Ja chyba za rok wyjadę popracować na wyspach, bo teraz jakoś mi się nie chce. No ale to nie głupie, taki wyjazd zarobkowy. Przez jedne cholerne wakacje można ta więcej niż 2k funtów nakosić brutto (jak policzyłem prace 8h dziennie, 6 dni w tygodniu przez 2 miesiące i minimalną płacę, to trochę ponad wyszło). Jak się odejmie wyżywienie, lokum i przejazd, to i tak wyjdzie pewnie ze 5k PLN. Nie tak źle jak na dwa miechy.
No ale to fakt, że jak się jedzie za granicę pracować, to nie koniecznie tak łatwo musi być. W szczególności jak się jedzie bez doświadczenia i bez konkretnej pracy załatwionej na wyspach. Cholera, ja już sobie wyobrażam, co sobie ci angole myślą o polakach.... miliony tych dzikusów zwala się na Albion, pracują za gówniane pieniądze i połowa mówi po angielsku tak, że już się z nimi łatwiej na migowy dogadać... "fucking poles", "goddamn true, lad! These poles makes me sick... I think I'm gonna throw up if I hear another 'curva' thing...", "bloody barbarians...."
Myślałem, czy by w Japonii nie zarobić pieniędzy, jak będę kombinował wyjazd z uczelni do nich. Może bym się jako laborant załapał jakiś... chociaż w sumie człowiek ma większy komfort psychiczny, kiedy pracuje w cywilizowanym kraju, będącym częścią EU i w którym można spotkać wielu krajan, niż w barbarzyńskiej japonii, skąd najkrótsza droga do domu prowadzi pionowo przez środek ziemi.
Hmm... mam 7 godzin i 30 minut na napisanie (od zera) 5-10 minutowej prezentacji. Słabo...