No i jest jeszcze jedna sprawa. Dlaczego Seph ciągle uważał, że jego matką jest Jenova? Może i miał w sobie jej komórki, ale same komórki nie wmówiły mu, że Jenova jest jego matką. Swoją drogą, to wszyscy usprawiedliwiają go i mówią, ze opanowała go Jenova. Ale ja się pytam, jak mogło go opanować coś co nie oddziaływało na niego w żaden sposób? Jeśli chcecie odpowiedzieć mi, że chodzi o komórki Jenovy (kurde... ciągle powtarzam te same słowa... czy "Jenova" nie ma jakiegoś synonimu?) to pomyślcie..... Właśnie te komórki nie oddziaływały na jego umysł, tylko uczyniły jego ciało silniejszym.....
Moim zdaniem tu wcale nie chodzi o jakieś opanowanie, czy coś, ale o to, że koleś był wychowywany przez Hojo. Do tego jedszcze dochodzi fakt, ze wychowywany był w myśl jakichś chorych, militarnych ideałów... w kiońcu miał być żołnierzem doskonałym. Z tego co napisąłem wychodzi, że to Hojo wmówił mu, że jego matką jest Jenova, ale dlaczego niby nie powiedział Sephowi,. że jego matką jest Lukrecia?