Ostatnio odprowadzałem dziewczynę do domu, sporo po północy. Idziemy przez tam taki placyk (w sumie szliśmy w miarę bezpiecznymi drogami), droga dla tramwajów i te sprawy. Napieprzało się czterech kolesi- i to porządnie bo z odległości kilkudziesięciu metrów słychać było uderzenia. Co zrobić? Dzwonić, czy nie? Zdecydowałem że nie dzwonie i nie będę narażał siebie ani tymbardziej dziewczyny, bo cholera wie co się stanie, a ja sobie z czterema kolesiami prawdopodobnie na dopalaczach raczej sobie nie poradze, tymbardziej że byłem już w stanie wskazującym. Bo oczywiste byłoby, że gdyby spostrzegli że ktoś dzwoni na policję i podaje ulice, to zmienili obiekt zainteresowania na mnie. Co więc należy w takiej sytuacji robić? Nie mam pojęcia...
Nie wiem jak było w tej klasie, ale przeważnie zachowanie grupy jest takie, że nic się nie dzieje. I nie mówmy teraz, z perspektywy ciepłego fotela jak to jest fajnie. Tylko, że co innego jakiś plac po północy w syfnym mieście, a co innego szkoła, w której rozumiem oberwanie z liścia, czy podbite oko. Ale gwałt? Dla mnie to coś niewyobrażalnego... Jakbym był jej bratem, ojcem.. obojętnie.. podejrzewam, że nie myślałbym racjonalnie i po prostu zamordował tych skurwieli i tak samo państwo powinno postąpić.
Ponad 70% obywateli jest za przywróceniem kary śmierci i co? Ponad 60% obywateli jest za obniżeniem progu pełnej odpowiedzialności prawnej i co? Gówno, taka demokracja.
Gdybym był prokuratorem i pode mnie podlegałby areszt śledzczy, czy gdzie tam tych skurwieli się przetrzymuje, nakazałbym dowódcy "nieumyślne spowodowanie zaczadzenia celi", albo "wypadek z kbk AK" i chyba stałoby się najodpowiedniej. Bo w takiej sytuacji prawo to jedna wielka farsa.
Co do spraw szkół ogólnie. Powiedzcie mi jedno. Do jakiej szkoły najchętniej poślecie własne dzieci? Tej dobrej, wyremontowanej i z fachową kadrą czy też mniej fachowej, mniej bezpiecznej i w nieciekawej okolicy? Jaka szkoła- zakłądając ze wszystkie są prywatne, utrzyma się na "rynku"? Obecnie mamy taki fajny system, że wiadomo - ręka rękę myję i nikomu nic się nie stanie. A że czasami jakaś afera. Szkoły nie powinny podlegać nikomu i to rodzic powinien wychowywać i decydować, czy będzie uczyło się teorii ewolucji wg. Darwina czy wg. ojców kościoła katolickiego. A szkoły jakie mamy, takie mamy, wszyscy wiedzą...
Nie można specjalnie kategoryzować ludzi wg. ubioru i słuchanej muzyki, bo znam metali depresyjnych i metali rozpierdalaczy. Nauczyciele i pedagodzy - jeśli im się dobrze zapłaci - spełnią swoją rolę. Inaczej dyrektor ich po prostu pogoni i poszuka lepszych za dobre pieniądze. Bo za dobrze opłacaną posadę każdy się trochę postara. To jest zasada wolnego rynku i działa praktycznie wszędzie.
Ale nie.. lepiej darmowe, bezpłatne, dla każdego itp.
Sory, że tak dziwnie piszę jakoś. Przerwa dość spora i jedyne co robie to czytam(jak widać na załączonym niżej łobrazku)