Pokaż wiadomości

Ta sekcja pozwala Ci zobaczyć wszystkie wiadomości wysłane przez tego użytkownika. Zwróć uwagę, że możesz widzieć tylko wiadomości wysłane w działach do których masz aktualnie dostęp.


Wiadomości - qiax

Strony: [1] 2 3 ... 39
1
Kultura / Odp: Kółko Filozoficzne
« dnia: Lipca 10, 2007, 07:02:54 am  »
     Taszczył za sobą miecz. Wyszczerbiony, nie nadający się już do niczego. Przeczesał dłonią włosy, wyrywając część z nich. Sklejone potem, krwią… Osunął się na kolana, spoglądając w niebo. Bezchmurne, jakże przez to czyste. Rozwarł usta, próbując coś powiedzieć. Umarł mu głos.
     Próba boga. Każdy był jej poddawany prędzej czy później. Dobrze o tym wiedział. Więc czemu teraz umierał?
     Upadł na czworaka. Wszędzie wokół las, teraz martwe skały? Oszalał? Halucynacje, czy też może jego kara? Dlaczego? Postąpił, jak chciał, jak go uczono. „Nie będziesz zabijał, będziesz nosił pomoc”. Jedno z praw, których przysiągł bronić nawet za cenę życia. Czymże zresztą ono było? Ziarenkiem piasku na pustej plaży, ułamkiem myśli głupca? Zacisnął dłonie w pięść, roniąc łzy.
     Zło. Stan ducha, przynależność ludzi słabych. Poddawali się po żałosnej próbie walki, ta była zawsze. A może to po prostu wymówka, mająca na celu usprawiedliwienie przegranej, uśpienie sumienia?
     Wydawało mu się, że słyszy płacz dziecka. Nie zareagował na nie. Nie musiał…
     Leżało na wprost niego, owinięte w szmaty. Wystawiło ku niemu dłonie, uśmiechając się przy tym. Zostało opuszczone. Zrobili to kto? Rodzice? Czy zabrała ich wcześniej zaraza? Nie wiedział tego wtedy, nie wiedział tego teraz.
     Próba.
     Jeśli je zostawi, umrze w męczarniach. Z głodu, może rozszarpane przez wygłodniałe zwierzęta, będąc ich ostatnią wtedy nagrodą. On za to przeżyje, nie zarazi się. Mógł to zrobić? Przecież przysiągł nieść pomoc, bez względu na cenę. Jeśli to zrobi, kim się wtedy stanie? Dalej będzie tym samym człowiekiem, czy bestią pod tą postacią?
     Mógł je zabrać. Po dotyku zostałby zarażony, umierając zaraz po nim. Nie przyniesie mu ulgi, skaże na zagładę siebie. Każdy kogo zna, odwróciłby się do niego plecami, zostawiając na pastwę losu. Tłumaczyliby to jego wielkim planem. Sumienie? To tylko pragnienie.
     Zabić? Skrócić cierpienia… Miecz. Ma go przecież! Dziecko obserwowało go z nadzieją, płacząc, to śmiejąc się… Nie mógł tego zrobić, nie był przecież mordercą. Nie potrafił.
     Zostawić, skazując na agonię istnienia? Na końcu i tak czeka je śmierć. Zabrać ze sobą, roztaczając wokół iluzję nadziei? Sam wtedy jednak umrze. Zabić, ratując go przed samotnością? Stanie się potworem.
     Wypalona wokół ziemia. Teraz na niej się znajdował. Nie słyszał już płaczu… To jego kara.

2
Kultura / Odp: Kółko Filozoficzne
« dnia: Lipca 08, 2007, 04:43:51 am  »
Tak tylko się przypałętałem, zanim mi się herbatka zaparzy.

Ostatnio rozmawiałem z jednym miłym człowiekiem i tak podczas rozmowy zjechaliśmy na temat "większego dobra" i "mniejszego zła". Podczas naszej dyskusji, wyniknął pewien interesujący problem.

Chcesz przykład większego i mniejszego zła? Masz dziecko. Nie możesz go ze sobą zabrać, ale jeśli je zostawisz, zdechnie z głodu.
Co robisz?
Możesz skrócić jego cierpienia, zabijając je. Czyni to z ciebie dzieciobójcę, mordercę, stajesz się "zły".
Zostawisz je na pewną śmierć? Nie zabijając go jednak, skazujesz na cierpienie.
Nie możesz go uratować, zabrać ze sobą. Jeśli spróbujesz, ty zginiesz, on przeżyje, choć potem i tak zdechnie.

Pytanie: który wybór możemy określić mianem "mniejszego zła", a który "większym"?

3
Cytuj
Dear PristonTale Users!

Greetings from the English PristonTale team.

English PristonTale will soon be converting to a Free-to-Play item billing system. Instead of a monthly subscription, Players will be able to play the game for free and buy items from the website.

The sale of items will begin during the month of June on a date to be announced shortly and Free-to-Play service will begin on the 17th of May.

At the same time, we will cease to receive the subscription payments for English PristonTale service. Players with time remaining on their accounts after the conversion to Free-to-Play service will be compensated with cash items within the game.

Further details will be provided on the 17th of May 2007.

Thank you.

Wow. Najwidoczniej nie tylko ja uznałem, że nie warto się w to to bawić za kasę porównywalną z Wow.
W każdym razie od 17 maja przestawili się w tryb darmowego grania, a za serwery płacąc ze sprzedaży użytkownikom przedmiotów w grze <podobny zabieg jak Fly For Fun>.

... ktoś się znowu bawi?

4
Granie a gadanie / Odp: Let's Help Each Other!
« dnia: Maja 28, 2007, 10:21:37 am  »
Ziew...

Jade Empire - hahahaha... Toż to kpina! Fabuła - co do kur... Bez kitu! To ma być określane jedną z najlepszych fabuł w historii RPG?! Toż to żarty, które mnie śmieszą tak, jak obrady sejmu <ta, oglądałem>. Wcielamy się w jedną z paru postaci do wyboru, gdzie zaprzeczając kłamliwym reklamom - nie możemy tworzyć własnej. Edytować i owszem. Ale tworzyć? Dzieci, zapomnijcie! Już lepiej pójdzie przed lustro i wymodelujcie przetłuszczone włosy, niż się tym bawcie! Każda zmiana statystyk - jedna z trzech <trzech?!> - to za mało, za prosto, za nudno! Po świetnym Knights of The Old Republic <cholera, oby n i e zrobili z tego mmorpg> i zachętach itd, spodziewałem się czegoś naprawdę... Wybitnego. No, ale od początku, jak to mawia dział marketingu podczas reedycji. Wcielamy się w ucznia kogoś tam <trudne imiona do zapamiętania - szkoda, że zostały spolszczone w PL wersji - chociaż zrobili to całkiem... zręcznie>, który jest wybitnie wyjątkowym studentem, z którym warto trenować, bo z wygranej też można czerpać naukę. Jasne. Ehem... Co to to ja... Aha. Ktoś tę oazę spokoju atakuje, odpieramy ataki i heja w świat! I tu pierwsze pozytywne zaskoczenie - duże miasto. Naprawdę duże. Miasto. Bardzo sympatycznie, z każdą postacią możemy pogadać, ale każda z postaci ma tak ciekawe dialogi, co większość napisanych na forum postów. No nic... Dobrze, że questy niektóre są całkiem zabawne, bo można umrzeć z nudów. W tej grze *absulutnie* się n i c nie dzieje! Zwroty akcji?! Jakie kurr... ZWROTY AKCJI?! Wykorzystanie filmika w pierwszych paru godzinach gry praktycznie streściło c a ł ą fabułę! A gadki szmatki Wodnistego Smoka... Wystarczy napisać, że czerpałem chorą przyjemność zatruwając tę pozbawioną zdolności logicznego myślenia idiotkę. Zwroty akcji - n i e ma ich, jeśli graliśmy w większość gier studia Bioware <co mnie boli w szczególności, bo uważam ich za doskonałych rzemieślników gatunku cRPG>, nie zdziwicie się absolutnie niczym. Ot, weźmy zbuntowaną księżniczkę. Pogratulować osobnikowi, który nie skojarzył jej z Lisicą. Po pierwszym spotkaniu coś było nie tak... Nic to, dobrze, że dialogi są bardzo fajnie skonstruowane. Ale ale - panowie twórcy, gdzie ta lekkość znana z KoTOR-a? Brak. Owszem, można się dobrze pośmiać <pijany mistrz, który jest... piekarzem?!>, czy Czarny Wicher - ale ten czar ginie, gdy się okazuje, że nasze odpowiedzi nie mają praktycznie żadnego wpływu na członków drużyny, którzy nie są przeznaczeni do romansu. A co się tyczy tej wisienki na szczycie tortu - kiepskie. Gwiazda Poroniona jest wrażliwą aż do przesady dzieckiem kwiatów, zaś księżniczka... Ech... Bardzo podobał mi się patent, że w zależności od naszego Uroku itd, możemy je przekabacić na jedną ze stron Dłoni, ale braktuje tu wyraźnego na nie podziału. Osobiście nie rozumiem, dlaczego Lisica była tratowana jako zło, a Księżniczka dobro - nic to, mówi się trudno, gra się dalej. Twórcy przechwalali się tym swoim językiem. Dla mnie był on t r a g i c z n y. Co z tego, że jest *inny*, skoro coś takiego mógłby zrobić pierwszy lepszy człowiek, wstawiając w alfabecie np: "b" w miejsce "e" itd. I kolejna bolączka - nieważne, czy podczas całej gry będziemy szli po trupach, czy po kwiatach - jak zawsze wystarczy na końcu nacisnąć 2 linię dialogową w ostatnim akcie, by zmienić strony. Niezła sprawa podczas romansu był trójkącik miłosny - bym zapomniał - ale w zakończeniu <niezależnie od strony> i tak zostajemy z jedną z pań. Ech, nie można mieć wszystkiego.
I tu mała notka - jestem tragicznym posiadaczem Edycji Kolekcjonerskiej <kupiłem na szczęście w promocji, płacąc jak za standardową>. Ogólnie żenada. Nawet płyta audio CD jest w opakowaniu iście niepotrzebnym, co boli, skoro ślicznie się komponowała z całością np: w Neverwinter Nights 2. Karty są zbędne, poradnik to poroniony pomysł <tylko mnie wydaje się dziwne dołączanie do świeżo zakupionej gry opisu przejścia?>, podkładka pod myszkę śmierdzi... Jedyne co zachwyca, to opakowanie - karton, ale i tak ładny. Co się tyczy zaś "oryginalnego, chińskiego latawca" - fajnie, tylko jak to kur... złożyć?! Instrukcja nie została załączona, a jakość materiałów woła o pomstę do piekła! Ogólnie Edycji Kolekcjonerskiej n i e polecam... Dobrze, że kupiłem swoją wersję w pełni świadomie, choć z racji gry, a nie gadżetów. I tak się rozczarowałem.

Halo Combat Evolved
Dwie zarwane przy niej noce. Zamiast pracować, walczyłem z obcymi o życie na pierścieniu <oryginalny pomysł, jak i wykonanie>, poruszałem się pieszo jak i nie. Produkcja, która imponuje klimatem! Autorzy najzwyczajniej w świecie przegieli w paru miejscach <jak podczas wyprawy po Index - super... miałem wcześniej Shotguna, a teraz zwykły pistolet?!>, zaś w innych dali ciała <ostatnia misja - naprawdę spodziewałem się czegoś... no... więcej. Nie wierzyłem, że to koniec gry, ale napisy końcowe niestety mnie uświadomiły - swoją drogą: bardzo dowcipne zakończenie, gdy się przejdzie ostatnią misję na poziomie Legendary>. Broni nie jest zbyt duża ilość, ale rekompensują swoim wykonaniem, bardzo ładnie komponują się z ogólnie przyjętymi realiami świata. Gra wciąga po prostu. Nawet gdy wyłączyłem ją po 10 - krotnym dostaniu kuli w łeb, po 5 minutach odpaliłem znowu. Grywalne strasznie. I jak cudownie wręcz jest ta gra zoptymalizowana. Wystarcz napisać, że mając uruchomionych w tle kilkanaście różnorodnych programów, ani razu mi się nie zacięła, czy zwalniała,

Neverwinter Nights 2
Pierwsza część to jedna z najnudniejszych kampanii Single Player, w jakie dane mi przyszło grać. Ziewałem co chwilę, ale musiałem dobrnąć do końca, bo chciałem znać fabułę, nim przejdę do dodatków. A te były coraz lepsze. Hordy Podmroku były wręcz genialne - epicka przygoda, akcja dziejąca się w Podmroku i w końcu można było zmienić charakter Aribeth na wypraną z emocji i soczyście wyrachowaną kobietę <a jakże słodka końcówka - podwójna zdrada>, czy romans z drowką <niestety, nie z pełnokrwistą, ale cóż - przynajmniej nigdy nie wbiła mi sztyletu w plecy>. W każdym razie, dodatek wart i godny polecenia, nie tylko ze względu na klimat i świetne dialogi <"zabiję cię, jeśli komuś o tym powiesz" - zaraz po zabraniu nam przez skrzynię zbroi>, ale i zakończenie. Przemyślane, nasze działania naprawdę odbiły się na świecie <co widać choćby po dani/nie daniu lustra łupieżcom Umysłu> itd.
Dlaczego o tym wspominam? Bo 2 część tworzyło inne studio. Obsidian. Cholera, nie! Szczerze nienawidzę tego draństwa. Dlaczego? W końcu tworzą je głównie pokraki z Black Isle, twórcy bla bla BUECH! Po przepieprzonym zakończeniu w Knights of The Old Republic II <nie znam osoby, której by się podobało>, spodziewałem się najgorszego. Włączyłem grę. Super, haczy. Ok, poziom detali min... Kupiłem RAM. średnie detale - dalej haczy, ale da się grać. Więc dobra, tworzenie postaci. DUżY plus - na samym obmyślaniu paramtetrów zeszła mi lekko godzina, może ponad. Potem było jak na sinusoidzie. Raz dobrze, ba - nawet wybitnie <dialog z Elain dotyczącego dzieci - jeden z lepszych>, a innym razem po równi pochyłej - ile można ratować świat bla bla bla, czy ile razy wróg staje się przyjacielem, przyjaciel zdrajcą... Jakby nie wiem, kończyły się pomysły. Dobrze, że nasza postać może przechodzić grę jako zimny drań <szkoda, że brakuje tu impaktu większego na świat, którym chwalili się tak twórcy>, bawiąc się przy tym dobrze, niczym w raju pośród półnagich bohaterek z anime <zwróciliście kiedyś uwagę, że kobiety są bardziej podniecające w wymyślnych strojach, niż kompletnie nagie?>. Niektóre postacie są świetnie zaprojektowane, jak Neeshka, czy krasnolud, ale... Cholera, ale przy takiej grze, ale... "Kim jesteś?" zapytałem krasnoluda, z którym byłem od początku mojej misji odnalezienia własnego przeznaczenie, z którym walczyłem ramię w ramię w najciężych bojach, którego uczyniłem przywódcą klanu, pod sam koniec mej przygody. Czysty absurd! Możemy zagadać do naszych BN w każdym momencie, ale nie maja nam ABSOLUTNIE niczego ciekawego do powiedzenia, ich dialogi nie zmieniają się wraz z naszymi postępami w grze. Liczyłem po cichu na Elain, która mimo swego nudnego charakteru ma w duszy iskry, lecz niestety - zawiodłem się srodze. Nawet po "wspólnej" nocy zachowuje się, jakby mnie w ogóle nie znała! Szkoda, zważywszy, ze to j e d y n a postać w grze, z którą może nas połączyć coś więcej, niż tylko liny. Ech, aż tęsknię za Baldur's Gate, gdzie mieliśmy trzy konkretnie zarysowane charaktery... Ale wracając, jak to mówią recenzenci szukajacy screenów. Gra jest wybitnie krótka - 3 - 4 - dni na przejście głównej kampanii wraz ze wszystkimi misjami pobocznymi. To *stanowczo* za krótko. Szkoda, że tytułowe miasto nie zostało jakoś lepiej zarysowane, ale to zrozumiałe. W końcu tworzyli grę Obsidian. Za to spisali się pod pewnym względem - nie tworzyli niczego nowego, ba! Czerpali inspirację z takich klasyków, jak wspomniany wcześniej Baldur's Gate. Począwszy od menu, ekwipunek, czy chociażby ogólny rzut kamerą i aktywna pauza, a kończąc na inspiracjach z Knights of The Old Republic - dialogi w formie filmowej sprawdzają się wyśmienicie, gdyż nie było niczego bardziej w Neverwinter Nights 1 irytującego, jak wpatrywanie się w te cholernie małe okienka dialogowe. Grafika jest niezła - nie czuć, że świat został zbudowany z klocków, ale jednak został stopień absurdu zachowany - jakim cudem wnętrze budynku może zajmować tyle, co pół miasta?! Nic to, zasady gry... Ech, dużo bugów to maleństwo posiada, na szczeście patche w drodze <w drodze - gdy eng ma o parę numerów większy, polska edycja 2 z patchy miała poślizg koło pół roku>. Ale dobra, puenta mej wypowiedzi - zakończenie. Szczerze nie spodziewałem się, ze po tym z KotOR 2 można je będzie spieprzyć.... Naprawdę. Myliłem się! - Co jest kurrr... ?! - ta elokwentna myśl wypełniła mnie doszczętnie, podczas oglądania nieruchomych <?!> obrazków <?!?!>, a o wszystkich wydarzeniach mówił nam głos, jakby go nie tyle co obdzierali żywcem bez skóry <bez życia>, a już dawno zakopali w ziemi. Nawet wersja PL poszła za tym przykładem <tak trudno było wynająć do roli narratora jedynego aktora, który się po to urodził? nie, on musiał być durnym paladynem... ech>. Gorycz na szczęście nieco mniejsza, gdyż na drodze jest dodatek...
Edycja Kolekcjonerska - niezłe. Dodatkowa płyta z materiałami bonusowymi - parę tapet, dźwięków i intro + trailer. Marność nad marnościami... Płyta audio nie jest niestety w osobnym etui <jak np: Dreamfall>, co dziwi, zważywszy na cenę całości. Do wyboru dwa opakowania: Chaotic Evil <tę posiadam> i Lawful Good. Wstęp stylizowany wyborem ścieżki. W kazdym razie, co jeszcze - o, wiem! Koszulka. Jakość wykonania tragiczna, przypomina mi tę z Planescape: Torment, dlatego jej n i e noszę. O, jeszcze smycz dali. Toż to absurd! Gra fantasy ze smyczą?! Co jest?! Nie można było kubka dać, czy czegoś p o  z a smyczą?! Ech... Ogólnie wydanie takie sobie warte swych pieniędzy. Aż tęsknię za czasami, gdzie za tę samą cenę otrzymywałem produkt pokroju Baldur's Gate II, czy za mniejszą świetnie wydanego Tron Bhaala z breloczkiem.

Dobra, to tyle. Więcej mi się pisać nie chce <ta, paradoksalne stwierdzenie>.

5
Przygodowe / Odp: Yakuza
« dnia: Maja 28, 2007, 09:09:40 am  »
Gra nie jest zła.
Zaczyna się od wstępu, który widziałem w takiej ilości filmów, że aż zechciało mi się konsolę wyłączyć. Bez kitu, ile można wałkować zabójstwa szefa przez przyjaciela, pójście do pierdla, w międzyczasie nasza ukochana traci pamięć i o nas zapomina? Całej intrygi można się było domyśleć tak gdzieś w połowie gry <nawet wcześniej - w każdym razie od misji związanych z tą śliczną panną w domie publicznym, która nas informuje o tym, że dokumenty podrobiła komuś tam...>. Przewidywalna do bólu. Ogólnie jest taka filmowa bardzo, zresztą, praktycznie każda misja jest jako tako stylizowana ku temu, ale nie brak w tym specyficznego poczucia humoru >jak dzieciak, który chciał się wypisać z gangu dla kobiety - jak? wysyłając swym kumplom sms... Tak. SMS. Ha.<. Moze to jeden z powodów, dla których chce się w to grać?
Gra prosta w obsłudze, choć ma jeden bardzo wkurzający element - walka w tłumie - kamera zachowuje się wtedy jak bohater survival horroru w ciemnym korytarzu. Bez ikry. Dobrze, że można chociaż namierzać pojedynczych przeciwników, bo już totalnie był wyłysiał. Za to walki z bossami - miodzio. Na każdego jest pewien sposób, dzięki czemu można nawet ich na perfect przejść.
Miasto. Kpina. Dużo questów? Bez kitu, większość z nich jest wręcz idiotyczna i zawsze kończy się walką min 5 VS my! Przynajmniej domy publiczne jakąś interakcję zapewniają... Za to należy twórców pochwalić za dużą ilość minigierek <odbijanie piłeczek pałą, czy choćby chwytanie zwierzątek>. Nie rozumiem tylko jednej - zdobywanie zaufania u Haruki. Uratowaliśmy jej życie. Nie raz. To czemu do cholery jest ona na 0 zerowym poziomie? I w jaki sposób je zwiększamy? Poprzez kupowanie róźnych rzeczy! Nawet wykonując w tym czasie questy specjalnie wplecione dla niej <jak choćby ta z bokserem> nie jesteśmy raczeni żadnym bonusem! Przeoczenie dosyć upierdliwe...
Szkoda, że początkowe problemy z kasą zostają szybko rozwiązane poprzez podziemny krąg. Szkoda, bo mają 1.5 mln yenów można je głównie przeznaczyć na damy do towarzystwa <i jaki w tym sens? przypominam, że szukamy ukochanej, wiec po co w ogóle sobie zaprzątać głowę tym wszystkim? dla paru durnych sms? "oh, widziałam coś dla ciebie, ale nie było mnie na to stać"?>. Ekwipunek naturalnie musieli skubańce ograniczyć, musieli! Dobrze, że gra nie jest jakoś wybitnie trudna <zginąłem ogólnie 3-4 razy i to tylko dlatego, że ten cholerny start jest blokowany, gdy Kazuma dostaje baty... ech, życie>. Ogólnie gra starczy na 2-3 dni wytężonego grania, a czas mógłby się skrócić o 1/4, gdyby nie te wszystkie bezcelowe walki na każdym kroku. Gdyby chociaż dialogi były bardziej urozmaicone, ale nie... Ciągle jeden z 8, że "you are lucky. Lucky enough to give me your money!" and soo on.
Chory błąd. Japońska wersja brzmi Ryu ga Gotoku - co chyba znaczy około smok Ryu, czy jakoś tak <pewnie się mylę... ba! na pewno!>, a nie Yakuza. Cholera, podczas gry nie mamy z nimi NIC wspólnego! żadnych ciemnych interesów, ni nic. Owszem, możemy zostać czyimś Aniki, ale jakiegoś impaktu na rozgrywkę to nie ma.
Postacie. Ogólnie są fajne. Cholernie stereotypowe - jak detektyw i puszczająca się dla swojego dwulicowego chłopaka córka, czy Haruka z syndromem poszukiwanej zaginionej matki. Zieww... Zero oryginalności. Nawet Kage jest taki... Niech podniesie rękę ten, kto się nie spodziewał spaślaka w roli informatora miasta? Co? Nikt? Aha. A żebraków służących za zmysł słuchu? Też nikt? 2X aha. Przynajmniej teksty są całkiem fajne. Natralnie 90% to same przekleństwa, ale możemy się wczuć z łatwością w rolę big bad madafaka.
Yakuza 2 - wyszła, premiera US. nieznana. A szkoda. Możemy władać kasynem, jest wątek miłosny <stereotypowy - my Yakuza, a kobieta akurat tak czystym przypadkiem tropi Yakuze>.
Ciekawostka -na potrzeby gry jest film, który stanowi prequel do wydarzeń. Właścicie opowiada o tym, jakim cudem pierścień jest tak ważny dla Kazumy i Yui. Szkoda, ze gra aktorska jest... I tyle można o niej napisać.
Jest też inny film - pełnometrażowy, który zapowiada się przynajmniej na dobre kino akcji. Jeszcze chyba nie wyszły suby do niego, tym bardziej nie ma go skąd ściągnąć, ale jeśli się komuś spodobała gra, radzę obejrzeć <filmowa gra, a teraz kręcą film na podstawie *filmowej* gry... absurd...>.
Ogólnie niezła gierka, bo mimo nawet tylu wad, chce się historie doprowadzić do końca.

6
Przygodowe / Odp: Castlevania: Lament of Innocence
« dnia: Maja 28, 2007, 08:42:53 am  »
Gra jest... Niezła. Tyle tytułem wstępu.
Początek nie wskazuje na to, że ktokolwiek będzie się przy niej dobrze bawił. Standardowy wstęp gier typu "męska przyjaźń + tragedia + porwanie ukochanej = kłopoty" i tak to zostawmy. Ogólnie nie wiem, czym się jest podniecać jeśli chodzi o warstwę fabularną całej serii. Wow. Bicz. Wow. Normalnie nie wiem, czy zdrowo myślący człowiek pójdzie na szkielety z biczem, skoro a) dobrze tym im nie zrobi i b) bicz... To i tak chyba lepsze, niż posługiwanie się książką w Portrait of Ruin na DS. Ale wracając... Lokacje są liniowo - nieliniowe. Znaczy to tyle, że przechodzimy plansze 1-6 <czy ile tego było> dowolnie, od czasu do czasu raczeni filmikami kto=z=kim=dlaczego, ale ogólnie ze sobą nie powiązanymi, więc widząc np film nr 3, nie robi nam to różnicy, jeśli nie widzieliśmy filmów 1-2. Przemierzamy absurdalnie skonstruowane lokacje w celu dostania się do bossa, a na drodze stoją nam zagadki na poziomie upośledzonego dziecka z zespołem glenna - tłumacząc na ludzki: każdy sobie z tym poradzi. No i potwory - przez całą grę nie sprawiają jakiś większych problemów, ale gdy w końcu dochodzimy do głównego niemilca, nagle mają absurdalny power up. Jeśli chodzi o grafikę - średnia, nawet jak na PS2. Napiszę więcej: ubogie lokacje wołają o pomstę do piekła! Od czasu do czasu zdarzają się jakieś perełki, w postaci bardzo fajnie stylizowanej walki z Forgotten One, ale glównie szwendamy się po tych samych lokacjach podzielonych na 7 części.
Cholera, ta fabuła... Jakby napisał ją dzieciak w przerwie na nudnawej lekcji. No dajcie spokój - idziecie przez ciemny las i nagle spotykacie staruszka, który ofiaruje wam bicz. Za darmo. Tylko mi się to wydaje dwuznaczne? I te dialogi... Bez kitu... "Zrób to! | Nie mogę! | Zrób to | robi to | Ona tego chciała". Nie byłem w stanie nie śmiać się przy scenie, w której nasz bicz jest complete. No i końcowy boss. Lekkie przegięcie. Nie mówię o Dracili, a o Death - dobrze, że przynajmniej 4444 HP ma wciąż, bo przy 6666 chyba bym pada rozwalił.
Ale fakt faktem - grać się w to chce. Tak mniej więcej 1-2 plansze dziennie. Ot, magia serii.

9
Kultura / Odp: Kółko Filozoficzne
« dnia: Maja 21, 2007, 07:40:03 pm  »
Skomentuję tylko zdanie, które wręcz mnie zobowiązuje do udzielenia odpowiedzi. Na pozostałe szkoda mi czasu, bo do większości wystarczyłoby skopiować mą poprzednią wypowiedź...

Cytuj
Wtedy jedyną prawidłową filozofią byłby już nawet nie hedonizm, raczej moralna anarchia.

Bla bla bla... Pozytywny efekt uboczny uważania się za lepszych od innych ludzi. Co w tym złego? Nie będę tłumaczył.
Ale rozwaliłeś mnie przykładem z seksem. Bo nie miałem na myśli zabijanie w sobie pragnień względem siebie, jako jednostki społecznej, a względem oczekiwań innych ludzi. Bo widzisz, skoro chce przerżnąć tę szmatę, to to robię, śpię i porzucam, idąc dalej. Skoro jej nie chce przerżnąć, nie robie tego, śpię i idę dalej. W obydwu przypadkach jedynie robię to, co chcę, mają u podnóża mych poczynań zasady, bądź ich brak. Mnie raczej chodzi o takie proste z życie <nie> wzięte przykłady, jak np: ktoś cię upokorzył, ale znajdujesz się w otoczeniu rodziny, która np: nie pochwala przywalenia mu w nos i zostawienia w kałuży krwi. Jeśli jesteś <a fuj!> dobry, to zostawiasz i spełniasz oczekiwania względem mikrokosmosu rodzinnego <hehehe>, ale zabiłeś przed chwilą w sobie pragnienie zemsty i to pragnienie będzie cię męczyć przynajmniej przez jakiś czas. Gdybyś go pobił, sprzeciwiłbyś się rodzinie, ale jakbyś się dobrze wtedy poczuł...

10
FanFik / Odp: Dwa shorty
« dnia: Maja 21, 2007, 07:23:19 pm  »
RadicalDreamer

<nie mogłem się powstrzymać... keep going>

Cytuj
Err...czemu nikt nie komentuje?

Ktoś mi kiedyś powiedział, że brak komentarza to też komentarz. I że jest on najlepszy dla autora - ze względu na to, że może sobie je zinterpretować dowolnie.

Cytuj
Są tu przecież znawcy tego typu literatury, którzy potrafią pisać, a to nie fajne gdy ktoś zamieszcza swój tekst dla innych i nikomu nie chce się o nim wypowiedzieć.

Korzystając z okazji <ta, wiem, bezczelny jestem, wręcz arogancko bezczelny> zachęcam do komentowania moich tekstów.

Cytuj
Nie umiem zbytnio komentować tego typu opowiadań, ale powiem tylko że czytając zrobiło na mnie spore wrażenie.

Nie ma to jak konstruktywna krytyka. Aż jestem pewien, że da autorowi sporo do myślenia i w ogóle, no... Nie wiem, mam problem w wyrażaniu własnej opinii i zdania, co nie znaczy, ze nie omieszkam się wypowiedzieć.

łah.... Nie szczaiłeś, że te słowa nie miały na celu wywiązania kolejnej bezcelowej polemiki? Po prostu wyraziłem swoją opinię, jak ty. Ale co mi tam.

Cytuj
No nie musi dawać, wystarczy że wyraże tylko swoją opinie i nawet powiem tylko "podoba mi się", a to że nie napiszę wiecej to moja sprawa.

Jasne, w końcu autor nie po to chce usłyszeć opinię innych ludzi, która mu absolutnie niczego nie da. Twoja sprawa, ale nie zaśmiecaj Forum postami w stylu "podoba mi się", nie umiejąc jakoś tego stanowiska poprzeć.

Cytuj
Cytuj
Cytuj
ie, nie mam problemów  w wyrażaniu swoich opinii
ylko nie potrafie "fachowo" ocenić akurat tego typu tekstu i dokładnie go przeanalizować,
mogę tylko powiedzieć czy mi się podoba czy nie.

Podsumowanie - gadasz o czymś, o czym nie masz pojęcia, byle tylko wtrącić swoje trzy grosze.
I w kontekście tego co powyżej napisałeś, takie sobie teksty
Cytuj
trzeba go interpretować, więc to może dlatego
zachowaj dla siebie. Zresztą, cała twoja poprzednia wypowiedź teraz nie ma absolutnie żadnego sensu. Czemu? Dopowiedz sobie.

Cytuj
Pisze w tym poście bo nie chce robić offtopowego posta a i nie chce mi się znowu pisać do "ognistej strefy".

To po co w ogóle piszesz? Ah, zapomniałem - wyrażasz swoją opinię. Zbaw świat.

------------------------

Ignatius Fireblade

Cytuj
Postanowiłem pokazać wam dwa shorty, napisane na warsztaty na pewnej stronce...

Ja tam jestem ciekaw, kiedy uraczysz nas kolejną częścią "Rozpadu..." i kiedy przestaniesz poświęcać czas na warsztaty, a skupisz się głównie właśnie nad tekstem, który chcesz zobaczyć w przyszłości na półkach księgarń.

Na wstępie - nie znoszę tekstów pisanych w pierwszej osobie, czy innych karkołomnych w swych przekazie pamiętników itd. Po prostu nigdy nie lubiłem zbytnio się wcielać w innych ludzi itd, więc może dlatego odbiór tych tekstów nieco mnie dobił. Ale po kolei, jak to mówią wydawcy, przeglądając rękopisy.

Pomylony pociąg

śmierć. Wow. Pociąć. No... Wow.
Mam deja vu. Nie dlatego, że splagiatowałeś ten tekst, co to to nie. Po prostu cała zabawa i tym samym problem polega na tym, że schemat pociągu, schemat maszynisty znudzonego swych beznadziejnym życiem, mającym na pierwszy rzut oka wszystko, poza tak bardzo przez niego upragnioną wolnością, jest tak cholernie i ciężko oklepany, że nawet stwierdzenie "do bólu" nie przekazuje w pełni cierpienia i znużenia, które czytelnik przechodzi czytając coś takiego. No bo ile można? Pociąg?! Maszynista?! Nóż rany me! Nie można by było wysilić się na ciut oryginalności i akcję umiejscowić np: na samolocie? Albo statku? Kto powiedział, że pociąg stanowi główny środek lokomocji między światami? Nie popadajmy w schematyczność!

Za to wstęp dobry. Majaki szaleńca, albo osoby kogoś zdezorientowanej. Krótka forma opisowa ma na celu wywołać u czytelnika poczucie zagubienia i osamotnienia, czyli mniej więcej <z naciskiem na mniej> to, co odczuwa główny bohater.
Ciekawym zabiegiem jest ten tzw. "głos intuicji", który jest pewną grą pomiędzy czytelnikiem, a autorem, gdyż ty jako autor nakazujesz mu siłą mieć podobny myśli, co bohater, którego wydarzenia starasz się opisać. Dosyć interesujący, choć na dłuższą metę irytujący zabieg.
Sposób narracji przypomina mi bardzo... O, mam! Neverwinter Nights > Witch's Wake. Bardzo podobny zabieg, który o ile w grze się sprawdza znakomicie <granie na zmysłach wzroku grafiką + włączenie do tego wyobraźni czytelnika opisami - mistrzostwem jest pod tym względem Planescape: Torment>, ale tutaj już nie. Praktycznie wcale. No dobra, w ogóle.
Wow... Dialog... No wooow. Nie spodziewałem się, że akcja tak się potoczy, że bohater przyjmie propozycję, która śmierdzi smrodem na wiele lat świetlnych bez mrugnięcia okiem, jakby kupował chleb i masło w spożywczaku. Takie to było <nie>przewidywalne, że wow.

Ogólnie tekst nie wybija się niczym przeciętnym, jest monotonny, sztampowy i cholernie przewidywalny. Motyw pociągu i zamiany konduktora jest oklepany do bólu <nie będę przytaczał źródeł, przez które odniosłem to wrażenie, bo wiele ich było...>. Po prostu przeciętność pod każdym względem.

Łuna

Po pierwsze - ja osobiście nienawidzę tej zabawy czytelnik/bohater. Uważam po prostu to za ciekawy zabieg, ale na dłuższą metę irytujący jak sąsiedzi po 60.
Nie wiem, jaki cel miały u ciebie przytoczenie o wychodkach itd. Może nie zrozumiałem ogólnej wymowy całego tekstu <jeśli tak, to ufff>. W każdym razie, obraz codzienności jedynie zaciera się z bezguściem i obrzydzeniem <dlatego pewnie jeszcze damska część publiczności nie skomentowała tych tekstów>, które zamiast poruszać, śmieszy. Podobny motyw zastosowałeś w "Rozpadzie...", ale już tam zwróciłem ci uwagę, że miewasz tendencje do przesady, czego dałeś tu wyraz.
Dialogi są cholernie nienaturalne. Taka gadka szmatka niedocenionego za życia i po życiu filozofa, mającego nawet ciekawe i trafne do powiedzenia rzeczy <"piekło to inni">, ale zatracają się pośród  niemożności ich umiejętnego przekazu.
Tekst ogólnie słaby, bez ładu i składu, a schemat żołnierza masz powoli ograny do bólu <deja vu?>, wystarczy przejechać po Forum i poszukać paru wcześniejszych twych wytworów.

11
Kultura / Odp: Kółko Filozoficzne
« dnia: Maja 19, 2007, 03:21:03 am  »
Cytuj
Jednak gdzieś tam głęboko w sercu każdego człowieka, siedzi taki mały, rogaty nonkonformista, który choćby dla samego pomysłu chciał powiedzieć "NIE" i iść pod prąd.

Tak jak ty teraz?

A poważnie: nie rozumiem, czemu służył twój post. Bo wywołać dyskusji raczej nie miał, skoro w większości przypadków zgodziłeś się przedmówcą. W końcu konformizm to pójście z falą, która wydaje się prostszą drogą, tym samym zgadzamy się z większością, co prowadzi do spełnienie oczekiwań innych.

Cytuj
Spójrzmy więc na siebie, jako na fragment grupy, która to jest fragmentem większej grupy, będącej fragmentem jeszcze większej grupy i tak po kolei, aż dojdziemy, powiedzmy do poziomu Polski. Przynależność do grupy nie traktujcie jednak czystko geograficznie, bardziej kulturowo... powiedzmy, że jesteśmy częścią pewnej grupy znajomych. W tej grupie, zachowanie każdej jednostki odbija się pewnym echem na zachowaniu pozostałych. To logicznie i udowodnione przez znacznie mądrzejsze od nas głowy, które położyły podwaliny pod coś, co dzisiaj się nazywa psychosocjologią. W innych grupach, tych często tutaj poruszanych, mamy takich typowych konformistów, na potrzeby przykładu i dla uproszczenia powiedzmy, że są to dresiarze. W ich grupie ich własne zachowanie ma pewien wpływ na pozostałych, a w naszej grupie (powiedzmy, w grupie najbliższych przyjaciół) nasze zachowanie, nasze poglądy i idee odbijają się w pozostałych jej elementach. Oznacza to, że nasi przyjaciele przyjmują pewne nasze cechy, dzięki temu rozwijamy siebie i ich pod względem samoświadomości. To jakie cechy my sami zaadaptujemy dla naszych własnych potrzeb jest uzależnione od naszej samoświadomości, która, według własnej filozofii (a każdy człowiek ma pewną jej namiastkę) ocenia co jest złe, a co dobre. W ogólnym rozrachunku jednak mamy różne grupki ludzi, którzy przebywają między sobą i każdy wpływa na zachowanie innego. W jakim stopniu, to już zależy od tego powtarzanego dzisiaj setki razy, poziomu konformizmu u danych elementów... pomińmy to.

Streszczenie: "między wronami, kracz jak one"; "z kim przystajesz, takim się staniesz".
Dla mnie to całe gadanie to błędne koło, gdyż słabe jednostki zasilają się wzajemnie w swych poglądach, dopóki nie napotkają kogoś, kto zburzy ich ład i porządek i dam im kopa do ruszenia się z miejsca. Potem cykl się powtarza - to, co było nowe, jest stare i powszechne, zasilane przez większość, dopóki nie znajdzie się ktoś inny, zdolny wywołać podobny wstrząs.

Cytuj
I wtedy, całe to nasze ascetyczne trzymanie się moralnych zasadach i wewnętrznego kodeksu, naprawdę ma sens.

1. Muszą się z tobą liczyć. Jeśli nie jesteś "wybitny", to zostaniesz zjedzony przez "świadomość grupy".
2.Jeśli się z tobą nie liczą, musisz wywołać tak silny na nich wpływ, że będą musieli.

Cytuj
Nikt nie wie jak rozległy efekt mogą mieć nasze słowa i nasze myśli.

Wątpię szczerze, że ktoś po przeczytaniu tych wszystkich postów nagle się zamyśli, a po 5 minutach będzie wciąż o swych myślach pamiętał. Chwilowe zainteresowanie, bez większego udziału w życie człowieka, który najzwyczajniej w świecie o tym zapomni.

Cytuj
Ale wyobraź sobie świat, w którym każdy człowiek myśli w ten sposób - w którym istnieje tylko hedonizm, każdy dąży tylko i wyłącznie do zaspokojenia własnych potrzeb za wszelką cenę.

Pragnienie napełnia jego działanie, przekłada się ono na relację w grupie, która w sumie opiera się na zależność i wykorzystywaniu. Nie ma czegoś takiego, jak bezinteresowność, czy czynienie czegokolwiek z dobroci serca. Albo zaspokajamy własne kaprysy, albo jesteśmy do tego zmuszeni, licząc podświadomie na korzyści wynikające z podporządkowania się.

Cytuj
Świat w którym ludzie współczują, rozumieją siebie nawzajem, są silni duchowo i mają zasady, których honor nie pozwalałby im łamać.

Star Trek. Borg. Albo mrówki. Może pszczoły?

Cytuj
I właśnie dla tej, wyidealizowanej wizji świata, należy mieć własne zasady i iść przez życie drogą, która nie koniecznie jest usłana różami. Wiadomo, świat nigdy taki nie będzie. Ale dzięki ludziom tak właśnie myślącym, nasza rzeczywistość może się do tego odrobinę zbliżyć.

Wiem, wtrącam się. Ale - idąc przez życie własnymi zasadami <dobrymi, czy nie>, spełniamy formę kaprysu wynikającego z zaspokojenia własnego ego. Bo mając zasady, czujemy się lepszych od innych ludzi - od szmat, które się puszczają, od debili, którzy naukę przepili w pubach itd. świat opiera się głównie na absurdzie i paradoksie, tym samym nie wiem, czy rozsądne jest zabijanie w sobie pragnień w celu wyższych celów.

12
Offtopic / Odp: H U M O R
« dnia: Maja 13, 2007, 09:34:05 pm  »
http://maddox.xmission.com/

Dużo świetnych tekstów, zarówno w formie jak i w treści. Polecam, ale dla osób o bardzo specyficznym poczuciu humoru.

http://www.youtube.com/watch?v=av6fWfmugds&mode=related&search=

Zwykły, przeciętny dialog dwóch nieprzeciętnych postaci.

13
Tournament of the Titans / Odp: Kraina bogów
« dnia: Maja 13, 2007, 04:26:16 pm  »
Sądząc po waszym nastawieniu, ogólnym poziomie obydwu walk, to cóż... Heh. Widać jednak, że będziecie to ciągnąć do końca, po równi pochyłej.

14
Tournament of the Titans / Odp: Kraina bogów
« dnia: Maja 09, 2007, 02:50:14 am  »
Po co miałbym to robić? Jedyne przedstawiłem swoje zdanie na ten temat, jako osoba nie związana z tym wszystkim, a jako postronny obserwator. Kontynuowanie tej dyskusji na ten temat nie ma większego sensu, bo ty w końcu jesteś organizatorem, tym samym zrobisz jak uważasz za stosowne, biorąc pod uwagę to co napisałem, lub nie.

15
Tournament of the Titans / Odp: Kraina bogów
« dnia: Maja 08, 2007, 11:50:15 pm  »
Tantalus

Dlatego dodałem, że liczba znaków powinna być dwukrotna i czas na napisanie trzykrotnie <dwukrotnie?> wydłużony. Inaczej się podchodzi do walk obowiązkowych, które wynikają z systemu ogólnie, a inaczej do takich, gdzie jasno jest napisane, że mają być luźniejsze. W sumie walki towarzyskie były takie sobie zbędne według mnie, bo zamiast odskoczni jedynie się powtarzało to samo, co podczas standardowych. To nie brak czasu zabija ten turniej, to rutyna. Nie chce się po prostu tego wałkować przez tyle czasu, a na początku jakoś to szło, bo to było "nowe". A ciągnięcie tego byle tylko się zmieścić w czasie jest trochę na wyrost - bo poziom ogólny będzie spadał <co ma aktualnie miejsce, do czego się zresztą sami uczestniczy przyznali>, bo nikomu się nie chce już tego ciągnąć. Nudne to jest. Dlatego przerwa jest dosyć rozsądna.

I to wszystko co napisali do tej pory zostanie tutaj na Forum dla potomnych? Trochę mała ta "nagroda" za tyle wysiłku włożonego w pracę. I kto wybiera te walki najlepsze? Sami twórcy, czy ogólnie społeczność uczestników? Poza tym - goście powinni mieć wgląd do wszystkiego, by wiedzieć, jak się toczyły pojedynki. Owszem, można by zrobić odsyłacz tutaj, ale wtedy równie dobrze można by tylko na głównej o tym wspomnieć, a nie umieszczać tam walk.

16
Tournament of the Titans / Odp: Kraina bogów
« dnia: Maja 08, 2007, 11:09:08 pm  »
A nie istnieje może możliwość, by zrobić walki offside? Czyli np. takie odskocznie, które nie liczyłyby się w ogólnej kwalifikacji, ale na czas ich trwania termin i liczba znaków byłaby podwojona. To pozwoliłoby uniknąć pewnej rutyny, która ma tu miejsce od pewnego czas, a podwojony termin <może i potrojony?> dałby czas na odpoczynek i pewne "wyluzowanie". Jak np: walka gracza jRPG VS np: postać przez nią sterowaną. Taka o humorystycznym charakterze. Albo walka np: z jakimś głównym złym, gdzie dani bohaterowie musieliby połączyć siły.
No i można by zacząć walki umieszczać na stronie głównej, co by się przełożyło na wydłużenie terminu i tym samym zrobienie przerwy.
Tak tylko sobie gdybam.

17
Offtopic / Odp: FlameZone
« dnia: Maja 08, 2007, 01:02:52 pm  »
A. i B. różniły się na tyle zarówno stylem wypowiedzi jak i treścią, że... E tam. Nie warto.
Jako odpowiedź podałbym swoje wcześniejsze posty. Czyli w sumie błędne koło. Dzięki za polemikę, bo od dawna nie miała tutaj taka miejsca, która by mi poprawiała humor za każdym razem, gdy ją czytam <lepiej dopowiedzę dla bezpieczeństwa - chodzi mi o ogólny jej rozwój>.

18
Offtopic / Odp: FlameZone
« dnia: Maja 07, 2007, 07:01:29 pm  »
Eee... Przecież się poprawiłem...

19
Offtopic / Odp: FlameZone
« dnia: Maja 07, 2007, 03:16:57 pm  »
Cytuj
A. Zauważ że to że pisałem o swojej rodzinie nie odnosiło się bezpośrednio do tego, że on mówił że kumple mu polecili grę, tylko że od matki słyszałem że ma znajomych którzy czytają książki wieczorami. Więc co ma za przeproszeniem piernik do wiatraka? Jakbym prowadził z kimś dyskusję o bananach i w pewnym momencie dalszej dyskusji, gdzieś w innym wątku powiedział o selerze to dla ciebie jedno i drugie też byłoby to samo? Myśl zanim coś napiszesz proszę, nie wymagam chyba tak dużo...

Ale rozmowa powinna się tyczyć 13 latka czytającego ten typ rodzaj książki, a nie, że masz znajomych innych znajomych, którzy 13 latkami nie są. O to mi chodzi.

Cytuj
B. Nie, wmieszanie rodziny w rozmowę nie jest przejawem tego że ktoś jest bachorem, jest nim porównywanie jej do kumpli z podwórka...

Które ty uczyniłeś... Bo dla przypomnienia, najpierw dyskutowaliśmy sobie miło o tym, że on zainteresował się grą tylko dlatego, że mu ją polecili kumple, a potem ty coś napomniałeś o najbliższych znajomych/rodzinie. W jego poście o tych przypadkach nie było mowy, zresztą pisząc "kumpli" wyraźnie zaznaczył, skąd złapał na nią chętkę.

Cytuj
A. Nie, wybacz ale nie mam ochoty tego dochodzić, wolę jak mi powiesz.

Staram się. Kiepsko widząc wyniki, ale się staram.

Cytuj
A. Lol, nie napisałem że kieruje się wyłącznie tym co mi mówi rodzina tylko że nie sądze że mnie okłamuje w najbardziej błachych sprawach jak ten przykład. Jak nie widzisz w tym różnicy to pozostaje ci się tylko leczyć.

Naturalne jest w takim razie, że słysząc od nich coś błahego, tego nie sprawdzisz, bo po co, tym samym nie ma jakieś stuprocentowej pewności, że to jest prawda usłyszana od kolegi znajomej sąsiadki. Kwestia zaufania w sumie, więc tak to zostawię.

Cytuj
B. Nie, bo mam już raczej tyle lat że w Mikołaja nie wierze bo przeczy to prawom nauki, a gdy słyszę od matki że jej znajomy czyta książki wieczorami nie mam podstaw by temu nie wierzyć bo jest to realne i wie o tym chyba każdy oprócz ciebie. Poziom tej dyskusji nie był wysoki już od pewnego czasu ale teraz schodzi już na psy.

Raczej na pchły, skoro słyszysz od matki, że jej znajomy czyta książki w nocy... Jeszcze raz powtarzam - normalne jest, gdy robi to człowiek dorosły, ale gdy robi to 13 latek <a cały się tyczy rozmowa właśnie o niego>, to ja mam wątpliwości. Nie rozumiem, dlaczego w ogóle nagle powołujesz się na znajomych swej matki, skoro nie mieszczą się raczej w tej grupie wiekowej. Ale jeśli ma ona znajomych 13 latków, którzy czytają książki w identyczny sposób jak ów jegomość, to jednak jest to dobry argument.

Cytuj
A i B Ech... pisałem już że porównałem to wyłącznie dla tego że w obydwu przypadkach chodzi o odczucie klimatu nic więcej. Jak długo jeszcze będziesz wrzucał swoje idiotyczne porównania które nie mają absolutnie nic ze sobą wspólnego (albo mają znacznie mniej niż tamten przypadek) i cały czas się tym podpierał?

Byś poczuł klimat absurdu swych własnych.

Cytuj
A i B. Pisałem że 13 latkowie czytają książki z dreszczykiem przeznaczone dla ich grupy wiekowej, a nie książkową adaptacje Teksańskiej masakry piłą łańcuchową jak ty to uważasz. Więc nie mów mi że to ja jestem ograniczony w rozwoju jak nie wiesz o takich prostych rzeczach...

Ja nie wiem, czy czytając te lektury ma to mniejszy efekt, niż czytanie np. tej przez ciebie podanej. W końcu skoro są pisane specjalnie dla nich, to jednak jakieś emocje muszą wywołać. A skoro ktoś wybiera horror, to jakiś wrażeń po niej oczekuje. A 13 który lubi się bać... Jasne.

Cytuj
A. Nie przytaczałem, tylko pytałem ciebie czy chodzi ci o inne osoby niż te w wieku 13 lat bo wydawało mi się dziwne ża akurat obserwujesz dokładnie osoby w tym wieku...

Ciężko ich nie zauważyć, skoro wszędzie ich pełno. Wystarczy wyjść z domu i na podstawie tego co się widzi, wyciągać wnioski.

Cytuj
A i B. Na podstawie czyichś postów jesteś w stanie to stwierdzić? Przecież ty podobno nikomu nie wierzysz. Pytałem o konkretne zachowania 13 latków w swiecie rzeczywistym, nie o ogólniki. Czytaj ze zrozumieniem.

Na podstawie postów tego nieszczęsnego 13 latka, do konkretnie którego wysunąłem post. ... nie wiem, czy zrozumiałem o co mi chodzi.

Cytuj
B. Nie pisz mi że jestem głupi gdy jednocześnie podajesz mi coś czego nie powiedziałem (tylko pytałem się ciebie czy ty tak sądzisz) bo to jeszcze bardziej podkreśla twoje gówniarstwo.

... mhm ...

Cytuj
Gdy tego drugiego ci nie powiedział, od razu wiesz że nie było takiej możliwości? Jak ktoś powie że lubi komedie, ty już od razu wiesz że nie lubi też filmów sensacyjnych? Zauważ że ja nie mówię że musiała być, ale mogła.

Gdybym z nim rozmawiał, uznałabym, że tak. Bo mi o niej najzwyczajniej w świecie nie powiedział, a  ja nie lubię sobie niepotrzebnie dopowiadać.

Cytuj
przekręciłeś nazwę świata i postać kluczową dla gry a on nazwę książki.

Ale dla niego książka była ulubiona, a dla mnie gra, której nazwy nie przekręciłem.

Cytuj
B. Uważam się za 13 latka...ciekawych rzeczy się o sobie dowiaduje...fajny podział tak w ogóle A - miły qiax B - zły qiax. Jakie to inteligentne i wymowne.

Te podpunkty służyły głównie mnie, bym wiedział, z jakim typem człowieka mam do czynienia - po właśnie udzielonej przez ciebie odpowiedzi już wiem. Poza tym, tak było dla mnie zabawniej. No i w końcu... Sam tak teraz czynisz.

Cytuj
B. Jak piszesz komuś że jest mało inteligentny to podawaj zawsze obok uzasadnienie tego. Bo takie pisanie sobie „jesteś głupi” z niczego robią tylko przedszkolaki i mniej rozwinięte dzieci w wieku szkolnym.

Uzasadnienie? Przecież te podpunkty było bezpośrednią odpowiedzią na to, co zacytowałem.

Cytuj
zapewne, nie az tak glupim jak Ty.

Ta...

Cytuj
Radical, odpusc sobie, bo raz, ze czyta sie to nieprzyjemnie, dwa, ze qiax tego nie zrobi, a trzy, ze i tak nie przekonasz do niczego czlowieka zyjacego w swoim swiecie ubzduranych argumentow...

Nie wiedziałem, że ktoś zmusza cię do czytania tego wszystkiego. Napisałbym że przykro mi, ale nie chcę cię okłamywać.

Cytuj
cztery - jeszcze raz jeden z was (qiax) obrazi drugiego, polecą warny ..

Niech będzie w takim razie: pozbawiony kreatywności.

20
Offtopic / Odp: FlameZone
« dnia: Maja 07, 2007, 07:12:44 am  »
Cytuj
Ty stosujesz w największej ilości.

<czy jeszcze raz wcześniejsze posty> Mhm. Nie wiem tylko, od kiedy ilość cytatowych zależy od przypisania konkretnej etykiety. Nic to.

Cytuj
Dotarło?

A) Pewnie nie, skoro wałkujemy to samo od paru stron. W końcu ja ci nie zarzucam, nie wzbraniam wyrażania własnego zdania. Ja tylko napisałam, że w tym przypadku było ono całkowicie pozbawione sensu, gdyż poprawiając autora zarzutów to tak, jakbyś się starał zmienić jego sposób rozumowania.
B) Jak trzeba być głupim i pozbawionym własnej kreatywności, że imitować któryś z kolei raz mój sposób odpowiadania? A aż tak jesteś upośledzony, że się musisz na mnie wzorować? Brak ci inicjatywy? Ja przynajmniej próbuje, no!

Cytuj
Lol, nie pisałem o czytaniu przy wyłączonym świetle tylko przy ograniczonym świetle. Potrafisz zauważyć tu "drobną" różnicę? Czy mam ci to rozrysować kredkami jak przedszkolakowi?

A) Przykład oryginalny był brany od książek. Ty go przekabaciłeś na gry, więc ci się starałem uświadomić tę drobną różnicę, podając coraz bardziej absurdalne przykłady <typu wysadzanie się w powietrze itd>. Nie zrozumiałeś tego.
B) No, narysuj, w końcu jeśli jesteś na tyle pozbawiony zdolności logicznego myślenia i umiejętności sensownego składania myśli w zdania, to może rysując będziesz zdolny porozumieć się z resztą społeczeństwa. Kurczę, jak ty robisz zakupy? Ah, no tak, przez Internet.

Cytuj
Nie, może dla ciebie matka i wujek są kumplami z podwórka dla mnie są "osobami które znam najbliżej"

A) Zauważ, że on oryginalne powołał się na kumpli. Ty potem nagle wtrąciłeś się z rodziną, najbliższymi znajomymi. Więc idąc tym przykładem, wciąż mając w pamięci oryginał posta, o który się z taką pasją spieramy, wysunąłem takie, nie inne przypuszczenia.
B) Nie. Dlatego nagle nie wmieszałem ich do rozmowy niczym rozpieszczony bachor, któremu sama myśl o najbliższych ma pomóc.

Cytuj
Gdzie ja pisałem że ćpanie i wysadzanie w powietrze to dla mnie prosta sprawa, kompletnie nie czaje o co chodzi w twoim bełkocie (sądze że nie tylko ja)

A) Przeczytaj jeszcze raz na spokojnie wcześniejsze moje odpowiedzi. Jestem pewien, że przy odrobinie dobrej woli znajdziesz zrozumiesz w końcu, o co mi chodzi.
B) Jesteś pewien? Tak serio serio pewien? Jaką to sposobnością? Czytając im w myślach? A może znowu zastosowałeś swoje słynne dopowiedzenie? Kurczę, już wiem! Narysowałeś sobie obraz ludzi, a że jesteś pozbawiony zdolności myślenia, od razu zrobiłeś z nich jedną masę, która myśli tak jak ty - stąd ten wniosek!

Cytuj
Nawet nie wiesz jak się z tego cieszę.

A) Jestem pewien, że nie mniej niż ja.
B) Ja bym żałował. W końcu otaczając się lepszymi od siebie czynili królowie.

Cytuj
Mówiłem o najbliższej rodzinie m.in. Gdybym miał nikomu nie wierzyć na słowo, nawet najbliższej rodzinie i każdą rzecz musiał sprawdzać sam, to wolę nie myśleć jakby wyglądało moje życie...

A) A ja wciąż staram się nakierować rozmowę na właściwy tor, z oryginalnego posta tegoż jegomościa. Poza ty, najprostsza sprawa... Nie, dałem już przykład rozmów o 13 dziecku, więc teraz jedynie o tym napomknę. Hmmm... Skoro skierowałeś temat z książek na gry, to naprawdę opierasz się na tym, co ci mówi rodzina? W doborze gie. Albo książek. Chociaż wcześniej wspomniałeś o kolegach względem pewnie podobnego stanu rzeczy z oryginalnego posta - czyli złapania chętki na coś, czym zachwycają się znajomy. To taka moda pewnie.
B) Święty Mikołaj nie istnieje. Jak cię nie uświadomili, a ty wciąż im wierzysz na słowo i we wszystko co ci mówią, rozumiem.

Cytuj
Nie takie przykłady są idiotyczne bo w czytaniu książek nie ma nic nie normalnego w porównaniu do wysadzania się powietrze. A to że jest to dziwne dla ciebie nie znaczy dla każdego.

A) Dokładnie! Dla mnie np: porównywanie książek i czytania przy przygaszonym świetle do grania przy przygaszonym świetle jest po prostu bezsensowne.
B) Przykład był taki, jak twój. Jeno bardziej radykalny, ale z sensem twojej wypowiedzi i twoich porównań. Poszedłem o krok dalej, co każdy przeciętny człowiek by zrozumiał. Skąd ten wniosek? Dopowiedziałem sobie.

Cytuj
Pisałem bodajże o tym osoba mająca 13 lat "może" czytać książki tak jak ta mająca 21. Ty wykluczyłeś i napisałeś że dziwne jest dla ciebie że 13 latek czyta książki w nocy co jest oczywiście kompletną bzdurą.

A) Przecież ja nie zarzucam, że ogólnie czytanie książek jest dziwne dla osobnika w wieku 13 lat i wieku 21. Po prostu czytanie książek, tego szczególnego gatunku z dreszczykiem, w nocy przy przygaszonym świetle, jest dziwne. Bo inaczej na lekturę reaguje 13 dziecko, przed którym życie, a inaczej rozwinięty emocjonalnie 21 człowiek. Sprawa psychiki po prostu.
B) Ta... Bzdurą taką, że to stanowi ogólnie znaną normę społeczną, że 13 letnie dzieci czytają w środku nocy horrory, podczas której lektury mogą się zmoczyć. Bo widzisz, nie mają jeszcze wyszczególnionej bariery emocjonalnej i mniej kontrolują wyobraźnię od 21 latka. Jak nie rozumiesz, to jesteś ograniczony w rozwoju, ale czego mogłem się spodziewać po kimś, kto się porównuje do dziecka.

Cytuj
Cytuj
O ile pamiętam to nadmieniłem wyraźnie że w obydwu przypadkach chodziło mi o lepsze wczucie się w klimat.
Jeśli chodzi o mnie, to może akurat nie przy książkach ale np. 2 miesiące temu przechodziłem RD w którego grałem tylko w nocy, dla mrocznego klimatu.

A) Nie dopowiedziałem sobie tego.
B) Ta, jestem pewien, że każdy by się skapnął, skoro jest napisane "nie przy książkach"... Podajesz grę. Potem napominasz o klimacie. Od razu widać, że tyczy się ta cześć całego zdania. Geniusz, po prostu geniusz!

Cytuj
To może podziel się, na jakich konkretnie wnioskach oparłeś swoje założenie. Aż mnie ciekawość zżera ;]

A) Ze zwyczajnej obserwacji otoczenia, ogółu tak zwanego, na podstawie którego wysunąłem odpowiednie wnioski zarówno z treści postów, jak i stylu, którym zostały napisane. Jako, że zazwyczaj osoby dużo czytające mają lepsze predyspozycje do wyrażania własnego zdania, czego po jego postach sobie nie dopowiedziałem.
B) Napisałem wcześniej o obserwacji otoczenia? Napisałem. Przeczytałeś? Tak. Ze zrozumieniem? Ugh...

Cytuj
Cytuj
Osoby w innym wieku niż 13 lat
A jeśli poobserwujesz inne osoby przy innych czynnościach i na tej podstawie jesteś w stanie stwierdzić że żaden 13 latek nie czyta kryminałów w nocy to się grubo mylisz...

A) Dla przypomnienie - rozmowa i twe zarzuty tyczą się mej reakcji na osobnika w tym właśnie wieku. Więc tym samym aktualnie przytoczenie osób powyżej 13 roku życia jest co najmniej... Mało wyrafinowane.
B) Dobre! Nie zaprzeczasz sobie teraz?

Cytuj
Eee...ten "on" to kto konkretnie? Osobnik na którym prowadziłeś swoje badania? Bo jeśli to na nim oparłeś swoją wiedzę to w takim razie zaprzeczasz sam sobie że "wnioski się wyciąga na podstawie ogólnie zebranych danych - a nie biorąc pod uwagę jednostki"

A) Nie, osobnik, który o tym napisał, a którego starasz się nie bronić. W końcu jego wcześniejsze posty sugerowały na prosty sposób myślenia 13 latka, a że akurat to nieszczęsne czytanie książek itd, było dla mnie dziwne, nie omieszkałem o tym napisać.
B) Te serio głupi jesteś. W końcu jednostki ocenia się na podstawie ogólnego społeczeństwa i norm w nim panujących.

Cytuj
Jakbyś zauważył w swym bystrym umyśle to wiedziałbyś że ty zarzucałeś mu że "na pewno" grał w tą grę kierując się tylko i wyłącznie opiniami kumpli. Ja powiedziałem że "mógł" także wcześniej kierując się z innymi opiniami, a te cytaty które podałes wcale tego nie wykluczają, więc też nie wiem po co je podawałeś...

A) Nie zauważyłem i nie wywnioskowałem z tego zdania, że mógł postąpić inaczej. Dla mnie jeśli coś nie jest przez kogoś napisane, to tym samym sobie tego nie dopowiadam. Poza tym nie zauważyłem tam ani "..." mogącego sugerować na inne źródła poprzez niedopowiedzenie zdania. Czy czegokolwiek innego, co wskazywałoby na słuszność twojej tezy.
B) Kolejne twe dopowiedzenie? Ale serio - jakim trzeba być pozbawionym zdolności logicznego myślenie głupkiem, by doszukiwać się czegoś, czego nie ma? Jeśli ty tak na serio sobie rzeczy dopowiadasz, to chce ci przypomnieć - jak kobieta mówi "nie", to to nie znaczy tyle, co "mocniej, ostrzej". Taka rada.

Cytuj
Znowu nie rozumiem o co ci chodzi, przecież pisałem że nie przekręciłeś nazwy ulubionej gry, a że on przekręcił nazwę ulubionej książki. Pisałem że ty przekręciłeś nazwę kluczowej postaci i świata gry. Więc na cholerę o tym piszesz? Dziwny jesteś...

A) Ani ja, ani on nie przekręciliśmy nazwy postaci drugoplanowej etc. Ale mimo to znalazła się w twych wypowiedziach o nich wzmianka, dlatego czułem się zobowiązany do udzielenia i tym samym wyjaśnienie tego nieporozumienia. To, ze jestem dziwny, to fakt, który nie podlega mam dyskusji.
B) Nie rozumiesz? Szok!

Cytuj
<oddycha z ulgą gdy myśli o twej wyrozumiałości>

A) <uśmiecha się wyrozumiale>
B) <uśmiecha się pobłażliwie>

Cytuj
Powtarzam 3 albo 4 raz że nie twierdziłem że jego post był zgodny z przesłaniem tematu tylko że w jednej rzeczy miał trochę racji a z tym że "Harle była błaznem" napisał głupią rzecz. Więc jak mogłem nie mieć racji w czymś czego nie powiedziałem? Kończe już chyba tą rozmowę bo z tobą nie da się normalnie gadać i trzeba ci powtarzać niektóre rzeczy po kilka razy jak 7 latkowi niestety.

A) Jego post był bez sensu względem tematu, a co za tym idzie cały post. Nie rozumiesz, że właśnie mi o to chodzi? Jak post niezwiązany z tematem może być z nim treścią zgodny? Równie dobrze mógłby zacząć wypowiadać się w innych, gdzie 99.9% byłaby pozbawiona głębszego sensu, zaś to co zostało, ktoś sobie pod niego podciągnie, w oczekiwaniu na to, że wywiąże się z tego jakaś głębsza dysputa.
B) Masz rację. Nie da się ze mną gadać normalnie, bo mam odmienne zdanie od upośledzonego psychicznie 21 latka, który uważa się za 13, innym zarzucając, że ma 7 lat. Ech, niestety, pismo to nie obrazki... Chociaż na upartego pewnie mi zarzucisz, że to jednak są obrazki, z czym się raczej zgodzę.

Cytuj
Równie dobrze można by powiedzieć że on poprzez to ze powiedział że Harle pomagał Serge'owi chciał rozpocząć nową dyskusje by lepiej zrozumieć sedno tematu.

A) Niestety nie, gdyż moja dysputa z nim wywiązała się poprzez wzajemne odpowiedzi do opinii, którą przedstawiłem w którymś ze swych postów.
B) Mhm. A ty jesteś inteligentny.

Strony: [1] 2 3 ... 39