Czas: 155h
Level: 77-68 (Vaan i Basch największy, Balthier najmniejszy)
Hunter Points: jakieś 3.6M
Hunter Rank: Knight of the Round
Zaliczone Marksy: 44
Ilość Esperów: 13
Rare Games: 25
Cucculain'a załatwiłem, chociaż początkowo nie wiedziałem jak, to bardzo szybko się skumałem i się w jakieś pół godziny z nim uwinąłem. Przy okazji 2 marki skosiłem, jak tam byłem u niego. Jak już miałem wszystkie, to z miejsca ruszyłem do siedliska Zodiark'a, póki co najbardziej upierdliwego boss'a w grze... czemu? Walka z nim wygląda tak:
Przez pierwszą połowe jest dosyć spokojnie. Zodiark nie ma genialnie dużo HP, ani żadna męcząca strefa nie jest podczas walki z nim (jak np. podczas walki z Mateus'em, Zeromusem, czy Chaosem). Gość jest pokryty Bravery i Faith, które uzupełnia sobie regularnie, jak poczuje, że ma chwilkę spokoju i może sobie rzucić status. Wtedy można go bić. Jak robi cokolwiek innego, trzeba się leczyć. Wali nas co chwilkę ze Scathe, które odbiera całemu team'owi dosyć sporo HP, więc Curaje trzeba mieć w pogotowiu. Ale to jeszcze nic, bo co jakieś 2 minuty, esper kopie nas z Darkja, które na jakieś 95%, zabija wszystkich naszych ludzi, przez co od razu po wykonaniu tego ataku musimy wcisnąć trójkąt i przełączyć się do rezerwy (tak jak mówiłem, z najtrudniejszymi walczy się całą szóstką, nie tylko trzema pakerami). Arise, ewentualnie 3xPhoenix Down i Curaja na rezerwe i można go tłuc dalej i jest spoko. Ale... jak zdejmiemy mu gdzieś połowę HP, Zodiark zacznie roztaczać wokół się Paling i Magic Shield. Zdażało się, że niektórzy boss'owie wcześniej rzucali sobie któreś z tych, załatwiając sobie immunitet na ataki fizyczne i magiczne. Ale Zodiark jest w tym mistrzem, pokrywa się tymi tarczami tak szczelnie, że fizyczny atak można mu wpuścić raz na jakieś 5 minut. Troche lepiej jest z magią, bo tarcza spada mu gdzieś 30 sekund po Darkja i mamy chwile, żeby walnąć go z zaklęcia ofensywnego (wpierw mu trzeba Dispela załadować, bo jak tylko mu Magic Shield zejdzie, on sobie zarzuca Reflect heh..). Przy dobrych wiatrach można mu wpuścić trzy zaklęcia zanim tarcza się znowu złoży, a on zabije nam drużynę Darkją. Końcówka zatem jest wolna i męcząca. Nie uważam, żeby Zodiark był trudny, Ultima był od niego znacznie trudniejsza IMO, ale jest strasznie upierdliwy właśnie pod tym względem. Proponuję nie iść do niego bez.. hmm.. 65 levela u wszystkich (no i Bubble Belta u każdej postaci heh).
BTW. Uprzedzam - przed jego komnatą nie ma save pointa. W razie ewentualnego zgonu, telepać się będzie trzeba znowu przez cały dungeon.
BTW2. Jak dojdziecie do przełącznika bram, to za nic go nie włączajcie, a jak już wam się to zdarzy, to spieprzajcie do wyjścia ile się da. Pamiętacie przełączniki z Henne Mines, po których włączeniu spadało na nas mnóstwo galaretek? Tutaj mamy podobny motyw.... o ile same nietoperze żyjące u Zodiarka nie są specjalnie straszne (20k HP, 65lv, koszą po jakieś 1.5k HP jednym strzałem, uczulone na Excalibura hehe), to jak wyskoczy ich 15 w jednym miejscu, to nawet nie wiecie kiedy kto umiera. Straciłem wszystkich (6 osób), po podiąłem tą nierówną walkę i zwyczajnie nie zdążyłem dobiec do drzwi (maluteńkie pomieszczenie, z 5 metrów miałem do pokonania w skali gry). Naturalnie, wszyscy mieli Bubble i najlepsze pancerze jakie da się przyczaić w tym momencie gry.....
A no i dorwałem w końcu Behemoth Kinga... nie polecam, jest mocny jak cholera. Ma więcej HP niż Fafnir (i w ogóle jest większy od niego heh), kosi więcej HP jednym strzałem niż Palryster, do tego szasta Holy, Slowga, Thundaga i Firaga na lewo i prawo, a pod koniec walki zamiennie pokrywa się Palingiem i Magic Shieldem. Biłem go dobre pół godziny heh....