Cesarzowa-wszędzie indziej zana jako "The curse of golden flower"....kochamy tłumaczów :] Film jak się spodziewałam bardzo dobry. Widowiskowy, przyjemnie się oglądało itp.
Aktorów raczej trudo oceniać, bo to azjaci i maą zupełnie inny styl grania...za to mimikę na ogół bardzo fajną-to zacięcie, , waleczność na gębie
W sumie kobiety b. ładne. Cesarzowa ślicza,ale chan jeszcze śliczniejsza. Tylko dziwnie im cycki wiązali [no ja rozumiem,że to ak,żeby wydawały się większe,ale na plaie ziewczyny musiały ledwo oddychac...
Wśród aktorów jaoś najbardziej podobał mi się Jin [czy jakoś podobnie...w każdym raie chodzi o drugiego syna]. Za to najbeznadziejniejszy był Wan. Jakąś straszną mordę miał-zupełnie nie bishoneńska i ogólnie grał pierdołę [a na pierdołę aktor się jak najardziej nadawał]. Najmłdszy syn był taki nijaki, przymajmniej przez wększość filmu, a bardziej barwny [hehehehe] był krótko. Cesarz był IMO świetny-dumny, brutalny i tai jak cesarz był powinien. Duma chwilami aż od niego biła...no i miał fane włosy [b. zadbane , długie i zawsze rozczesane].
Matka chan ładna nie była,ale przajmiej z pewnych względów rozoznawalna. Taka azjatka w średnim wieku.Mogłaby już conajwyżej być managerką Morning Musume
Jej mąż-lekarz wyróżniał się główie ciuszkiem, bo tak jak reszta szaty zmieniała, tak ten chodził cały czas w ednej.
A jak juz zaczęłam o kostiumach, to skończę. No...było ich dużo...cała masa. Najładniejsze oczywiście cesarzowej-jedno takie czrne kimono z rudymi [i chyba jakimiś jeszcze] kwiatami było przepiękne. resztą ona nosiła tylko najładniejsze kimona i sunkie, więc nie ma się nad czym zastanawiać. Ewentualnie takie jaskrawe granaty [ktoś wie o co mi chodzi?] mi się nie podobały. Dalej-bardzo ładne były zbroje. Szczególnie te ze złotym, armii Jin'a [a może to był Jai
]. Tylko zbroja cesarza była kiepska-tandetna przez to,żebyła cała złota i akoś dziwnie zdobiona. Od rau było widać,że jest mało tru ;f Niespecjalne stroje miał jeszcze Wan i ajmłodszy syn. Wan szczególnie na początku miał to swoje kimon jakieś gówniane,a na najmłodszego syna potem się specjalnie uwagi nie zwracało i kimono miał też mało zwracające uwage.
Fryzury też się w "cesarzowej " wybijały. I to oczywiście u tytułowej bohateri było najbardziej jaskrawe. Ciekawe ile oni upinali "zaginany" pióropusz...anajśmieszniejsze było to,że co rusz coś jej ten fryz psuło. No i jeszcze to,że nigdy nie pokazali jak ją ktoś czesze, a pokazali jak sama sobie wsówa ozdoby. Jak dla mnie t niemożliwe samemu się tak uczesać.
Męskie fryzury-klasyczne. Choć cesarz najlepiej wyglądał w rozpuszczonych włosach, więc jemu fryzury raczej potzebne nie były.
Scenografia-znowu olbrzymi plus. Zamek-ejeczny, przesłozony i aż strach czegokolwiek tam dotknąć,żeby nie popsuć. Zabawne było jak na "zostawicie nas samych" ,służący zasłaniali przeźroczytą kotarką drzwi :f Najładiejszy był chyba plac-cały "wysadzany " chryzantemami. Jak będę duża, to też chce tyle kwiatków :F
Fabuła-sama nie wiem co napisać,żeby nie spoilerować. Zaczyna się od tego,ze królowa, która choruje na anemię zaczyna się kiepsko czuć-poty, trzęse nią itp,ae stara się udawać,ze wszystko jest ok. Potem dowieadujemy się,ze nasza cesarzona jest zakochana w ierwszym synu swego mężą...na szczęście tylko męża,a nie męża i jej. A cesarz jej tak na prawdę ne kocha-cały czas ma na ścianie portret matki Wan'a i z obecną cesarzową jest tylo dlatego,żeta jest królewską córką i dzięki niej cwaniak jest cesarzem...tyle,że najlepiej dla niego byłoby,żeby ambitna żona nie plątała mu się pod nogami...
Efekty specjalne-główie w czasie walk. Najefektowniejsze przy ninja [te wszystkie liny itp.] W sumie trudno to azwać efektami specjalnymi. Właściwie to efekty estetyczne-spowolnienia, zbliżenia, tu troche isier itp.
Film polecam-warto zobaczyć. Ani chwili się nie nudziłam i trudni mi teraz znaleźć jakieś minusy [mpże brak realizmu ze szminką, bo usta jej obcierali itp, a szminka była cały czas na swoim miejscu
]