Miałem w sumie od paru miesięcy walnąć jakiegoś posta, co bym ocenił co oglądałem w ostatnim czasie. Generalnie mainstream, nadrabiałem rzeczy, które mnie ominęły z takich czy innych przyczyn, więc się nie śmiejcie, że oprócz kinowych nowości napiszę coś o starociach zupełnych. Jeżeli chodzi o kino to:
I Am Number Four - Myślałem, że to jakiś normalny, młodzieżowy film z superbohaterem, jakiś spiderman, czy coś, okazało się dużo gorsze. Scenariusz bez sensu, reżyseria spaprana, efekty marne, gra aktorska byle jaka. Wyszedł ckliwy i zupełnie niedorzeczny, w klimacie połączenia Supermana 2 z Twilightem. Całe szczęście, że ludzkość szybko zapomni o tym filmie. Ocena: 2/10
Inception - Film miał chyba wszystko, czego ja osobiście oczekuję od filmu. Fabuła jest oparta na wyraźnym pomyśle, a mimo to jest doskonale zrealizowana. Gra aktorska idealna, do tego trzyma w napięciu. Są jakieś elementy SF, są dobre efekty, jest jakaś taka klimatyczna głębia, no i wszystko się składa w ładną całość. W zasadzie nie wiele mogłoby być w tym filmie lepsze. Ocena: 10/10
Harry Potter 7.1 - Jedna z lepszych ekranizacji póki co, choć ten motyw z kasacją pamięci rodziny Hermiony był dodany niepotrzebnie (w książce nic takiego nie było). Jako, że wzięli to na dwa razy, to niewiele rzeczy zostało usuniętych - fabułą postępuje w zgodzie z książką, nie ma jakichś dziwnych przeskoków, więc jak dla mnie git. No i w końcu coś się dzieje i ludzie umierają. Generalnie jestem zadowolony, no ale to oczywiście film tylko dla fanów Harrego. Ocena: 8/10
Shutters Island - Pewnie gdyby nie Inception, to to byłby mój ulubiony film z Leo. Fabuła wchuj dobrze zbudowana, jak się lepiej przyjrzeć to nawet zbyt dobrze, bo pod lupą wychodzą w niej różne bzdury. Główną wadą jest to, że zakończenie to bezczelna ekspozycja - wyjaśnienie zagadki, które powinno być przedstawione jakoś zgrabnie, zostało przez jedną postać wyłożone w ciągu 5 minut. No ale dobry suspens, dobra ścieżka dźwiękowa, gra aktorska idealna, no i film ma świetny klimat. Lubię takie kino. Ocena: 9/10
The Sorcerer's Apprentice - Nic ciekawego. Kolejny superbohaterski film, nawet bez specjalnych efektów specjalnych. Pomysł głupi, wyszło z tego nudne romansidło, chociaż dobrze jest mieć raz w życiu nerda za głównego bohatera (nerda, który nie jest Spidermanem). No i ja już rzygam Nicolasem Cage'm - tak jak go niedawno lubiłem, to teraz nie mogę na niego patrzeć, jak jest w co drugim filmie. Mogło być pewnie gorzej, ale nie dużo. Ocena: 4/10
W tej chwili nic innego kinowego mi do głowy nie przychodzi, więc się wezmę za starocie, co je obejrzałem z dysku. Krótko, co by nie przynudzać.
Crank - I lol'd. Genialnie niedorzeczny i niedorzecznie genialny. Co tam, że fabuła momentami zaczyna być dziwna, a kreatywne prowadzenie kamery w pewnym momencie męczy, ale Fuckin Chelios to absolutnie fantastyczna kreacja. Ocena: 9.5/10
Crank 2: High Voltage - I lol'd again. Było kilka momentów jeszcze śmieszniejszych niż w jedynce, ale w pewnym momencie zaczął mnie już męczyć (ta walka plastikowych "potworów" była ciekawym eksperymentem, ale mi się nie podobała). No i końcówka to już jest overkill. Dobra zabawa, ale jak Crank 3 dalej pójdzie w tym kierunku, to z tego może być jakiś slasher klasy F. Ocena: 8.5/10
Cloverfield - Hahaha, dobre. Liczyłem na horror, dostałem w sumie fajny pomysł, ale nic specjalnie genialnego. Film powinien być straszniejszy, wtedy byłoby git. Ale generalnie to dobrze to obejrzeć ze znajomymi, choćby dla dekapitacji Statuy Wolności. Ocena: 6/10
I am Legend - Nie śmiać się, nie widziałem tego wcześniej. Pomysł mało oryginalny, nie mniej jednak przedstawienie dosyć ciekawe i fajnie, że człowiek nie wie do pewnego momentu o co w nim chodzi. Jak się pojawili Zombie to film zaczął tracić na wartości w moich oczach, ale na Willa nie ma bata i nawet z niespecjalnie wybitnego filmu zrobił coś epickiego. Generalnie dobrze się bawiłem, jeden z lepszych filmów o zombie jakie widziałem heh. Ocena: 8/10
Jumper - Nuda. W zasadzie to samo co "I Am Number Four", dokładnie ten sam pomysł, zrealizowany w podobnie nieudolny sposób. Ogląda się niby miło, ale tak po prawdzie to to strata czasu, który można poświęcić na jakiś dobry film z podobnej kategorii. Ocena: 3/10
Moon - Musiol polecał, to ściągnąłem i obejrzałem. Po godzinie filmu myślałem, że padnę z nudów. Wtedy się okazało, że minęła nie godzina, tylko 20 minut. Film się tak dłuży i tak nudzi, że nie da się go oglądać, choć pomysł sam w sobie jest oczywiście fajny. Zły scenariusz, jak dla mnie, do tego fabuła bez sensu. Ocena: 5/10
Next - Bardzo fajny pomysł, choć jego przekazanie jakieś takie zbyt bezpośrednie i superbohaterskie. Scenariusz mógł być lepszy, ale w sumie pomysł został nim wyczerpany, fabuła się z grubsza trzymała kupy i w zasadzie główną wadą dla mnie jest tu morda Cage'a. Ocena: 7/10
Prestige - Dobre kino. Jest klimat, jest pomysł, jest dobra jego realizacja przez zajmujący scenariusz, jest dobra reżyseria i gra aktorska, w zasadzie niewiele tu brakuje do ideału. Zasłużył na te Oskary. Ocena: 9.5/10
REC - Przereklamowany. Nie rozumiem dlaczego ludzie uznają wyższość tego nad Blair Witch Project. Niby był straszny w odpowiednich momentach, ale mogło być lepiej. Z tych kamerowanych z ręki filmów jest na pewno lepszy od Cloverfielda, chociaż gorszy od BWP. Ocena: 7/10
Sixth Sense - Też nie widziałem i w sumie nie mam pojęcia czemu. Dobrze, że mi zakończenia nie zaspoilerowano heh. Dobrze zagrany (Willis to dobry aktor, Osment moim zdaniem jeszcze lepszy), dobrze napisany, niby trzyma w napięciu, a jednak nie jest to jakiś cholerny nowomodny slasher, no i scenariusz jest bardzo dobry. Kawał dobrego filmu. Ocena: 9/10
Splice - Spodziewałem się czegoś fajniejszego. Znowu, pomysł fajny, animacja ciekawa, gra aktorska przekonująca, no ale znowu mamy sporo niedorzeczności (Pianista bzykający mutanta), które psują klimat. Spodziewałem się Gatunku i w sumie się zawiodłem. Ocena: 5/10
Star Trek - Hołd dla fanów oryginalnej serii - jak dla mnie niezwykle udany. Fabuła dziwaczna, ale tego się oczekiwało, bo kapitan Kirk miewał jeszcze dziwniejsze. Kreacja postaci zgodna z oryginałami (Chekov i Scotty mnie rozwalili), Kirk podobnie irytujący, Spock podobnie przynudzał, no i wszystko przy dzisiejszym CGI, więc jak dla mnie to przysłowiowe supcio. Geekfest z nerdgazmem. Ocena: 8/10
Sweeney Todd - Mroczne, fajne, muzyka wpada w ucho, ale jakiejś głębi fabularnej mi brakowało. Do tego te mroczne rzeczy były dosyć takie naiwne strasznie i nie wiadomo w sumie, czy to film dla dzieci, czy dla dorosłych. Idea fajna mimo to. Ocena: 7/10
The Invisible - Trochę taki emo-bullshit, ale w sumie zgrabnie wyszedł. Pomysł mało oryginalny, fabuła ciągnie się powoli i męcząco, ale w sumie zabawnie się ogląda tą "złą" dziewczynkę, która jest postrachem szkoły. Mało ambitne, ot takie młodzieżowe kino obyczajowe z duchem.Ocena: 6/10
Zombieland - Pastisz filmów o zombie, ale bez jakiegoś nachalnego, kretyńskiego poczucia humoru. Fabuła przyziemna, ale fajnie poprowadzona, postacie to klisze, ale za to dobrze pasujące do realiów (na nich ten humor zbudowano), no i jest jeszcze Bill Murray, w roli krótkiej, ale za to niesamowitej. Mimo wszystko to dobry film, choć oczywiście mało ambitny. Doskonała rozrywka, jak się ogląda ze znajomymi. Ocena: 8/10
Jak mi coś jeszcze przyjdzie do głowy z filmów oglądanych przez ostatnie pół roku, to dopiszę, chociaż pewnie i tak tego nikt nie przeczyta.