A ja wam powiem, że moi nowi wykładowcy są śmieszni. Wczoraj miałem łącznie 5 wykładów, z dwoma różnymi wykładowcami. Pierwszy gość jest od informatyki i chemii fizycznej... jak zobaczyłem jego twarz, to parsknąłem śmiechem, bo to taki typowy EMO nerg.... wykład z informatyki był taki porywający, że zapisałem chyba ze dwie linijki w zeszycie + jedno zdanie, które mnie poprostu rozwaliło... "Everyone use Microsoft Office, because it's cheap"... faktycznie... Office jest cholernie tani heh.... ale widać, że gość jest całkiem przyjazny, tylko troche przynudza... pare razy cośtam mruczał w stylu "Damn Windows" albo "To hell with Bill Gates" heh... mam nadzieję tylko, że nauczę się czegoś więcej niż różnicy między software'm, a hardware'm heh.
Drugi tym jest od Environmental Biology... geez co za wykręt z niego. Z bródką i pekaesami wygląda jak stereotypowy żyd i jest zabawny. Wpierw nam pokazał jakąś prezentacje w PowerPoincie robioną, w którą powstawiał bohaterów kresków Warner Bros heh.. potem pogroził, że jak ktoś zacznie gadać, to będzie strzelał do ludzi laserem (znaczy się laserowym wskaźnikiem).
Przynajmniej nie mam już takich smutasów jak wcześniej za wykładowców. Chyba nawet będę chodził na wykłady z chemii, czego nie robiłem zbyt często w tamtym semestrze....
A tak wogóle, to za pierwszy semestr wyszła mi średnia (ważona) 3.55.... oznacza to, że utrzymuję taką samą średnią szkolną, od jakichś 5 lat.... niezły jestem heh...