Rankiem kolejnego dnia obudziłeś się w podłym humorze, którego sam nie potrafiłeś do końca uzasadnić. Być może dzień duchów miał na ciebie jakiś niewyjaśniony wpływ, może na twoją zmianę zachowania wpłynęło coś innego. Pogoda nie dopisywała, stare rany bolały bardziej, niż zwykle, w głowie szumiało ci dziwnie. Zawsze umiałeś radzić sobie z takimi problemami, ale tym razem to było coś innego, silniejszego. Chciałeś, aby ten dzień jak najszybciej się skończył, a tak się złożyło, że w tej właśnie chwili słabości mogłeś mieć na to wpływ. Rzuciłeś nieprzetestowane jeszcze zaklęcie na siebie i swoją drużynę, nim zdążyłeś przekonać siebie, że to zły pomysł.
Użyłeś Spowolnienia na samego siebie, ograniczając swój ruch tylko do jednego pola.
Ruszyłeś się na Równiny================
Przekląłeś głośno i upadłeś na kolana, kiedy jasne światło oślepiło cię nagle. Analogicznie do czaru przyspieszającego, który skrywał cały świat w ciemności, to zaklęcie wzmacniało każde najsłabsze źródło światła, oślepiając cię nienaturalnym blaskiem. Całe niebo, które jeszcze przed chwilą było stalowo szare, świeciło jak gigantyczne słońce. Osłaniając oczy ręką ruszyłeś przed siebie, przez szparki między palcami obserwując fragmenty drogi, jaką obrałeś. Szedłeś na północ.
Po kilku godzinach marszu zaklęcie zaczęło słabnąć, w kilka minut zmieniając oślepiająco jasne niebo w czerń nocy. Zatrzymałeś się na środku równiny, przez kilkanaście minut nie widząc nawet palców własnej ręki. Dzień minął wyjątkowo bardzo szybko, choć uciążliwość tego zaklęcia sprawiła, że ten krótki spacer bardzo cię zmęczył. Ciągle w nie najlepszym humorze przygotowałeś obozowisko, jak tylko oczy przywykły ci do nocnych ciemności.
Długo męczyłeś się z rozpaleniem ognia na mokrym drewnie, które znaleźli twoi kompani. Cierpliwość opłaciła się jednak, po kilku minutach ogień z suchej trawy chwycił wreszcie gałęzie, które zaczęły cicho trzaskać. Rozpalenie ognia zawsze dawało niewielką satysfakcję, cenną szczególnie po tak trudnym dniu. Ta jednak trwała wyjątkowo krótko.
W jednej chwili ognisko wybuchło bez zapowiedzi, wyrzucając drewno na kilka metrów w górę, a ciebie i twoją drużynę posyłając na plecy. Ciemna postać stała w miejscu, w którym przed chwilą tlił się ogień - otrzepywała swój długi płaszcz. Mężczyzna rozejrzał się dookoła siebie, wolno obracając się w miejscu, dopiero po chwili zauważając ciebie podnoszącego się z ziemi.
- A, wybaczcie - powiedział nieznajomy, po czym machnął ręką na rozrzucone dookoła drewno, które natychmiast powróciło na swoje miejsce, układając się w równy stosik.
- Kim jesteś i czego chcesz - powiedziałeś, dobywając broni.
Mężczyzna pstryknął palcami, a ogień buchnął między gałęziami, zmieniając się w spore ognisko. Usiadł na pniu po drugiej stronie, uśmiechając się do ciebie. Miał czarną skórę - słyszałeś o takich ludziach, lecz nigdy wcześniej ich nie widziałeś.
- Usiądź, miałeś zły dzień - powiedział, a coś w jego głosie dawało ci do zrozumienia, że magik nie ma złych zamiarów - Może uda mi się to chociaż trochę zmienić.
Czarnoskóry pstryknął palcami po raz kolejny, a z ogniska wysypały się jasno połyskujące kule. Było ich razem siedem - sześć z nich czerwonych i jedna niebieska.
- Niebieska kula mądrości świeci samotna wśród czerwieni siły - uśmiechnął się nieznajomy - A kolor to tylko kolor! Można go dowolnie zmienić. Wystarczy tylko chcieć.
Dotknąłeś jednej kuli i ciarki przeszły po twoich plecach. Wiedziałeś, że to spotkanie może okazać się bardzo ważne. Nie miałeś zamiaru rozmawiać z nieproszonym gościem, ale mogłeś skorzystać z szansy, którą ci dał. Złapałeś za niebieskiej kulą i wrzuciłeś ją do ogniska, z którego po chwili wypadła identyczna kula, ale w kolorze czerwieni. Murzyn uśmiechnął się szeroko, zanim zniknął w obłoku szarego dymu.
Spotkałeś Magika i z jego pomocą zamieniłeś jeden punkt mocy (5->4) na punkt siły (8->9).