Autor Wątek: Final Fantasy VII:Advent Children  (Przeczytany 28383 razy)

Offline Goha

  • General
  • ******
  • Wiadomości: 682
  • uuu... John Woo...
    • Zobacz profil
Final Fantasy VII:Advent Children
« Odpowiedź #40 dnia: Września 16, 2005, 11:29:59 am »
Nio właśnie >_< Tego mi było brak. Ta jedna mała scenka to za mało było. Ale pocieszam się tym jak się do siebie uśmiechają.
Mimo wszystko, trudno im się będzie zejść... Jak wiemy, Cloud lubi uciekać przed samym sobą, a Tifa zna go jak własną kieszeń, on nie lubi słuchać prawd o sobie, bo go one dobijają. Przez jakiś czas Clo będzie się szeroko uśmiechał, zamieszka z resztą bandy, ale nie na długo... Po czasie znów będzie odpływał, rozmyślał co by było gdyby... I tak w kółko (cienko, jak na zodiakalnego lwa >_<).
Zastanawia mnie poczucie symboliki u Clouda. Raz, że wstążka. Jeśli to nie jest THE Ribbon, to na pewno memento. Dwa, miecz Zacka. Trzy, zamieszkał wewnątrz kościółka. Otacza się rzeczami, które zmuszają go do myślenia o przeszłości. Nie pozwala sobie na ułatwienia, umartwia się niemal z każdej strony (biedna Tifa). Ale jeśli to ma go trzymać w poczuciu własnego "ja", tej odzyskanej podczas gry świadomości, to nie chcę, żeby się zmieniał. Mógłby tylko dać sobie trochę na luz, częściej odgarniać grzywkę z czoła, pokzaywać zęby w uśmiechu. Wtedy będzie gites. Właśnie taka szarawa chmurka, która zmieni odcień i krztałt od czasu do czasu ^^

Offline Hisoka

  • SS-Obersturmbannführer
  • Blade Dancer
  • ********
  • Wiadomości: 1371
  • Cute Cynic
    • Zobacz profil
    • http://smellofwhitecat.blogspot.com/
Final Fantasy VII:Advent Children
« Odpowiedź #41 dnia: Września 16, 2005, 12:45:22 pm »
opinia Gre z innego forum:

Cytuj
FF:AC - 20 minut napisów, 1h20minut walki. fabuła? gdzie? film przyciągnie do kin rzesze nastolatków i fanatyków FF, reszta może sobie odpuścić, bo o ile od strony technicznej prezentuje się znakomicie o tyle od fabularnej leży i kwiczy (no chyba, że fabułą można nazwać CIĄGŁE walki)

haha! Możecie już stos szykować XD

Offline Pieszczotek

  • Daredevil
  • **
  • Wiadomości: 162
    • Zobacz profil
    • http://
Final Fantasy VII:Advent Children
« Odpowiedź #42 dnia: Września 16, 2005, 12:54:00 pm »
^^ Goha

WOW! Niezła analiza...

Myśle ze w gre wchodzi jescze jeden aspekt... juz mniej duchowy .. a glownie marketingowy... otoz fani finala 7 dziela sie na 2 grupy :

tych ktorzy wola zwiazek Tify z Cloudem

i tych ktorzy wola zeby Cloud az do smierci kochal Aeris i sie umartwial nad jej strata ... (niektorzy uwazaja to za bardzo romantyczne...wedlug mnie to masochizm)


wiec zakonczenie filmu musialo pogodzic obydwie te grupy...nie sugerujac bron boze  tego jakie uczucia Cloud zywi wobec kazdej z nich....

Ps.. jestem zwolennikiem Tify w tym wzgledzie... nie ma to jak kobieta z krwi i kości z zwyklymi problemami :)  grajac w gre okolo 10 razy.. podczas randki na gold saucer nigdy nie bylem z aeris :) dla mnie zbyt swieta i spokojna :)


EDIT

ps : tez jestem zodiakalnym lwem wiec pytam... jaki powinienem byc?  :)  
« Ostatnia zmiana: Września 16, 2005, 12:56:11 pm wysłana przez Pieszczotek »
See you, Space Cowboy!

Offline Kazumaru

  • Komercyjny chłopak
  • SuperMod
  • ***********
  • Wiadomości: 3357
  • Forbidden Lover
    • Zobacz profil
Final Fantasy VII:Advent Children
« Odpowiedź #43 dnia: Września 16, 2005, 03:52:55 pm »
Cytuj
opinia Gre z innego forum:

Cytuj
FF:AC - 20 minut napisów, 1h20minut walki. fabuła? gdzie? film przyciągnie do kin rzesze nastolatków i fanatyków FF, reszta może sobie odpuścić, bo o ile od strony technicznej prezentuje się znakomicie o tyle od fabularnej leży i kwiczy (no chyba, że fabułą można nazwać CIĄGŁE walki)

haha! Możecie już stos szykować XD
Czy mówiłem już że w tym temacie mają być opinie po oglądniećiu filmu? To co ten klient napisał to żadna nowość bo dla kogoś kto nie grał w FF film będzien iczym... zresztą dziwie sę ze na naszym forum film aż tak się spodobał bo na innych forach większość pisze tak właśnie jak ten mietek co go zacytowałaś... mniej więcej z 1/5 fanów się zawiodła.
Zresztą fabuła jest dnem... jeśli zaliczymy to jako osobna historia, w połączeniu z historią FFVII tworzy jako taka fajną całość.


Co mi się podbało jescze...
Przede wszystkim "smaczki" dla fanów
-Dzwonek w komórce rządzi
-Yuffie spadająa na spadachronie i mająca zaraz puścić pawia po upadku sprawił mi wielki usmiech na pysku... to samo jak pytała o jej materie ;]
-Fajnie że pokazał się też Moogles ;]
-Chocoosy... myślałem że nie było ich bo nie zauważyłem ani jednego i uznałem to jako porażke, ale podobno na jakimś drogowskazie był namalowany Chocobos... aż se chyba oglądne jesczez raz kiedyś ten film.
po za tym podobał mi się Kadaj -bo nie dośc że był najlepszą dupką w filmie to był jeszcze zajebistym kolesiem... calkiem cool był.


Po za tym Zell coś mówił o tej gitarce podczas walki Sepha i dziwił się jeśli komuś by się to nie podobało... mi się to nie podobało ;/ Jak wchodziłą ta gitarka przestraszyłem się że będzie jakiś utwór zagrany ala Black Mages lipne, ale na szczęście tak nie stało...

Cytuj
jeszcze jedno....

czy te wszystkie postaci nie zalatuja wam zbytnio Bishonenami? szczerze mowiac powoli mam tego dosyc..... zwlaszcza ten koles z bandy kadaja co lubil strzelac... (yazoo czy jakos tam)
O bishonenowości w japońskich produkcjach nie ma co dyskutować... była, jest i jeszcze długi czas będzie... ja się ciesze... Design bohaterów w AC cholernie mi się podoba, Kadaj jest zajebisty na maxa, najmniej mi sie podobał ten mietek z trójki siwusów co miał krótkie włosy a on był w najmniejszym stopniu bishonenem, więc ja na bishonenowatość nie nażekam... zresztą nie ma co nażekać i sięczepiać, to tak jakby zażucać amerykańskim produkcją że nie ma tam bishonenów.
Poprostu co kraj to inna kultura...

aha i musze jeszce raz napisać że cholernie podobała mi się scena przmeiany Kadaja w Sepha... bez kitu jak Sephiroth przyblokował Clouda odczas przemiany to aż mi pałka stawała... i jeszcze zablokował a dopiero później pokazał się miecz... cudo.


If I ever hear you say another women's name in your sleep you'll wake up the next morning with your joystick missing... got it?

Offline Goha

  • General
  • ******
  • Wiadomości: 682
  • uuu... John Woo...
    • Zobacz profil
Final Fantasy VII:Advent Children
« Odpowiedź #44 dnia: Września 16, 2005, 04:23:05 pm »
Cytuj
ps : tez jestem zodiakalnym lwem wiec pytam... jaki powinienem byc?  :)
Myślę, że wystarczy popatrzeć na niego kiedy walczy z całych sił... Lwy jak lwy, są obdarzone zdolnościami przywódczymi, są nawet trochę "cool" i trochę samolubne. Zależy, jaką drogę się obiera. Trzebaby poczytać znowu te charakterystyki :) Ale Clo odbiega od stereotypu lwa w tę bardziej cichą stronę. Znalazłam takie ładne słowo - enigmatyczną nawet. Chadza własnymi drogami, a raczej ucieka na nie... "Oddala się, odpływa"... Jak chmurka :P
« Ostatnia zmiana: Września 16, 2005, 04:23:32 pm wysłana przez Goha »

Offline Pieszczotek

  • Daredevil
  • **
  • Wiadomości: 162
    • Zobacz profil
    • http://
Final Fantasy VII:Advent Children
« Odpowiedź #45 dnia: Września 16, 2005, 05:16:38 pm »
^^ cholera! to sie zgadza..... damn! juz nie mam tajemnic  :(



 ;)  
See you, Space Cowboy!

Offline Yuzuriha

  • Dead Shadow
  • SemiRedaktor
  • *********
  • Wiadomości: 1742
  • Let's go together ... in to the darkness
    • Zobacz profil
    • http://www.deadshadow666.deviantart.com/
Final Fantasy VII:Advent Children
« Odpowiedź #46 dnia: Września 16, 2005, 09:04:12 pm »
Wiecie co...dopiero teraz mi się przypomniało,ale co tam...kolejną sceną która strasznie mi się podobała to ta kiedy Cloud walczy z Bahamutem...kiedy to wszyscy podrzucają go coraz wyżej i wyżej...heh...i na końcu jeszcze Aeris...ja to odebrałam w taki sposób...każdy z jego przyjaciół próbował go pocieszyć w pewnien sposób...chciał mu pomuc,wyciagnąć z tego dołka...heh...naprawdę jedna z najpiękniejszych scen^^.

Offline Morchol

  • SuperMod
  • *********
  • Wiadomości: 2143
  • ;*
    • Zobacz profil
    • http://www.audioscrobbler.com/user/Morchol
Final Fantasy VII:Advent Children
« Odpowiedź #47 dnia: Września 16, 2005, 09:23:44 pm »
możecie mnie zlinczowąc ale scena z podrzucaniem tobył akurat najgłupszy moment filmu IMO =p
a ogółem to dostałęm dokładnie to czego sie spodziewałem - 100 minut dobrej rozrywki, bez jakiejś zawiłej fabuły, z wieloma smaczkami i genialnymi walkami... a oskara za animacje i tak dostanie jakiś madagaskar czy inny szit ;/ jedne z fajniejszych rzeczy w filmie
-famfara - wiadomo ;]
-Reno ;] ten gosc jest swietny ;]
-Świetna animacja tych piesków wyłaniających się
-walka tify w kaplicy
-przerobka OWA ;]
-ogólnie prawie wszystkie walki ;]

Offline Musiol

  • kiedyś byłem tutaj popularny
  • SuperMod
  • **********
  • Wiadomości: 2873
    • Zobacz profil
    • pssite.com
Final Fantasy VII:Advent Children
« Odpowiedź #48 dnia: Września 16, 2005, 09:27:40 pm »
Najlepszy momenty wg. mnie:
Fanfary - j.w
Reno - tak jak sobie go wyobrażałem ;]
OWA w nowej wersji
Ostatnia walka
No i zakończenie =)

Offline Pieszczotek

  • Daredevil
  • **
  • Wiadomości: 162
    • Zobacz profil
    • http://
Final Fantasy VII:Advent Children
« Odpowiedź #49 dnia: Września 17, 2005, 10:34:55 am »
jeszcze jedna fajna scena.... gdy juz jest po wszystkim Tifa widzi spadajaca krople i mowi cos do niej w stylu " dzieki ze zawsze z nami bylas/byles (po angielsku rodzaj jest tu niewazny)"   .. mowi to do aeris


potem jednak spoglada w strone kamery i usmiecha sie w strone widza..... druzyna stoi za nia wiec mysle ze Tifa dziekuje w tym momencie takze widzowi/graczowi za to ze przebyl z nimi wszystkimi dluga droge i "pomagal im" przejsc przez najgorsze rzeczy......  :)  
See you, Space Cowboy!

Offline De6v6il6

  • Blade Dancer
  • ********
  • Wiadomości: 1321
    • Zobacz profil
Final Fantasy VII:Advent Children
« Odpowiedź #50 dnia: Września 18, 2005, 10:53:52 pm »
:lol: Dorwałęm sie do DVD szkoda że dodatków nie ma ale w dźwięku 5.1 ten film rządzi jeszcze bardziej !! :D

Czekam teraz na wersje dwuwarstwową <_< ze wszystkimi dodatkami :>
« Ostatnia zmiana: Września 18, 2005, 11:04:29 pm wysłana przez De6v6il6 »
]


Offline 7cloud7

  • Adventurer
  • *
  • Wiadomości: 99
    • Zobacz profil
Final Fantasy VII:Advent Children
« Odpowiedź #51 dnia: Września 20, 2005, 04:39:34 pm »
Chciałem cos powiedzieć... Jenov-y niema, Sephiroth zginoł, Aeris też...ok niechaj tak będzie ale przecież na Cloudzie też były prowadzone eksperymenty gdy został zamkniety w komorze razem z jego kumplem Zackiem, więc....on też był poddany działaniu komórek Jenov-y, a swiadczy o tym chodzby nawet zachowanie Clouda w Temple of the Ancient gdzie Cloud pod wpływem Sephirotha zaczoł dziwnie sie zachowywać więc założe się że Final Fantasy VII i 3/4 to tylko kwestja czasu. Jak ktos chce wiedziec jakie jest moje zdanie na temat tego jak powinien skończyć się film definitywnie to mówie: Cloud walczy na koncu filmu z Kadajem, następnie, Kadaj wie już że przegra walke bo Cloud mu już dobrze nakopał do dupy więc w tym momencie podbiega do Clouda i ciska (rzuca, wkłada niewiem jak jeszcze inaczej mógł by to zrobić) głową Jenovy w Clouda, w tym momencie nastepuje połączenie się komórek Clouda z Jenov-y i powstaje...tu kilka możliwości jak kto lubie lub woli: Cloud ze skrzydłami Sepha, pół Clouda pół Sepha, poprostu Cloud który połączył się jazniami z Sephem (lub odwrotnie) i miliony innych kombinacji które mogło by wymyśleć square. Sytuacje obserwują oczywiście z góry (statek Cid-a Sierra) znajomi, Tifa, Barret, Red XIII i inni, widząc co się stało w jakiś tam sposób reagują (zeskakują ze statku, teleporują się czy cuś niewiem to zostawiam waszej wyobrazni) i rozpoczynaja walke pomiędzy sobą czyli: CloudSephiroth w jednym vs znajomi Clouda, oczywiscie akcja jest piekna duzo efektów specjalnych limity poszczane przez wszystkich, albo ostre kombosy całej druzyny, summony, magia to też jak kto woli naprawde duuuuuzo mozliwości jest :) No lae jedziemy dalej w tym momencie mozna naprzykład zrobić taki myk że....Sepcloud (Sephiroth Cloud 2 in 1) bez problemu powalają przeciwników na kolana, wtedy pojawia się Aeris wskrzeszona przez cos tam cos tam (Square napewno by coś wymysliło) i pomaga drużynie swoją mocą w Efekcje mamy kika zakonczen:
1.Sephcloud ginie i w tym momencie niema problemu z tym że Seph powróci bo głównego bohatera juz też niema gdyż zgineli razem.
2.Wszyscy giną i niema problemu z tym że bedzie kontynuacja bo niema już nikogo.
3.Dla lubiących SadEnd SephiCloud przeżyli drużyna ginie i Sephcloud bierze planete i podruz\ują po kosmosie żeby zając inne planety.
4.Druzyna ginie Sepcloud przeżywają w jakis niewyjasniony sposób rozdzielaja sie ponownie i wtedy po roku square wydaje kontynuacje gdzie Cloud biega za Sephirothem po Midgar i się tłuką do upadłego i ktoś wygrywa lub przegrywa i znowu kontynuacja po 2 latach :P

No i mozna tak w nieskonczonośc ale niechce mi sie juz pisać a mam jeszcze 1001 pomysłów dla niezadowolonych fimem. Ciao!

Offline Goha

  • General
  • ******
  • Wiadomości: 682
  • uuu... John Woo...
    • Zobacz profil
Final Fantasy VII:Advent Children
« Odpowiedź #52 dnia: Września 21, 2005, 12:02:35 am »
Skoro nic z mamuśki pozostało, to i nic nie pozostało w Cloudzie ani w nikim innym. Fi-ni-to... Pozostały tylko blizny... eee, oczy, znaczy się. Nie, no, masa, masz chłopie wyobraźnię :P

Offline Yuzuriha

  • Dead Shadow
  • SemiRedaktor
  • *********
  • Wiadomości: 1742
  • Let's go together ... in to the darkness
    • Zobacz profil
    • http://www.deadshadow666.deviantart.com/
Final Fantasy VII:Advent Children
« Odpowiedź #53 dnia: Września 21, 2005, 11:51:03 am »
Zgadzam się z Gohą...7cloud7 masz wyobraźnie.W sumie dla tych którym nie podobało się zakończenie takie mogło by być.Albo dla fanów FF7,którzy chcieli by kontynuację (XD coś pokręciłam).
Jakieś dwa dni temu oglądałam FFAC z kolegami...hm oni uważają,że film jest  przesadzony,a tym bardziej te wyskoki,scena z Cloud'em kiedy to drużyna go podrzuca...dla mnie niosło to jakieś ukryte przesłanie...oni chyba tylko patrzeli jak to wszystko ładnie wygląda...chyba nawet nie "czuli" filmu...ale watewa.  

Offline Hisoka

  • SS-Obersturmbannführer
  • Blade Dancer
  • ********
  • Wiadomości: 1371
  • Cute Cynic
    • Zobacz profil
    • http://smellofwhitecat.blogspot.com/
Final Fantasy VII:Advent Children
« Odpowiedź #54 dnia: Września 22, 2005, 11:02:42 pm »
Jestem świeżo po obejrzeniu Final Fantasy:Advent Children...jestem pod sporym wrażeniem. Fabuły tam prawie nie ma,ale za to sceny walk sa mistrzowskie. Po prostu genialne:świetnie wykonane,dynamiczne i na ogół dobrali do nich dobrą muzykę [oczywiście najlepszy był "One winged Angel]...na ogół,bo czasami muzyka mi cholernie nie pasowała. Kolejny minus,to to,że postacie były niezbyt "wyraźne"..ale to raczej oczywiste przy pół tora godzinnej produkcji,która opowiada dość długą historię...a żeby ich lepiej poznać powinnam zagrać w FF VII,ne XD

 

Offline qiax

  • General
  • ******
  • Wiadomości: 542
  • God
    • Zobacz profil
Final Fantasy VII:Advent Children
« Odpowiedź #55 dnia: Października 11, 2005, 08:42:20 pm »
Nie jestem świeżo po obejrzeniu tegóż... dzieła <?>. Trochę czasu upłyneło, nim zechciało mi się ten film obejrzeć, gdyż chyba jako jedyny na forum nie śledziłem zapowiedzi i newsów na ten temat z wypiekami na twarzy. Po prostu fan serii Final Fantasy ze mnie żaden, a VII częśći to już w szczególności - nawet w nią nie grałem <co już nadrabiam - w końcu ta premiera filmu się mimo wszystko do czegoś przydala>. Więc jako jedyny chyba, nie oczekiwałem po tej pozycji niczego wybitnego, wznioslego, czegoś, co by mnie chwyciło ze me znudzone życiem serce. I nie żałuje.

Od strony fabularnej, to cóż... Jak już wspomnaiłem, nie grałem w VII, więc mogłem do tej warstwy podejść na świeżo, bez wygórowanych <bądź nie> oczekiwań. No i tu leży pies pogrzebany. Historia przez cały czas trwania filmu, nie zaciekawiła mnie, wręcz przeciwnie - w niektórych momentach wręcz czas odmierzający koniec seansu wydal mi się ciekawszy, aniżeli rozterki głównego bohatera <śmiem twierdzić, że są one cholernie standardowe, ale to chyba dlatego, że mam na koncie zaliczone wiele gier, z jRPG włącznie>. Jest cichy, zamknięty w sobie bla bla bla, chory na Geostigme <czy jak to się tam zwie>, do tego jakiś taki... No, słaby po prostu <choć na koniec, nie powiem, nieźle walczył>. Ale wracajac do fabuły... Przeraża mnie jej głupota w niektórych momentach - jak choćby głowa Jenovy - skoro cały ten zasrany czas <jakieś parę lat>, była ona pod kontrolą itd, to czemu nikt się nie pofatygował, żeby ją postarać się zniszczyć? Jakaś pamiątka? Albo scena, w ktorej Cloud zwista na mieczu, gdzieś tak pod koniec filmu - nie no, wcześniej to potrafił spadać z paru kilometrów, a teraz nagle sobie przypomniał o grawitacji? Heh. Ale ja to rozumiem - efektywność itd, ale skoro według wielu fabuła VII jest genialna itd, to naprawdę twórcy mogli by się wysilić o pewną logiczność/realizm. Tak samo zakończenie - co to ma niby być? Już walka tego czerwonowlosego yo-yo była ciekawsza <i jakim cudem oni znaleźli się na tej autostradzie - helikopter pewnie... - przed Cloudem i resztą i jakim cudem nie wykorzystali wcześniej tych bomb, to już nawet nie pytam>. No i te iście smaczki, którymi większość się tak... Hmm... Rajcuje. Są i owszem <ba, nawet ja jakieś wyłapałem... ale to nie trudno, skoro dzwonek z battle song dzwonił przez tak długi czas>, ale nie wymagaja od widza zbytniej uwagi, żeby je mógł znaleźć. Tak samo powrót wszystkich bohaterów z poprzedniej części. Ktoś tu poszedł na łatwiznę, bo nie dość, że są oni drugoplanowi, to głębi, osobowości praktycznie nie mają! Przyjdą, bla bla bla, potem pomogą Cloudowi w walce i ni widu, ni słychu <ech, dobrze, że Aerith zostawili w formie pośmiertnej, choć jeden element legendy został nie naruszony>. Wielu sądzi, że to z powodu długości filmu itd. Dobra, rozumiem, że nie można opowiedzieć ciekawej histori w przeciągu dwóch godzin... I jasne. Ale skoro VII opierałą się w głównej mierze na fabule właśnie, to po co tworzyć coś, co ma celu jedynie zaspokojenie rządzy fanów, którzy gotowi są wydać na ten obraz ciężką kasę <OST, DVD i cholera wie co jeszcze>? Bo się domagali? To ja sobie daruję chyba nadziieja na kontynuację Chrono Sagii - bo co maja mi twórcy obraz legendy psuć i wspomnienia zamazać obrazem pokroju Advent Children.

Co do audiowizualnego aspektu tejże profukcji... Popis animatorów i grafików. Nic więcej. Film jak dla mnie jest w niektórych momentach przebajerowany, ma masę niepotrzebnych elementów. Zamiast widz uwagę skupić na fabule <hę?>, to podziwia jedynie te fajerwerki, zastanawiając się, w jaki sposób autorzy osiągneli aż tak doskonały efekt. Ale i może chociaż to wszystko jest efekciarskie, to raczej mało efektywne. Włosy. Tylko Tifa miala je naprawdę zaanimowane w wysmienity sposób, zaś reszta... Tak sobie <ale co ja bym dał, żeby mieć żel ten, co Cloud, a czemu? bo czy ktoś zauważył, żeby mu fryzura się popsuła, ewentualnie, wiatr się nimi zajmował? ano właśnie>. Walki są szybkie, głupie <koleś strzela w Clouda co chwilę, a ten mieczem kule odbija i nawet na nim ślad nie zostaje... ok... ale na samym końcu udaje mu się go zranić... ach, fabuła, profanum fabuła>, ale jak się fajnie to to ogląda. Oczywiście do chwili, dopóki nie trwaja one za długo. Szkoda, że bohaterowie nie mają siniaków, żadnych oznak na ciele, że oto stoczyli bój swego życia <scena pojedynku Tify z kimś tam w kościele>. Ach, no i te fialogi - Cloud, oddychaj, bo ci tlenu zabraknie...

Ach, muzyka... Chyba jedyna rzecz, do której skrajnie nie można mieć żadnych zastrzeżeń. No, może parę - na przykład, niektóre utwory pochodzą z VII, bądź są ich przeróbką. Jak dla mnie, za mało jest nowych, porywających, przy których można by np: pisać scenę walki w książce <gwiżdźe pod nosem>, albo chociaż sobie herbatkę popić w nieco szybszym niż zwykle tępie. Ale ogórlnie - mocna rzecz. Końcowa piosenka, ending, był taki sobie.

A tak z innego punktu widzenia... Nie wiem, czy ktoś to oglądał, ale mnie bardziej spodobał się Final Fantasy: The Last Order. Był inny, bez zbędnych scen walki, przeplatajace się wątki itd. Po prostu miło się to oglądało. Gdy się skończył, ciężko było mi uwierzyć, że to koniec. W tym małym anime tkwi naprawdę potencjał, który pewnie zostanie zmarnowany przez twórców. Śmiem nawet twierdzić, że jest zdecydowanie lepszy od FF: AV.

W sumie film... Przypomina mi grę. Tak, byłaby to doskonałą gra akcji, w stylu którejś z części Devil May Cry. Nie tego chyba się oczekuje po kontynuacji jednego z najlepszych jRPG, prawda? Ach, i ta skóra - przebajerowany efekt <i nic dziwnego, że w tym lesie było to jezioro - pocić się w tym lateksie to oni musieli niesłychanie>. Komórki? Ja chcę taką! Odbiera za mnie połączenia i nawet działą pod wodą dosyć długo. Te, a co się stało z biustem Tify? Chlip... Koniec snów o podszeczce. Że bohaterowie nie korzystali z czarów, to o tym już nawet nie wspomnę.

Nie zrozumcie mnie źle. Czas, który spędziłem na oglądaniu Final Fantasy: Advent Children nie uważam za stracony, czy zmarnowany. Jeno cholernie nudny. Traktując to jako zwykłą produkcję, niezwiązaną z Final Fantasy <tak jak np niesławne The Spirits Within>, otrzymujemy dobry/średniawy film akcji, ze świetną j-rockową muzyką. Ale jako kontynuacja legendy, to jedynie miły prezent dla fanów. Nie stanie się on dziełem epokowym, czymś, co by sen odbierało z powodu mysli o nim.
Ale najbardziej szkoda mi jednego... Legenda Final Fantasy VII opierała się na domysłach, przypuszczeniach, spekulacjach, głębokich analizach itd. Po obejrzeniu filmu, większość pytań postawionych przez fanów, traci rację bytu, a postawione nowe, nie będą raczej dla nich zbyt trudne do odpowiedzenia. Tak oto, następuje zmierzch legendy.

Offline Zell Dincht

  • Blade Dancer
  • ********
  • Wiadomości: 1460
  • Dzielny Mały Toster
    • Zobacz profil
Final Fantasy VII:Advent Children
« Odpowiedź #56 dnia: Października 11, 2005, 08:54:08 pm »
az sie dziwie, ze nie napisales nic o sephirocie, ktory ma wade wzroku -30 dioptrii i lezacemu chmurkowi rabnal w ramie zamiast serce :P
« Ostatnia zmiana: Października 11, 2005, 08:54:23 pm wysłana przez Zell Dincht »
"Zapewne, ponieważ jesteśmy tak stworzeni, że porównywamy wszystko ze sobą i siebie ze wszystkim, więc szczęście i nieszczęście zależy od przedmiotów, z którymi się porównywamy, i przeto nie ma nic niebezpieczniejszego nad samotność. Wyobraźnia nasza, z natury swej skłonna do wzlotów, żywiona fantastycznymi obrazami poezji, stwarza sobie tłum istot stojących na różnych szczeblach, wśród których my stoimy na najniższym i wszystko prócz nas wydaje się wspaniałe, każdy inny jest doskonalszy. A dzieje się to w sposób zgoła naturalny. Czujemy często, że nam czegoś brak - i zda się nam, iż własnie to, czego nam brak, posiada ktoś inny, któremu też przydajemy i to wszystko, co my mamy, i nadto jeszcze pewne idealne zadowolenie. I oto szczęśliwiec jest zupełnie gotów - nasz własny twór!"

Offline Musiol

  • kiedyś byłem tutaj popularny
  • SuperMod
  • **********
  • Wiadomości: 2873
    • Zobacz profil
    • pssite.com
Final Fantasy VII:Advent Children
« Odpowiedź #57 dnia: Października 11, 2005, 08:57:50 pm »
Drogi Zellinku, grałeś w FF VII?? pamiętasz wydarzenia z Nibelheim ze wspomnień Clouda? Wg. mnie to miało być nawiązanie do gry..w grze dźgnął też w ramię.

Offline qiax

  • General
  • ******
  • Wiadomości: 542
  • God
    • Zobacz profil
Final Fantasy VII:Advent Children
« Odpowiedź #58 dnia: Października 11, 2005, 08:57:53 pm »
Ja się sobie dziwię, czemu niczego nie napisałem o tym dzieciaku, który z uśmiechem na twarzy mówi Claudowi, że idzie do... Gdzie to było? Magazynu? Z Marleną? Heh, żadnej paniki, żadnego nic... Jak taki dorosły, to aż strach pomyśleć, co on tam z nią będzie robił, żeby ją pocieszyć.
Ach, albo ten deszcz - jakby wcześniej nie mógł zacząć padać. A nie, bo nie było by to aż tak dramatyczne, wzniosle. Chlip... Cloud stoi w strugach deszczu i zamyka oczy... Ciekawe, ile procent ono zawierało, skoro dał sobie strzelić w plecy...

EDIT!!
W ramię? Czekaj, znowu w filmie dźgnął w ramię? Ach, fabuła... I jasne.
« Ostatnia zmiana: Października 11, 2005, 08:58:59 pm wysłana przez qiax »

Offline Zell Dincht

  • Blade Dancer
  • ********
  • Wiadomości: 1460
  • Dzielny Mały Toster
    • Zobacz profil
Final Fantasy VII:Advent Children
« Odpowiedź #59 dnia: Października 11, 2005, 08:59:44 pm »
drogi musioliku, gralem i pamietam to... i sadze ze sephiroth jest na tyle madry zeby nie popelniac 2 razy tego samego bledu. mylilem sie chyba
"Zapewne, ponieważ jesteśmy tak stworzeni, że porównywamy wszystko ze sobą i siebie ze wszystkim, więc szczęście i nieszczęście zależy od przedmiotów, z którymi się porównywamy, i przeto nie ma nic niebezpieczniejszego nad samotność. Wyobraźnia nasza, z natury swej skłonna do wzlotów, żywiona fantastycznymi obrazami poezji, stwarza sobie tłum istot stojących na różnych szczeblach, wśród których my stoimy na najniższym i wszystko prócz nas wydaje się wspaniałe, każdy inny jest doskonalszy. A dzieje się to w sposób zgoła naturalny. Czujemy często, że nam czegoś brak - i zda się nam, iż własnie to, czego nam brak, posiada ktoś inny, któremu też przydajemy i to wszystko, co my mamy, i nadto jeszcze pewne idealne zadowolenie. I oto szczęśliwiec jest zupełnie gotów - nasz własny twór!"