wczoraj do pokoju wleciał mi nietoperek. mały, ale taki ruchliwy że diabli. co najgorsze, nie mam pojęcia, czy udało mi się go wygon9ić, czy nie, bo po długiej chwili po ganianiu z poduszką, nic już nie słyszalam i zasnęłam na siedząco na łóżku... Kiedy zakładaliśmy nowe okna, mówiłam o zamówieniu ekranów, czy moskitier, czy jak to tam, ale jak zawsze babcia na wszystkim chce oszczędzać... tak więc zaj***sta, zarwana na nietoperza nocka... a teraz muszę zawtryniać w domu. do dupy z taką robotą, tylko się pociąć...