Hah, wyszla mi genialna pomidorówka. Wedle pierwszych planów to miał być rosół z kawałków kurczaka, ale wyszedł jakiś mętny, więc dowaliłam koncentratu i ugotowałam ryż. Po raz pierwszy odbyło się bez przypraw typu kostki bulionowe, bo nigdy nie umiałam doprawiać (wszystko mi wychodzi mało słone, bo nie lubię przesalać) O.o Śledzik z miodem, mówię wam, szkoda tylko, że babcia stwierdziła że "ma zgagę" i nic z tego co przygotowałam, nie spróbowała, a wszystko było robione na modłę jej diety lekkostrawnej :/
Innymi słowy, Goha jak będzie miała gości, to będzie umiała ich nakarmić. Pożarskiego, anyone? Bo zjem oba z żalu...