OK. Dla tych, którzy nie wiedzą o czym mówię - Indie Games = Independent Games, czyli gry robione przez zazwyczaj jedną osobę lub niewielką grupkę ludzi, często darmowe. Tutaj można się ponapinać w jaką to grę kto grał. Zacznę więc :
Noitu Love - platformówka zrobiona w bardzo NES'owym stylu. Gramy chłopakiem o imieniu Noitu Love, naszym zadaniem jest pokonanie armii Darnacus'a Damnation. Jest to dość prosta platformówka z ciekawymi rozwiązaniami jak np. zamianą w małpę, żeby wyżej skakać czy zamiana w inteligenta, żeby operować komputery. Najciekawsze są tam jednak walki z boss'ami, które wymagają nieco więcej wysiłku niż "uderzaj go dopóki nie padnie". Ogólnie gra jest bardzo dobra.
Noitu Love 2 - sequel pierwszej części. W niej wcielamy się w rolę żeńskiego cyborga o imieniu Xoda Rap. Akcja dzieje się 100 lat po poprzednich wydarzeniach. Gameplay jest bardzo zmieniony. Chodzimy normalnie kursorami, ale naprowadzamy naszą postać i atakujemy nią przeciwników za pomocą myszki. Grafika przeszła mocny facelifting, ale na szczęście jest dalej w 2D. Jest trochę rzeczy do odblokowania, bossowie są świetnie przemyślani, ale gra jest krótka i raczej nie warta swej ceny (20$ bodajże było na początku, nie wiem ile teraz). Jednakże jest bardzo dynamiczna i przyjemna.
Cave Story - oh god...mam nadzieję, że nie ma tu żadnych fanbojów, którzy mnie zjedzą jak przy Shadow of the Colossus...Wszyscy traktują tą grę jak kolejne przyjście Jezusa. Dla mnie była strasznie rozczarowująca. Fabuła była słaba, postacie płytkie, żadne zwroty akcji nie pojawiły się, bossowe płytcy (cierpią na syndrom "strzelaj aż nie padnie"), a zakończenia pozostawiały straszny niedosyt. Gameplay jest za to bardzo dobry, choć śmierdzi Metroidvanią (cholera, nawet muzyka przy zbieraniu upgrade'u do życia brzmi jak z Metroida). Muzyka nawet ciekawa, ale nic genialnego. Fabuła ? Jesteś robotem i imieniu Quote i za bardzo sam nie wiesz co ze sobą zrobić. Trafiasz do wioski pełnej futrzastych istot (oh god...) i musisz powstrzymać jakiegoś doktorka, który chce im wepchnąć jakieś czerwone kwiaty, żeby zamieniły się w maszyny do zabijania (koleś był chyba sam na paru "czerwonych kwiatkach" jak pisał tą fabułę).
Iji - dość świeży platformer. Stylem graficznym bardzo przypomina Another World. Fabuła jest taka - młoda dziewczyna o imieniu Iji jest na wycieczce ze swoją rodziną w laboratorium, gdzie pracuje jej ojciec. Nagle UFO atakuje planetę obracając niemalże wszystko na niej w proch. Iji budzi się ze śpiączki, kiedy jej brat mówi jej, że została zamieniona w cyborga. Naszym zadaniem jest pozbyć się owych obcych z naszej planety. Gameplay bardzo przypomina kolejną Metroidvanię, ale lepszą niż CS. Zabijając przeciwników zbieramy ich "Nanofield", czyli poprostu doświadczenie. Kiedy zdobywamy wyższy poziom możemy ulepszyć jedną z umiejętności Iji - Strength (niszczenie drzwi i ufoków silnymi kopniakami), Attack (siła broni), Health (wiadomo) itd. Gra jest silnie fabularna i ma wiele rozwiązań. Przez całą grę możemy nawet nikogo nie zabijać, poza dwoma bossami. Muzyka jest świetna, nawet jest tam 8-mio bitowy remix Hero od Machinae Supremacy. Jest też sporo do odblokowywania. Bossowie są podobni jak w Noitu Love. Na każdego jest inny sposób. Póki co jest to jedna z moich ulubionych niezależnych gier.
Muslim Massacre - haha...Oh wow !
Synaesthete - połączcie Beatmanię ze strzelanką na kwasie. Otrzymacie Synaesthete. Chodzimy białym ludzikiem strzelając do różnych stworków w rytmie muzyki elektronicznej. Miejscami trochę zajeżdża techniawą, ale jest kilka przyjemnych fragmentów. Całkiem prosta gra, choć trzeba się przyzwyczaić.