Oto PART 2
W wielkiej, ciemnej Sali, rozświetlonej wyłącznie przez pochodnie i palenisko kolosalnej kuźni szła postać silnym, pełnym życia krokiem. Był to krasnolud, dość duży jak na swoją rasę miał około metra osiemdziesięciu wzrostu, był dość masywnie zbudowany. Na plecach miał zawieszony wielki dwuręczny młot. Czytał jakąś książkę wyraźnie zaciekawiony.
- Kto by pomyślał, ze zwykły ludzki paladyn dał radę pokonać tak potężnego demona- myślał na głos- gdyby nie fakt, iż ta wojna wydarzyła się naprawdę, ale ten człowiek, te księgi muszą się mylić, przecież to nie możliwe, żeby miał taką moc. Chociaż może jest istota, która pamięta to wydarzenie- mówił zamyślony- może powinienem udać się do driady, o której mówią te księgi? Ona, jeśli naprawdę istnieje powinna znać prawdę.- Powiedział.
Podszedł do regalu, odłożył trzymaną w ręku książkę i sięgną po wielką, starą i zakurzoną księgę. Przywołał kule światła nad głowę i zaczął kierować się do jednego z przepięknych, białych marmurowych łuków.
- Dobrze, a teraz dokąd mam się udać…- zaczął wertować trzymaną księgę.- Aaa… wiec tutaj jest. Dobrze a zatem. ‘Otwórz się portalu światów i przenieś mnie na Eo, tam gdzie znajduje się driada imieniem Aurora’
Po tych słowach marmur zaczął się jarzyć rożnymi kolorami, a pod łukiem pojawił się falujący obraz lesistej polany. Dwarf przeszedł przez niego spokojnym, lecz zdecydowanym krokiem, po jego przejściu portal zniknął, a on znalazł się na pięknej, porośniętą jasnozieloną trawą i przyozdobioną kwiatami polanę. Las dookoła był niezwykle piękny, widać było od razu, iż ktoś nad nim czuwa. Na środku polany rosła wielka i piękna wierzba płacząca.
- To musi być tu- pomyślał dwarf- Driada powinna być gdzieś niedaleko.
I zaczął iść w kierunku wierzby, gdy był już w połowie drogi zza drzewa wyszła niezwykle piękna kobieta, o urodzie elfa, co krasnolud dostrzegł od razu. Ubrana była wyłącznie we własne śnieżnobiałe włosy, które sięgały jej niemalże do ziemi. Dwa pasma okrywały jej biust, schodziły się w jedno na wysokości brzucha i zakrywały jej kobiecość. Jej nogi były pokryte jasnozielonym bluszczem, podobnie jak ręce.
- Kim jesteś dwarfie?- Spytała miękkim, urzekającym kobiecym głosem.- I czego tu szukasz?
- Moje imię zostało już dawno zapomniane przez czas, ale jeśli musisz je poznać to wiec, iż zwą mnie Twórcą.- Mówił spokojnym głosem
- Miałeś racje to imię mało mi mówi, ale nie powiedziałeś jeszcze czego szukasz w tym spokojnym gaju.
- Driady- powiedział spokojnie- tej którą zwą Aurora. Możesz mi powiedzieć gdzie mogę ją znaleźć?
- A zatem dobrze trafiłeś, gdyż mnie tak kiedyś zwali, lecz dawno temu- pozwiedzała uśmiechając się.- Ale uważaj, bo jeśli chcesz mnie zabić to wiec, iż umiem się bronić- dodała.
- W to akurat nie wątpię- odpowiedział próbując ukryć zmieszanie- Nie szukam zwady, lecz informacji- mówił- Czy mogę liczyć na twoją pomoc?
- To zależy co chcesz wiedzieć- odpowiedziała.
- Chodzi mi o starą legendę, tę która mówi o wojnie między śmiertelnymi, a demonami. A konkretnie o tego paladyna, który rzekomo pokonał demona tak potężnego, iż nawet świat mógłby zniszczyć.- Powiedział nie kryjąc niedowierzania.
- Ach więc o tę historię ci chodzi, pytasz z ciekawości, czy dla żartu?- Spytała pogardliwie
- Tak, lecz nie pytam cię o to dla żartu, ale nie jestem pewien, czy wszystko to co tam jest opisane to prawda.- Mówił- A twoje imię jest tam wymienione więc pomyślałem, że możesz rozwiać moje wątpliwości- kontynuował.- Znam wiele legend, lecz tak ma tak dużo niedomówień i nieścisłości, iż nie mogę się do niej ustosunkować.
- Słyszę w twoim głosie, iż naprawdę chcesz ją poznać- odpowiedziała.- Ale muszę cię uprzedzić iż to długa historia.
- Nic nie szkodzi, mam dużo czasu.- Uśmiechnął się życzliwie.
Tak więc driada zaczęła spokojnie wszystko opowiadać, jak demony pustoszyły światy, jak atakowały bezbronnych, jak niszczyły wszystko wedle swojego kaprysu. Mówiła jak Firanos przyszedł do niej, prosząc o pomoc w wyleczeniu jego ran i mówiąc o tym co zrobił Ankharun z jego wioską i jego ludem. Wreszcie powiedziała mu o planie przeciwstawienia się demonom, o tym jak paladyn zebrał armię składającej się z dotąd zwaśnionych ras i wyjaśniła mu jak przygotował pole bitwy. I wreszcie jak wydał im ostatni rozkaz, po którym oddał własne życie pokonując demony. Nim krasnolud się zorientował zaczęło już świtać.
- Więc to co znalazłem w księgach to tylko ułamek tego co się stało- powiedział głosem pełnym zadumy.
- Tak, on jako jedyny z całej armii gotów był poświęcić wszystko co miał, aby ocalić jak najwięcej z tych, których zabrał na wojnę- powiedziała.
- A czy ktoś dowiedział się może w jaki sposób on zamkną ten portal?
- Nie tego nikt nigdy się nie dowiedział, ale potem jak wróciłam tutaj znalazłam list obok mojego drzewa.
- List!?- Spytał zaskoczony- A masz go jeszcze?
- Tak, jest trochę zniszczony, ale da się go jeszcze odczytać
- A czy mógłbym…- przerwał w pół zdania- A co to?!
Driada spojrzała w stronę, którą wskazywał dwarf. Z między drzew wyskoczył ork i biegł z pochodnią w ich kierunku.
- Driado, pozdrowienia od Ankharuna!!- Wykrzyczał- Dziś dołączysz do tego którego kochałaś, do tego potępieńca!!
Ork rzucił płonącą pochodnie w stronę drzewa, jednak krasnolud złapał ją w locie
- Co to wszystko ma znaczyć?- Spytał zirytowany dwarf, wyciągając swój młot.
- Ooo.. Masz obrońcę- powiedział rozbawiony, zmieniając głos- To nic, on też zginie!
Po tych słowach ciało orka zmieniło się w coś pokrytego łuską z wielkimi szponami zamiast palców. Skoczył w kierunku krasnoluda, ten jednak nie dał się zaskoczyć i zablokował atak. Uderzył go młotem z taką siłą, że ten potwór powinien już nie żyć, ten jednak powstał i zaśmiał się tak że ciarki przeszły dwarfowi po plecach.
- I co czy byłeś aż tak naiwny, aby sądzić, że taki cios mnie zabije?- Powiedział śmiejąc się krasnoludowi w twarz- Teraz moja kolej.
- O nie, tak łatwo ci ze mną nie pójdzie- pomyślał- Ciekawe jak zareagujesz na to.
Młot dwarfa zaczął świecić własnym światłem, z kolei szpony napastnika jarzyły się czerwoną, niemal krwistą poświatą. I obaj jednocześnie skoczyli w swoim kierunku, błysnęła łuna matowego światła, a krasnolud poleciał w stronę jednego z okolicznych drzew. Jednak ku zdziwieniu napastnika od razu się podniósł.
- Teraz przegiąłeś- powiedział zdenerwowany dwarf- To twój koniec!!
Po tych słowach krasnoluda otoczyła aura światła tak potężna, że nawet mroki nocy ustąpiły, napastnik uśmiechną się pogardliwie i zaatakował. Krasnolud okazał się szybszy, uderzył przeciwnika z taką siłą, iż odpadła mu głowa.
- No i to by było na tyle.- Powiedział zadowolony- Auroro, czy możesz mi wyjaśnić co to było?- Spytał nie kryjąc zdenerwowania.
- To z czym walczyłeś przed chwilą to jeden z parangów, istot stworzonych przy pomocy demonicznego nasienia, o którym ci mówiłam-powiedziała zmartwiona- Chociaż to dziwne, bo od niespełna jedenastu eonów żadnego nie widziałam- kontynuowała- Widziałam jak ten świat rozpada się i łączy, ale to niepokoi mnie jeszcze bardziej niż ostatnie wydarzenia. Czy to może oznaczać, iż demony zdołały powrócić?- Spytała nie kryjąc zmartwienia i trwogi.
- Nie wiem driado, ale wygląda na to, że możesz mieć rację. Czy mogę zobaczyć ten list?- Spytał spokojnie.
- Dobrze- odwróciła się do drzewa i wyjęła z dziupli zwitek papieru- Proszę o to on.-Mówiąc te słowa podała mu zwitek papieru.
- Nieźle go zachowałaś- skomentował i zaczął czytać.
„Droga driado,
Proszę nie martw się o Firanowa, oddał życie ratując światy. Niestety jego duch zmienił się w demona, czego nie przewidziałam, ale daję ci słowo, iż twój brat zostanie pomszczony, gdy nadejdzie czas wybiorę człowieka prawego, gotowego zrobić to co trzeba będzie zrobić. Demony będą go nazywać mianem Furiatuma, czyli potępionego, pamiętaj to imię bowiem to on będzie musiał pokonać po raz kolejny pokonać demony. Znajdź go i naucz magii, on będzie miał moc potężniejszą nawet od Rosy i Twórcy, dlatego zachowaj jego tożsamość tajemnicy. Nie martw się twój brat zazna wreszcie spokoju. Pamiętaj o tym Auroro.
Równowaga”
- Driado ten list, on jest dziwny.- Powiedział dwarf- Ta cała Równowaga kim, lub czym ona jest? Powiedz ufasz jej?
- Sama nie wiem, ale co mi pozostało- powiedziała.- Mam nadzieję, że ten list jest prawdą.
- Dziękuję ci za twą opowieść driado- powiedział oddając list- A teraz, cóż czas na mnie. Żegnaj.
Po tych słowach zanim driada zdążyła odpowiedzieć on zniknął.
- Jeśli ten list jest prawdą to kim niby będzie ten człowiek- myślał-„Potężniejszy nawet od Rosy i Twórcy”, ale przecież to nie możliwe, nawet Kowal Dusz był równy mi mocą, a przecież to on mnie stworzył.- Dumał- Chociaż tak zbroja którą potem zrobił była niezwykle potężna, ale zniknęła bez śladu, nie możliwe, aby człowiek przeżył jej energię, nawet błogosławiony nie wytrzyma takiej mocy. Pamiętam jak jakiś zbłąkany duch rozpadł się bo znalazł się za blisko.
- Cóż ta cała równowaga miała rację, aby driada zachowała to imię w tajemnicy, bo ja go zabiję-powiedział śmiejąc się ironicznie.- Znajdę cię Furiatumie i zabiję.
W tym samym czasie w Tartarze Ankharun wezwał dowódcę demonów.
- Wzywałeś mnie, Panie?- Spytał demon, kłaniając się w pas. Był z wyglądu dość mizerny, wyglądem przypominał człowieka, ale jego dłonie były pokryte czymś w rodzaju czarnych, metalicznych łusek. Jego głowę zdobiły rogi, otoczone mroczną aurą, na plecach miał przewieszone dwa miecze półtora ręczne, a wyraz twarzy wcale nie był przerażający.
- Tak, Furia musimy porozmawiać- powiedział Ankharun.- Wiesz zapewne coś o legendzie Potępionego. Obawiam się, iż zaczęła się sprawdzać, gwiazdy zniknęły, wiesz, co to oznacza.
- Panie, ale to przecież nie możliwe, Lordowie pilnują jego ducha, on nie mógł się uwolnić.- Powiedział Furia.- Nawet Rosa nie wydostał się stamtąd, a jeśli jemu się nie udało to tej duszy także. A więc co mam zrobić?
- Twoje zadanie jest proste, ale najpierw zwołaj swój oddział, mam dla nisz zadanie.
- Tak jest panie- powiedział demon i rozpłynął się w powietrzu.
Jakieś dziesięć minut później demony czekały w wielkiej Sali na Ankharuna. Demony różniły się znacząco wyglądem, uzbrojeniem i zachowaniem. Część z nich była spokojna, inne z niecierpliwością czekały, a jeszcze inne umilały sobie czas walcząc. Nagle wszedł do Sali Ankharun, a demony od razu umilkły i czekały na to, co ma im do przekazania ich Pan.
- Demony! Jak zapewne wiecie niedługo odzyskamy wolność- przemawiał Ankharun- jako, że jesteście najlepszym oddziałem demonicznych zabójców, mam dla was zadanie.- Kontynuował- Udacie się do światów i zabijecie jak najwięcej istot, które mogą pokrzyżować, bądź opóźnić realizację naszych planów. Pamiętajcie jednak, że macie to robić nie ukazując swojej prawdziwej postaci. ZROZUMIANO???
- TAK PANIE!!!- Wykrzyczał tłum demonów
- Dobrze. Teraz zostaniecie podzieleni na dziesięć oddziałów, po jednym na każdy świat.- Oznajmił- Portale już czekają, ruszajcie. Furia ty poczekaj, musimy jeszcze zamienić parę słów.
Gdy demony rozeszły się i przeszły przez portale władca demoniczny, zaczął mówić.
- Furia, ty udasz się na Ziemię, sądzę, ze tam narodził się Potępiony.-Powiedział- Jako, że jesteś najlepszym z zabójców i masz największą z nich moc zabijesz go, a jak to już zależy od ciebie. Ma zginąć, możesz nawet ujawnić swoje oblicze, byle tylko zginą.
- Dobrze Panie, tylko jak ja go odnajdę?- Spytał demon- nie sądzę, że wyczuję od tak jego energię. Powinien być chroniony przez kogoś.
- Pomyślałem, już o tym, dlatego wysłałem szóstą klasę na przeszpiegi, ich zadaniem jest ci pomóc go odnaleźć.
- Rozumiem, Panie. Już ruszam.
Po tych słowach demon znikną i władca został sam.
- Obym posłał właściwą istotę do tego zadania- pomyślał- Cóż, to czas pokaże
Furia podszedł spokojnie do właśnie otwartego portalu, przejrzał jeszcze raz swój ekwipunek, zwracając uwagę czy niczego nie zapomniał. Upewniwszy się, że wziął wszystko zaczął się zastanawiać.
- Dlaczego właśnie mnie wysyła to tego świata? Przecież to jedyny świat, w którym mieszkańcy zapomnieli o magii, nawet ich technologia nie jest dla nas groźna, więc czego on się tak obawia??- Myślał- Ale cóż mogę się mylić, jakby nie patrzeć to będzie dla mnie dobry trening.
I nie zastanawiając się dłużej przeszedł przez portal.
Czekam na komentarze:P