Powróciłeś do zamkowego grodu, mając zamiar spędzić w nim dzisiejszy dzień. Zacząłeś od wizyty w pobliskiej karczmie i wypicia kilku piw, co by odzyskać optymalny poziom alkoholu we krwi. Następnie nabrałeś ochoty na odwiedzenie zamku, jednak strażnicy po raz kolejny nie dopuścili cię nawet w pobliże fosy - przynajmniej ich sromotnie zwyzywałeś i jednemu bardziej asertywnemu dałeś po mordzie.
Później tego wieczoru prawie padłeś ofiarą kieszonkowca, który zauważył wielką ilość pieniędzy jaką od niedawna posiadasz. Nie byłeś jednak aż tak pijany, żeby stracić czujność, nakopałeś więc złodziejaszkowi tak, że jeszcze z pół godziny po twoim odejściu musiał szukać swoich zębów na ulicy. Do gospody wróciłeś akurat wtedy, kiedy zaczynało się jakieś grupowe mordobicie. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności było to, że tuż obok ciebie znajdowało się kilka poręcznych, drewnianych taboretów, które aż się prosiły o użycie ich jako broni tępej. Spać poszedłeś późną nocą, padając wycieńczony na puchową pierzynę, zdejmując tylko wcześniej ubranie zabrudzone od krwi, która z całą pewnością nie należała do ciebie.
Dawno tak przyjemnie nie spędziłeś dnia.
Nic się nie wydarzyło.