A ja miałem tylko trzy chomiki. Pierwszy był malutki, szybki i lubił jak go głaskałem(a przynajmniej nie żarł mnie i nie uciekał, więc raczej lubił...), musieliśmy go uspać, bo miał guza, do tej pory pamiętam jaki biedaczek był słaby w jego ostatnie dni, ledwo chodził(aż mi się łezka w oku kręci). Drugi był duży(dżungarski chyba, czy jakoś tak), jeszcze bardziej się tulił i ogólnie był moim najlepszym chomikiem, niestety też miał guza, bardzo piszczał przez pierwsze dni. Trzeci to szary diabeł, ani się nie dał głaskać, cały czas gryzł, aż w końcu zmarł z niewyjaśnionych przyczyn przez noc(po prostu leżał pod trocinami, nie ruszał się i był zimny)