Swojego czasu słuchałem muzyki, może mniej ambitnej i wymagającej od słuchacza, ale zdecydowanie łatwiejszej w odbiorze, miłej dla ucha. W owych czasach ciekawie się słuchało takich osobliwości jak KoRn, Rage Against the Machine, czy ewentualnie Sepultura. Pozosatał mi sentyment do Children of Bodom i Therion'a. Znalazłoby się także u mnie coś z Nightwish'a i Moonspell'a. Jednak stwierdziłem, że poszukam czegoś odmiennego. No i zagłębiłem się w przedziwny świat progressiv'u. Aktualnie miło mi się słucha: Ayreon, Dream Theater, Vision Divine, Absolution. <ale The Mars Volta już nie trawię>. Ciekawe brzmienie posiada ścieżka dźwiękowa do filmu Equilibrium <psychodelirium, które lubimy>. Także muzyka z Gwiezdych Wojen jest miła dla ucha, choć pan Williams lubi powtarzać swoje oklepane już pomysły. Także Vangelis jest ciekawy.
Ehhh...no i jak mogłem nie wspomnieć o niedającej się nigdzie sklasyfikować Apocalyptica'e <no ewentualnie instrumental rock>. Może nie wszystkie ich pozycje są tak fascynujące, ale generalnie rzecz biorąc są mistrzami gry na emocjach i wyobraźni.