No i przyszła moja kolej na wypowiedzenie się o filmie^^.Jestem świeżo po obejrzeniu więc mogę pisać jakoś nieskładnie.
Musze powiedzieć,że brakuje mi słów do opisania tego wszystkiego...
Grafika jest przecudowna...ah te oczy Clouda...włosy,woda,materiał poruszający się i wszystko co otacza bohaterów...mimika twarzy.Reno ze swoimi gagami^^...naprawdę wszytko to zwaliło mnie z nug...
Muzyka hm..ja jakoś nie czułam niedosytu...może były momenty...kiedy coś nie pasowało np.kawałek spokojnej muzyczki kiedy to Seph wbił miecz Cloudowi w ramie...ale wydaje mi się,że to było zamierzone...hm...miała być to paranoia czy coś w tym stylu?
Równiez powaliły mnie sceny walki...ah..jak to pięknie Tifa potraktowała Loz'a...i ten telefon...normalnie nie mogłam ze śmiechu.
Fabuła?Tu też nie czułam niedosytu...mnie tam się podobało.Niespodziewałam się czegoś wielkiego,ale również się nie zawiodłam.Jejciu jejciu...normalnie sama nie wiem o czym pisać...jestem pod wrażeniem^^...film mi się strasznie podobał.I pewnie będę do niego wracać^^.
Powiem szczerze,że FFAC gra na emocjach...raz się śmiejesz(najczęściej z Reno i Rude nie mogłam),za chwile masz ochotę płakać(śmierć Kadaja jednak mnie wzruszyła)...albo czujesz ulgę(kiedy Cloud stał w tym deszczu i spoglądał w niebo)...heh.Nie zawiodłam się
i jestem w pełni usatysfakconowana^^.Przypomniało mi się coś jeszcze...świetne ujęcia kamery...te zwolnienia to trzymało w napięciu^^.A i jeszcze podobała mi się scena z Aeris i Zack'tem na końcu^^....a sama końcówka,jak Clo jedzie na motorze heeeehhhh...z resztą cały film jest naprawdę świetny.
A i jak trafili z pistoletu Clo...to aż mi serce zamarło...CO?!On nie może tak zginąć...NIE!!!!...ale całe szczęście,że tak to się skończyło...ulżyło mi ^^
A tak na marginesie ;P(jak już piszecie o fabule to też się wypowiem a co ;P)
Mnie się wydaje,że Seph dlatego zniknoł gdyż Clo ostatnim ciosem zabił Kadaja(chodzi mi tu o tego OmniSlasha czy co to było).Bo przecież Seph by się pojawić musział użyć jego ciała/ducha nazwijcie jak to chcecie... Seph przecierz nie miał materialnej formy...był tylko cieniem...komurką czy czymś podobnym.A to co powiedział na końcu...może miało znaczyć,że Clo nawet jakby bardzo chciał o nim zapomnieć to i tak Seph zostanie w jego wspomnieniach...i nie będzie już tylko wspomnieniem,ale jego koszmarem...przynajmniej ja tak to odebrałam.
Kurcze kurcze...tak mi się wontek suje i skończyć nie mogę...Tak się zastanwiałam co to właściwie było ta cała Geostigma...i tak jakoś...miałam wrażenie,że gdy Seph zginoł FF7 to jego ciało rozpadło się na kawałeczki...i jego komurki rozniosły się po całej ziemi...daltego ludzie zachorowali na Geostigmę..chociaż...w filmie była mowa o Midgarzę więc może się mylę...