Butzu ma rację. Jak patrzę na te oceny nowych gier to krew mnie zalewa... Co one wnoszą poza nową grafą i kilkoma nowymi giwerkami? Nic. Przełomowymi grami to były Unreal, Final Fantasy VII itp... Wnosiły coś nowego, coś nieznanego do tej pory graczom a nie... Dodam tylko że w nowe gry nie gram prawie wcale (komp nie pociągnie za Chiny Ludowe). Rodzi się pewnego rodzaju paradoks. Kiedyś miałeś 386 i grałeś w co chciałeś i co wyszło. Teraz kupujesz nowego kompa (albo masę części do starego) żeby zagrać w nową gierkę... A ja się śmieję, bo gram sobie w Maxa Payne'a i Morrowinda, które wyglądem do dziś cieszą oczy a stacji graficznych nie wymagają... Więc po co ta cała nagonka? Ale może się starzeję i nie rozumiem młodszych (czytaj poniżej 18 lat) graczy. Może to też zasługa tego, że wychowywałem się na systemach typu Sega Master System/NES i kompach pokroju C-64 a potem Amigi 500. Tam grę tworzyła wyobraźnia, to co na ekranie miało Ci tylko w tym pomóc... Teraz masz wszystko na talerzu, a jak postacie nie czytają dialogów, tylko masz same captiony to gra jest "lipna i do dupy"
Ja bym osobiście dał GTA4 5/10 - gra przeciętna, niczym się z tłumu nie wyróżniająca, poza grafiką. Nie jest zła ale też niespecjalnie zajebista, ot kolejna komercja... Życie... Wracam do Morrowinda...