Powstał jako eksperyment naukowy. Nad wyraz potężny szybko stał się Soldier pierwszej klasy. I któregoś dnia coś pękło. Dowiedziawszy się o tym, kim jest, podpalił Niebelheim i ukradł JENOVA-ę. Zginął z ręki Cloude'a. 5 lat później poprowadził swojego klona długą i niebezpieczną ścieżką, by ten umożliwił mu zniszczenie świata. Co za historia...
Choć Sephiroth jest bad guy #1, nie można nie czuć do niego specyficznej sympatii. Skłócony ze światem, oszukany, szukając ukojenia w zadawaniu cierpienia innym, cyniczny, opanowany, realizujący sukcesywnie plan. Podziwiam go.