Od razu zaznaczam, że nie jestem zbytnim pro i mogę pisać takie rzeczy, że lawiny śmiechu przygniotą mnie dość szybko...
Cóż, z tych najtrudniejszych bossów w mojej egzystencji:
1. Cerberus(KH) - Pierwsza walka z nim to masakra. Nie chodzi tu nawet o samonaprowadzające się kule ognia czy potrójne ugryzienie. Solą w tym wypadku jest czarny ogień, który bez high jumpa(Przypomnę: Pierwsza walka) kładzie pokotem.
2. Dragon Malefiecent(KH) - O ile Cerber w pewnym momencie nie był już taki straszny, to to bydlę jest kwintesencją siły samą w sobie. Silne, bardzo zasięgowe ataki. Nic dodać, nic ująć... A żeby jeszcze podkreślić swoje słowa dodam, że pokonałem ją dopiero po zastosowaniu taktyki "Schowaj się i pozwól bić sojusznikom"...
3. Reist - Demon(Two Worlds) - To prawdopodobnie największe bydlę w grze(Nie licząc smoków) położyło mnie na hita na 53 lvl w świetnym pancerzu. Na najniższym poziomie trudności. Za drugim razem po prostu przywołałem wszystko, co się dało i miotałem w niego magicznymi młotami, co jakiś czas oddalając się pośpiesznie i lawirując między chatynkami. Razem z pomocą sojuszników zajęło mi grubo ponad pół godziny na pokonanie go. A jedyną nagrodą, jaką zostawił, było oko. No, i jeszcze trzy poziomy w górę...
4. Evil Twins(Crash Twinsanity) - Heh... A jednak można upaść niżej. Ostatni boss w grze i trzy fazy walki. Pierwsza to betka, natomiast druga to masakra. Trzeba ostrzeliwywać adwersarza, biegając w kółko, a gdy straci jedno działko - Błyskawicznie odwrócić się i zacząć pruć do drugiego. Liczy się refleks, który u mnie dość często kuleje... I walka w łeb. Następne życie, powtórka z rozrywki... I tak, aż życia się nie skończą...
5. Mental Institution(Serious Sam II) - Ta jakże wesoła strzelanina znana jest ze swojego absurdalnego poziomu trudności. Ostatni boss godnie ją więc reprezentuje. Starcie z nim na Turyście(Najniższy poziom trudności) wymaga refleksu, celnego oka, cierpliwości i żelaznych nerwów... oraz dużo szczęścia. Wystarczy powiedzieć, że najpierw wystrzeli w naszym kierunku kilka razy armadę wrogich stateczków, po czym po zbiciu mu połowy hp zacznie nieprzerwanie atakować nas gradem piłkopodobnych pocisków, których dotknięcie jest wyjątkowo niezdrowe. Jeszcze śmieszniej zaczyna się robić, gdy zacznie jechać w naszym kierunku...
6. Omega Weapon(FFX) - Dla mnie trudny, zważywszy na to, że TYLKO Auron miał swojego Celestiala. Bogu dzięki udało mi się zainstalować Ultimę, Holy, AutoLife i najpotężniejsze elementy z Power Boostem i One MP Costem(Ultima za 2 MP... :wacko:). A to wszystko dostała... Rikku. Znienawidzona i niedoceniana przez wszystkich Rikku okazała się być gwoździem do trumny Omegi. Mając broń z Break Damage Limit, spokojnie wyciągała Ultimą do 30k. Oczywiście gdyby nie Blessed Auto-Life Omega spokojnie położyłby wszystkich Novą. Starcie trochę trwało, ale na dobrą sprawę dobrze mi poszło, zważywszy moje położenie.
Innych już nie potrafię sobie przypomnieć...