Autor Wątek: Wojna dusz  (Przeczytany 8811 razy)

Offline Tantalus

  • Master Engineer
  • Redaktor+
  • ************
  • Wiadomości: 4470
  • Idol nastolatek
    • Skype
    • Zobacz profil
Odp: Wojna dusz
« Odpowiedź #20 dnia: Marca 21, 2010, 02:57:47 pm »
Może to dlatego że z komy pisze ale sam nie wiem

Nie no, bez jaj... Napierw kup sobie komputer, potem myśl o pisaniu czegokolwiek poza SMS'em. Jak wpadłeś na ten genialny pomysł, żeby pisać opowiadanie na komórce?

Offline Groch

  • Zack_Fair
  • General
  • ******
  • Wiadomości: 506
    • Zobacz profil
Odp: Wojna dusz
« Odpowiedź #21 dnia: Marca 21, 2010, 05:46:48 pm »
Wszyscy powiedzieli co jest nie tak, więc nie ma się co powtarzać, ja jestem tylko rozwalony na punkcie twej ortografii. A pomysł z pisaniem opowiadania na komórce jest po prostu Epic.

Offline vigo

  • Redaktor
  • Wiadomości: 33
    • Zobacz profil
    • MANGIster
Odp: Wojna dusz
« Odpowiedź #22 dnia: Marca 21, 2010, 07:40:41 pm »
Liczyłem na opowiadanie, a tu... nawet nie wiem, jak to nazwać. W opowiadaniu, oprócz dialogów, powinny być przede wszystkim opisy. Ja chciałbym wiedzieć, jak wyglądają demony w twoim opowiadaniu. Potrzebnych jest więcej szczegółów. Jeżeli dopiero zaczynasz pisać, to nie przestawaj!! Poczytaj kilka opowiadań, spróbuj napisać coś podobnego. Nikt nie rodzi się profesjonalistą.

Offline Archont

  • Soldier
  • Wiadomości: 18
    • Zobacz profil
Odp: Wojna dusz
« Odpowiedź #23 dnia: Marca 21, 2010, 09:02:10 pm »
Wiem o tym znalazłem przez przypadek starą wersję i wstyd się przyznać ale okazała się sporo lepsza :P jutro wam wrzucę początek :P a piszę z komy bo neta w chacie nie mam i takiego limitu znaków nie przewidziałem :P

Offline MarvelliX

  • Master of Random Knowledge
  • Admin
  • **********
  • Wiadomości: 2684
  • dood!
    • Skype
    • Zobacz profil
    • http://squarezone.pl
Odp: Wojna dusz
« Odpowiedź #24 dnia: Marca 21, 2010, 09:29:29 pm »
napisz na kompie, wyslij na komorke a z komorki zuploaduj do neta. jak? nie wiem ja nigdy nie wchodzilem na neta w komorce ;x

Offline Archont

  • Soldier
  • Wiadomości: 18
    • Zobacz profil
Odp: Wojna dusz
« Odpowiedź #25 dnia: Marca 22, 2010, 08:26:12 am »
O to ten tekst:P

Wojna dusz
Part 1
-Wojownicy!!- Powiedziała postać ukryta za blaskiem wschodzącego słońca- dziś pozbędziemy się wreszcie demonów z naszego życia. Dziś los naszych rodzin, ludów i wszystkiego, co nam drogie, zależy od nas, moi przyjaciele- mówiąc te słowa zaczął schodzić z wniesienia, na którym stał.-DZIŚ ZACZNIE SIĘ NOWA ERA, ERA BEZ DEMONÓW, ERA POKOJU I DOSTATKU!!!- Wykrzykując te słowa staną na czele armii.
Dopiero teraz żołnierze mogli zobaczyć wygląd swojego dowódcy, a był to mężczyzna o dość mizernej posturze, którego głos i sposób poruszania wskazywał na jakieś dwadzieścia lat. Człowiek miał na sobie zbroję płytową z pięknymi, lecz zarazem niespotykanymi zdobieniami, w swoich rękach dzierżył natomiast miecz dwuręczny, którego nie powstydziłby się żaden ork. Ostrze miecza miało także małe ostrza wystające z klingi i pokryto go runami.
- Nie mogę wam obiecać,, iż przeżyjemy wszyscy dzisiejszą bitwę...- Mówiąc te słowa zdjął z głowy hełm- ale proszę was dajcie dziś z siebie wszystko.
Pierwszy szereg żołnierzy dopiero teraz dostrzegł, że ich dowódca nie ma lewego oka, prawdopodobnie stracił je, kiedy oberwał jakimiś demonicznymi szponami, co wywnioskowali po wielkiej bliźnie oszpecającej twarz.
- A teraz dajmy im poczuć naszą stal i magię. DO ATAKU!!!!- Wykrzyczał dowódca i ruszył do przodu z wyciągniętym mieczem.
- Aaaaa...!!- Wykrzyczał ruszający za nim tłum
Bitwa była bardzo zacięta, wojownicy śmiertelnych- bo tak nazywały ich demony- prawdopodobnie wygrałyby starcie, gdyby nie fakt, że demony otworzyły portal do świata, gdzie trafiał każdy z trudem zabity demon, dzięki temu siły demonów były cały czas takie same natomiast wojska śmiertelnych zaczęły ponosić dotkliwe straty. Nieubłaganie szala zwycięstwa przelewała się na stronę demonów.
"Cholera!"- Pomyślał dowódca śmiertelnych- "Jak tak dalej pójdzie to nie tylko zginiemy wszyscy, ale nasza śmierć pójdzie na marne, gdyż przegramy. Nie mogę na to pozwolić. Muszę coś zrobić, muszę. Ale co!?"
Niespodziewanie z tych kontemplacji wyrwał go widok, jaki zobaczył, a mianowicie to, że przywódczynie magów i uzdrowicieli przebijały się do niego.
- Firanosie!!!- Wykrzyczała mroczna elfka, ubrana w czarną tunikę, która doskonale podkreślała jej walory.- Musimy coś szybko zrobić, bo nie mamy szans!
- Wiem o tym.- Powiedział- Driado uważaj!!- Krzycząc rzucił się w kierunku driady, która nie zauważyła pocisku magicznego.
- Dziękuję.- Pozwiedzała spokojnie podnosząc się z ziemi- Moi uzdrowiciele nie dają rady leczyć rannych i...-W tym momencie przerwała- Uwaga!!
Dopiero teraz spostrzegli wielką kulę energii, która leciała w ich stronę. Archimagiczka wystrzeliła promień energii o sile zdolnej zabić oddział ludzi, lecz okazało się, iż pocisk nawet nie spowolnił kuli.
- To nic nie da, odsuńcie się!- Wykrzyczał stając przed nimi z wyciągniętym mieczem- Teraz! Mistyczny podmuch!!- Mówiąc te słowa odwrócił się do kuli plecami, a jego miecz zaczął świecić białą poświatą, gdy od uderzenie oddzielały ich już tylko sekundy odwrócił się i przeciął powietrze. W stronę pocisku poleciało coś, co wyglądało na naświetlony obraz cięcia, gdy oba ataki się spotkały na polu bitwy pojawiła się łuna światła tak potężna, że oślepiła wszystkich na polu walki.
Walce przyglądała się postać okryta mrokiem tak potężnym, że nawet błysk go nie rozjaśnił- " A więc jest tutaj, dobrze dzisiaj wreszcie go zabiję"- pomyślał- "Ciekawe jak zareaguję na mój widok."
- Posłuchajcie mnie uważnie...- Mówiąc te słowa odwrócił się do kobiet-dajcie sygnał do odwrotu, będziecie się bronić na przełęczy!- Oznajmił dowódca i odwrócił się w stronę wroga.
- A ty? Co z tobą?- Spytały niemal jednocześnie
- Ja dam wam czas do odwrotu- mówiąc te słowa uśmiechnął się ironicznie- tyle ile zdołam, a teraz PĘDŹCIE!- Ostatnie słowo wykrzyczał wskakując na jakiegoś demona.
Obie pobiegły posłusznie, lecz wielce niezadowolone z obrotu spraw, gdyż nie chciały stracić jedynego człowieka, którego niemalże pokochały jak brata.
"Teraz dopiero zacznie się walka"- pomyślał Firanos- "Gdzie jesteś Ankharunie? Pokaż się wreszcie."
I zaczął ciąć demony z taką siłą, iż nawet te silniejsze zaczęły czuć przed nim respekt. Dopiero teraz dał się słyszeć sygnał do odwrotu, żołnierze, choć lekko zdezorientowani posłuchali rozkazu. Wojska śmiertelnych powoli zaczęły się wycofywać w kierunku przełęczy.
- Dobrze, że nasz dowódca przygotował pole bitwy zawczasu.- Dało się słyszeć słowa jednego z żołnierzy.
- Tak, ale gdzie on teraz jest?- Mówił następny.
- Pewnie gdzieś, na końcu wojsk, przecież wiecie, że on nie pozwoli, aby nas zaatakowano od tyłu- mówił inny.
-Tak, ale oby ta cała bariera magiczna wytrzymała, bo w innym wypadku będzie z nami krucho- skomentował następny.
- Cóż to czas pokaże- powiedział ich dowódca- ja w niego wierzę, wy chyba też z koro tu przyszliście, więc poczekajmy, co przyniesie los. A teraz cicho i ruszać się na stanowiska, bo już dochodzimy do celu..
   W tym samym czasie Firanos sam walczył z całą demoniczną armią.
"Obym dał im dość czasu i oby ta bańka magiczna wytrzymała"- pomyślał- "Chciałbym coś zrobić z tym pieprzonym portalem, ale co ja mogę"
Bijąc się z własnymi myślami nie dostrzegł zbliżającego się w jego kierunku potężnej wiązki magicznej i oberwał dość mocno.
- Agrr.. Cholera!!- Krzyknął- ten pancerz miał być magiczny, kazałem przecież nanieść na nią to samo zaklęcie, które stworzyło tą cholerną barierę!
- I, co czy naprawdę byłeś aż tak naiwny, że sądziłeś, iż zdołasz z tą swoją zgrają nas powstrzymać?- Pozwiedzał wielki demon, który miał na głowie długie rogi, jego wygląd przerażał nawet cześć jego sług- Jesteś żałosny śmiertelny! Hahaha..!- Zaśmiał się tak, że włosy się zjeżyły okolicznym demonom- A jak tam oko?
- Ty nędzna demoniczna pokrako, od tyłu to każdy tchórz i słabeusz uderzyć umie. To raczej ty jesteś żałosny.- Mówiąc te słowa wstał i z rzucił z siebie resztki pancerza- Ty, który śmiesz nazywać się największym z demonów, większy nawet od waszych Lordów, boisz się mnie, człowieka.- Spluną krwią i otarł twarz- Stań do walki, czy tchórzysz??- Po tych słowach uśmiechną się ironicznie.
- Zapłacisz mi za to gnido!- Pozwiedzał rozwścieczony demon.
"Dobrze, właśnie o to mi chodziło"- pomyślał Firanos- "Jeszce chwila a puszczał mu nerwy i zacznie atakować."
- Patrz, co mam, człowieczku. Czy to nie twój potomek?
- Jak śmiesz, ty...- Powiedział rozgniewany- on nie ma nic z tym wspólnego, wypuść go! Słyszysz!!
- Tato!!- Krzyknął chłopiec
- Nie, stanie się jednym z nas, a ty będziesz się temu przyglądał- po tych słowach człowiek został opleciony jakimiś więzami- Dam mu demoniczne nasienie* a ty będziesz podziwiać moje dzieło- kontynuował rozbawiony demon- Buhahaha...!! I jak ci się on teraz podoba?? A co to!?
Syn, Firanosa stał się jednym z demonów, zmienił się tak, że nikt by go nie poznał, pięcioletniego dziecka stał się demonem w pełnym tego słowa znaczeniu.
- Nie, synku!! -Powiedział załamany, a jednocześnie wściekły Firanos- Zginiesz za to, zginiecie wszyscy.
Po tych słowach wokół Firanosa ziemia zaczęła się topić, a powietrze palić, a on zaczął... Się zmieniać!
- Zapłacisz mi za to, sam tego chciałeś- powiedział innym niemal demonicznym głosem- Zabiję Cię!! Zabiję was wszystkich! DZISIAJ!!!
Po tych słowach powstała eksplozja tak potężna, że wszystkie demony poleciały kilometr od miejsca eksplozji.
- To nie możliwe!- Powiedział zdziwiony demon- Żaden śmiertelny nie ma takiej mocy!
- Mylisz się Ankharunie, dziś zostaniecie pokonani-, gdy dało się słyszeć te słowa kurz po wybuchu zniknął, a zamiast człowieka demony zobaczyły istotę, która była prawdopodobnie demonem.
Miał skrzydła, które kształtem przypominały nietoperze, nad jego głową znajdowała się kula ognia otoczona dwoma zakrzywionymi wzdłuż głowy rogami. W ręce natomiast trzymał miecz, mniej więcej swojej długości.
- Czym ty jesteś?- Powiedział przerażony Ankharun.
- Twoją śmiercią- mówiąc te słowa uśmiechnął się pogardliwie- to ty dałeś mi tę moc. A teraz od nie zginiesz. GIŃ!!!- I rzucił w jego kierunku kulą energii.
- Nie to nie możliwe- mówiąc te słowa zaczął uciekać- Nie dam się zabić. ROSA, LORDOWIE WZYWAM WAS!!!!
- Na nas nie licz w tej walce, to twoja kampania nie nasza- dało się słyszeć kobiecy głos, jakby samo powietrze odpowiedziało
- Uprzedzałem Cię, sam na siebie to ściągnąłeś- odezwał się męski głos.
- ZDRAJCY!! Wystawiliście mnie na śmierć.
- Licz się ze słowami, bo Jeszce sam mu pomogę cię zabić!- Znów dało się słyszeć męski głos
- I, co znikąd pomocy??- Pozwiedzał ironicznie, Firanos- Giń!! Szał Azdragory!!
Po tych słowach w drugiej ręce Firanosa pojawiło się ostrze, ziemia się zatrzęsła, a Firanos zaczął ciąć z taką szybkością, iż nawet nie było widać ostrzy mieczy. Chmury i powierzchnia ziemi zaczęła rozpadać się na atomy.
- NIE...!!!- I to były ostatnie słowa Ankharuna, jakie dało się usłyszeć.
Kiedy Firanos skończył atak po demonie nie pozostał nawet kawałek.
- Po tym ataku tak szybko nie wrócisz do swej formy. A teraz Wy, wracać z powrotem, do Tartaru, bo wyślę was w takim stanie jak jego.- Powiedział tonem nieznoszącym sprzeciwu.
Demony posłuchały go i bez słowa zaczęły znikać, a Firanos wrócił do ludzkiej postaci.
"To jeszcze nie koniec, muszę zamknąć portal"- pomyślał- "Tylko jak?"
W tym momencie pojawiła się postać, którą wojownik pierwszy raz widział, wyglądem przypominała trochę zjawę o bliżej nieokreślonym wyglądzie.
- Jesteś odważny człowieku i posiadasz niezwykłą moc- powiedziała kobiecym głosem
-Kim ty jesteś i po co tu przybyłaś?- Spytał
- Powiedzmy, że chcę ci pomóc a mojego imienia znać nie musisz.
- Czy możesz zapieczętować Tartar, tak, aby demony nie mogły już nigdy powrócić?? Jeśli nie to nie możesz mi pomóc.
- Nie na zawsze, ale na długo. Tylko, aby to zrobić musisz oddać mi swoje życie paladynie- odpowiedziała
- Cóż a zatem weź me życie, me tchnienie i zrób to!!- Powiedział pewnym głosem
- Jesteś odważniejszy niż sądziłam- powiedziała nie kryjąc zdziwienia, a jednocześnie materializując w rękach kosę- Niech się stanie wola twoja.
Po tych słowach człowiek wzniósł się i poleciał w stronę portalu. Gdy nalazł się miedzy dwoma światami, portal został poprzecinany i powstał symbol pentagramu białego.
- Zegnaj świecie.- To były jego ostatnie słowa.
Po tym krótkim pożegnaniu, wszystko objęła łuna niezwykłego światła, a portal znikną.
- Żegnaj paladynie- powiedziała zjawa i znikła
Na przełęczy żołnierze czekali na pierwszy atak demonów.
- Co się dzieje?- Pytali żołnierze
- Wygląda na to, że Firanos wygrał- powiedziała pełna radości mroczna elfka.
- Tak, ale oddał za to zwycięstwo własne życie-odpowiedziała driada, nie kryjąc smutku
-Zatem, oddajmy mu cześć!!- Pozwiedzał jeden z żołnierzy
- TAAAK!!!- Wykrzyczał tłum
- Dobrze oddamy, ale najpierw wróćmy do naszych rodzin- powiedziały zgodnie uzdrowicielka i archimagiczka- Wasze rodziny się martwią. Tam uczcimy jego pamięć i poświęcenie.
Armia rozeszła się do portali i wróciła do własnych światów. Pamięć o jego oddaniu przetrwała wiele lat wichry czasu w końcu zatarły jego męstwo i oddanie sprawie.



*demoniczne nasienie- rodzaj trucizny połączonej z śubstancją mutującą śmiertelne organizmy, stworzona przez Ankharuna aby przemienić najpotężniejszych przeciwników w słogi.


to dość stary tekst, proszę was o szczerął ocenę, napisałem go jakiś rok temu na lekcję polskiego:P Był dłuższy ale jednej kartki nie mogłem znaleść dlatego prolog nie jest kompletny ^_^
« Ostatnia zmiana: Marca 30, 2010, 08:49:49 am wysłana przez Archont »

Offline The_Reaver

  • Heartless Engineer
  • Redaktor
  • *********
  • Wiadomości: 2086
  • Dark Keyblade Master
    • Zobacz profil
Odp: Wojna dusz
« Odpowiedź #26 dnia: Marca 22, 2010, 03:16:09 pm »
Pierwsze co powiem, jakiś opis okolicy, kilka słów, gdzie walczą, polana, las, wzgórza, GDZIE??
Cytuj
- Patrz co mam, człowieczku. Czy to nie twój potomek?
"- demon trzymał pięcioletniego chłopca"
Brakowało mi tu takiego zdania
Po drugie - poprawnie wstawiona pauza, ze spacją przed i po znaku, lepiej oddziela opis, od dialogu. Ładniej wygląda i trudniej przeoczyć.
Oprócz tego, z ortografii niedostateczny, pożeranie liter, tekst nie czytany, nie poprawiany. Tekst poniżej przeciętnej.
Jak masz komputer, najpierw na nim przepisz cały tekst w jakiś edytor tekstu z autokorektą. A jeśli możesz, użyj jakieś kawiarenki internetowej, jeśli jakąś masz w okolicy.

Wystawiając ocenę: 3/10
« Ostatnia zmiana: Marca 22, 2010, 03:19:02 pm wysłana przez The_Reaver »
I'm in Space!

Offline Archont

  • Soldier
  • Wiadomości: 18
    • Zobacz profil
Odp: Wojna dusz
« Odpowiedź #27 dnia: Marca 22, 2010, 05:59:34 pm »
Dobra dzięki :P jak patrzyłem w szkole to nic mi nie podkreśliło i nic nie zauważyłem, ale następny part będzie przestrzegał ortografii :P mam już program;-)

Offline vigo

  • Redaktor
  • Wiadomości: 33
    • Zobacz profil
    • MANGIster
Odp: Wojna dusz
« Odpowiedź #28 dnia: Marca 22, 2010, 09:01:30 pm »
Jest lepiej niż poprzednio. Według mnie "akcja" dzieje się zbyt szybko. Bah, bah ,bah, byle jak najszybciej skończyć :) Na dodatek mnóstwo błędów ortograficznych (o interpunkcji nie wspomnę), np. męszczyzna!!
Pracuj jednak dalej. Jak najwięcej czytaj, bo to pomaga. Pisz i nie przestawaj pomimo krytyki. Z czasem będziesz coraz lepszy!

Offline Archont

  • Soldier
  • Wiadomości: 18
    • Zobacz profil
Odp: Wojna dusz
« Odpowiedź #29 dnia: Marca 23, 2010, 01:14:49 pm »
dobra, dzięki do poniedziałku coś powinienem dodać:P

Offline G-1

  • "cudowny" użytkownik
  • General
  • ******
  • Wiadomości: 542
    • Zobacz profil
Odp: Wojna dusz
« Odpowiedź #30 dnia: Marca 23, 2010, 08:35:54 pm »
Nie mozemy sie doczekac. ;]
(...)Poprostu ja nie mam czasu na granie w kilkudziestogodzinne gry po to żeby poznać fabułe jakąś lipnawą w której ziomu ratuje świat, a ja podczas tego ratowania świata biegam sobie mietkiem naciskam przycisk X i walcze z potworem, później oglądam film jak ten mietek główny bohater gada 30 minut z jego wybranką z czeg nie wynika nic ciekawego, później zaliczam każdą postać w lokacji i gadam z nią żeby dowiedzieć się na przykład że ładną mamy pogode, a nowa generacja konsol będzie mi oferowała to samo z tym że z lepszą grafiką... nie gry to już nie jest dla mnie główna rozrywka i nie mam czasu na kilkadziesiąt godzin grania podczas gdy o wiele epszą fabułe mogę mieć oglądając jakiś koreański film... teraz już mnie granie nie ara, jak mówiłem wcześniej przed konsolą chce się rozerwać, niepotrzebny do tego jest mi główny bohater stworzony z 40 milionów pixeli zamiast z 4...

Offline Archont

  • Soldier
  • Wiadomości: 18
    • Zobacz profil
Odp: Wojna dusz
« Odpowiedź #31 dnia: Marca 24, 2010, 07:25:35 pm »
Ponieważ jestem chory i mam dużo czasu postaram się dodać dwa party na raz :P

Offline Archont

  • Soldier
  • Wiadomości: 18
    • Zobacz profil
Odp: Wojna dusz
« Odpowiedź #32 dnia: Marca 30, 2010, 08:51:32 am »
Oto PART 2


W wielkiej, ciemnej Sali, rozświetlonej wyłącznie przez pochodnie i palenisko kolosalnej kuźni szła postać silnym, pełnym życia krokiem. Był to krasnolud, dość duży jak na swoją rasę miał około metra osiemdziesięciu wzrostu, był dość masywnie zbudowany. Na plecach miał zawieszony wielki dwuręczny młot. Czytał jakąś książkę wyraźnie zaciekawiony.
- Kto by pomyślał, ze zwykły ludzki paladyn dał radę pokonać tak potężnego demona- myślał na głos- gdyby nie fakt, iż ta wojna wydarzyła się naprawdę, ale ten człowiek, te księgi muszą się mylić, przecież to nie możliwe, żeby miał taką moc. Chociaż może jest istota, która pamięta to wydarzenie- mówił zamyślony- może powinienem udać się do driady, o której mówią te księgi? Ona, jeśli naprawdę istnieje powinna znać prawdę.- Powiedział.
Podszedł do regalu, odłożył trzymaną w ręku książkę i sięgną po wielką, starą i zakurzoną księgę. Przywołał kule światła nad głowę i zaczął kierować się do jednego z przepięknych, białych marmurowych łuków.
- Dobrze, a teraz dokąd mam się udać…- zaczął wertować trzymaną księgę.- Aaa… wiec tutaj jest. Dobrze a zatem. ‘Otwórz się portalu światów i przenieś mnie na Eo, tam gdzie znajduje się driada imieniem Aurora’
Po tych słowach marmur zaczął się jarzyć rożnymi kolorami, a pod łukiem pojawił się falujący obraz lesistej polany. Dwarf  przeszedł przez niego spokojnym, lecz zdecydowanym krokiem, po jego przejściu portal zniknął, a on znalazł się na pięknej, porośniętą jasnozieloną trawą i przyozdobioną kwiatami polanę. Las dookoła był niezwykle piękny, widać było od razu, iż ktoś nad nim czuwa. Na środku polany rosła wielka i piękna wierzba płacząca.
- To musi być tu- pomyślał dwarf- Driada powinna być gdzieś niedaleko.
I zaczął iść w kierunku wierzby, gdy był już w połowie drogi zza drzewa wyszła niezwykle piękna kobieta, o urodzie elfa, co krasnolud dostrzegł od razu. Ubrana była wyłącznie we własne śnieżnobiałe włosy, które sięgały jej niemalże do ziemi. Dwa pasma okrywały jej biust, schodziły się w jedno na wysokości brzucha i zakrywały jej kobiecość. Jej nogi były pokryte jasnozielonym bluszczem, podobnie jak ręce.
- Kim jesteś dwarfie?- Spytała miękkim, urzekającym kobiecym głosem.- I czego tu szukasz?
- Moje imię zostało już dawno zapomniane przez czas, ale jeśli musisz je poznać to wiec, iż zwą mnie Twórcą.- Mówił spokojnym głosem
- Miałeś racje to imię mało mi mówi, ale nie powiedziałeś jeszcze czego szukasz w tym spokojnym gaju.
- Driady- powiedział spokojnie- tej którą zwą Aurora. Możesz mi powiedzieć gdzie mogę ją znaleźć?
- A zatem dobrze trafiłeś, gdyż mnie tak kiedyś zwali, lecz dawno temu- pozwiedzała uśmiechając się.- Ale uważaj, bo jeśli chcesz mnie zabić to wiec, iż umiem się bronić- dodała.
- W to akurat nie wątpię- odpowiedział próbując ukryć zmieszanie- Nie szukam zwady, lecz informacji- mówił- Czy mogę liczyć na twoją pomoc?
- To zależy co chcesz wiedzieć- odpowiedziała.
- Chodzi mi o starą legendę, tę która mówi o wojnie między śmiertelnymi, a demonami. A konkretnie o tego paladyna, który rzekomo pokonał demona tak potężnego, iż nawet świat mógłby zniszczyć.- Powiedział nie kryjąc niedowierzania.
- Ach więc o tę historię ci chodzi, pytasz z ciekawości, czy dla żartu?- Spytała pogardliwie
- Tak, lecz nie pytam cię o to dla żartu, ale nie jestem pewien, czy wszystko to co tam jest opisane to prawda.- Mówił- A twoje imię jest tam wymienione więc pomyślałem, że możesz rozwiać moje wątpliwości- kontynuował.- Znam wiele legend, lecz tak ma tak dużo niedomówień i nieścisłości, iż nie mogę się do niej ustosunkować.
- Słyszę w twoim głosie, iż naprawdę chcesz ją poznać- odpowiedziała.- Ale muszę cię uprzedzić iż to długa historia.
- Nic nie szkodzi, mam dużo czasu.- Uśmiechnął się życzliwie.
Tak więc driada zaczęła spokojnie wszystko opowiadać, jak demony pustoszyły światy, jak atakowały bezbronnych, jak niszczyły wszystko wedle swojego kaprysu. Mówiła jak Firanos przyszedł do niej, prosząc o pomoc w wyleczeniu jego ran i mówiąc o tym co zrobił Ankharun z jego wioską i jego ludem. Wreszcie powiedziała mu o planie przeciwstawienia się demonom, o tym jak paladyn zebrał armię składającej się z dotąd zwaśnionych ras i wyjaśniła mu jak przygotował pole bitwy. I wreszcie jak wydał im ostatni rozkaz, po którym oddał własne życie pokonując demony. Nim krasnolud się zorientował zaczęło już świtać.
- Więc to co znalazłem w księgach to tylko ułamek tego co się stało- powiedział głosem pełnym zadumy.
- Tak, on jako jedyny z całej armii gotów był poświęcić wszystko co miał, aby ocalić jak najwięcej z tych, których zabrał na wojnę- powiedziała.
- A czy ktoś dowiedział się może w jaki sposób on zamkną ten portal?
- Nie tego nikt nigdy się nie dowiedział, ale potem jak wróciłam tutaj znalazłam list obok mojego drzewa.
- List!?- Spytał zaskoczony- A masz go jeszcze?
- Tak, jest trochę zniszczony, ale da się go jeszcze odczytać
- A czy mógłbym…- przerwał w pół zdania- A co to?!
Driada spojrzała w stronę, którą wskazywał dwarf. Z między drzew wyskoczył ork i biegł z pochodnią w ich kierunku.
- Driado, pozdrowienia od Ankharuna!!- Wykrzyczał- Dziś dołączysz do tego którego kochałaś, do tego potępieńca!!
Ork rzucił płonącą pochodnie w stronę drzewa, jednak krasnolud złapał ją w locie
- Co to wszystko ma znaczyć?- Spytał zirytowany dwarf, wyciągając swój młot.
- Ooo.. Masz obrońcę- powiedział rozbawiony, zmieniając głos- To nic, on też zginie!
Po tych słowach ciało orka zmieniło się w coś pokrytego łuską z wielkimi szponami zamiast palców. Skoczył w kierunku krasnoluda, ten jednak nie dał się zaskoczyć i zablokował atak. Uderzył go młotem z taką siłą, że ten potwór powinien już nie żyć, ten jednak powstał i zaśmiał się tak że ciarki przeszły dwarfowi po plecach.
- I co czy byłeś aż tak naiwny, aby sądzić, że taki cios mnie zabije?- Powiedział śmiejąc się krasnoludowi w twarz- Teraz moja kolej.
- O nie, tak łatwo ci ze mną nie pójdzie- pomyślał- Ciekawe jak zareagujesz na to.
Młot dwarfa zaczął świecić własnym światłem, z kolei szpony napastnika jarzyły się czerwoną, niemal krwistą poświatą. I obaj jednocześnie skoczyli w swoim kierunku, błysnęła łuna matowego światła, a krasnolud poleciał w stronę jednego z okolicznych drzew. Jednak ku zdziwieniu napastnika od razu się podniósł.
- Teraz przegiąłeś- powiedział zdenerwowany dwarf- To twój koniec!!
Po tych słowach krasnoluda otoczyła aura światła tak potężna, że nawet mroki nocy ustąpiły, napastnik uśmiechną się pogardliwie i zaatakował. Krasnolud okazał się szybszy, uderzył przeciwnika z taką siłą, iż odpadła mu głowa.
- No i to by było na tyle.- Powiedział zadowolony- Auroro, czy możesz mi wyjaśnić co to było?- Spytał nie kryjąc zdenerwowania.
- To z czym walczyłeś przed chwilą to jeden z parangów, istot stworzonych przy pomocy demonicznego nasienia, o którym ci mówiłam-powiedziała zmartwiona- Chociaż to dziwne, bo od niespełna jedenastu eonów żadnego nie widziałam- kontynuowała- Widziałam jak ten świat rozpada się i łączy, ale to niepokoi mnie jeszcze bardziej niż ostatnie wydarzenia. Czy to może oznaczać, iż demony zdołały powrócić?- Spytała nie kryjąc zmartwienia i trwogi.
- Nie wiem driado, ale wygląda na to, że możesz mieć rację. Czy mogę zobaczyć ten list?- Spytał spokojnie.
- Dobrze- odwróciła się do drzewa i wyjęła z dziupli zwitek papieru- Proszę o to on.-Mówiąc te słowa podała mu zwitek papieru.
- Nieźle go zachowałaś- skomentował i zaczął czytać.
„Droga driado,
Proszę nie martw się o Firanowa, oddał życie ratując światy. Niestety jego duch zmienił się w demona, czego nie przewidziałam, ale daję ci słowo, iż twój brat zostanie pomszczony, gdy nadejdzie czas wybiorę człowieka prawego, gotowego zrobić to co trzeba będzie zrobić. Demony będą go nazywać mianem Furiatuma, czyli potępionego, pamiętaj to imię bowiem to on będzie musiał pokonać po raz kolejny pokonać demony. Znajdź go i naucz magii, on będzie miał moc potężniejszą nawet od Rosy i Twórcy, dlatego zachowaj jego tożsamość tajemnicy. Nie martw się twój brat zazna wreszcie spokoju. Pamiętaj o tym Auroro.
Równowaga”
- Driado ten list, on jest dziwny.- Powiedział dwarf- Ta cała Równowaga kim, lub czym ona jest? Powiedz ufasz jej?
- Sama nie wiem, ale co mi pozostało- powiedziała.- Mam nadzieję, że ten list jest prawdą.
- Dziękuję ci za twą opowieść driado- powiedział oddając list- A teraz, cóż czas na mnie. Żegnaj.
Po tych słowach zanim driada zdążyła odpowiedzieć on zniknął.
- Jeśli ten list jest prawdą to kim niby będzie ten człowiek- myślał-„Potężniejszy nawet od Rosy i Twórcy”, ale przecież to nie możliwe, nawet Kowal Dusz był równy mi mocą, a przecież to on mnie stworzył.- Dumał- Chociaż tak zbroja którą potem zrobił była niezwykle potężna, ale zniknęła bez śladu, nie możliwe, aby człowiek przeżył jej energię, nawet błogosławiony nie wytrzyma takiej mocy. Pamiętam jak jakiś zbłąkany duch rozpadł się bo znalazł się za blisko.
- Cóż ta cała równowaga miała rację, aby driada zachowała to imię w tajemnicy, bo ja go zabiję-powiedział śmiejąc się ironicznie.- Znajdę cię Furiatumie i zabiję.

W tym samym czasie w Tartarze Ankharun wezwał dowódcę demonów.
- Wzywałeś mnie, Panie?- Spytał demon, kłaniając się w pas. Był z wyglądu dość mizerny, wyglądem przypominał człowieka, ale jego dłonie były pokryte czymś w rodzaju czarnych, metalicznych łusek. Jego głowę zdobiły rogi, otoczone mroczną aurą, na plecach miał przewieszone dwa miecze półtora ręczne, a wyraz twarzy wcale nie był przerażający.
- Tak, Furia musimy porozmawiać- powiedział Ankharun.- Wiesz zapewne coś o legendzie Potępionego. Obawiam się, iż zaczęła się sprawdzać, gwiazdy zniknęły, wiesz, co to oznacza.
- Panie, ale to przecież nie możliwe, Lordowie pilnują jego ducha, on nie mógł się uwolnić.- Powiedział Furia.- Nawet Rosa nie wydostał się stamtąd, a jeśli jemu się nie udało to tej duszy także. A więc co mam zrobić?
- Twoje zadanie jest proste, ale najpierw zwołaj swój oddział, mam dla nisz zadanie.
- Tak jest panie- powiedział demon i rozpłynął się w powietrzu.
Jakieś dziesięć minut później demony czekały w wielkiej Sali na Ankharuna. Demony różniły się znacząco wyglądem, uzbrojeniem i zachowaniem. Część z nich była spokojna, inne z niecierpliwością czekały, a jeszcze inne umilały sobie czas walcząc. Nagle wszedł do Sali Ankharun, a demony od razu umilkły i czekały na to, co ma im do przekazania ich Pan.
- Demony! Jak zapewne wiecie niedługo odzyskamy wolność- przemawiał Ankharun- jako, że jesteście najlepszym oddziałem demonicznych zabójców, mam dla was zadanie.- Kontynuował- Udacie się do światów i zabijecie jak najwięcej istot, które mogą pokrzyżować, bądź opóźnić realizację naszych planów. Pamiętajcie jednak, że macie to robić nie ukazując swojej prawdziwej postaci. ZROZUMIANO???
- TAK PANIE!!!- Wykrzyczał tłum demonów
- Dobrze. Teraz zostaniecie podzieleni na dziesięć oddziałów, po jednym na każdy świat.- Oznajmił- Portale już czekają, ruszajcie. Furia ty poczekaj, musimy jeszcze zamienić parę słów.
Gdy demony rozeszły się i przeszły przez portale władca demoniczny, zaczął mówić.
- Furia, ty udasz się na Ziemię, sądzę, ze tam narodził się Potępiony.-Powiedział- Jako, że jesteś najlepszym z zabójców i masz największą z nich moc zabijesz go, a jak to już zależy od ciebie. Ma zginąć, możesz nawet ujawnić swoje oblicze, byle tylko zginą.
- Dobrze Panie, tylko jak ja go odnajdę?- Spytał demon- nie sądzę, że wyczuję od tak jego energię. Powinien być chroniony przez kogoś.
- Pomyślałem, już o tym, dlatego wysłałem szóstą klasę na przeszpiegi, ich zadaniem jest ci pomóc go odnaleźć.
- Rozumiem, Panie. Już ruszam.
Po tych słowach demon znikną i władca został sam.
- Obym posłał właściwą istotę do tego zadania- pomyślał- Cóż, to czas pokaże
Furia podszedł spokojnie do właśnie otwartego portalu, przejrzał jeszcze raz swój ekwipunek, zwracając uwagę czy niczego nie zapomniał. Upewniwszy się, że wziął wszystko zaczął się zastanawiać.
- Dlaczego właśnie mnie wysyła to tego świata? Przecież to jedyny świat, w którym mieszkańcy zapomnieli o magii, nawet ich technologia nie jest dla nas groźna, więc czego on się tak obawia??- Myślał- Ale cóż mogę się mylić, jakby nie patrzeć to będzie dla mnie dobry trening.
I nie zastanawiając się dłużej przeszedł przez portal.


Czekam na komentarze:P

Offline MarvelliX

  • Master of Random Knowledge
  • Admin
  • **********
  • Wiadomości: 2684
  • dood!
    • Skype
    • Zobacz profil
    • http://squarezone.pl
Odp: Wojna dusz
« Odpowiedź #33 dnia: Marca 30, 2010, 12:22:01 pm »
nie czytalem ale juz widze ze za malo opisow ;x przypominaja bardziej sztuke/dramat niz opowiadanie

Offline Archont

  • Soldier
  • Wiadomości: 18
    • Zobacz profil
Odp: Wojna dusz
« Odpowiedź #34 dnia: Marca 30, 2010, 12:47:29 pm »
w tym parcie tak miało być:P potem będą opisyxD zresztą sam zobaczysz

Offline vigo

  • Redaktor
  • Wiadomości: 33
    • Zobacz profil
    • MANGIster
Odp: Wojna dusz
« Odpowiedź #35 dnia: Marca 31, 2010, 11:31:39 am »
A ja czytałem i nie podoba mi się. Już wyjaśniam dlaczego.
1) Absurdy, np. krasnolud 180cm?!
2) Mieszasz dwa języki. "Krasnolud" a później piszesz "dwarf". Nie każdy wie, że to to samo.
3) Straszne błędy interpunkcyjne oraz kiepski styl.
4) Za dużo dialogów, a za mało opisów. Piszesz, że tak miało być. A ja ci mówię, że mogło być więcej opisów wplecionych w ten tekst. Nie potrzebnie jest tyle dialogów! Można było opisać, że ktoś coś powiedział.
5) Konstruujesz za długie zdania. Pamiętaj, że w dłuższych (nie aż tak długie jak twoje), przedzielonych przecinkiem, opisujesz coś lub porównujesz coś (kogoś) do czegoś. W krótszych zdaniach wyrażaj emocje, szybkie działanie.

To tyle wskazówek. Nie zniechęcaj się do pisania. Znajdź strony z opowiadaniami. Poczytaj je, porównaj. Z każdym krokiem twoje wypociny będą coraz ciekawsze.

Offline Archont

  • Soldier
  • Wiadomości: 18
    • Zobacz profil
Odp: Wojna dusz
« Odpowiedź #36 dnia: Sierpnia 05, 2010, 12:41:49 pm »
Po długiej przerwie napisałem part trzeci

 Part 3

„Gdzie ja jestem?”- Spytał sam siebie młody chłopak o dość mizernej posturze. Miał krótkie, ciemne, blond włosy. Ubrany był w czarną szatę z długimi rękawami sięgającą do ziemi. Rozejrzał się dookoła, z przerażeniem stwierdził, że znajduje się na jakimś pobojowisku. Wszędzie leżały miecze, halabardy i innego rodzaju broń. Równina była dosłownie usłana trupami, zorientował się, że były to miedzy innymi ludzie, elfy, orki i inne nacje, których nie znał. Sięgnął wzrokiem dalej i zobaczył coś na kształt gór wyłaniających się z linii horyzontu. Kiedy spojrzał w drugą stronę zobaczył mgłę snującą się w jego kierunku. W chwili, gdy mgła pochłonęła go doznał szoku, okazało się, bowiem, że wszystkie trupy zniknęły, a on stał pomiędzy dwoma wielkimi hordami. Po jednej stronie stali ci, których widział wcześniej martwych, po drugiej stronie natomiast stały istoty straszniejsze od najgorszych koszmarów, istoty podobne widywał do tej pory wyłącznie w filmach i grach. Nagle zorientował się, że obie armie ruszyły w jego kierunku….
- Aa..- zerwał się z łóżka cały mokry od potu- To tylko kolejny sen. Naprawdę zaczynam mieć już tego dosyć, no dobra, która to godzina…- zaczął macać za telefonem- dopiero trzecia, kurde i pewnie znowu teraz nie zasnę.
Po tych słowach wstał, zapalił światło i wziął z półki jedną z książek mając nadzieję, że może uda mu się jeszcze zasnąć.
Kiedy obudził się dochodziło już południe. Niewiele myśląc poszedł do łazienki, a następnie ubrał się jak zwykle w czarne dżinsowe spodnie i czarną koszulkę. Po śniadaniu, który okazał się być jednocześnie obiadem, postanowił jak zwykle w soboty pojechać w bliżej nieokreślonym kierunku dla zabicia czasu. Założył swoją czarną kurtkę i adidasy. Okazało się, iż jego roweru nie ma, odruchowo zaczął kląć i powtarzać, że ostatni raz pożyczył rower siostrze. Koniec końców postanowił pójść na piechotę.
Doszedł do skraju lasu, co go zdziwiło wcale nie czuł zmęczenia i wszedł do niego jak zwykle w soboty poćwiczyć. Las był dość stary i z pozoru wydawał się całkowicie zarośnięty krzakami. Chłopak znalazł w jego środku polanę i niewielką jaskinię parę lat temu, w której trzymał przedmioty do ćwiczeń. Były to: dwa miecze własnej roboty, bandaże elastyczne, włócznia, kostur, dziesięciokilowy młot i parę innych drobiazgów. Wchodząc na polanę rozejrzał się, wyglądała jak zwykle porośnięta trawą i jakimś zielskiem jak to w lesie. Po środku rósł stary dąb, na którym widać było liczne ślady po cięciach. Chłopak wszedł do jamy, aby wziąć rzeczy, których potrzebował i zaczął trening. Po dłuższym czasie postanowił zrobić sobie przerwę i usłyszał jak ktoś klaszcze. Obrócił się natychmiast w kierunku, z którego dochodził dźwięk i zobaczył wielkiego okrytego czarnym płaszczem mężczyznę. Był wysoki ok. dwóch metrów, wyraźnie muskularny, za jego plecami było widać rękojeść miecza. Twarzy nie dało się dostrzec, ponieważ była zasłonięta kapturem.
 - Brawo, brawo – odezwał się grubym głosem ironicznie – pięknie posługujesz się tym żelastwem.
 - Czego tu?! I kim ty do k… nędzy jesteś!? – odpowiedział mu chłopak.
 - Spokojnie, Matthew – odpowiedział po chwili namysłu – miałem złapać sobie coś do jedzenia aż tu ni stąd, ni zowąd usłyszałem jak jakiś chłystek wykrzykuje. Więc przyszedłem z ciekawości zobaczyć, kto to.
- Skąd wiesz, kim jestem i kim ty do cholery jesteś żeby się ze mnie naśmiewać. CO!? – Ostatnie słowa wykrzyczał nie kryjąc złości.
- Czego wy, śmiertelni jesteście tacy aroganccy… - powiedział podkreślając wyższość i niechęć – Zaraz nauczę cię pokory!! – Wykrzyczał rzucając się do ataku, w sposób, który wydał się chłopakowi jakoś dziwnie znajomy.
Będąc w biegu mężczyzna wyciągną miecz i zaatakował. Matthew zręcznie zablokował cios, a kiedy jego uderzenie już miało dosięgnąć celu ten dosłownie wyparował. Chłopak z szokowany obrotem sytuacji nie spostrzegł, iż jego przeciwnik znajduje się za nim. Po jednym uderzeniu od tyłu upadł na ziemię zamroczony. Próbując wstać poczuł ostrze na krtani.
- Jesteś żałosny człowieczku – powiedział mężczyzna śmiejąc się
- Ciekawe, co byś mówił przy odwrotnej sytuacji
- Nie tracisz moresu nawet w takiej sytuacji? – Powiedział zdziwiony – Hmm…interesujące.
- Drugi raz nie dałbym się tak podejść. Jesteś żałosny, bo jak twierdzisz na „żałosnego człowieczka” musisz używać sztuczek, aby z nim wygrać.
- Wiesz, normalnie już bym cię zabił – mówił z nutką wyższości w głosie – Lecz dziś mam dobry humor i chyba zrobię wyjątek. Wstawaj!
- To rozumiem, broń się – wykrzyczał Matthew
Zaczęli na nowo walczyć tym razem chłopak nie dał się tak łatwo podejść. Z każdym ciosem Matthew radził sobie coraz lepiej, blokował uderzenia i wyprowadzał płynnie własne ataki. Po długiej i zaciętej walce mężczyzna uderzył tak mocno, że broń chłopaka rozpadła się na kawałki a on poleciał kilka metrów w powietrzu i upadł z jękiem.
„No pięknie – pomyślał Matthew – Tyle czasu robiłem to żelastwo, a na dodatek jeszcze przegrałem. No, po prostu bomba!”
- Koniec przegrałem – powiedział z lekką rezygnacją – Cóż przynajmniej to była ciekawa walka.
- Więc przyznajesz się do klęski – mówił z wyraźną ulgą w głosie – Wiesz, że mogę cię teraz zabić?
- Oczywiście, tylko, po co? I tak mnie pokonałeś, więc nie widzę sensu tego robić.
- Hmm… dziwne mam podobne odczucie. Cóż walczyłeś naprawdę dobrze, a w tych czasach jest to niezwykle rzadkie, więc może masz rację. – Mówił śmiejąc się – Do następnego spotkania Matthew.
Po tych słowach zniknął wprawiając chłopaka w osłupienie. „No interesujący dzień, nie ma to tamto – pomyślał uśmiechając się głupio – Ciekawe jak się zakończy”
Wszedł do jamy, aby zostawić to, co zostało z jego uzbrojenia. Już miał wychodzić, kiedy ziemia pod nim zapadła się ciągnąc go za sobą. Kiedy spadał jedyne, co zobaczył to bezkresną ciemność.
Gdy ocknął się nic nie widział przed sobą jedynie nieprzenikniony mrok, spojrzał w górę i spostrzegł jasną plamę mętnego światła i zrozumiał, że cała jaskinia zapadła się a on spadł jakieś 10 może 15 metrów. Wstępnie sprawdził czy nie ma złamań i może wstać, okazało się, że skręcił kostkę, plecy strasznie bolą i spływa po nich krew, z głową było wszystko porządku nie liczyć kilku guzów, ręce tylko trochę pozdzierane, czyli większych obrażeń brak. Zaczął analizować sytuację, jakiej się znalazł i zastanawiać się jak mógłby się wydostać. Po dłuższym czasie dał za wygraną, w kieszeni miał jedynie zapalniczkę. W tym momencie doznał olśnienia. „Może coś jeszcze spadło w raz ze mną  - pomyślał i wyciągnął zapalniczkę – Hmm… z tego, co tu jest to raczej za bardzo nic nie zrobię”. W mdłym świetle zapalniczki zobaczył tylko kilka przedmiotów: połamany kostur, butelkę benzyny, bandaże, cienką linkę i trochę drewna. Po zrobieniu prowizorycznej pochodni postanowił rozejrzeć się trochę po grocie, do której wpadł z nadzieją, iż znajdzie wyjście. Po dłuższym czasie błąkania się po jaskini przypadkiem natrafił na napis:
”Ty, który trafiłeś w to przeklęte miejsce, uciekaj jak najszybciej.”
Zaintrygował go ten napis i postanowił sprawdzić czy są jeszcze inne. Szukał już bardzo długo i stracił rachubę czasu, był głodny, a jedynym, co trzymało go jeszcze na nogach była jego wola. Wreszcie znalazł napis jednak był zapisany jakimiś dziwnymi symbolami wymalowanymi na czerwono. Kiedy przyjrzał się bliżej zrozumiał, iż napis jest zrobiony krwią. Po dłuższych oględzinach każdego symbolu z osobna okazało się, że część symboli jest mu znana, ponieważ to były runy. Kiedy rozszyfrował znaczenie poszczególnych znaków i złączył je w wyrazy zdziwił się, ponieważ rozumiał ten język. Napis brzmiał: ”Tylko istota znająca siebie i swoje możliwości ma moc zdolną zmieniać świat. Istoty przeklęte powrócą by zemsty dokonać i tylko ta moc może ich pokonać. Ten, kto odnajdzie w sobie tę moc i przejdzie próby odzyska wolność i uzyska wiedzę….” Ostatniego wersu nie umiał przeczytać, lecz znaki wydały mu się znajome. Pogrążony w myślach nie zauważył jak zapadł w sen. Podczas snu cały czas słowa wyryte w skale krążyły mu w myślach. We śnie zrozumiał, co znaczą, zagłębił się w siebie nie zdając sobie z tego sprawy.
Kiedy się obudził zorientował się, iż nie ma nawet najmniejszego zadrapania, a wszystkie rany zniknęły bez śladu nawet głód nie dawał mu się we znaki. Zapalił zapalniczkę, niestety płomień był tak słaby, że prawie wcale nie dawał światła. Przypomniał sobie, że kiedyś serfując po internecie natrafił na pewne forum, na którym ludzie pisali, że magia istnieje. Ktoś na tamtym forum opisywał sposób manipulacji ogniem, nie zastanawiając się za wiele postanowił spróbować. W pełnym skupieniu zaczął robić wszystko to, co pamiętał, wyobraził sobie, że płomień przenosi się z zapalniczki nad jego wyciągniętą dłoń.
- Flama – wypowiedział słowo wcale nie zastanawiając się nad jego znaczeniem ani dlaczego je powiedział. Ogień natomiast w tym samym momencie znajdował się już nad jego dłonią i zapłoną mocno dając dużo światła.
- Teraz to już chyba nic mnie nie zdziwi, a już na pewno nie będę twierdził, iż coś jest niemożliwe – powiedział sam do siebie.
Podszedł do napisu i odkrył, że jest w stanie go przeczytać. Ostatni wers brzmiał: ”… Elena ectram nurdiculus nurcis”. Napis rozbłysł światłem, które oślepiało, słychać było pękającą skałę, a kiedy chłopak odzyskał wzrok zobaczył korytarz przed sobą. Nie zastanawiając się zbytnio ruszył wzdłuż niego. Nawet nie wiedział jak bardzo zmieni to jego życie.