A ja mam kota, sztuk 1. I wystarczy.
Pomijam już fakt że opanował technikę teleportacji i
zawsze znajduje się tam gdzie ja, w odpowiedniej do obserwowania pozycji, bo to norma. Zdążyłem się już też przyzwyczaić do tego, że ni z gruchy ni z pietruchy przesuwa przedmioty na półce/stole/czymkolwiek w celu przetestowania ich wytrzymałości przy upadkach. Ale nie daruję draniowi, że wciąż zrywa mi firanki. Dobrze, że nie mam sąsiadów naprzeciwko, mieliby zabawne widoki. Sprytny jest bydlak, nie dość że wie już, gdzie trzymam żarcie, to na dodatek opanował wyczynowe skakanie na klamkę w celu otwarcia drzwi. Nikt już nigdzie nie jest bezpieczny ;d
btw: świetną sprawą jest masaż jaki urządza, ot, wskakuje na ciebie i ugniata łapkami, potrafi tak dość długo, akurat tym ficzersem jesteśmy zachwyceni