ;]
juz jest, poczukaj po torrentach ;]

Offline Musiol

  • kiedyś byłem tutaj popularny
  • SuperMod
  • **********
  • Wiadomości: 2873
    • Zobacz profil
    • pssite.com
Final Fantasy VII:Advent Children
« Odpowiedź #7 dnia: Września 13, 2005, 06:47:35 pm »
A w ed2k będzie? bo mi torrent niechadza...z tego co narazie szukałem to nieznalazłem nic. :/

Offline Zell Dincht

  • Blade Dancer
  • ********
  • Wiadomości: 1460
  • Dzielny Mały Toster
    • Zobacz profil
Final Fantasy VII:Advent Children
« Odpowiedź #8 dnia: Września 13, 2005, 07:47:31 pm »
Cytuj
tak więc albo robisz filmy amnitne albo takie na których zarabiasz
no niestety... i w 99% przypadkow (nie mowie tu konkretnie o square, tylko o ogole filmografii czy np grach) jest to ta 2 rzecz :-/

Cytuj
Zell, yo. ad. fabuły - nie porównuj jej do gier z serii FF, bo to nie ma sensu... Jak sobie wyobrażasz upchnąć w 100min to co w grze zajmowało tak 20-30 h.
no jesli oczekiwalbym az takiej fabuly jak w grach to chyba bylbym nienormalny.. chodzi mi o to, ze pomimo tego ze walki to motor napedowy tego filmu to i tak jest ich troszke za duzo, przez co niestety fabula tez stracila...

Cytuj
i dzwonek w komórce Loz'a
racja, ten motyw byl zajebisty :P

Cytuj
cały film miał być tylko popisem graficznym, przedsmakiem tego, czym będziemy się w przyszłości cieszyć w produkcjach SE....
kolejnych czesci ff7, w ktorych bedzie jeszcze wiecej lupaniny? nie, dziekuje

Cytuj
Śmierć Clo?... Ludzie, nieeeeeeee... To jest niemożliwe. Jeśli ktokolwiek zacząłby myśleć o nim w czasie przeszłym, ta cała historia nie miałaby najmniejszego sensu
nie rozumiem... dlaczego nie mialaby sensu? rozszerz to co napisalas

Cytuj
to, że zniknął to pozostawia trochę domysłów,
po mojemu to zostawia furtke na kolejne czesci ff7 z jeszcze wieksza iloscia blyskotek... moim zdaniem jesli square nie chce z tego robic brazylijskiego serialu, powinno rozstrzygnac sie tutaj...

Cytuj
Fabuła? To nie miała być dalsza część gry!
no tak... ale nie mozna chyba ograniczac sie do 10 min fabuly i reszty lupanki? poza tym to ze motyw z sephem nie zostal skonczony, tylko oddalony o jeszcze jedna czesc i to w dodatku w dosc kiepski sposob, to jest glowna bolaczka fabuly jak dla mnie... to powinno byc rozstrzygniete


wbrew temu co tutaj pisze, film mi sie calkiem podobal i jeszcze pewnie wlacze sobie czasem dla niektorych scen... ale jednak "calkiem podobal" to nie to czego oczekiwalem ;)
« Ostatnia zmiana: Września 13, 2005, 07:48:34 pm wysłana przez Zell Dincht »
"Zapewne, ponieważ jesteśmy tak stworzeni, że porównywamy wszystko ze sobą i siebie ze wszystkim, więc szczęście i nieszczęście zależy od przedmiotów, z którymi się porównywamy, i przeto nie ma nic niebezpieczniejszego nad samotność. Wyobraźnia nasza, z natury swej skłonna do wzlotów, żywiona fantastycznymi obrazami poezji, stwarza sobie tłum istot stojących na różnych szczeblach, wśród których my stoimy na najniższym i wszystko prócz nas wydaje się wspaniałe, każdy inny jest doskonalszy. A dzieje się to w sposób zgoła naturalny. Czujemy często, że nam czegoś brak - i zda się nam, iż własnie to, czego nam brak, posiada ktoś inny, któremu też przydajemy i to wszystko, co my mamy, i nadto jeszcze pewne idealne zadowolenie. I oto szczęśliwiec jest zupełnie gotów - nasz własny twór!"

Offline Goha

  • General
  • ******
  • Wiadomości: 682
  • uuu... John Woo...
    • Zobacz profil
Final Fantasy VII:Advent Children
« Odpowiedź #9 dnia: Września 13, 2005, 08:18:39 pm »
@Zell, chodzi mi o to... No, sam sobie wyobraź. Cloud został stworzony z dużą dozą uczuć. Ten jego sarkazm, chłód, to wszystko nie przyszło ot tak... Nad Clo dużo się designerzy narobili. Ten chłopak, chcąc nie chcąc stał się zbawieniem dla tamtejszej ludzkości, brnąć przez usianą cierniami i tłuczonym szkłem ścieżkę. To nigdy nie był bohater przeznaczony na ofiarę. To typ, który musi patrzeć na cierpienie innych a przez to zatracać siebie, dążyć do śmierci, przekonując się, że nie jemu ona jest pisana. Że ma jeszcze tyle do zrobienia. Jest to też typ, który zasługuje na spokój i ukojenie większe, niźli dać mogłaby mu śmierć. Bo w jego życiu nastanie w końcu taki czas, gdzie odnajdzie się pośród tych najbardziej przyziemnych problemów i będzie mógł zaznać tego, co w ciągu swojego, dość którkiego żywota jeszcze, utracił (albo celowo omijał, bo i to mu się zdarzało...).
-------------Edit-----------------------
Do potknięć zaliczam materię :P zawsze wydawało mi się że jest nieco mniejsza (oprócz Black Materia), a poza tym, Kadaj upychał zieloną kulkę... A z niej wyleciał Bahamut, mwahaha. Jeszcze z innej strony, Marlene odnalazła prawdziwy sens używania materii! Hail to Marlene!
« Ostatnia zmiana: Września 13, 2005, 08:24:49 pm wysłana przez Goha »

Offline Zell Dincht

  • Blade Dancer
  • ********
  • Wiadomości: 1460
  • Dzielny Mały Toster
    • Zobacz profil
Final Fantasy VII:Advent Children
« Odpowiedź #10 dnia: Września 13, 2005, 08:45:30 pm »
moim zdaniem jednak smierc clouda to dobre rozwiazanie (jesli przy okazji zabilby definitywnie sepha)... dlaczego? z jednej strony byloby to smutne zakonczenie, bo w koncu bohater, z ktorym sie tak duzo przezylo odchodzi i prawdopodobnie nigdy go juz nie zobaczymy... ale patrzac z drugiej strony - cloud zabijajac ostatecznie sepha dokonalby tego czego pragnal, a wg niego nie potrafil zrobic... on chcial nawet za cene zycia bronic swoich bliskich... jesli umarlby w taki sposob, umarlby godnie i spelniajac obowiazek ktory sam na siebie narzucil... wreszcie moglby zaznac spokoju wiedzac ze juz nic jego znajomym nie grozi... wreszcie by spelnil swoje przeznaczenie... moim przez takie zakonczenie (chociaz nie chcialbym, zeby zgineli w tej walce ktora byla w filmie... sephiroth musial wrocic po cos, zeby dokonczyc swoje dzielo zniszczenia, a ten tak po prostu swobodnie oczekiwal az dostanie omnislasha i zniknal... to nie w jego stylu... on nienawidzi wszystkiego... powinien byc dodany jakis motyw, w ktorym seph dazy do dalszej destrukcji swiata, a nie, ze przychodzi powalczyc i pozniej po prostu odchodzi... powinno to byc zrobione juz teraz, a nie ciagnete pewnie przez jeszcze pare czesci ff7) byloby duzo odpowiedniejsze, niz to ktore zobaczylismy w filmie... chociaz jest jeszcze lepsze => seph w koncu osiaga to co chcial... (moze jestem dziwny ale wole sad endy...) troszke sie chyba zamotalem w tym poscie, no ale moze ktos pojmie o co mi chodzi...
"Zapewne, ponieważ jesteśmy tak stworzeni, że porównywamy wszystko ze sobą i siebie ze wszystkim, więc szczęście i nieszczęście zależy od przedmiotów, z którymi się porównywamy, i przeto nie ma nic niebezpieczniejszego nad samotność. Wyobraźnia nasza, z natury swej skłonna do wzlotów, żywiona fantastycznymi obrazami poezji, stwarza sobie tłum istot stojących na różnych szczeblach, wśród których my stoimy na najniższym i wszystko prócz nas wydaje się wspaniałe, każdy inny jest doskonalszy. A dzieje się to w sposób zgoła naturalny. Czujemy często, że nam czegoś brak - i zda się nam, iż własnie to, czego nam brak, posiada ktoś inny, któremu też przydajemy i to wszystko, co my mamy, i nadto jeszcze pewne idealne zadowolenie. I oto szczęśliwiec jest zupełnie gotów - nasz własny twór!"

Offline Musiol

  • kiedyś byłem tutaj popularny
  • SuperMod
  • **********
  • Wiadomości: 2873
    • Zobacz profil
    • pssite.com
Final Fantasy VII:Advent Children
« Odpowiedź #11 dnia: Września 13, 2005, 08:51:25 pm »
Też wolę żeby nieciągli tego w nieskończoność, jednak z drugiej strony byłoby mile zobaczyć prequel FF VII

Offline Kazumaru

  • Komercyjny chłopak
  • SuperMod
  • ***********
  • Wiadomości: 3357
  • Forbidden Lover
    • Zobacz profil
Final Fantasy VII:Advent Children
« Odpowiedź #12 dnia: Września 13, 2005, 09:30:25 pm »
Właśnie oglądałem... narazie nie czytałem waszych postów, pierw chce wypowiedzieć swoje zdanie później ewentualna wymiana poglądów.

Na FFVII:AC byłem napalony jak mało kto na tym forum... nie zawiodłem się.

Final Fantasy VII nie był w moim rankingu żadną wspaniałą grą... owszem świetną, przy której spędziłem kilkadziesiąt godzin bardzo miłych chwil, ale gra nie była dla mnie tak specjalna jak Chrono Cross, Legend of Zelda:Ocarina of Time czy nawet Metal Gear Solid. Czekając na film liczyłem na wspomnienie chwil z czasów gdy grałem w grę, jak i zajebistej zabawy podczas nieruchomego siedzenia przed TV -poprostu niechciałem się nudzić... oczekiwałem dużej ilości akcji, jako takiej fabuły i jeszcze raz to napisze -nie zawoidłem się.

Video
Wizualna strona filmu cudowna, animacja grafika i przede wszystkim ujęcia kamer (można tak to nazwać?) są świetne... przecież widok większości ze scen porafi zmiażdżyć.

Audio
Ze stroną audio moim zdaniem nie jest już tak dobrze, spodziewałem się po muzyce naprawde wiele... tutaj się zawiodłęm, przede wszystkim genialna walka Tify i tego siwego mietka w krótkich włosach -tutaj aż prosiło się ojakiś cudowny podkład muzyczny (ot choćby ten który był w trailerze), a dostaliśmy coś nad wyraz mało płciowego, coś czego teraz wogóle nie pamiętam. Czy to było jakieś gitarkowe niby rockowe granie nie wiem... wiem że takie utwory gitarkowe w filmie były i zdecydowanie nie były one plusem strony muzycznej filmu. Nie wiem może autorzy poprostu nie chcieli powtarzać utworów muzycznych i zaplanowali se jeden utwór na jedną scene, ale w filmie jest kilka genialnych tracków więc można było użyć ich częściej a niektóych się poprostu pozbyć.
Dodatkowo ending... napisy endingowe to porażka... muzyka podczas nich strasznie lipna, na początku fajna bo to Finaowy motyw ale później przekrztałca się w jakiś dziwny utwór... a szkoda bo litery na czarnym tle ukłądające się w nazwiska etc. przypominają mi te gwiazdy które mogliśmy oglądać po przejściu Final Fantasy VII. Inna sprawa to scena po napisach końcowych gdzie widzimy Clouda przmieżającego świat i Aeris stojącą... piosenka Himuro Kyousuke - Calling świetnie tutaj pasuje do obrazu, a i sam układ napisów jest ciekawy... poprostu ta piosenka nie jest nic a nic finalowa a pasuje do podłożonego obrazu.

Fabuła:
Mi się podobała... nie była niczym wielkim ale czego spodziewacie się po 100 minutwym filmie który jest kontynuacją kilkudziesięcio godzinnej gry? Chyba nie fabuły rozwiniętej na miare pierwowzoru? Fajnie się wszystko zaczęło, fajnie się rozwinęło, fajnie się wszystko skończyło. Zbyt szczęśliwie? Może... ale mi pasuje.

Ogólnie:
Świetne sąwszystkie smaczki dla fanów serii które wcale nie musiały byćwprowadzone a które się ukazały.
Więcej akcji dać się chyba nie dało, muzyke można było zrobić lepszą, walki są nie samowite, sceny wyreżyserowane są przecudownie, wejście Sephirotha było absolutnie genialne, ostatnia walka świetna ale nie jestem pewien czy najlepsza... wszystkie były cudowne. Sposób w jaki Seph został pokonany cudowny... Cloud isę wykazał, samo odejście Sephirotha również świetne.. ah te pióra... ale... ale.. ale czuliście niedosyt? Bo ja tak... jan ie wieżyłem że to już koniec walki... jeszcze słowa Sephirotha... byłem pewien że zaraz walka znowu się odbędzie.

Koniec serii! Bardzo fajne zakończenie serii, fani gry od zawsze chcieli poznać co jest dalej i prosili o kontynuacje... dostali ją. Jak dla mnie ontynuacja jest udana i zamyka całą historie, nie będzie moim zdaniem już raczej nic z tej serii po tych wydarzeniach bo to zakończenie historii (ofkoz będą prequele -ot choćby i DoC i BC) czy największym fanom VII  spodobał się sequel? Nie mam pojęcia, pewnie wielu narzeka.. mnie to wali, dla mnie jest fajie.

Film nie był jakimś wypasem maxymalnym po którym spać nie będę mógł ale był bardzo dobry, nie liczy się pewnie do 10 najlepszych filmów jakie widziałem, ale nie miał do tego żadnych aspiracji, to jedna z największych rzeczy na które czekałem ale od razu byłęm przyszykowany na coś co z góry jakoś sobie wyobrażałem i moje wyobrażenia zostały spełnione. To już koniec!
Nie będzie szukania nowych newsów o AC, nie będzie jarania się nowymi trailerami, CM-ami, screenami... to już koniec. Seria zostałą dokończona.
Jak narazie najlepsza rzecz jaka została wyprodukowana przez Square-Enix
« Ostatnia zmiana: Września 13, 2005, 09:49:23 pm wysłana przez Gipsi »


If I ever hear you say another women's name in your sleep you'll wake up the next morning with your joystick missing... got it?

Offline Goha

  • General
  • ******
  • Wiadomości: 682
  • uuu... John Woo...
    • Zobacz profil
Final Fantasy VII:Advent Children
« Odpowiedź #13 dnia: Września 13, 2005, 09:40:04 pm »
Clo nie mógłby umrzeć w spokoju. Jeśli już, to nie byłby spokój, którego pragnął. To nie był prawdziwy spokój i pewna brązowooka mu to uświadomiła -_-
Po pierwsze, zawsze uważał, że ściąga na siebie nieszczęścia.
Po drugie, wiedział też, że nikt poza nim nie jest w stanie ich naprawić.
Sephiroth nie mógł dostać tego, czego chciał, bo chciał zniszczyć wszystko. A dla Clouda to wszystko właśnie było ważne. Nie było rzeczy mniej, lub bardziej ważnych.
No dobra, koniec, Clo ginie. Dajmy na to że obaj giną. Yay, Seph nie żyje i nie wróci, pomyśli sobie drużyna, ale taki demon jak on zawsze znajdzie sposób na to by wrócić. Ale nie ma już Clo, więc kto będzie nas chronił? I dupsko zbite, koniec świata murowany. Clo NA PEWNO umarłby z poczuciem że czegoś nie skończył (pewnie nawet z uśmiechem na ustach i tekstem w stylu "o tak, teraz jestem szcześliwy", albo "mam nadzieję, że bezemnie sobie poradzicie")... To nie w jego cool stylu!
Inna opcja, Clo ginie, Seph żyje - permanentny konieć i świata i historii o FF VII.
Obie są paksudne. Dlaczego? Bo wszystkie wartości, jakie za sobą seria niosła - gasną. Jak zdmuchnięta świeczka. Ulotni się dymek, jak i nadzieja, i odleca sobie w dal.
Czemu myślicie, że happy end zawsze musi prowadzić do kontynuacji? Red zabrał swoje dzieci na wzgórze kilkaset lat później. W tle słuchać śniech bachorów. Oto w tym mieście odegrał się dramat, narodzili się bohaterowie, którzy po dokonaniu cudu żyli długo i szcześliwie... I koniec! Nie może tak być??
----EDIT--------------------

Gipsi - boldem to zielone, boldem :|
« Ostatnia zmiana: Września 13, 2005, 10:00:22 pm wysłana przez Goha »

Offline Zell Dincht

  • Blade Dancer
  • ********
  • Wiadomości: 1460
  • Dzielny Mały Toster
    • Zobacz profil
Final Fantasy VII:Advent Children
« Odpowiedź #14 dnia: Września 13, 2005, 10:42:24 pm »
Cytuj
No dobra, koniec, Clo ginie. Dajmy na to że obaj giną. Yay, Seph nie żyje i nie wróci, pomyśli sobie drużyna, ale taki demon jak on zawsze znajdzie sposób na to by wrócić.
napisalem definitywnie zabije sepha... musi byc jakis sposob, na ktory zapewne predzej czy wpadli by cloud i spolka... w koncu nawet seph nie odzyje z niczego... stwierdzenie ze zawsze znajdzie sposob zeby wrocic jest takie samo jak to, ze seph nie mogl osiagnac tego co chcial, czyli zniszczenia wszystkiego...

Cytuj
Inna opcja, Clo ginie, Seph żyje - permanentny konieć i świata i historii o FF VII.
mi ta opcja dosyc odpowiada... zreszta nie jestem pewien, czy bylby to ostateczny koniec.... czy cloud jest jedyny we wszechswiecie? jesli clouda nie bedzie, z pewnoscia zniszczy ziemie... ale co z reszta?

Cytuj
Czemu myślicie, że happy end zawsze musi prowadzić do kontynuacji?
bo seph nie zostal definitywnie zabity... jesli square poprzestalo by na advent children, to tak jakby urwalo w polowie... seph ciagle istnieje...
"Zapewne, ponieważ jesteśmy tak stworzeni, że porównywamy wszystko ze sobą i siebie ze wszystkim, więc szczęście i nieszczęście zależy od przedmiotów, z którymi się porównywamy, i przeto nie ma nic niebezpieczniejszego nad samotność. Wyobraźnia nasza, z natury swej skłonna do wzlotów, żywiona fantastycznymi obrazami poezji, stwarza sobie tłum istot stojących na różnych szczeblach, wśród których my stoimy na najniższym i wszystko prócz nas wydaje się wspaniałe, każdy inny jest doskonalszy. A dzieje się to w sposób zgoła naturalny. Czujemy często, że nam czegoś brak - i zda się nam, iż własnie to, czego nam brak, posiada ktoś inny, któremu też przydajemy i to wszystko, co my mamy, i nadto jeszcze pewne idealne zadowolenie. I oto szczęśliwiec jest zupełnie gotów - nasz własny twór!"

Offline Goha

  • General
  • ******
  • Wiadomości: 682
  • uuu... John Woo...
    • Zobacz profil
Final Fantasy VII:Advent Children
« Odpowiedź #15 dnia: Września 13, 2005, 10:53:09 pm »
SPOILERRRR!!!

Seph wrócił jako miraż, uzupełnienie Kadaja, szczyt jego siły, duch... I owszem, nie zostanie wspomieniem, ale koszmarem.
Zresztą, co ja będę mówić pesymiście z kolesiem w czarnej szmince na avie :D

Offline Zell Dincht

  • Blade Dancer
  • ********
  • Wiadomości: 1460
  • Dzielny Mały Toster
    • Zobacz profil
Final Fantasy VII:Advent Children
« Odpowiedź #16 dnia: Września 13, 2005, 10:55:40 pm »
rownie dobrze moze byc uzupelnieniem kogos innego... sam fakt ze w jakiejkolwiek postaci powrocil, to znaczy ze nie przestal istniec definitywnie... a jak sama wyzej napisalas seph to taki demon ze zawsze bedzie umial powrocic...

i nie jestem pesymista :F
« Ostatnia zmiana: Września 13, 2005, 10:56:04 pm wysłana przez Zell Dincht »
"Zapewne, ponieważ jesteśmy tak stworzeni, że porównywamy wszystko ze sobą i siebie ze wszystkim, więc szczęście i nieszczęście zależy od przedmiotów, z którymi się porównywamy, i przeto nie ma nic niebezpieczniejszego nad samotność. Wyobraźnia nasza, z natury swej skłonna do wzlotów, żywiona fantastycznymi obrazami poezji, stwarza sobie tłum istot stojących na różnych szczeblach, wśród których my stoimy na najniższym i wszystko prócz nas wydaje się wspaniałe, każdy inny jest doskonalszy. A dzieje się to w sposób zgoła naturalny. Czujemy często, że nam czegoś brak - i zda się nam, iż własnie to, czego nam brak, posiada ktoś inny, któremu też przydajemy i to wszystko, co my mamy, i nadto jeszcze pewne idealne zadowolenie. I oto szczęśliwiec jest zupełnie gotów - nasz własny twór!"

Offline Goha

  • General
  • ******
  • Wiadomości: 682
  • uuu... John Woo...
    • Zobacz profil
Final Fantasy VII:Advent Children
« Odpowiedź #17 dnia: Września 13, 2005, 11:11:43 pm »
Pisałam to z perspektywy drużyny, nie swojej. Jeśli Lifestream został oczyszczony, resztek Jenovy nie ma, to znaczy że wszelkie geny od niej pochodzące, a w tym i Seph, nie istnieją.
Ale... Mi się nie chce wierzyć że Rufus zmienił front, to raz. Dwa, jest jeszcze ktoś inny... Vincent.
----edit----------
patrzcie Tanta opis na GG :P
« Ostatnia zmiana: Września 13, 2005, 11:12:48 pm wysłana przez Goha »

Offline Zell Dincht

  • Blade Dancer
  • ********
  • Wiadomości: 1460
  • Dzielny Mały Toster
    • Zobacz profil
Final Fantasy VII:Advent Children
« Odpowiedź #18 dnia: Września 13, 2005, 11:16:05 pm »
i ty myslisz ze seph wiedzac o tym po prostu przerwal walke z cloudem i poszedl na skazanie? przeciez to miala byc walka na smierc i zycie... zabicie clouda to dla niego wiekszy priorytet od niszczenia wszystkiego innego... i on tak po prostu skonczyl walke wiedzac ze zaraz przestanie istniec? troszke mi sie nie chce wierzyc :-/
"Zapewne, ponieważ jesteśmy tak stworzeni, że porównywamy wszystko ze sobą i siebie ze wszystkim, więc szczęście i nieszczęście zależy od przedmiotów, z którymi się porównywamy, i przeto nie ma nic niebezpieczniejszego nad samotność. Wyobraźnia nasza, z natury swej skłonna do wzlotów, żywiona fantastycznymi obrazami poezji, stwarza sobie tłum istot stojących na różnych szczeblach, wśród których my stoimy na najniższym i wszystko prócz nas wydaje się wspaniałe, każdy inny jest doskonalszy. A dzieje się to w sposób zgoła naturalny. Czujemy często, że nam czegoś brak - i zda się nam, iż własnie to, czego nam brak, posiada ktoś inny, któremu też przydajemy i to wszystko, co my mamy, i nadto jeszcze pewne idealne zadowolenie. I oto szczęśliwiec jest zupełnie gotów - nasz własny twór!"

Offline akodo_ryu

  • Adventurer
  • *
  • Wiadomości: 56
    • Zobacz profil
    • http://
Final Fantasy VII:Advent Children
« Odpowiedź #19 dnia: Września 13, 2005, 11:22:38 pm »
definitywny sposób pokonania Sepha:
2:34:17.  Cloud: A może by tak...... albo nie...
3:45:23.  Tifa: A gdyby tak spróbować... ale to też na pewno nie zadziała...
6:33:43.  Ja: pie***le taki film...
n/c

Moim zdaniem to NIE był Sephiroth jako taki... to coś takiego jak ... jak się te morphy postaci w FF9 nazywały ... nie pamiętam =p ale to coś takiego było jak dla mnie... jak dostał baty to poziom energii spadł i wrócił nasz miniSephiroth =p który sam był tylko cieniem, obrazem woli Sephirotha pozostałem w life stream'ie...

- See you soon, bro.