Jeżeli ocenie w Transformersach podlega poczucie humoru to aż boję się na nie iść. Jedynka była świetna, ale z dwójki zrobili już mierną komedię romantyczną i obawiam się, że 3 mogła pójść w tym samym kierunku. Ale może jestem w błędzie. Oby, choć do kina i tak się raczej nie wybiorę.
Wczoraj natomiast oglądałem Blow z 2001 roku z Johnnym Deppem i Penelope Cruz. Rewelacyjny film, w dodatku luźno oparty na faktach. Opowiada historię Georga Junga, legendarnego przemytnika narkotyków. Historia jego narkotykowej kariery czasem zabawna, czasem poważna, ale wciąga niesamowicie i ogląda się bardzo przyjemnie. Wątek obyczajowy trochę zalatuje patetycznym melodramatem, ale i tak jest zrealizowany bardzo dobrze. Mocny, wzruszający i zakończenie naprawdę daje do myślenia. To niby kolejny film z serii "od gangstera do zera", ale mnie spodobał się bardziej niż Scarface, Kasyno, Goodfellas, czy duński Pusher (choć one są bardziej nastawione na "gangsterskość", to jednak pewne podobieństwa do Blow nie trudno odszukać). O grze aktorskiej chyba nie trzeba dużo pisać ze względu na obsadę - Depp i Cruz to gwarancja dobrego kina.