Ulubiona książka? Toż to dopiero trudne pytanie! Naprawdę sporo czytam, uwielbiam te małe literki na dużej ilości kartek :> Hmm...
Mogę wspomnieć choćby o 'Arivaldzie z wybrzeża' Jacka Piekary, zdaje się, że była jedną z moich pierwszych książek fantasy, może dlatego zapadła mi w pamięć.
Jeszcze dalej jest Samotność Bogów, cykl o Kedrigernie, Shogun, Zamek Lorda Valentine'a, Nigdziebądź, Jednym Zaklęciem, oczywiście trochę Pratchetta, Sapkowskiego i ukochanego przeze mnie Carda.
Jeżeli mam jednak wymienić jedną jedyną książkę, nie z cyklu, bez bezpośrednich kontynuacji, itp, to jest to 'Śmierć Nekromanty' Marthy Wells. W niej jest wszystko, przygoda, klimat, oryginalność, momenty wzniosłe i łzo-wyciskacze, a zastrzegam to sobie - nie jestem wrażliwa, nie płakałam nawet na śmierci Mufasy z Króla Lwa :F Właściwie to trudno powiedzieć, jakiego gatunku jest przedstawicielką, chyba jednak fantasy, ale mroczne i z dużą dozą kryminału.