Czy jeśli coś łamie konwencję dla samego łamania konwencji, to od razu robi się warte komentarza
No, nie powiedziałbym, że Graveyard „łamię konwencję dla samego łamania konwencji”, ponieważ ma on jednoznacznie ukierunkowany przekaz i nie celuje tylko w ekstrawagancki, tudzież prowokacyjny odbiór. Poza tym, gdyby tak było, to zawsze takie podejście w jakiś sposób odnosiłoby się do tego typu gier, i zawsze można byłoby to skomentować, zarówno pozytywnie jak i z dezaprobatą, co zresztą i Ty czynisz.
Nie mam nic przeciwko kreatywności. Ba, cenię ją i podziwiam. Ale nie potrafię przełknąć pseudoartyzmu. A wokół rynku indie zrobiła się taka właśnie pseudoartystyczna atmosfera i zaczęło się wychwalanie tego o czym pisałem post wyżej - łamanie koncepcji dla samego łamania koncepcji. To ja już po stokroć wolę skrypty w Modern Warfare, niż spacer po cmentarzu w Graveyard.
No i ponownie wyraziłeś swoją opinię, której ja nie do końca popieram, ale mimo wszystko biorę ją pod wzgląd, gdyż odnosi się ona do problemu i-gier. Mówisz, że ta „pseudoartystyczna atmosfera” negatywnie odbija się w sferze i-gier, także wiedz, ze jest to już pierwsza oznaka przenikania do tego typu gier, zgubnej tendencji, jaką jest komercja, która ma być opakowana nietuzinkową ideą, jaką niesie indie-etykietka. Gracze tym samym powinni się do tego wszystkiego odnieść, tylko, że wielu z nich nie zauważa nawet alternatywy, jaką niosą i-gry, gdyż wystarczają im odtwórcze i wtórne produkcje, które przyciągają jedynie efektywnością i prostotą, która z czasem negatywnie się na nich odbije (samą grafiką takich tytułów nie uratują).