Ale na podstawie tych kilku pytań to sobie można.
No ja na UPR głosuje. Mi też wiele rzeczy nie odpowiada, np. odwoływanie się do tradycji chrzescijańskiej (ale chwała bogu za postulat odreligijnienia państwa). Ale najwięcej zbieżnych mam właśnie z nimi.
Co do osoby Mikkego to mam do niego mieszane uczucia. Zrobił wiele dla rozpowszechnienia idei liberalnej w polsce i zainteresowania dla UPRu. Niestety, mam coraz większe wrażenie, że on jest po prostu megalomanem spragnionym uwagi publicznej i gdy mu jej brakuje, to postanawia czymś zaszokować. Jest bardzo trudny w dyskusji, uwielbia kontrowersyjne przykłady i chyba zbyt namiętnie wzoruje się na Rothbardzie (nawet muszkę od niego zaadoptował). Ale cóż, w UPRze jest coraz silniejsze skrzydło antymikke'owskie, od czasu wybrania na prezesa p. Wojtery, którego po którym czasie wywalono. Coraz więcej żartów-opinii mozna spotkać, że miszcz jest albo "agentem dążącym do wewnętrznego wyniszczania i ośmieszania idei liberalnej" albo po prostu jest już za stary.
Jest świetny następca - Stanisław Michalkiewicz, który w czasie debat potrafi zachować zimną krew, jest bardzo rzeczowy,
uprzejmy i kulturalny czego o JKMie nie powiem i ma świetne pióro. Nie mogę odżałować i nie rozumiem dlaczego nie powróci do raz piastowanego stanowiska prezesa UPRu.
Tak czy siak, nie głosuje na Mikkego, który może mieć
prywatne poglądy jakie chce na temat masonów, bilderbergów oraz uwielbienia dla putina. Ja głosuje na partię która jest wolnorynkowa i najbardziej libertariańska ze wszystkich. Był dawniej taki projekt niejakiego G.Chlewickiego o nazwie Libertaria - zapowiadany szumnie jako alternatywa dla upeeru, ale nic większego z tego nie wyszło, pan Chlewicki zniknął z powierzchni ziemi oraz internetu i zostało tylko to co było. Bo Canabii nie liczę, Partia Piratów oraz jeszcze jedna partyjka, której nazwy teraz nie pamiętam, mają bardzo ograniczony ideologicznie światopogląd.
oni trochę za bardzo przypominają bandę psycholi, przekonanych o tym, że "ktoś nas śledzi".
Jacy oni?
No i nawet jakby pojechali do tej Europy sami ludzie z UPR'u, to i tak do zniesienia VAT'u by nie doprowadzili raczej, bo to w takim biurokratycznym molochu jak UE jest praktycznie niemożliwe.
Wole takich którzy będą się temu sprzeciwiali, aniżeli lizali dupe Merkelowej, Sarkozjemu i innym eurofederastom. N. Farrage i D.Hannan też nie mają przeważających frakcji (ten drugi został nawet osierocony) ale uwielbiam oglądać na YT jak ucierają nosa premierowi Brownomi i Peteringowi.
Co do tych wyborów, to oczywiście wezmę w nich udział, ale już raczej bez przekonania, bo nasz wybór w tym wypadku naprawdę ma znaczenie bardzo nikłe.
Dopóki nie wejdzie
konstytucja unijna czyli tzw. traktat lizboński to oni sobie tam mogą obradować i pieprzyć głupoty, a my nie jesteśmy związani żadnym prawem, poza jedynie tzw. gentlemens agreement, albo pacta sunt servanda. Ale jak to wejdzie no to sory, ale jesteśmy jedną z dzielnic nowopowstałego tworu ponadnarodowego. Coś jak USA. Niby stany są samodzielne w jakimśtam stopniu, ale są sfederowane w jeden twór. Takie stany zjednoczone europy o których przebąkiwano po wojnie.
Unia miała być tylko wspólnotą gospodarczą. Unią celną, a w późniejszym okresie strefą wolnego handlu. Taką to strefą jest strefa schengen - moim zdaniem to coś świetnego, bo całkowicie znosi wszelkie ograniczenia w wymianie towarowo-pieniężnej. Ale obok niej jest ten brzydki, biurokratyczny twór który pragnie wspólnej polityki gospodarczej(patrz. traktat lizboński), interwencjonistycznej, polityki zagranicznej(p. traktat lizboński), a także cośtam snuje o wspólnym wojsku.
No i najbardziej nie podoba mi się ich wizja demokracji. Irlandia w referendum mówi nie - gwałt na demokracji. Gdyby irlandia powiedziała tak - byłoby to oczywiscie jej (demokracji) zwycięstwo.
Ale najbardziej mnie wkurwia to, że Donald Wehrmacht Tusk, wraz ze swoim rządem, uznał że polacy nie mają prawa wypowiedzieć się referendalnie w tak istotnej kwestii jak sfederowanie państwa w rodzący się związek.