Zaczęło się od wytknięcia świeżakowi, że nie potrafi jeszcze używać pewnych sformułowań, nie zna angielskiego na tyle, by zrozumieć fabułę gry i w ogóle brak doświadczenia z racji wieku. IMO qiaxa to po prostu musiało zakłuć w oko, bo raczej wie, że upominając jednego małolata, świata nie ocali. Jak to o nim świadczy, nie wiem, bo go nie znam, ale dysputa zmieniła się w coś w rodzaju przepychanki typu "kto miał rację" i jeżdżenie po sobie w "kurturarny" sposób. Ale to chyba tu normalne...