Nudne i o uczelni... nie czytać...
Ja piernicze... nie chcę przynudzać o swojej uczelni znowu, ale przeginać zaczynają na tym PG heh.... wczoraj na uczelni byłem przez 20 minut, z czego 15 przesiedziałem przed gabinetem, czekając na wykładowce. Razem z drużyną dostaliśmy krótki opiernicz za to, że się opieprzaliśmy przez ostatni semestr i na za 2 tygodnie musimy pokazać mu jakiś projekt o sensownym kształcie... będę nad tym siedział pewnie w niedzielę.
Dzisiaj na uczelni byłem przez 4 godziny, z czego większość zeszła na laboratoria z chemii organicznej. Dopiero się zaczynają, dzisiaj była organizacyjna lekcja... w zasadzie są krótkie, bo tylko 3 mnie jeszcze czekają (po 3h każda), ale już czuję, że to będzie ciekawe. Koleś informował nas dzisiaj o przynajmniej 30 różnych rzeczach, które mogą się nam stać podczas tych laboratoriów, jak zatrucia, eksplozje, podpalenia, poparzenia twarzy i rąk, blizny, które wyskoczą nam na twarzy, jak wylejemy na nią stężony brom i różne inne ciekawostki. Ba, samo laboratorium wyposażone jest w dwa prysznice do gaszenia ludzi i taki bajer do przemywania oczu w razie polania ich czymś szkodliwym. Ciekaw jestem ile osób dożyje do końca... dobrze, że jestem w parze ze znacznie bystrzejszą ode mnie koleżanką, to może nic mi się nie stanie... oczywiście, mamy być ubrani w fartuch, gogle i rękawice ochronne, ale jak syntezowany związek wybuchnie komuś w twarz, to może to nie wystarczyć hehehe... krótko mówiąc -->
XXX<---