Autor Wątek: Kółko Filozoficzne  (Przeczytany 92331 razy)

Offline Chief Roberts

  • Szef Internatu
  • Paladin
  • *****
  • Wiadomości: 421
    • Zobacz profil
Kółko Filozoficzne
« Odpowiedź #340 dnia: Czerwca 28, 2006, 12:31:55 am »
Cytuj
w takim razie IMO, Boga nie ma. Znaczy.. nie ma go w takim aspekcie, w jakim większość ludzi to sobie wyobraża. Chrześcijanizm, jak zresztą każda religia, jest pewnym zjawiskiem społecznym, służącym niejako do panowania nad ludźmi. W dzisiejszych czasach nie jest to jakaś tam władza absolutna, dyktatura, czy coś w tym stylu, ale kontrola ludzkich zachowań leży u podstaw wszystkich religii. Bóg nie jest istotą, która stworzyła ludzi. Jest zupełnie odwrotnie, bo to właśnie ludzie, stworzyli tego BOGA, jak i wszyskich innych. Religia to wynalazek, swoją drogą całkiem niezły.

Powiedziałbym genialny. Na niczym tak nie zarobisz jak na religii. To jest biznes, ale niestety słabnie z roku na rok.
A co do kwestii istnienia IHWH. Czy jest? Nie wiem. Ale jak jest, to jest... przynajmniej zimnym cynikiem.

Cytuj
Przy rozmowie o wierze, niczego nie można udowodnić, jako że Bóg
Przede wszystkim- wiara to nie udowadnianie. Gdy nie mozesz czegoś udowodnić, pozostaje ci tylko wierzyć (albo nie wierzyć).

Wiara to wiara. A wszystkie takie ewangelie i dowody nt. istnienia Boga tylko niszczą konkretne religię. Bo religia/ wiara nie moze być konkretyzowana, a juz nigdy nie wolno niczego w niej udowadniać. Nauka jest silniejszym przeciwnikiem od religii. I zawsze z nim wygra, dlatego nigdy nie wolno z nim zaczynać.

Cytuj
Jedynym logicznym wnioskiem jest to, że ludzka wolna wola wyklucza istnienie czegoś takiego, jak przeznaczenie.
Wolna wola i przeznaczenie to terminy raczej metafizyczne. Skoro zakłądasz istnienie wolnej woli- wykluczasz przeznaczenie. I na odwrót. Jeśli coś jest ci przeznaczone, to wolna wola jest tylko złudą, bo i tak wybierzesz to, nic innego.

Cytuj
Reasumując: niektóre rzeczy czasami poprostu muszą się wydażyć albowiem nie mamy na nie żadnego wpływu.
Czyli zakładasz że masz ograniczoną wolną wolę i przeznaczenie ingeruje tylko w sprawach wazniejszych? Nie wiem, czy jest sens się spierać bo kazdy moze mieć inne zdanie i o ile jego argumentacja będzie sensowna (a raczej teoretyzacja) to nie będzie mozna nic udowodnić, do niczego się przyczepić etc.

Cytuj
Takie dywagacje oczywiście nie doprowadzą również do niczego konstruktywnego, ale po to właśnie jest Kółko Filozoficzne, jak i sama filozofia. Macie inne teorie na temat przeznaczenia? Obalacie moją? (coś czuję, że Marv tu zaraz przyjedzie ze swoją Teorią Chaosu, czy Efektem Motyla).
Ja sam nie wiem. Dla mnie cała ta metafizyka to coś niepojętego. Czy istnieje coś takiego jak czas? Podróze w czasie? Paradoks kłamcy? Ciekawe jest takie filozofowanie, ale coraz częsciej po prostu nie mam na to czasu, a raczej nic ciekawego z tego nie będzie.

Cytuj
Racja. Zabili ci kochajacego dziadka po 80, czy twoją dziewczynę po 19. Dla mordercy dzidka coś łągodnego, dłuzej by nie pociągnął, dla zbójcy dziewczyny, coś ciężkiego, w końcu dłuzej po pożyla. Hahahah...
Chodzi raczej o zabójstwo przypadkowe, w afekcie, wyjątkowo okrutne, z premedytacją i takie tam.

Cytuj
Ja nie. Za gwalt sam bym wymierzył karę. Ale to już pewna odchyłka od normy... Po prostu nie lubię, gdy ktoś robi coś za mnie. Ja go bym zabił na śmierć <doceńcie dowcip>.
Szczerze mówiąc, uśmiechnąłem się czytając to :)

Cytuj
Dla samego torturowania? Dla samego zadania bólu, ktory on zadał swoim ofiarą? Dla samego faktu, ze wie, że będzie się męczył te 5 minut, nim umrze? Dla samej chwili?
A kto mówi o zabijaniu? Jak torturować to torturować tak, zeby zdychał jak najdłuzej. On nie ma umrzeć, on ma umierać (wiecznie).

Cytuj
I dlatego nie ma boga - bo jest wszystkowiedzący. Tak a propo.
A skąd wiesz? I który?

Cytuj
ardzo dobry wniosek! Ale idźmy o krok dalej - nie ma wolnej woli. Nie w sensie, że zabijesz kogoś, to pójdziesz do piekła jest to złe itd, czy nie zabijesz, pójdziesz do nieba i jest to dobre. Wolna wola nie istnieje, bo to robienie tego, co chcesz. A ilu z was chciało kogoś zabić, pobić, wziąśc coś ze sklepu? Ograniczenia, wszędzie te ograniczenia. Paranoja. Ale... Wolna wola, czy raczej namiastka, istnialaby tylko wtedy, gdy za ten sam czyn spotkałyby nas identyczne konsekwencje. Zabijesz, nie zabijesz, masz to samo. Wtedy naprawdę można mówić o wolnej namiastce woli.
Sory Dżordż. Reguły/normy społeczne nie ograniczają wolnej woli. Zabijesz, albo nie zabijesz. Możesz zabić i nie zabić- masz wybór. A konsekwencje to juz kwestia prawna. Ale nie mozesz powiedzieć, ze nie istnieje wolna wola, opierając się na ten argument :)

Cytuj
Pewnie czytałeś Zbrodnię i Karę. I tam główny bohater ma sposób myślenia, który mozna podpiąć po to, co wyzej napisałeś. Wiec pytaniem pozostaje - czy uodziliśmy się jako jednostki wybitne, czy też jako nic nie znaczące robactwo?
Raskolnikow za jednostkę wybitną uwazał Juliusza Cezara, Aleksandra Wielkiego czy też Napoleona. Równie dobrze, za jednostkę wybitną mozna uznać Adolfa Hitlera, Józefa Stalina. W czym oni byli wybitni? W mordowaniu, nic nie widzę w tym wybitnego. Mieli po prostu szczeście. Ze Cezar urodził się w arystokratycznej rodzinie, Hitler zapisał się po wojnie do DAP, Stalin kumplował się z Leninem a Napoleon wykorzystał sprytnie rewolucję. Dla mnie to raczej szczęście oraz wola działania. Kwestia charakteru, kwestia człowieka, kwestia przede wszystkim szcześcia i odpowiedniego oportunizmu.

Cytuj
A rzucę coś nowego, a co! Ludzie to najbardziej arogancka rasa, jaką w życiu poznałem. Bo tylko ktoś naprawdę arogancki moze podwazać istnienia boga, a nie podwazać własnego .Więc jako, że jestem na tyle bezczelny, by uważac siebie samego za boga, to moje pytanie brzmi: po cholerę ktoś stworzył ludzi? Hę?
A znasz inne rasy :D? Czy dla innych "ras" istnieje coś takiego jak Bóg? Mój pies raczej nie ma zadnych metafizycznych/religijnych potrzeb. Zobacz, to jest właśnie ludzka natura. Postawisz blok w lesie, zwierzęta będą go omijac, ale (teoretyzując), zadne z nich nie będzie starało się go poznać czy tez zrozumieć. A ludzie mają to w naturze. Ciekawość to pierwszy stopień do piekła. Jaki z tego wniosek? Istnieje tylko jeden bóg- Szatan ;)

 

Offline qiax

  • General
  • ******
  • Wiadomości: 542
  • God
    • Zobacz profil
Kółko Filozoficzne
« Odpowiedź #341 dnia: Czerwca 29, 2006, 12:55:00 am »
Cytuj
Chodzi raczej o zabójstwo przypadkowe, w afekcie, wyjątkowo okrutne, z premedytacją i takie tam.

Zabójstow przypadkowoe? Czekaj, nadziejesz mi się na nóż, to będzie zabójstwo, czy nieszczęśliwy wypadek? Zabójstwo to zabójstwo... Gdyby tak nie było, to nie byłoby ono okreslane zabójstwem. Poza tym, trochę to niehumanitarne <nie wierze, że ja to napisałem>, ale śmierć to śmierć - zgon, kaput, nie ma kogoś już. Raczej bez znaczenia, czy cierpiał te parę minut, godzin, lat. Przynajmniej dla ludzi postronnych, bo główny osobnik ktoremu by zależało na torturowanie więźnia, już nie żyje. Więc czy sprawiedliwośc powinna być dla każdego inna według zaslug, czy moze obojętna i obiketywna w miarę? Odpowiedź wydaje się oczywista, ale czy w takim razie mozemy to okreslać sprawiedliwością, czy już prywatną wendetą?

Cytuj
A kto mówi o zabijaniu? Jak torturować to torturować tak, zeby zdychał jak najdłuzej. On nie ma umrzeć, on ma umierać (wiecznie).

Kara śmierci, tortury... To mi przypomina obcinanie ręki za kradzież.

Cytuj
A skąd wiesz? I który?

Z informacji przezemnie zebranych. W każdej religi było cos, co przewidywało przyszłość - moiry, a w katolickiej choćby na lekcji religi jest tak, ze ci wmawiają, że bóg moze i wie wszystko: poprzez przepowiednie, że tego dnia i tego bedzie to i to <ktoś pamięta 7 lat obfitych i 7 lat nieobfitych? albo inne takei bzdurne historyjki? no wlaśnie>. Również racz zauważyć, że mianem boga określa sie istotę na tyle potężną, że wymyka się ono jakiemukolwiek logicznemu rozumowaniu i pojmowaniu potęgi. Inaczej bóg jako bóg nie byłby nikomu potrzebny, gdyby jaedną jego mocą było np: nieśmiertenlonść, zamiast zaglada calej ludzkości.

Cytuj
Sory Dżordż. Reguły/normy społeczne nie ograniczają wolnej woli. Zabijesz, albo nie zabijesz. Możesz zabić i nie zabić- masz wybór. A konsekwencje to juz kwestia prawna. Ale nie mozesz powiedzieć, ze nie istnieje wolna wola, opierając się na ten argument smile.gif

Masz do wyboru: przelecenia ślicznej dziewczyny. Jeśli to zrobisz, masz w cholerę kasy do końca życia, jeśli nie, zabiją cię. To nie wpływa na twoją ocenę sytuacji? Co innego, czy gdy ją przelecisz coś zyskasz i bedzie to miało identyczną wartość <ta sama nagrodza w obydwu przypadakch>, a co innego, gdy zyskasz nic również w obydwu przypadkach. Wolna wola wystąpi tylko wtedy, gdy kara i nagroda będzie identyczna w obdywu przypadkach. Wtedy naprawde nic nie wpływa na decyzję przez ciebie pdejmowaną.
BTW: Nienawidzę dźordź...

Cytuj
Raskolnikow za jednostkę wybitną uwazał Juliusza Cezara, Aleksandra Wielkiego czy też Napoleona. Równie dobrze, za jednostkę wybitną mozna uznać Adolfa Hitlera, Józefa Stalina. W czym oni byli wybitni?

A ci poprzedni to nie? Ile osób zostało zabitych przez Julka, Aleksia i Napleonka? No? Ilu ludzi pozbawili życia itd? No ile? Jakoś pewnie mniej, ale skad to wiadomo? Bo wtedy tylu ludzi nie było na tym chorym świecie, by tylu ich można było zamordować, to raz, a dwa - zauważ - znowu - >ha< - że nie było aż tak szczegółowych statystyk wtedy prowadzonych, jak to miało miejsce w późniejszych czasach. I tak swoją drogą, paru tysiecy ludzi uważa/ło, że oni mieli rację i byli wielcy <mowa o postaciach tych negatywnych przez ciebie wymienionych>

Cytuj
W mordowaniu, nic nie widzę w tym wybitnego.

Ja tak. Tylko podczas śmierci czlowieka stać o okazanie prawdziwych uczuć, jakie nim kierują, bądź kierowały w całym jego zyciu, albo te, które skrywal przed światem. To śmierć zdejmuje maski, które czlowiek nosi.

Cytuj
Mieli po prostu szczeście. Ze Cezar urodził się w arystokratycznej rodzinie,

Hitler zapisał się po wojnie do DAP, Stalin kumplował się z Leninem a Napoleon wykorzystał sprytnie rewolucję.
Cytuj

Czy naprawdę myślisz, że to szczęście? że dzieki niemu udało im się zająć ich pozycję? Bez przesady. Owszem, każdy z nich poprzez podejmowanie takich a nie innych decyzji był w stanie osiągnąć to co osciągnać, ale szczęscie? Moze mi jeszcze napiszesz, że to przeznaczenie było? Nie, raczej dobra mieszanka ich umiejętności w wykorzystywaniu sytuacji, w ktorej się aktualnie znaleźli.

Cytuj
la mnie to raczej szczęście oraz wola działania. Kwestia charakteru, kwestia człowieka, kwestia przede wszystkim szcześcia i odpowiedniego oportunizmu.

Sczęścia... Wszystko mozesz wytłumaczyć szczęściem. Nigdy ciężką pracą, czy zmysłem planowania włąsnej przyszlości. Owszem, może i jest w tym szczeście, ale na pewno nie tyle, by w miejscu podstawienia tych ludzi np: ciebie, historia potoczyła by się identycznie, nawet wtedy, gdyby szczęście pomagalo tobie w ten sam sposób.

Cytuj
A znasz inne rasy biggrin.gif? Czy dla innych "ras" istnieje coś takiego jak Bóg? Mój pies raczej nie ma zadnych

Ta, znam inne rasy, ty pewnie też. Poza tym zauważ, że ten kawalek był pisany w stylu innym, niż pozostala cześć - specjalnie po to, by zapytać jak z perspektywy boga, czemu ludzie śmia wogóle w niego powątpiewać, a nigdy się zastanwoić, czemu to właśnie bóg stworzył ludzi.

Cytuj
A ludzie mają to w naturze. Ciekawość to pierwszy stopień do piekła. Jaki z tego wniosek? Istnieje tylko jeden bóg- Szatan wink.gif

Tym się człowiek róźni od zwierząt, ale nie zmieniaj tematu. Nie odpowiedziaęś, czemu bóg miałby stworzyć ludzi, raczej przedstawiłes hipotezę tłumacząc stworzenie boga przez ludzi. Znowu.

Offline Chief Roberts

  • Szef Internatu
  • Paladin
  • *****
  • Wiadomości: 421
    • Zobacz profil
Kółko Filozoficzne
« Odpowiedź #342 dnia: Lipca 07, 2006, 08:59:06 pm »
Zabójstow przypadkowoe? Czekaj, nadziejesz mi się na nóż, to będzie zabójstwo, czy nieszczęśliwy wypadek? Zabójstwo to zabójstwo... Gdyby tak nie było, to nie byłoby ono okreslane zabójstwem. Poza tym, trochę to niehumanitarne <nie wierze, że ja to napisałem>, ale śmierć to śmierć - zgon, kaput, nie ma kogoś już. Raczej bez znaczenia, czy cierpiał te parę minut, godzin, lat. Przynajmniej dla ludzi postronnych, bo główny osobnik ktoremu by zależało na torturowanie więźnia, już nie żyje. Więc czy sprawiedliwośc powinna być dla każdego inna według zaslug, czy moze obojętna i obiketywna w miarę? Odpowiedź wydaje się oczywista, ale czy w takim razie mozemy to okreslać sprawiedliwością, czy już prywatną wendetą?
Chcesz zakwestionować oczywiste? Że niby nie ma twoim zdaniem różnicy między zabójstwem z premedytacją od zabójstwa w afekcie? A co dopiero przypadkowego?

Cytuj
Kara śmierci, tortury... To mi przypomina obcinanie ręki za kradzież.
Przynajmniej drugi raz nie ukradnie. A nawet jak będzie chciał, to pamiątka przypomni mu o tym w tej chwili.

Cytuj
Z informacji przezemnie zebranych. W każdej religi było cos, co przewidywało przyszłość - moiry, a w katolickiej choćby na lekcji religi jest tak, ze ci wmawiają, że bóg moze i wie wszystko: poprzez przepowiednie, że tego dnia i tego bedzie to i to <ktoś pamięta 7 lat obfitych i 7 lat nieobfitych? albo inne takei bzdurne historyjki? no wlaśnie>. Również racz zauważyć, że mianem boga określa sie istotę na tyle potężną, że wymyka się ono jakiemukolwiek logicznemu rozumowaniu i pojmowaniu potęgi. Inaczej bóg jako bóg nie byłby nikomu potrzebny, gdyby jaedną jego mocą było np: nieśmiertenlonść, zamiast zaglada calej ludzkości.
No wiesz, dwie religie to nie za duzo :) No, ale skoro bóg jest niepojęty (i to przyjmujesz za fakt) to nie ma sensu nawet o nim nie rozmawiać. To nie do pojęcia! ;)

Cytuj
Masz do wyboru: przelecenia ślicznej dziewczyny. Jeśli to zrobisz, masz w cholerę kasy do końca życia, jeśli nie, zabiją cię. To nie wpływa na twoją ocenę sytuacji? Co innego, czy gdy ją przelecisz coś zyskasz i bedzie to miało identyczną wartość <ta sama nagrodza w obydwu przypadakch>, a co innego, gdy zyskasz nic również w obydwu przypadkach. Wolna wola wystąpi tylko wtedy, gdy kara i nagroda będzie identyczna w obdywu przypadkach.
Wtedy naprawde nic nie wpływa na decyzję przez ciebie pdejmowaną.
Sory nie kumam- przelece panienkę i dostane mnóstwo kasy, jak jej nie przelece, to mnie zabiją? :F :F :F. Wolna wola a nagroda nie ma nic wspólnego. Wolna wola to WYBÓR. Możesz wybrać, czy chcesz kogoś zabić, czy nie. Czy chcesz przelecieć dziewczynę i dostać mnóstwo kasy czy nie.

Cytuj
Czy naprawdę myślisz, że to szczęście? że dzieki niemu udało im się zająć ich pozycję? Bez przesady. Owszem, każdy z nich poprzez podejmowanie takich a nie innych decyzji był w stanie osiągnąć to co osciągnać, ale szczęscie? Moze mi jeszcze napiszesz, że to przeznaczenie było? Nie, raczej dobra mieszanka ich umiejętności w wykorzystywaniu sytuacji, w ktorej się aktualnie znaleźli.
Jedyna umiejętność Hitlera- geniusz oratorski. Nic innego nie umiał. Sprzyjało mu szczęście i to, żę znalazł się w otoczeniu ludzi którzy chcieli go wykorzytać (ale miał szczęście- przezył kilka zamachów itp). Stalin-kompletny idiota, megaloman i paranoik. Gdyby nie szczęście nie wyjechałby nawet z Gruzji. Reszta tak samo. "Half of everything is luck, James".

Cytuj
Ta, znam inne rasy, ty pewnie też. Poza tym zauważ, że ten kawalek był pisany w stylu innym, niż pozostala cześć - specjalnie po to, by zapytać jak z perspektywy boga, czemu ludzie śmia wogóle w niego powątpiewać, a nigdy się zastanwoić, czemu to właśnie bóg stworzył ludzi.
:D Pisałeś z perspektywy BOga- więc, dlaczego napisałeś "jaki kiedykolwiek poznałem" skoro jesteś z załozenia wszechwiedzący :) No, ale chodziło mi o to, że człowiek to prędzej gatunek, niż rasa :)

Cytuj
Nie odpowiedziaęś, czemu bóg miałby stworzyć ludzi, raczej przedstawiłes hipotezę tłumacząc stworzenie boga przez ludzi
A skąd mam wiedzieć? Wiadomo po co ludzie stworzyli boga, ale bóg nie wiadomo po co ich stworzył? Ot tak sobie, zapewne. Niektórzy lubią sobie pograc w Simsy, pewnie Bógjest jednym z takich osób :)

Offline De6v6il6

  • Blade Dancer
  • ********
  • Wiadomości: 1321
    • Zobacz profil
Kółko Filozoficzne
« Odpowiedź #343 dnia: Lipca 19, 2006, 01:25:30 am »
Dobra panowie nie wiem o czym wy tu tak szwargotacie ale ja mam do was jedno zajebiście ważne pytanie... Dlaczego nie ważne jak wysoko wzlecisz, nie ważne jak mocno wierzysz, życie i tak Ci dojebie i wgniecie Cię w ziemię, urwie Ci skrzydła zanim nauczysz się latać? Pytanie bardzo ważne dla mnie bo co rusz ostatnio mi wszystko do koła dopierdala... Co do boga to zdaje się że Charles Baudelaire taka madrą frazę zapisał "Bóg jest jedynym bytem, który aby rządzić, wcale nie potrzebuje istnieć."
]


Offline Tantalus

  • Master Engineer
  • Redaktor+
  • ************
  • Wiadomości: 4470
  • Idol nastolatek
    • Skype
    • Zobacz profil
Kółko Filozoficzne
« Odpowiedź #344 dnia: Lipca 19, 2006, 01:47:11 am »
Cytuj
Dobra panowie nie wiem o czym wy tu tak szwargotacie ale ja mam do was jedno zajebiście ważne pytanie... Dlaczego nie ważne jak wysoko wzlecisz, nie ważne jak mocno wierzysz, życie i tak Ci dojebie i wgniecie Cię w ziemię, urwie Ci skrzydła zanim nauczysz się latać?

Są dwie wersje - ta bardziej przystępna i ta prawdziwsza.

Bardziej przystępną zawrzeć można w zdaniu: "Przeznaczenie/Bóg/FastRed/Allalah/Jahwe tak chciał". Niby nic z tego, że tak właśnie chciał, ale na tym opierają się wszystkie religie. Na tym, że w twoim nieszczęściu musi być jakiś powód, który znany jest czemuś/komuś nad nami heh. Mówi się tak, żeby zrozumieć - ponieważ ból, zawsze wiążę się z tym, że nie rozumiemy tego co się stało lub/i nie możemy się z tym pogodzić.

Mniej przystępna, ale też filozoficzna, to wersja, której ja się trzymam i zawsze się trzymałem. Aby w przeżyć życie w pełni, poznać należy wszelkie emocje i uczucia, zarówno te dobre, jak i złe (wiesz.. równowaga yin/yang i takie tam). Ból odgrywa w życiu bardzo ważną rolę (przeczytaj sobie chociażby to, co mam w sigu pod obrazkiem heh). To właśnie bolesne porażki uczą nas jak żyć, dlatego też złe wydarzenia, jakie przyjdzie nam przeżyć, należy traktować jako lekcje. Jeżeli błędy z nią związane były po naszej stronie, należy nauczyć się, aby ich więcej nie popełniać. Jeżeli winny jest ktoś inny, ból nauczy nas tego, jak sobie z takim uczuciem radzić, jak się uodpornić, pozwala zyskać w tej materii doświadczenie. Ból kształtuje charakter, pozwala człowiekowi się zmienić, motywuje do działania.

To może brzmieć jak papka w stylu buddyjskich mnichów, ale ja to tak przyjmuję i uważam, że taki sposób myślenia pozwala w bardziej pozytywny sposób podejść do życia. Większość ludzi boi się cierpienia, boi się popełniać błędy, boi się tych, którzy mogą zadać im ból. Myśląc w ten sposób, strach znika, a człowiek zaczyna wierzyć, że jeżeli będzie chciał, to osiągnie absolutnie wszystko co chce.

Gdzieś po drodze zgubiłem chyba wątek. De6v6il6, otrzep się z kurzu, rozmasuj siniaki i idź dalej. Zostaw porażki za sobą i brnij do przodu w świat tak, żeby aż się zatrząsł w posadach pod twoimi krokami. Żyj tak, aby potem nie żałować tego, że nie postąpiło się inaczej. Nic więcej nie potrafię powiedzieć.

Cytuj
"Bóg jest jedynym bytem, który aby rządzić, wcale nie potrzebuje istnieć."

Przewrotne.. podoba mi się....

Offline Zell Dincht

  • Blade Dancer
  • ********
  • Wiadomości: 1460
  • Dzielny Mały Toster
    • Zobacz profil
Kółko Filozoficzne
« Odpowiedź #345 dnia: Lipca 19, 2006, 05:29:05 am »
"Zycie jest jak windsurfing - bez fal byloby nudne."

 
"Zapewne, ponieważ jesteśmy tak stworzeni, że porównywamy wszystko ze sobą i siebie ze wszystkim, więc szczęście i nieszczęście zależy od przedmiotów, z którymi się porównywamy, i przeto nie ma nic niebezpieczniejszego nad samotność. Wyobraźnia nasza, z natury swej skłonna do wzlotów, żywiona fantastycznymi obrazami poezji, stwarza sobie tłum istot stojących na różnych szczeblach, wśród których my stoimy na najniższym i wszystko prócz nas wydaje się wspaniałe, każdy inny jest doskonalszy. A dzieje się to w sposób zgoła naturalny. Czujemy często, że nam czegoś brak - i zda się nam, iż własnie to, czego nam brak, posiada ktoś inny, któremu też przydajemy i to wszystko, co my mamy, i nadto jeszcze pewne idealne zadowolenie. I oto szczęśliwiec jest zupełnie gotów - nasz własny twór!"

Offline De6v6il6

  • Blade Dancer
  • ********
  • Wiadomości: 1321
    • Zobacz profil
Kółko Filozoficzne
« Odpowiedź #346 dnia: Lipca 20, 2006, 12:46:10 am »
Cytuj
Gdzieś po drodze zgubiłem chyba wątek. De6v6il6, otrzep się z kurzu, rozmasuj siniaki i idź dalej. Zostaw porażki za sobą i brnij do przodu w świat tak, żeby aż się zatrząsł w posadach pod twoimi krokami. Żyj tak, aby potem nie żałować tego, że nie postąpiło się inaczej. Nic więcej nie potrafię powiedzieć.
heh tak zrobię, chociaż razy doszły z najmniej oczekiwanej strony, dziabeł will rise again  :devil: ale dopiero jak wyciągnie wnioski... to co napisałeś okazało się bardzo pomocne, druga wersja lepsza i też zacznę się jej trzymać... dzieki.
]


Offline Chief Roberts

  • Szef Internatu
  • Paladin
  • *****
  • Wiadomości: 421
    • Zobacz profil
Kółko Filozoficzne
« Odpowiedź #347 dnia: Sierpnia 10, 2006, 03:44:17 pm »
Cytuj
Dobra panowie nie wiem o czym wy tu tak szwargotacie ale ja mam do was jedno zajebiście ważne pytanie... Dlaczego nie ważne jak wysoko wzlecisz, nie ważne jak mocno wierzysz, życie i tak Ci dojebie i wgniecie Cię w ziemię, urwie Ci skrzydła zanim nauczysz się latać? Pytanie bardzo ważne dla mnie bo co rusz ostatnio mi wszystko do koła dopierdala... Co do boga to zdaje się że Charles Baudelaire taka madrą frazę zapisał "Bóg jest jedynym bytem, który aby rządzić, wcale nie potrzebuje istnieć."
Bo to życie. Taka wojna bez wystrzałów, a bóg zdaje się temu rozkosznie przyglądać z góry ( o ile zakładamy jego istnienie). Bo nie widzę go gdy bombarduje się szpitale...

Cytuj
Bardziej przystępną zawrzeć można w zdaniu: "Przeznaczenie/Bóg/FastRed/Allalah/Jahwe tak chciał". Niby nic z tego, że tak właśnie chciał, ale na tym opierają się wszystkie religie. Na tym, że w twoim nieszczęściu musi być jakiś powód, który znany jest czemuś/komuś nad nami heh. Mówi się tak, żeby zrozumieć - ponieważ ból, zawsze wiążę się z tym, że nie rozumiemy tego co się stało lub/i nie możemy się z tym pogodzić.
No właśnie, takie typowe religijne, przepraszam za wyrażenie, pierdolenie. Zginął, bo bóg sobie go zażyczył w niebie, zginął bo w jego 2 poprzednim wcieleniu splunął na chodnik i inne gówna które są od nas niezależne. Będę biegał codziennie do kościoła, modlił się pokornie, wypełniał przykazania a potem wjedzie we mnie pijany kierowca, któym bóg kierował. WIDOCZNIE TAK CHCIAŁ. Jeśli kogoś obrażam teraz (jakiegoś zagorzałego wyzwawcnę IHWH czy kogoś innego) to niech sobie lepiej o tym poważnie pomyśli, a nie czuje się obrażony.

Cytuj
Mniej przystępna, ale też filozoficzna, to wersja, której ja się trzymam i zawsze się trzymałem. Aby w przeżyć życie w pełni, poznać należy wszelkie emocje i uczucia, zarówno te dobre, jak i złe (wiesz.. równowaga yin/yang i takie tam). Ból odgrywa w życiu bardzo ważną rolę (przeczytaj sobie chociażby to, co mam w sigu pod obrazkiem heh). To właśnie bolesne porażki uczą nas jak żyć, dlatego też złe wydarzenia, jakie przyjdzie nam przeżyć, należy traktować jako lekcje. Jeżeli błędy z nią związane były po naszej stronie, należy nauczyć się, aby ich więcej nie popełniać. Jeżeli winny jest ktoś inny, ból nauczy nas tego, jak sobie z takim uczuciem radzić, jak się uodpornić, pozwala zyskać w tej materii doświadczenie. Ból kształtuje charakter, pozwala człowiekowi się zmienić, motywuje do działania.
Był już taki. Kochanowski się nazywał :)

Cytuj
Gdzieś po drodze zgubiłem chyba wątek. De6v6il6, otrzep się z kurzu, rozmasuj siniaki i idź dalej. Zostaw porażki za sobą i brnij do przodu w świat tak, żeby aż się zatrząsł w posadach pod twoimi krokami. Żyj tak, aby potem nie żałować tego, że nie postąpiło się inaczej. Nic więcej nie potrafię powiedzieć.
Ja potrafię. Czas zburzyć korporacyjno-socjaldemokratyczny porządek świata i wrócić do natury. Do wspólnoty w której wszyscy będa naprawdę równi, pomocni. Kiedy człowiek będzie człowiekowi człowiekiem, nie wilkiem. To niemożliwe, nie? Niestety. Tak jak wszystkie inne postawy wobec życia. Ja nic nie mogę w tym temacie powiedzieć, bo nie wiem chyba co to jest ból i cierpienie.

Cytuj
"Zycie jest jak windsurfing - bez fal byloby nudne."
A gdyby ludzie się w wodzie nie topili to już w ogóle ;)

Offline Chief Roberts

  • Szef Internatu
  • Paladin
  • *****
  • Wiadomości: 421
    • Zobacz profil
Kółko Filozoficzne
« Odpowiedź #348 dnia: Października 27, 2006, 08:45:27 pm »
Kurde! Tak w ogóle kumpel (alkoholowy student polonistyki) mi w tajemnicy góry złamanych pleców powiedział, że słówko kurde wyewoluowało od najpopularniejszego słowa w języku polskim, co nie jest ważną informacją ale jakoś wypada zacząć.

Powiem wam tak. To jest świetny temat. Z perspektywy czasu oceniam to forum tak sobie. Przeważnie przez to, że mało co kto pisze, ale tutaj jest naprawdę prawdziwa perełka i z przyjemnością czyta mi się posty zarówno sprzed mojego pojawienia się tutaj jak i po (ale to już z powodu próżności). Pewnie nikogo nie uda mi się zmobilizować ale bardzo chętnie poczytałbym sobie wypowiedzi jakie były na początku a zwłaszcza w połowie tego tematu, bo naprawdę dla takiego posta warto wchodzić na forum. Obecnie to raczej takie archiwum, bo już niektórzy użytkownicy nie są tak obecni jak ongiś, a jak są to już mało kto podejmuje dyskusję, a szkoda, bo w kwestii "filozoficznej" (światopoglądowo-polityczno-itp) każdy ma swoje zdanie i nie są to spory dotyczące wiedzy tylko tego co nam w duszy gra.

Mam tylko jedną propozycję. Ganz wchodzi na to forum pewnie z dwa razy dziennie i mnie śledzi do kogo się zalecam obecnie (ach ten zazdrośnik) i sam zacznie się udzielać jak ktoś zacznie pisać, więc taki mały apel. Nie piszcie postów zawierających 27 tysięcy znaków, bo wszystko można byłoby napisać o wiele zwięźlej. Tak wiem, sam nie słynę z krótkich postów, ale nie wypisuje w nich tekstów, bez których spokojnie można się obejść, a jak już to staram się pisać w miare przejrzyście i układnie, żeby nikt nie miał problemów z odebraniem wiadomości.

Także sorki, za nowy post, ale jak zedytuje starego to nikt nie raczy odpowiedzieć.


Próba ożywienia tematu
Wracając do spraw damsko-męskich, bo akurat mam taki nastrój dziwny. Niczym kwiat róży, jedno z najpiękniejszych zjawisk pod każdym względem, jednak gdy chcemy go dla siebie przywłaszczyć, to oprócz przybliżenia tego tworu, doznajemy także rany. Bo nie zdarzyło się, przynajmniej mi - choć białej brody jeszcze nie mam - to jednak zdarzały się różne przygody. Taką mam naturę dziwnie, że już podkochiwałem się w dziewczynach w zerówce, ale to było takie gówniarskie zauroczenie z którego teraz się śmieję. Owszem, wtedy nie było mi do śmiechu, bo chyba nigdy, gdy ktoś coś czuje, w chwili obecnej, nie jest mu do śmiechu, skoro głowę zaprząta mu pewna sprawa. Potem przechodzi i można się pośmiać- to taka reguła dotycząca naszego życia.

Też mam w sobie taką dżentelmenskość i szacunek wobec płci pięknej. W towarzystwie pań zachowuje się zupełnie inaczej niż w towarzystwie panów, nie ze względu na to, żeby im imponować, ale tak jakoś głupio to sobie ubzdurałem. Oczywiście, wole damskie towarzystwo, bo z nimi najlepiej mi się rozmawia. Ostatnio w pewnym szczecińskim klubie rozmawiałem o zachowaniu jakie panie uwielbiają i wyskoczyłem z takim pytaniem- jak poczułyby się i w ogóle, jak odbierają pocałunek w rękę. Z żadną się tak nie witam, choć dla mnie to bardzo piękny gest [tak, jestem wygłodzonym erotomanem-gawędziarzem :F ]. Co ciekawe, panie traktują to b. intymnie, osobiście i raczej czułyby się krępowane takim zachowaniem. Zamiast tego wolą na przywitanie (przeważnie pierwsze), podać rękę, co ja uznaję za takie, skurwienie obyczajów. Nie przepadam za witaniem się z panami za pomocą germańskiego zwyczaju (a bo ja wiem, gdzie ta jego ręka przed chwilą była? :F), tylko z racji szacunku, do wyciągającej do mnie ręke pani, kończę ten głupi zwyczaj. Ale podobnie jest ze wszystkim, kobiety zachowują się coraz bardziej męsko i coraz mniej pasuje mi ten mój, w jakimś tam stopniu wizerunek kobiety, ukształtowany przez całe moje życie. Sam coraz bardziej momentami czuje się kobietą. Kobiecość to dla mnie bardzo ważna cecha u pań, a one same od tego odchodzą i stają się mężczyznami.

Tak samo jest z tym typem, barbie. Farbowane na czarno włosy, przerażająco długie tipsy, różowe kolorki, głęboki makijaż. Kobieta nie potrzebuje makijażu, zwłaszcza tak hardkorowego. Nie wspomnę o starszych kobietach, które kładą na siebie tony makijażu i wyglądają jak potwory. Tak samo jest zresztą z męską modą, ale to chyba nie temat do dyskusji w kółku filozoficznym.

Wątek mi się urwał i nie wiem o czym pisać. Dlatego też sorry że wracam do dawnych postów, bo właśnie studiuje ten temat i ogólnie mam taki nastrój kółkowofilozoficzny... Jak kogoś to krzywdzi w jakiś sposób, proszę o PM albo opierdol na gg, to wyedytuje posta w sposób niezauważalny, niczym nocna zmiana rządu Olszewików w 1992 roku.

Cytuj
poprostu od dzieciństwa byłem przekonywany i wychowałem się a co ważniejsz uwieżyłem w przesąd że kobieta to uczuciowa istota która poprostu pragnie być kochana i aby się o nią troszczono a facet to taka "szowinistyczna świnia" która zdradza/oszukuje/żeruje na kobiecie.... może oje środowisko jest nie fajne ale własnie w takich przekonaniach dorastałem.. wieżyłęm od dziecka że kobieta jest strasznie uczuciową istotą a facet nie bardzo... nie kieruje się uczuciami lec bardziej instynktem/rozumem... ba sam o sobie jeszcze o sobie około 2 lata temu mówiłem "osoba mało czuła"... facet osoba nie mająca uczuć... tak jednak nie jest... zrozumiałem to dobiepro kilka miesięcy temu.... nie każdy facet jest skur*ysynem ruchającym wszystko co popadnie, nie każda kobieta płacze gdy jej chłopak poprostu przestanie dażyć ją wielkim uczuciem.... rozumiem że nie każda kobieta jest jebnięta, ale może powiem dlaczego żuciłem takie stwierdzenie...

Takie samo, Maćku drogi, odebrałem wychowanie. Właściwie sam, bo z rodzicami nie lubiłem na te tematy rozmawiać. W ogóle, nie lubię zamartwiać moich starszych moimi problemami, bo dość mają swoich na głowie. Może głupia postawa i pewnie w nich znalazłbym najlepszego doradce.. Ale nie w kwestiach sercowych. Do tego debil jestem jeśli o to chodzi. Ale też uważałem kobiety za piękne, wyniosłe ponad wszelkie zło i delikatne istoty, ale szybko przekonałem się jak jest naprawdę. A najbardziej uwielbiam w sobie to, że dalej siedzi we mnie ten idiota, który każe mi wierzyć w te bajeczki, o pięknym świecie, małym księciu i jego róży (jedna z moich ulubionych książek). Potem się okazało, że to faceci, których poznałem są bardziej uczuciowi od kobiet i to właśnie oni cierpią przez ich głupie humorki i nastroje. Każdy człowiek jest oczywiście inny, ale mam takie szczęście, że zawsze fascynują mnie kobiety o odmiennych charakterach od mojego, przez co nie ma szansy na nic trwałego i chyba nigdy nic specjalnie trwałego nie było. Ale ja zawsze jak głupi się angażowałem, ba, nawet parotygodniowa znajomość potrafi we mnie wzniecić iskierkę, która potem niestety będzie się tlić i dogasać sama, bez żadnego rozniecenia ze strony drugiej osoby. Ale takie już jest życie, nie ma tutaj dobra i zła..

Cytuj
Mój najlepszy przyjaciel ma dokładnie to samo. Był z dziewczyną półtorej roku, teraz dowiedział się jaka dwulicowa była naprawde, a i tak mówi, że ją kocha... hahahah.. o tak.. mężczyźni to faktycznie zimni dranie, a kobiety są romantyczne i czułe, co nie?
Wiem, że ironizujesz (ironizujesz, prawda?). Jak ktoś kocha drugą osobę, a ta daje mu pozory wzajemności, to to uczucie coraz bardziej się powiększa, i potem mogłaby zabić nawet jego rodzinę a on dalej kochałby ją i wybaczał. Dla mnie paskudnym kurestwem jest wykorzystywanie czegoś takiego i nigdy nie potrafiłbym się na takie coś odważyć.. Nawet dlatego, że sam mogłem być wykorzystany kiedyś.. z natury jestem raczej ufny i czasami naiwny jeśli chodzi o te sprawy.. ale nie mam zamiaru się mścić i bardziej rozpowszechniać tej zarazy. Ale tak to jest, niektóre kobiety potrafią być niewyobrażalnie podłe.. A kara ich nie spotka pewnie za to żadna.

Cytuj
"Kocham Cię". Jak słyszę te słowa na ulicy, jak widzę takie opsiy na GG, jak widzę grafiti z tą frazą, to mnie przechodzi zminy dreszcz i zaciskają się zęby. Spójrzcie tylko co się dzieje w takie walentynki. Miłość, jest sprowadzona do pustego zwrotu,
Wiesz pewnie Tant, jak to jest w japońskim z tym zwrotem. Tam rzadko kiedy się deklaruje uczucie, raczej takie omijające teksty. Bardzo dobrze. Jestem idealistą i nienawidzę walentynek. W ogóle debilne święto i nie rozumiem jego idei. Jak to ktoś pięknie kiedyś powiedział- zakochani mają swoje święto na codzień i codziennie mogą deklarować sobie miłosć, a nie w wybranym dniu danego roku. Kretyński wynalazek pieprzonych amerykanów bez włąsnych tradycji i obyczajów. A my jak głupie barany łapiemy wszystko z zachodu. Może jeszcze przeniesiemy święto niepodległości na 4 lipca? Ten zwrot to nie przelewki, a obecnie kurwi się tak samo jak obyczaje i ogólnie wszystko. Świat schodzi na psy, ubrania, moda, kultura, muzyka, wszystko.

Ech...
« Ostatnia zmiana: Października 27, 2006, 08:46:16 pm wysłana przez Chief Roberts »

Offline qiax

  • General
  • ******
  • Wiadomości: 542
  • God
    • Zobacz profil
Kółko Filozoficzne
« Odpowiedź #349 dnia: Października 28, 2006, 08:54:09 pm »
Ach, kobiety... Są jak duże cycki wam powiem - albo je piścisz i one ciebie <yay>, albo są naturalnymi podszukami powietrznymi. L O L.
W każdym razie, wracając do tematu, który nie wiadomo jakim, o czym i czy wogóle jest tematem na jakiś temat...

Ja wierzę w miłość. Serio. Wierzę w bezgraniczne poświęcenie się dla drugiej osoby, od której oczekuję tego samego. Stwierdzenie, ze miłość to nie oczekiwanie niczego, jest głupie. Tak po prostu. Bo inaczej dochodzimy do sytuacji, w której my się angażujemy całym ciałem, umysłem, duszą, wręcz całym naszym jestestwem, a co mamy za to? Ulotne chwile szczęścia, złamane serce i kaca po całonocnym chlaniu w gronie dobrych znajomych, którzy z litości nas wysłuchają i zaprowadzą do domu. To nie na tym polega. Mnie śmieszą wogóle sytuacje, w której dziewczyna oczekuje jakiś chorych dowodow miłości: jak kup to i tamto, zrób to i tamto, zrezygnuj z całonocnego grania na gitarze i idź z nią na zakupy, czy inne takie coś. To już nie partner, tylko niewolnik. O tyle to zabawne, że gdy facet chce zaliczyć, to w czasopismach poczytnych w sam raz na kibelku - pokroju BRAVO - wmawia się im, że seks to żaden dowód miłości! `LOL`

Dzisiejsze kobiety są... Inne. Co do tego nie ma wątpliwości mam nadzieję. Nie są wrażliwe, nie są miłe, nie są kochane nawet jak kiedyś... Ja na to mam swoje zdanie - I don't want to cuddle, I just wanted to have sex. Są durne, głupie, puste i szmaty w większości. Idźcie na dyskotekę - a zobaczycie, o co mi chodzi. Dawniej kobiety się ceniły, nie pokazywały swego ciała bandzie napalonych nastolatków. A potem się dziwią, że są gwałcone. Nie zrozumcie mnie źle - za gwalt to byłbym gotów zabić gołymi rękoma, ale w sytuacji, gdzie podchodzi podczas tańca do ciebie panienka ubrana jakby w bieliznę, to sorry - coś tu nie gra. Nie ma już tych delikatnych ograniczeń - teraz każda chce być cool i fajna. Nie mają ograniczeń, zahamowań, są po prostu... Nieokiłznane? Kto to tam wie...

Ja lubię kobiety silne, zdecydowane, pewne siebie, a nie wystraszone dziewczynki, którymi się trzeba zaopiekować, bo nie potrafią same o siebie zadbać. Juz tak mam. Ale to nie oznacza, że mają się one upodabniać do facetów, bo to jest chore i nienaturalne, że wbrew prawą natury nie wspomnę. Zawsze byłem i będe za równouprawnieniem, ale nie wybiorczym, jak to kobiety by chciały. Żaden facet cię nie chce? Zostań feministką, lol. Jak ta idiotka Kazimiera Szczuka, czy jak jej tam. Oglądałem dzisiaj program Dwururka na TVN - i jakby to napisać: to nie kobieta, to po prostu głupia kobieta. Tępa szmata, taka żeńska wersja Leppera, ale Lepper chociaż jest w miarę ostatnio spokojny, to ona się zachowuje jak taki piesek mały - dużo szczeka, a gdy ugryzie, to nawet nie poczujesz.

Co do makijażu zaś: w społeczeństwie jest zasada: kobieta musi być piękna. W koncu do kogo są skierowane te diety cud, maseczki itd? Do kobiet. One to kupują, interes się kręci. Mówcie co chcecie, ale kobieta lubi i chce być postrzegana za ładną, śliczną, cool wyluzowaną lasencję. W końcu inaczej czemu się stroją jak jakieś wieśniary, albo prostytutki wręcz z mini, że gdy usiądą na schodach to ecchi? Bez przesady... Stereotyp rządzi. Wogóle to z makijażem taka śmieszna w cholerę sprawa jest - bo tak z ręką na sercu, nie odrzucaja nikogo te niedoskonałości skóry ludzkiej, w postaci... No, wiadomo o co chodzi.

Offline Chief Roberts

  • Szef Internatu
  • Paladin
  • *****
  • Wiadomości: 421
    • Zobacz profil
Kółko Filozoficzne
« Odpowiedź #350 dnia: Listopada 24, 2006, 10:47:20 pm »
Nie wiem, młody jestem, choć za dwa miesiące stuknie mi już dwudziesty rok życia. Niby mało, jednak to już półmetek. Ale im bardziej brnę w życie, im bardziej je poznaję, uświadamiam sobie, jak mało wiem o nim i o ludziach, o sobie. To jest chyba nie do pojęcia. Kobiety to ta tajemnica, którą chciałbym rozwikłać, na nich w życiu najbardziej mi zależy i one są tym elementem który wciąż trzyma mnie na ziemi. Nie mam siebie za jakiegoś erotomana... nie traktuje ich przedmiotowo, bardzo je szanuję, już za to że są kobietami. Żadne osiągnięcie, wiem to. Wiele razy zostałem za to też w życiu ukarany. Jak głupi jednak, nie wyciągam z tego wniosków. Ostatnio miałem pewną nieprzyjemną przygodę - dowiedziałem się, że jestem natrętny i w ogóle. Nie znacie mnie osobiście, ale wydaje mi się, że natrętny to ostatni przymiot jaki można mi przypisać. To też kwestia towarzystwa, jednak przy kobietach nie przeklinam, nie palę papierosów - nie dla szpanu, nie dla kreowania siebie na jakiegoś wielkiego gentlemana... Przy nich po prostu całkowicie się zmieniam, zwłaszcza jak mi na jakiejś zależy. A bardzo szybko się do nich przywiązuję, niewiele mi trzeba. Nawet gdy wiem, że to wykorzystują, to nie jest mi z tym specjalnie źle. Wiem, że źle robię, ale nie potrafię inaczej.

Mieszkam teraz w Szczecinie z kumplem. Facet jest spokojniejszy nawet ode mnie, straszny lekkoduch i epikurejczyk. Jego dziewczyna pojechała na studia do Torunia, pomimo tego, że mogła studiować z nim w Szczecinie - mogli być razem. Dla mnie byłoby to coś pięknego, codziennie budzić się obok osoby, na której mi zależy. On ma podobne zdanie na temat takiego życia. Niedawno dostałem od niego telefon (parę dni temu, jak już przyjechałem na chatę), że już nie są razem i ma to wszystko w dupie. Nie wiem czego jej brakowało, chłopak potrafił zarwać wykłady, żeby pojechać do niej do Torunia. Pojechać po to tylko, aby usłyszeć, że ona ma niedługo kolokwium i musi się uczyć. Dzwoniła do niego specjalnie, żeby mu powiedzieć, że poznała fajnego kolesia i coś tam, albo że spotkała swojego byłego w Szczecinie. Jednym słowem, rozwydrzona gówniara, której życie nigdy nie dało po dupie - jak większości z pań w tym wieku. Dwadzieścia, dziewiętnaście lat to nie są dorośli ludzie obecnie. Może byli nimi dawniej, jednak w dzisiejszych czasach, to gówniarze z dowodami i prawem jazdy.

Nie szukam kobiety, która będzie miała duży biust, czy zgrabne nogi. Nie nazywam kobiet 'dupami', 'laskami' czy 'towarem'. Obraża mnie jak ktoś tak je nazywa - ale one chyba to lubią. Tańczą do muzyki w stylu 'shake ya ass' Mystikala (ale jeszcze lepszy jest 'lil John ze swoim "Till the sweat drips from my balls Till the sweat drips from my balls Till the sweat Till the sweat Till the sweat drips from my balls.")  lub innych mizoginicznych utworów muzycznych, które przecież dominują w hiphopie. Gdzie wasza godność? Gdzie wasza kobiecość? Zgubiła się gdzieś po drodze, a tego mi w nich najbardziej potrzeba. Nie wszystkie są takie, ale większość. Większość farbuje te włosy, nosi dziwkarskie 'clear heels', tipsuje się, ubiera te różowe ciuszki. Jak potem taka ma zostać czyjąś żoną, albo matką i wychować dzieci...

Jezu! W ogóle co to za paskudne czasy! Promuje się za 'inteligetnych pisarzy i artystów' ludzi pokroju Masłowskiej, którzy potrafią pisać książki o facetach spuszczających się do kranu, w radiach puszcza się muzykę w stylu 'move bitch, get outta way' Ludacrisa. To ma być piękne i odkrywcze? Ludzie zachwycają się dennymi serialami i idiotycznymi filmami, które nie traktują o niczym. Telewizornia i pisemka mówi im co, gdzie i jak mają robić, jak wyglądać. Każdy oczywiście 'jest sobą'. Bądź sobą - to najpopularniejsze hasło na dzisiaj. Pamiętam kartkę którą jakiś idiota wsadził sprytnie za oszkloną tablicę z ogłoszeniami, na której wypisał jakieś idiotyczne rymy, zatytułowane 'nielegal'. Myślałem, że padnę ze śmiechu. Całkowita degeneracja świata, a ci ludzie jak barany lgną do tego, bo to jest na modzie. Gówno, nie jesteście sobą, jesteście stadem kretynów idących, ślepo podążających za fałszywym bogiem. Idole tacy jak lewak Wojewódzki, wariatka Szczuka czy pajac Majewski. Naśmiewacie się z katolicyzmu, który choć nieco zacofany wciąż jest mądrą religią, która naucza jak być dobrym człowiekiem. Szanujcie i miłujcie bliźniego, sądźcie każdego podług własnej miary. Nie, nie wierzymy w bogów, naszymi idolami są kolesie spiewający 'smack her with a dick, put a dick in her ear'. Małe dzieci, gówniarze które jeszcze nie wiedzą co mówią, już na lewo i prawo rzucają "kurczaczek"mi i pierdolą wszystko i wszystkich.

Gdzie to zmierza do jasnej cholery? Czy tak zawsze będzie?
« Ostatnia zmiana: Listopada 24, 2006, 11:09:30 pm wysłana przez Chief Roberts »

Offline Musiol

  • kiedyś byłem tutaj popularny
  • SuperMod
  • **********
  • Wiadomości: 2873
    • Zobacz profil
    • pssite.com
Kółko Filozoficzne
« Odpowiedź #351 dnia: Listopada 24, 2006, 11:05:35 pm »
Cytuj
To też kwestia towarzystwa, jednak przy kobietach nie przeklinam, nie palę papierosów - nie dla szpanu, nie dla kreowania siebie na jakiegoś wielkiego gentlemana... Przy nich po prostu całkowicie się zmieniam, zwłaszcza jak mi na jakiejś zależy. A bardzo szybko się do nich przywiązuję, niewiele mi trzeba. Nawet gdy wiem, że to wykorzystują, to nie jest mi z tym specjalnie źle. Wiem, że źle robię, ale nie potrafię inaczej.
Mam podobnie, przy kobietach jestem całkiem innym człowiekiem. Poważny, ale bez przesady, bardzo kulturalny, nie przeklinam i takie tam. Przez to jestem postrzegany jako fałszywiec i osoba która udaje by się przypodobać. Trudno, nie moja sprawa co kto o mnie myśli, choć jak tam myśli moja dziewczyna to nie jest chyba w porządku.

Cytuj
Niedawno dostałem od niego telefon (parę dni temu, jak już przyjechałem na chatę), że już nie są razem i ma to wszystko w dupie. Nie wiem czego jej brakowało, chłopak potrafił zarwać wykłady, żeby pojechać do niej do Torunia. Pojechać po to tylko, aby usłyszeć, że ona ma niedługo kolokwium i musi się uczyć. Dzwoniła do niego specjalnie, żeby mu powiedzieć, że poznała fajnego kolesia i coś tam, albo że spotkała swojego byłego w Szczecinie. Jednym słowem, rozwydrzona gówniara, której życie nigdy nie dało po dupie - jak większości z pań w tym wieku. Dwadzieścia, dziewiętnaście lat to nie są dorośli ludzie obecnie. Może byli nimi dawniej, jednak w dzisiejszych czasach, to gówniarze z dowodami i prawem jazdy.
Wkurza mnie takie postępowanie u kobiet Facet się stara, lata jak głupi by wszystko było ok, a kobieta to ma gdzieś, jest okazja, to zaraz ma innego ;/ (porównaj bym to do mojego związku, ale to nie ma sensu)

Cytuj
Nie szukam kobiety, która będzie miała duży biust, czy zgrabne nogi. Nie nazywam kobiet 'dupami', 'laskami' czy 'towarem'. Obraża mnie jak ktoś tak je nazywa - ale one chyba to lubią. Tańczą do muzyki w stylu 'shake ya ass' Mystikala (ale jeszcze lepszy jest 'lil John ze swoim "Till the sweat drips from my balls Till the sweat drips from my balls Till the sweat Till the sweat Till the sweat drips from my balls.") lub innych mizoginicznych utworów muzycznych, które przecież dominują w hiphopie. Gdzie wasza godność? Gdzie wasza kobiecość? Zgubiła się gdzieś po drodze, a tego mi w nich najbardziej potrzeba. Nie wszystkie są takie, ale większość. Większość farbuje te włosy, nosi dziwkarskie 'clear heels', tipsuje się, ubiera te różowe ciuszki. Jak potem taka ma zostać czyjąś żoną, albo matką i wychować dzieci...

Ja przestałem na to narzekać....bo co to da? Nic, naprawdę. Nienawidzę jak ktoś się zwraca do kobiety per 'niunia', 'lala', 'dupa', gdy robi to przy mnie to go upominam, ale zostaje wyśmiany, heh, trudno. Ogólnie, czasem brakuje mi sił na zachowanie teraźniejszych nastolatków (tak wiem, sam nim jestem).

Offline Chief Roberts

  • Szef Internatu
  • Paladin
  • *****
  • Wiadomości: 421
    • Zobacz profil
Kółko Filozoficzne
« Odpowiedź #352 dnia: Listopada 24, 2006, 11:19:36 pm »
Społeczeństwo już gębą broczy w szambie, naprawdę. Pewnie piszę rzeczy oczywiste, tylko dlaczego nikt tego nie weźmie sobie na swój warsztat chociaż przez chwilę. Jak moja córka ma słuchać tego 'lil Jona czy innych pajaców pokroju Peji (ostatnio na dworcu stał przede mną w kolejce, śmierdział wódą i zielskiem).

Ale kto będzie miał więcej dzieci? Ten co mówi kobietom prawdę, czy ten który każdej mówi, np. że jest najpiękniejsza? I tak jest w każdej dziedzinie życia, dlatego zakłamanie, fałsz i kurestwo mamy codziennie na każdym kroku. Prawo natury dokonuje selekcji, dlatego coraz więcej tego chodzi po ziemi.

Wszystko byłoby prostsze, gdyby ludzi stać było na szczerość. Nie na ukrywanie się pod maskami, lecem przypodobania się innym. To co odróżnia nas od zwierząt, to rozbudowany aparat mowy, możemy mowić co nas gryzie drugiemu człowiekowi. Każdy z nas może w jakiś sposób pomóc, a wszyscy razem zmienić świat na lepsze. Wyeliminować zło, a przynajmniej je marginalizować. Utopijna wizja, ale przynajmniej nie życzmy źle drugiemu, nie wsadzajmy kosy w plecy za to, że jemu się udało. Da się tak? Chyba nie bardzo. Już w Grecji mówiono, że człowiek z natury rodzi się zły.

Przepraszam, że tak chaotycznie, banalnie, dziecinnie i naiwnie, ale dzisiaj naszło mnie na takie przemyślenia. Nie mam już na to wszystko siły ogólnie, przerasta mnie ludzka głupota.

Offline Solidus

  • This is no Zaku boy... NO ZAKU!
  • SuperMod
  • **********
  • Wiadomości: 2723
    • Zobacz profil
Kółko Filozoficzne
« Odpowiedź #353 dnia: Listopada 24, 2006, 11:37:30 pm »
Cytuj
Przepraszam, że tak chaotycznie, banalnie, dziecinnie i naiwnie, ale dzisiaj naszło mnie na takie przemyślenia. Nie mam już na to wszystko siły ogólnie, przerasta mnie ludzka głupota.
Nie każdy tekst musi być napisany Mickiewiczowym stylem z milionami metafor żeby był dobry.

Ja też nie wiem co myśleć już o społeczeństwie. Mnie jednak nie boli zachowanie młodzieży tak bardzo jak ogólny kapitalizm człowieka. W tych czasach człowiek żeby zarobić dodatkowe parę złotych jest w stanie komuś upieprzyć całe życie, bądź nawet mu je odebrać. Nie myślimy o niczym innym jak o swoim dobrze, o tym żeby nam było najlepiej, a inni żeby się na nas tylko patrzyli z zazdrością i nienawiścią w oczach. Nienawidzę całej ludzkości jak i siebie (nie żebym planował jakieś "zniszczenie ludzkości" ;/). Jesteśmy jedynie zasranymi pasożytami, wrzodami na tej planecie.
Cytuj
To co odróżnia nas od zwierząt, to rozbudowany aparat mowy, możemy mowić co nas gryzie drugiemu człowiekowi. Każdy z nas może w jakiś sposób pomóc, a wszyscy razem zmienić świat na lepsze. Wyeliminować zło, a przynajmniej je marginalizować. Utopijna wizja, ale przynajmniej nie życzmy źle drugiemu, nie wsadzajmy kosy w plecy za to, że jemu się udało. Da się tak? Chyba nie bardzo.
Może się to wydać głupie, ale to, co napisałeś jest częściowo przesłaniem w jednej z gier - "Może być prawdą, że świat nie potrzebuje granic. Ale czy pozbycie się ich cokolwiek zmieni ? Świat się zmieni jeśli zaczniemy ufać ludziom. Zaufanie jest najważniejsze w spokojnym świecie. Ale to się nigdy nie stanie." Utopijna wizja ? Może. Ale jeśli każdy by tak myślał to może by ten cały burdel lepiej wyglądał. Zabawna jest dla mnie wyzja przyszłości - latające samochody, budynki nad chmurami, podróże kosmiczne. A w rzeczywistości jedynie co nas czeka to syf, ruina i degeneracja do rzędu niższego niż zwierzęta.
« Ostatnia zmiana: Listopada 24, 2006, 11:37:51 pm wysłana przez DarkButz »
One little, two little, three little furries
Four little, five little, six little furries
Seven little, eight little, nine little furries
Ten little furry fags.
KILL EM!
Ten little, nine little, eight little furries
Seven little, six little, five little furries
Four little, three little, two little furries
One little furry fag.
ANYONE WANT TO DO THE HONORS?

Offline Chief Roberts

  • Szef Internatu
  • Paladin
  • *****
  • Wiadomości: 421
    • Zobacz profil
Kółko Filozoficzne
« Odpowiedź #354 dnia: Listopada 24, 2006, 11:53:17 pm »
Nie żyłem w czasach Dicka, nie jestem też znawcą cyberpunku, ale te jego wizje, są chyba najbardziej mrocznymi. A wszystko co w nich pisał, powoli się spełnia. Świat coraz bardziej brudny i zanieczyszczony, wszędzie setki Azjatów i ogólne pomieszanie kultur, a w tym wszystkim ludzie gubią już swoje człowieczeństwo. Ale nic się nie zmienia, tak naprawdę. Ludzie pozostają ludźmi, zawsze tacy byli. To jak z 'o tempora, o mores'. Zawsze się tak mówiło i zawsze tak się będzie mówić. Co za czasy! Dawniej byli niewolnicy i ich panowie, dzisiaj mamy obywateli i oligarchów. Potem będzie to samo, historia zatacza koło, zmieniają się tylko ubrania, samochody i muzyka - elementy nieistotne. Nie wiem czy tak jest, czy to tylko mylne wyobrażenie o świecie. Toczy się wszystko w dół, nieustannie i permanentnie...

Cytuj
Ja też nie wiem co myśleć już o społeczeństwie. Mnie jednak nie boli zachowanie młodzieży tak bardzo jak ogólny kapitalizm człowieka. W tych czasach człowiek żeby zarobić dodatkowe parę złotych jest w stanie komuś upieprzyć całe życie, bądź nawet mu je odebrać. Nie myślimy o niczym innym jak o swoim dobrze, o tym żeby nam było najlepiej, a inni żeby się na nas tylko patrzyli z zazdrością i nienawiścią w oczach. Nienawidzę całej ludzkości jak i siebie (nie żebym planował jakieś "zniszczenie ludzkości" ;/). Jesteśmy jedynie zasranymi pasożytami, wrzodami na tej planecie.
Myślę, że to raczej ta polska mentalność, słynne polskie piekiełko. Jak w tym dowcipie- gdzie bóg pytał Rosjanina, co chciałby dostać. Milion dolarów- mówi Rosjanin. Następnie pyta Polaka, a ten odpowiada - adresu tego Ruska. Ludzie są całe życie okradani, nie mają na nic pieniędzy, więc zazdroszczą tym którzy mają. Utarło się, że ci bogaci to przeważnie złodzieje ('Uczciwy człowiek nigdy nie zostanie bogaty' co stwierdził już dawno Mencjusz). Zresztą, pieniądze na filantropię pobiera od nas państwo, mnie nie stać na pomoc ubogim. Gdybym nie tracił wszystkiego co miesiąc, na pewno miałbym trochę grosza dla nich i każdy znalazłby w swojej kieszeni pieniądze, które może oddać potrzebującym. Co nie zmienia faktu, że jesteśmy i będziemy egoistami. Taka jest nasza natura - albo ja, albo oni. Słabszy przegrywa.
Co do tych wrzodów na planecie- pod względem ekologicznym, jestesmy śmiercionośni. Sami sobie, za przeproszeniem, sramy pod nogi. Ale kogo to obchodzi, w końcu to gówno poczuje się dopiero za 100, 200 lat. Co ześmy zrobili z naturą, jak żeśmy urządzili zwierzęta. Nie stać mnie psychicznie na odwiedzanie schronisk dla zwierząt, ale jak słyszę historię o przywiązaniu psa w środku lasu do drzewa... Ot, tacy jesteśmy humanitarni. Prawa człowieka, wolność równość i braterstwo. Wyjątkowo zakłamane hasła.

Offline Tantalus

  • Master Engineer
  • Redaktor+
  • ************
  • Wiadomości: 4470
  • Idol nastolatek
    • Skype
    • Zobacz profil
Kółko Filozoficzne
« Odpowiedź #355 dnia: Listopada 25, 2006, 02:59:19 am »
Post jest chaotyczny. I kiedy piszę "chaotyczny" to mam na myśli, że jest chaotyczny. To tyle słowem wstępu.

Cytuj
Nie wiem, młody jestem, choć za dwa miesiące stuknie mi już dwudziesty rok życia. Niby mało, jednak to już półmetek. Ale im bardziej brnę w życie, im bardziej je poznaję, uświadamiam sobie, jak mało wiem o nim i o ludziach, o sobie. To jest chyba nie do pojęcia. Kobiety to ta tajemnica, którą chciałbym rozwikłać, na nich w życiu najbardziej mi zależy i one są tym elementem który wciąż trzyma mnie na ziemi. Nie mam siebie za jakiegoś erotomana... nie traktuje ich przedmiotowo, bardzo je szanuję, już za to że są kobietami. Żadne osiągnięcie, wiem to. Wiele razy zostałem za to też w życiu ukarany. Jak głupi jednak, nie wyciągam z tego wniosków. Ostatnio miałem pewną nieprzyjemną przygodę - dowiedziałem się, że jestem natrętny i w ogóle. Nie znacie mnie osobiście, ale wydaje mi się, że natrętny to ostatni przymiot jaki można mi przypisać. To też kwestia towarzystwa, jednak przy kobietach nie przeklinam, nie palę papierosów - nie dla szpanu, nie dla kreowania siebie na jakiegoś wielkiego gentlemana... Przy nich po prostu całkowicie się zmieniam, zwłaszcza jak mi na jakiejś zależy. A bardzo szybko się do nich przywiązuję, niewiele mi trzeba. Nawet gdy wiem, że to wykorzystują, to nie jest mi z tym specjalnie źle. Wiem, że źle robię, ale nie potrafię inaczej.

Ostatnie co mógłbym o sobie powiedzieć to to, że traktuje kobiety przedmiotowo. Ciężko powiedzieć, czy się przy nich zmnieniam jakoś specjalnie, przypuszczam, że nie. I tak nie przeklinam prawie wogóle, palić nie palę, piję tylko okazjonalnie, na imprezach jakichś, na które też nie chodzę co tydzień, jak niektóre osoby, które znam (zresztą, jeszcze do dzisiaj mam wstręt do wódki, po imprezie we wrześniu).

Cytuj
Nie wiem czego jej brakowało, chłopak potrafił zarwać wykłady, żeby pojechać do niej do Torunia. Pojechać po to tylko, aby usłyszeć, że ona ma niedługo kolokwium i musi się uczyć.

Damn it... sounds familiar. Podobnie miałem z Hisoką.... ale to było dawno, w innej galaktyce, za górami i za lasami heh...

Cytuj
Nie szukam kobiety, która będzie miała duży biust, czy zgrabne nogi. Nie nazywam kobiet 'dupami', 'laskami' czy 'towarem'. Obraża mnie jak ktoś tak je nazywa - ale one chyba to lubią(...) Obraża mnie jak ktoś tak je nazywa - ale one chyba to lubią.

Ten temat nigdy się nie starzeje heh (już z milion razy był w tym temacie poruszany). Fakt, "takich" "dziewczyn" jest wiele, ale na szczęście jest jeszcze pare mądrzejszych i mniej wytapetowanych. Troche optymizmu, nie tylko wokół takich dyskotekowych potworów świat się kręci, chociaż one są najbardziej wyraźne, jako że popadają w ekstrumum zwyrodnienia. Są dokładnie tym samym, co dresiarze, tylko w żeńskim wydaniu. No difference for me.

Cytuj
Gdzie to zmierza do jasnej cholery? Czy tak zawsze będzie?

Gdzieś w połowie tego tematu napisałem analogiczne pytanie (poparte wstępnie referatem na jakieś 5k znaków heh... zaraz znajdę... ... ... o jest...). Właściwie to do dziś nie potrafię znaleźć odpowiedzi, ale wiesz... czasami naprawde zazdroszczę takim hedonistom, którzy mogli by np. pójść na impreze, wyrwać dziewczyne, przelecieć ją, po czym bez najmniejszych wyrzutów, czy chwili zadumy wrócić do domu, na całość tracąć może godzinę. Może ekstremalnie napisałem, ale rozumiecie do czego zmierzam (?)... takim dresiarzom żyje się pod tym względem łatwiej, że ich "filozofia" życia sprowadza się do zaspokajania wszystkich swoich potrzeb, przede wszystkim fizycznych, bez względu na szerokopojętą moralność, czy zdanie innych. Poniekąd pociągający pomysł na życie, przerażające, że dosyć powszechny, jednak ja bym poprostu nie potrafił w ten sposób. No ale może to, że postrzegam siebie przez pryzmat swoich żelaznych zasad i utartych przekonań, czuję się teraz lepszy od dresiar i dresiarzy heh... yntelygencyja niemalże ze mnie... IMO to zachowanie godne dzieci, ale coś tych dzieci podejrzanie dużo
Podsumowując tą myśl - Chyba ważniejszym pytaniem jest nie to gdzie ten świat zmierza, tylko gdzie będzie nasze w nim miejsce. Czy staniemy się w końcu zramolałymi dziadami, których poglądy będą dla innych niczym ze średniowiecza, czy może z czasem ludzie zmądrzeją. Bądź co bądź, czas pokaże....

Cytuj
Ale kto będzie miał więcej dzieci? Ten co mówi kobietom prawdę, czy ten który każdej mówi, np. że jest najpiękniejsza? I tak jest w każdej dziedzinie życia, dlatego zakłamanie, fałsz i kurestwo mamy codziennie na każdym kroku. Prawo natury dokonuje selekcji, dlatego coraz więcej tego chodzi po ziemi.

Kurde, nawet zachowujech chronologie tego co pisałem... (here it is). Jakiś czas temu w kółku filozoficznym pisałem dokładnie to samo, tylko troche więcej wody lałem heh. Oczywiście zgadzam sie z tobą, naprawde chciałbym wierzyć w takich momentach, że teoria ewolucji jest błędna. Jedyne wyjście jakie mi przyszło do głowy, to sztuczna selekcja - no bo kogo tu oszukiwać, gdyby te marginesy powybijać, wszystkim żyłoby się lepiej. Ale to niemoralne pod bardzo wieloma względami... ehh.. too bad... będzie coś trzeba zrobić w tym kierunku, jak już przejmę władzę nad światem.

Cytuj
Może się to wydać głupie, ale to, co napisałeś jest częściowo przesłaniem w jednej z gier - "Może być prawdą, że świat nie potrzebuje granic. Ale czy pozbycie się ich cokolwiek zmieni ? Świat się zmieni jeśli zaczniemy ufać ludziom. Zaufanie jest najważniejsze w spokojnym świecie. Ale to się nigdy nie stanie."

Z czego to... hmm.... Front Mission 3?

Dobra, koniec kłotowania, teraz coś od siebie napiszę. Tylko od czego by tu zacząć, bo od miłości, przeszliście tutaj przez degeneracje pokolenia do samego upadku ludzkości. Tyle tematów, a noc taka krótka... no więc po kolei.

Wiem, że to powtórka z rozrywki, ale w sumie chętnie popiszę sobie o tym, jak traktuje kobiety, czym one są dla mnie. Zacznę od retrospekcji. Pod koniec okresu gimnazjalnego, zacząłem zdawać sobie sprawę z tego, jak wygląda związek damsko-męski. Zacząłem, ale wtedy jeszcze ciągle miałem dosyć wyidealizowany pogląd na to wszystko. Wpierw oczywiście, sądziłem, że bycie z dziewczyną to samo szczęście w najczystrzej postaci, no bo niby w teorii, bycie z kimś jest lepsze od bycia samemu. Dokonałem jednak paru obserwacji, na bazie "par", które rosnąć zaczynają właśnie w gimnazjum - te pierwsze, szczeniackie "związki", które rozpadają się po kilku tygodniach, w których to oczywiście "kocham cię" jest co drugim zwrotem przez kochanków wypowiadanym. Jak zaczałem sobie zdawać sprawe z tej paranoicznej sytuacji, rosnąć we mnie zaczęła złość i strach. Postanowiłem więc, że nie będę mieszał się w żadne sprawy damsko męskie, póki nie będę gdzieś w środku liceum. Nigdy, ale to nigdy nie zależało mi na przelotnym związku - za punkt honoru zawsze stawiałem sobie znalezienie tej jedynej, z którą dzielić bym mógł chwile dobre i złe. Wszystkie inne rodzaje związków były dla mnie bez wartości.
No i tak, miałem zawsze dużo koleżanek, umiałem z nimi rozmawiać i lubiłem wśród nich przebywać... ba... nawet dla niektórych wiersze pisałem... (to były czasy.. łza się w oku kręci). Robiłem pewne nieśmiałe kroki kilka razy, ale do końca liceum, nie znalazłem żadnej, co do której pewien bym mógł być, że chce się z nią związać. No i wtedy pojawiła się Hisoka. No może nie pojawiła się, bo znałem ją przez 5 lat wcześniej (jak się okazało, słabo heh). Byłem szalenie dumny z tego, że mam taką fajną dziewczynę, robiłem przez to dużo głupstw, brakowało mi momentami stanowczości, czy zdrowego rozsądku. Rozstaliśmy się jak przyjaciele, po ciepło wspominamym przeze mnie związku, w trakcie którego nauczyłem się chyba najwięcej w swoim życiu. Chociaż jest wiele momentów, które wspominam z tamtego okresu, jest jeden szczególny, który głęboko wyrył się w moim sercu. Nie będę zagłębiał się w szczegóły, powiem tylko, że to chwila, w której wszystko się skończyło. A dokładniej, w której skończyło się definitywnie, bo psuło się na długo wcześniej. Słowa, które usłyszałem od His wtedy nie uderzały we mnie, nie wytykała mi ona żadnych wad, nie była zła, ani zdeterminowana. Smutek? Tak... smutek, że skończyć trzeba coś, co nie mogło się udać, a na czym zależało bardzo drugiej osobie. W życiu właściwie niczego się nie boję i nie bałem się dotąd. Ale przysięgam, nie słyszałem w życiu niczego bardziej przerażającego, od tych kilku słów, które wtedy usłyszałem. Nawet nie chodzi o ich treść, a o głos, ton i o to co tkwiło pomiędzy nimi. Żal jej było z mojego powodu.
Obiecałem sobie wtedy, że nigdy nie dopuszczę, aby jakakolwiek dziewczyna użyła tego głosu wobec mnie jeszcze raz. Nigdy. Czuję, że jeszcze nie nadszedł czas na to, aby zacząć kolejny epizod w moim życiu, ale kiedy ten dzień nadejdzie i znajdę tą, której oddać będę mógł serce, zrobię wszystko, aby moją osobą nie sprawić jej przykrości.

Bzdury piszę, wiem, nic konkretnego, tylko siakieś wspominki. Jaki morał tej bajki? Taki, że budowanie związku to proces, w którym wkład musi iść z obu stron i w którym obie strony muszę się nawzajem wspierać i motywować, aby uczucie rozwijało się w dobrym kierunku. Niewiele trzeba, żeby ludzie się sobą znudzili, żeby nagle zdali sobie sprawę, że to już nie to samo co kiedyś. Czym są dla mnie dziewczyny? Ciekawym obiektem badań, których owocem może być coś pięknego. Ale nie ma złotego środka, każdy sam musi znaleźć tą jedyną i na własnych lub czyichś błędach nauczyć się co należy, a czego nie należy robić. AND THEY ALL LIVED HAPPILLY EVER AFTER. T3h END.

Epilog bajki tanta: Jakiś czas temu, kiedy wracałem z uczelni tramwajem, przykułem sobą wzrok jakiejś studenki z uniwerku. Wysoka, krótkie włosy, przeciętnej urody. Kiedy wychodziła z pojazdu i mnie mijała, zatrzymała pare razy wzrok na mnie, a kiedy już wyszła uśmiechnęła się z rumieńcem. Nie żebym popadał w samozachwyt (to mogę robić w innych tematach), ale z całą pewnością wpadłem jej w oko, jestem w stanie to poznać. Jest więc jednak we mnie "to coś", co wykorzystać może kiedyś będę mógł, aby zdobyć dziewczynę, na której mi zależy... napewno pewna doza atrakcyjności nikomu nie zaszkodzi hehehe...

Dobra... jeszcze nie taki długi ten post.. można coś jeszcze napisać.

A propos (poprawiłem się chief) degeneracji ludzkości/młodzieży. Faktycznie, nie da się nie zauważyć tego, że nowe pokolenia są coraz głupsze od poprzednich. Ja pamiętam, jak zachowywali się ludzie w czasach mojej siostry (aktualnie 31letniej)... wydawali się uprzejmiejsi, inteligentniejsi i, nawet jeżeli zachowujący się nie koniecznie dobrze, to robiących to w imię jakichśtam ideałów, przekonań, czy czegośtam, a nie ponieważ tak robią murzyni na teledyskach 50 Centa. Kultura była wtedy też zupełnie inna. Zamiast dresiarzy były chuligani, zamiast metali byli punkowie, no i faktycznie, wszystko to, chociaż nie zawsze doskonałe, wydawało się jakby... hmm.... no w każdym razie lepsze od tego, co widzimy dzisiaj (heh... jestem za młody na takie wspomnienia... no ale, podobno nigdy nie jest się za młodym na wspomnienia z Wietnamu). Mnie też przeraża to wszystko, ale przez tą całą społeczną akceptacje, ciągle nie mogę się oprzeć wrażeniu, że tylko mam takie chore wrażenie. Że tak naprawde, za czasów moich rodziców dokładnie to samo mówiono o hipisach, a jedyne co się od tego czasu zmieniło, to wspomniane przez Chiefa samochody, ubiór, czy muzyka. Tak naprawde, dalej nie jestem pewien, nie mam wiedzy, która z całą pewnością pozwoliłaby mi ocenić czy to jest naprawde tak bardzo zwyrodniałe, jak wygląda. Jestem zawsze obiektywny, przypuszczam, że mam większą samoświadomość niż moi rówieśnicy, pod wieloma względami napewno bardziej doświadczeni przez życie. I to jest chyba ważne. Jak się postrzega siebie pod względem innych, a nie odwrotnie, to zdać sobie można sprawę z tego, że to nie oni wszyscy są zdegenerowanymi debilami, tylko my jesteśmy na wyższym szczeblu świadomości. To chyba bardziej optymistyczna myśl. Świat jest zły, nie trzeba tego udawaniać, ani się rozdrabniać w tej kwestii. Lepiej jest skupić się na wyszukiwaniu jego lepszych cech. Pare chyba dałoby się znaleźć.

Narazie kończe, może jeszcze potem coś napiszę, jak akurat będę miał chwilke.

Offline Chief Roberts

  • Szef Internatu
  • Paladin
  • *****
  • Wiadomości: 421
    • Zobacz profil
Kółko Filozoficzne
« Odpowiedź #356 dnia: Listopada 25, 2006, 12:26:45 pm »
Jeśli się nie zmienimy, będziemy tymi ramolami, co to będą narzekać na dzisiejszą młodzież, która zawsze była taka sama. Nie wiem czy jestem jeszcze przedstawicielem młodzieży, czy jeszcze się kwalifikuję, ale z każdym dniem, coraz bardziej się od tego oddalam. Zresztą, nie pociągały mnie nigdy zakrapiane imprezy, tylko po to, żeby się napić. Tak bez okazji 'narąbać się', dla samego wychlania - bez sensu. Poza tym, ostatnio coraz mniej spożywam alkoholu, przez co jak już wypije co nie co, to rano mam męki Tantala. Też zazdroszczę tym dresom, w sumie jaki taki koleś może mieć problemy. Chyba tylko - takie jak wszyscy inni - skąd wziąć kasę na nową bejcę. Ja też szukam kasy na bejcę, ale oprócz tego przeżywam za każdym razem kolejną porę roku, kolejną noc i dzień ktorę przypominają mi o nieuchronności przemijania i miałkości naszej egzystencji. Kolejne tygodnie spędzone na pierdołach, lata spędzone w szkołach, zamiast których mógłbym robić coś, co naprawdę chciałbym. Spełniać swoje marzenia, jednak ten świat jest tak urządzony, że najlepiej w ogóle nie znać znaczenia słów takich jak 'szczęście', 'marzenia' czy 'miłość', bo są to puste idee, których nigdy nie uda nam się doświadczyć. Które pozostają tylko słowami, niespełnionymi mrzonkami.

Chyba pora kupić sobie komplet Adidas Winter Collection 1989 i wyjść przed blok do starych znajomych z piaskownicy. Też się czuję wewnętrznie od nich lepszy, ale to chyba okłamywanie samego siebie. Dlaczego mam sobie odpuszczać to co życie oferuje, głupią denną zabawę i związki opierające się nie na uczuciu, ale na jakiejś prymitywnej zabawie. Nie, nie jestem od nich lepszy,  jestem po prostu głupcem, który szuka dla siebie usprawiedliwienia i tak głęboko zakorzenił w sobie idiotyczne, zupełnie nie życiowe idee, że jestem całkowicie oderwany od rzeczywistości. Bo zasady są bardzo proste, nie ma tutaj kolorowych traw, tęcz oraz drugiej połowki, soulmate. Nie ma równowagi, nie ma bogów ani sprawiedliwości. To właśnie usprawiedliwienia osób, które chcą to jakoś uporządkować, od dziesiątek stuleci. Zawsze tacy będą i chyba my się do nich zaliczamy. Świat jest taki, jakim go tworzą sobie ludzie. Nie pojedynczy człowiek, ale wszyscy. A większość stworzyła go bardzo prymitnym, gdzie nie ma miejsca na porywy serc i inne dziecinne bajeczki. To nie oni są dziećmi, a raczej w nas siedzą te dzieciaki, które nie wyszły z etapu La Fontaine'a.

Nie umiem, tak jak piszesz, gdy wiem, że nie ma w tym jakiegoś pierwiastka. Musi mnie trafić taki piorun, że noce będą nieprzespane, a umysł wciąż myślał o niej. Przeważnie trafiam na takie cele, które są moim całkowitym przeciwieństwem pod każdym względem. Myślałem, że mi z wiekiem przejdzie, ale tak to mi chyba zostanie do końca życia. Też pisywałem wiersze, ale do tych dziewczyn, dla których wiersze, to nudne zdania w śmiesznym układzie graficznym. Mi też brzęczą niektóre słowa, pomimo że twarze już się zatarły w mojej pamięci. Czasami mnie najdzie na wspominki i wtedy aż mnie ciarki przechodzą. Ze to już koniec, że nie będzie tak jak miało być. Że nie liczy się to co ówczas siedziało we mnie. Bo nie zależy to tylko ode mnie.

A co do lepszych cech świata - są takie? Jedyne zalety życia, to właśnie te wzloty i upadki w kwestiach damsko-męskich, bo nic innego specjalnie mnie nie kręci. Wszystkie moje dotychczasowe zainteresowania i pasje, okazały się tak naprawdę szare, jak i samo życie, którego są elementami. Nie wiem co chciałbym w nim robić. Gdy marzę o spędzeniu dnia na słońcu, w moim ulubionym zagajniku za miastem, to w myślach widzę śpiewające ptaki, odbijające się w bajorku słońce, ciepło, ciszę i spokój. Jednak gdy tam przyjdę na miejsce i położę się na trawię, co chwila przelatuje koło mnie mucha, słońce smaży mi twarz, czuję zapach błota i ogólnie nie jest tak jak miało być. k***a, tak jest ze wszystkim. Życie a marzenia to co innego, więc nie wiem czy jest sens się na tym drugim skupiać. Są tu jakieś zalety? Jak tak, to dajcie mi kogoś kto mi je pokaże. Właśnie takiej osoby szukaj, która w tym zagajniku skupiłaby moją uwagę, zresztą w każdym miejscu, gdziekolwiek. Nie myślałbym o świecie, bo światem byłaby dla mnie ona.

(Ale nawet, jak już wszystko się wydaje być pięknie i są te kolejne etapy, to wtedy nachodzą mnie myśli - a co, jeśli spotkam inną, lepszą? Co jeśli istnieje ktoś lepszy od niej, którego mogę w tym czasie nie zauważyć? )

Na razie takiej nie spotkałem. Myślałem, że spotkałem, ale wychodziło po krótszym, czy dłuzszym czasie, że to nieporozumienie. Pewnie jestem jeszcze dzieckiem...

Czasami mi ktos mówi, skąd tyle w tobie pesymizmu. Nie uważam się za pesymistę, raczej realistę. Z takiej strony mi się życie przestawiło, takim je znam.
« Ostatnia zmiana: Listopada 25, 2006, 12:36:09 pm wysłana przez Chief Roberts »

Offline Tantalus

  • Master Engineer
  • Redaktor+
  • ************
  • Wiadomości: 4470
  • Idol nastolatek
    • Skype
    • Zobacz profil
Odp: Kółko Filozoficzne
« Odpowiedź #357 dnia: Grudnia 19, 2006, 02:06:34 am »
To już stare dzieje i nie jestem pewien, czy dawać to do HUMOR'u, czy tutaj... ale skoro kręcimy się w kółko z tematami i gadamy głownie o miłości i religii, to czas szturchnąc ten drugi temat. Co prawda, rozmowa, którą wam tu przedstawiam jest stara jak świat  (już ponad rok ma), ale to była jedna z ciekawszych serii rozmów (jeżeli nie najciekawsza), jakie przeprowadziłem na GG wogóle. Zaczęło się niewinnie... od, kolejna ameba napisała do mnie, a konkretnie do Balrukha Siedmiu Damasceńskich Mieczy, ortodoksyjnego satanisty, podnóżka piekieł, sługi najciemniejszego z mrocznych. Trudno się przyznać, ale tym razem to jasna strony mocy zwyciężyła pierwszą potyczke:

Bóg VS Lucyfer - 1:0

To była ta zabawniejsza część rozmowy, zakończona w momencie, kiedy musiałem wyjść z domu (zdaje się, że musiałem do dentysty pójść.. nie pamiętam już). Potem jednak, sytuacja zaczęła się robić coraz ciekawsza. Zacząłem z nią rozmawiać normalnie.. no może jeszcze nie do końca normalnie, bo starałem się zachowywać.. hmm.. qiax'owo (Demiforce mode on). Dziewczyny to nie zraziło i się zaczęła dyskusja.

Lidka - 14-latka z kłopotami... so damn typical

Rozmowy o jej problemach nie skończę, bo raz, że nie o tym chciałem, a dwa, że to bzdury były... że niby kocha chłopaka swojej koleżanki, czy jej brata.... w każdym razie nic wartego uwagi. Interesująca zaczęła być ta rozmowa, kiedy weszliśmy na tematy wiary... dziewczyna wydaje się być chrześcijanką, don't you think? Otóż okazuje się, że nie do końca rozumie swoją wiarę hehe... Przejdźmy więc może od razu do rzeczy. To była długa rozmowa, ale bardzo przyjemnie się ją czyta:

Demoralizacja

Demoralizacja 2

Po tych demoralizacjach była dłuższa cisza... no, może nie cisza. Gadaliśmy jeszcze wiele razy, ale to bzdury jakieś. Ja dalej byłem nie miły, ona się pytała o różne bzdury, w stylu muzyki, gier, sportu... pierdoły krótko mówiąc. Wtem niespodziewanie, powróciła do tematu religijnego.. i to jak! Coś czułem, że to nie ona...

Reinforcement

Siostra wkroczyła... teraz zaczęła się dopiero długa, krwawa debata...

Tantalus VS Siostra Lidki

dziewczyna na początku jeszcze w miare sensownie pisała, jak wyciągać zacząłem lżejsze argumenty, ale potem zaczęła się kręcić w kółko... cóż... debaty z qiaxem i różnica wieku robią swoje, rozmowa zakończona została kompromisem na moją korzyść hehe...

Epilog

To ostatnia rozmowa z Lidką z tego tematu. Potem jeszcze pare razy do mnie napisała, a w końcu ją zablokowałem, jak zaczęła mi przysyłać łańcuszki, pomimo tego, że trzykrotnie ją prosiłem, aby tego nie robiła.

Cóż.. w tych rozmowach poruszałem dosyć poważne kwestie i prezentowałem poniekąd kontrowersyjne opinię. Jeżeli ktoś jest przeciw, zapraszam do polemiki... o ile jest o czym rozmawiać (God! Please... niech qiax teraz nie wraca, bo już wyobrażam sobie jego odpowiedź na ten post i to nie jest ciekawy widok... za dużo quote'ów hehehe... )

Offline Solidus

  • This is no Zaku boy... NO ZAKU!
  • SuperMod
  • **********
  • Wiadomości: 2723
    • Zobacz profil
Odp: Kółko Filozoficzne
« Odpowiedź #358 dnia: Grudnia 19, 2006, 02:24:23 am »
Primo - "Tantalus VS Siostra Lidki" to ta sama rozmowa co "Reinforcement"
Secundo -
Cytuj
God! Please...
Mam nadzieję, że to było sarkastyczne. Jeśli nie to w świetle całego Twojego postu wygląda to zajebiście niewłaściwie ;]
Ale ogółem to rozmowa bardzo ciekawa. Mam w sumie takie same poglądy jak Ty. Ja bym Ci radził nie babrać się już jednak w tym. Przynajmniej nie z tą Lidką (a w szczególności nie z jej siostrą). Widać, że to są wręcz dewoci i raczej nie przekonasz ich co do swoich racji. To jak walka z wiatrakami. Sądzę jednak, że byś sobie mógł podyskutować z "pewną osobą, którą znam" na ten sam temat. Przydało by się jednak zadać im jedno pytanie, które już Tobie zadali - "Co by było jakby okazało się, że po śmierci nie ma wcale ani Nieba ani Piekła ?". Chciałbym zobaczyć ich odpowiedzi na to pytanie.
One little, two little, three little furries
Four little, five little, six little furries
Seven little, eight little, nine little furries
Ten little furry fags.
KILL EM!
Ten little, nine little, eight little furries
Seven little, six little, five little furries
Four little, three little, two little furries
One little furry fag.
ANYONE WANT TO DO THE HONORS?

Offline Tantalus

  • Master Engineer
  • Redaktor+
  • ************
  • Wiadomości: 4470
  • Idol nastolatek
    • Skype
    • Zobacz profil
Odp: Kółko Filozoficzne
« Odpowiedź #359 dnia: Grudnia 19, 2006, 03:08:20 am »
Kur.. najfajniejszy fragment rozmowy przez pomyłke nadgrałem... zaraz to naprawię, na rano napewno będzie...

Cytuj
Mam nadzieję, że to było sarkastyczne. Jeśli nie to w świetle całego Twojego postu wygląda to zajebiście niewłaściwie ;]

To było sakrastyczne hehe

Cytuj
Ja bym Ci radził nie babrać się już jednak w tym. Przynajmniej nie z tą Lidką (a w szczególności nie z jej siostrą). Widać, że to są wręcz dewoci i raczej nie przekonasz ich co do swoich racji. To jak walka z wiatrakami. Sądzę jednak, że byś sobie mógł podyskutować z "pewną osobą, którą znam" na ten sam temat. Przydało by się jednak zadać im jedno pytanie, które już Tobie zadali - "Co by było jakby okazało się, że po śmierci nie ma wcale ani Nieba ani Piekła ?". Chciałbym zobaczyć ich odpowiedzi na to pytanie.

Ja? Przekonywać kogoś do swoich racji? Gdzieżby tam, sam widziałeś (czytałeś), że to Lidka mnie próbowała nawrócić i jej argumenty odbijały się ode mnie i trafiały w nią rykoszetem heh...