Oj czarno widzę ten egzamin, który piszę dzisiaj o 14ej. Moja metoda "ekstremalnego wkuwania" nie jest specjalnie skuteczna przy takiej ilości materiału i takich w nim brakach. Uczyłem się przez 16 godzin, robiąc sobie przerwy co jakieś 45 minut, aby sobie kawe zaparzyć, do kibla pójść, wbić na SZ lub się wykompać. Skończyłem się uczyć pare minut temu, jak mi się zaczęły macierze rozmazywać w skrypcie heh (a jeszcze mam połowe wzorów do wkucia heh). Próbowałem rozwiązywać zadania z książki, ale wychodziły mi prawie wyłącznie te łatwe.... mam nadzieje, że na egzaminie będą nie specjalnie wyszukanie przykłady, które można rozkminić, chwile nad nimi siedząc. Nie czuję się na siłach, żeby to zdać. Nie czuję się na siłach nawet, żeby pojechać na uczelnie, bo teraz to bym tylko spał. No ale nie poddam się bez walki.... zdam, będzie zaj***ście... nie zdam, i tak przechodze na następny rok awansem, ale egzamin będę musiał znowu zdawać w sesji zimowej. Spróbuje to zdać, a jak wrócę koło 16ej, to mnie pewnie do północy nie zobaczycie na SZ.... mam nadzieję, że zdąże dojść do łóżko i nie zasne w tramwaju, czy na chodniku, czy gdzieśtam...