Autor Wątek: Korepetytorium  (Przeczytany 20631 razy)

Offline Tantalus

  • Master Engineer
  • Redaktor+
  • ************
  • Wiadomości: 4470
  • Idol nastolatek
    • Skype
    • Zobacz profil
Korepetytorium
« Odpowiedź #20 dnia: Stycznia 11, 2006, 11:17:55 pm »
"i", czy x... co za różnica.... zwykła zmienna... wartość tego z pierwiastkami to ja ci mogę bez problemu większego policzyć, ale nie wiem, czy to będzie zgodne z wzorami tego Moivera całego...

MarvelliX

  • Gość
Korepetytorium
« Odpowiedź #21 dnia: Stycznia 11, 2006, 11:32:07 pm »
a i tak tam byly bledy ;f tam w jednym zadaniu sa pierwiastki do 2 potegi a mialo byc do 7 w pierwszym jest A-B zamiast B-A pisze sie Moivre'a i Cramera i w 2 zadaniu mialo byc na poczatku 5x nie 3x ale łotewa juz wszystko mam i tak :P

Offline Musiol

  • kiedyś byłem tutaj popularny
  • SuperMod
  • **********
  • Wiadomości: 2873
    • Zobacz profil
    • pssite.com
Korepetytorium
« Odpowiedź #22 dnia: Kwietnia 04, 2006, 05:59:41 pm »
...jakby ktoś mi podrzucił jakieś mega-fajne stronki o powstaniu warszawskim, co bym mógł referat sklecic na temat "ocena powstania warszawskiego" :P pliss (znalazłem na google, ale zazwyczaj są mało ciekawe)

Offline Nova/smogu

  • Zerg Lurker
  • SuperMod
  • *********
  • Wiadomości: 2237
  • MOAR!
    • Zobacz profil
Korepetytorium
« Odpowiedź #23 dnia: Kwietnia 04, 2006, 06:44:34 pm »
http://www.1944.pl/index.php?a=site_text&id=5&se_id=1975

jedna z lepszych stron jakie znam, szczególnie polecam tamtejsze forum - dużo ciekawostek :P
Kame Hame Ha

MarvelliX

  • Gość
Korepetytorium
« Odpowiedź #24 dnia: Kwietnia 06, 2006, 11:16:45 am »
+_+ =_= -__- x_X @_@ .... poczeba mi na..... jutro bo w piątek raczej musze oddac 2 stronicowe wypracowanie... temat? hmmm "Moralne .[miejsce na trudne słowo]. na temat zaistaniałej sytuacji", sytuacja wyglądała tak że jest sobie nudny wykład gdzie większość przysypia nagle w połowie pakuje sie dziekan prosi o liste sprawdza obecnoć...i okazuje sie że jest wpisanych wiecej osób niz jest obecnych <.< powsciekał sie troche a tu siakies młotki zaczeły przychodzić (spóżnialscy) i jecze za nich dołozył kazanie... no i polecił nam napisac takie posrane wypracowanie o moralności, tematu dokładnie nie znam ale ma byc cos o moralnosci ;p znacie moje mozliwosci pisarskie... ja bym odpowiedział mu w 2 zdaniach <.< albo jednym słowem ;p ale dzisiaj przyszedł odebrac prace i posortował to co ma 2strony i to co nie ma i oddaj te które nie spełniają warunków nie wazne ze moze tam byla tresc godna nobla -__-
preferuje wymiane więc za usługe ofiaruje własną usługe (1 wish ticket ;p)... w ramach rozsądku ;F


-----------------

ehh pomaga sie ludzio a jak samemu poczebuje sie pomocy nikogo nie ma -__-
trudno moze sam coś skleje...

Offline Siergiej

  • Last Hero
  • **********
  • Wiadomości: 2544
  • Idol Tanta
    • Zobacz profil
Korepetytorium
« Odpowiedź #25 dnia: Kwietnia 22, 2006, 11:37:10 pm »
opowiadanie na polski temat "opowiadanie w ktorym duza role odegra klamstwo lub manipulacja". Fabula banalna i oklepana do bolu, wiec ostzregam :F

-Możemy go tak wykorzystywać?
-To dla dobra kraju…he he…i jego córki.
-On dba chyba tylko o to drugie.
-To, już jest jego zmartwienie.
-Jesteś bezduszną świnią, wiesz?
-A ty w pełni to aprobujesz, wiesz?
-Bo muszę.
-Bo chcesz.
-Chce tylko pozbyć się kilku niewygodnych osób…sam mówiłeś, ze to dla dobra kraju.
-Bo tak jest. Zobaczysz, że gdy ja obejmę władzę będzie lepiej.
-A co, jak jej nie obejmiesz? Jak on nie zdąży?
-Znajdziemy następnego.
-Jednak jesteś bezduszną świnią.


Powieki Siegfried’a z mozołem uniosły się, pozwalając by poranne światło słoneczne popłynęło po jego twarzy i gwałtownie uderzyło w źrenice. Podniósł się do pozycji siedzącej i ogarnął spojrzeniem swój pokój. Gdy jego wzrok zogniskował się na spoczywającej pod nocną lampką kopercie, tępy ból wspomnień ubiegłej nocy uderzył w niego, przeszywając na wskroś. Ale wraz z tym bólem pojawiło się coś innego – niewielka iskierka nadziei, dla niej, dla Lenneth, córki Seigfried’a. Chora na raka, gasła teraz w szpitalu, a on toczył w duchu najważniejszą bitwę swojego życia, pomiędzy miłością, do jedynej osoby na świecie, na której mu zależało oraz nienawiścią do swojej pracy. Nie, nie pracy. Nienawidził, gdy ktoś mordowanie na zlecenie nazywał pracą, ale gdy sam się nad tym zastanawiał, nigdy nie potrafił wymyślić żadnego lepszego określenia. W końcu, sięgnął po kopertę, by ponownie odczytać treść zawartego w niej liściku – desperacka wola ratowania dziecka zwyciężyła ciężką batalię w umyśle Sieg’a. Wiedział, że wciąż jest szansa by uratować Lenneth, a nie mógł zdobyć kosztownych leków w żaden inny sposób niż dopuszczając się kolejnego mordu na zlecenie. Odgarnął swoje ciemne włosy z oczu by przyjrzeć się treści wiadomości, którą otrzymał wczoraj w nocy. Leżała już pod drzwiami do mieszkania, gdy wychodził spod prysznica. Błękitne, głębokie oczy Siegfried’a zatopiły się w grubej, czarnej czcionce. Tekst głosił:

„Hotel Dragunov, pokój 35, 2-gie piętro, klucz w kopercie, sprzęt na miejscu, cel jest oczywisty.”

Bez cienia wątpliwości celem był najpoważniejszy kandydat na prezydenta, w nadchodzących wyborach. Siegfried, mimo iż brak mu było wykształcenia, potrafił skojarzyć pewne fakty. Ostatnimi dwoma jego celami była para dziennikarzy, grzebiących w aktach senatorów partii opozycyjnej względem Barret’a, bo tak zwała się przyszła ofiara Sieg’a. Domyślał się więc, że to właśnie opozycjoniści, w jakże wyrafinowany sposób pozbywają się kłopotliwych osób. Ale nie obchodziło go to. Ważny, był teraz tylko jeden fakt – Barret ma być ostatnią ofiarą, a potem Siegfried otrzyma pieniądze na lekarstwo dla córki. Za 2 godziny, kandydat na głowę państwa miał przemawiać na rynku, doskonale widocznego z okien Dragunov’a. Głównym jego celem, była integracja ze społeczeństwem i częste publiczne wystąpienia. Na tę myśl twarz mordercy wykrzywiła się w ironicznym uśmiechu, a przez jego umysł przebiegła myśl o tym, jak jeden z najlepszych pomysłów Barret’a, pod wpływem pocisku wystrzelonego ze snajperskiego karabinu, zamienia się w jego zgubę.
Siegfried jeszcze przez chwilę siedział na łóżku, aż w końcu podniósł się z niego i ruszył do toalety, w szczytnym celu, wzięcia kąpieli. Zajęła mu może pół godziny. W końcu wyszedł z wanny i ubrał się w to, co akurat miał pod ręką. Wytarte jeans’y, trochę już na niego za krótkie, po których wyraźnie było widać, że najlepsze lata mają już za sobą. Na korpus założył nieco wyblakły, ciemnozielony podkoszulek, z wyszytym na piersiach białym napisem „Mosin Nagant”. Na to, narzucił jeszcze cienką, skórzaną kurtkę, koloru czarnego, która również nie była pierwszej nowości. Gdy już się ubrał, podszedł do lustra. „Zarośnięty jak świnia, ale gdyby nie to, byłbym całkiem przystojny” – szepnął sam do siebie, oglądając swoje blade oblicze, z burzą ciemnych włosów na głowie, z których kilka kosmyków spływało mu na głębokie, błękitne oczy. Dolną część jego twarzy zdobił dość pokaźny zarost, który właśnie starał się zwalczyć za pomocą brzytwy. W końcu, gdy już się ogarnął, wymaszerował z łazienki i zrobił sobie kawę. Bardzo mocną i czarną jak smoła. Choć nigdy nie próbował smoły, mógłby przysiąc, że smakowała dokładnie tak samo jak ta kawa, toteż z wyrazem bezgranicznego obrzydzenia na twarzy odsunął od siebie kubek i spojrzał na tykający na ścianie zegar. Miał jeszcze, mniej więcej godzinę, a do hotelu Draunov było jakieś piętnaście, góra dwadzieścia, minut drogi pieszo. Pomimo tego wstał od stołu, wsadził do kieszeni kurtki klucz do pokoju 35 i powolnym krokiem, ociągając się, ruszył do wyjścia.
Na dworze panowała już jesień. Na ziemi aż roiło się od liści w kolorach od złotego, aż po bordowy. Wiał silny, porywisty wiatr, a Sieg zaczął żałować, że nie ubrał się cieplej. Ale w zasadzie nie miał takiej możliwości. Do momentu, w którym dowiedział się, ze Lenneth jest chora, nie zabijał. Ostatni raz, zastrzelił człowieka, Rosjanina, podczas zimnej wojny. Tydzień później, dowiedział się, że ma dziecko. Matka zmarła przy porodzie – został więc samotnym ojcem. Był to jedyny powód, dla którego przestał mordować za pieniądze, a więc również stracił większość swoich dochodów, toteż wszystko, co miał, starał się przeznaczać dla córki. Po kilku latach oszczędności się skończyły, a Lenneth zachorowała. Od tej pory każdy gorsz, jaki przewinął się przez ręce Siegfried’a był przeznaczony na jej leczenie. Paradoksalnie powód, który sprawił, ze zabijać przestał, sprawił również, że do tego powrócił. Wiele o tym myślał i obiecał sam sobie, ze jeśli Lenneth powróci do zdrowia, to oszczędzi jej bólu i nigdy nie powie, jak zdobył pieniądze na leczenie. Zastanawiał się tylko, co w takim razie jej powie?
Z rozmyślania nad tym, wyrwał go widok podwójnych, dębowych drzwi prowadzacych do wnętrza hotelu Dragunov. Przyjrzał się dokładnie całemu budynkowi. Był to niewielki, kameralny hotelik, z pomalowanymi na jasnoczerwony kolor ścianami, ustawiony kilkaset metrów od rynku. Z okien na frontowej ścianie, wychodził na niego perfekcyjny widok. I o to właśnie chodziło. Sieg bez wachania nacisnął klamkę i przeszedł przez drzwi. Jego oczom ukazała się obszerna salka, na środku której stało puste biurko recepcji, a dalej, za nim, prowadził korytarz, a po jego obu stronach można było zauważyć rzędy drzwi. Obok korytarza, znajdowały się ślicznie wykonane, jasnobrązowe schody, prowadzące na górne piętra. Siegfried błyskawicznie minął biurko i wspiął się po schodach, na drugie piętro hotelu. Rozglądał się wokół siebie, dopóki jego bystre spojrzenie nie zanotowało srebrnej tabliczki z numerkiem 35. Sięgnął do kieszeni po klucz i szybkim ruchem wsadził go do zamka, a następnie przekręcił. Zachrobotało. Siegfried nacisnął klamkę i drzwi stanęły otworem. Ostrożnie przez nie przeszedł i rozglądnął się wokół siebie, by upewnić się, ze nikogo nie ma. Był sam. Tylko on i oparty o ścianę w łazience Heckler & Koch PSG-1, na którego widok drgnął i zatrzymał się na moment. Najlepszy na świecie karabin snajperskich – lepszej „obsługi” nie mógł sobie wymarzyć. Wargi Sieg’a same złożyły się do cichego gwizdnięcia na widok tej, jak ochrzcił w myślach broń, armaty. Dokładnie obejrzał swoją nową „zabawkę” i sprawdził czy wszystko działa. Oczywiście tak było – stuprocentowa sprawność i jeden pocisk w magazynku. „Cholera” – zaklął cicho, po czym dodał – „stać ich było na to, żeby załatwic mi PSG za cholerne dziewięć tysięcy dolców, a żałują mi na amunicje. Niech ich szlag!”. Po tych słowach odwrócił głowę i wyjrzał przez okno w łazience. Jakieś trzysta metrów, mogło dzielić go od centralnego punktu placu, na którym była ustawiona scena, pod którą zbierali się już pierwsi ludzie, by oglądać przemówienie z możliwie najlepszej pozycji. Z każdą mijającą sekundą, na rynek napływali kolejni obywatele, chętni by ujrzeć swego kandydata. Tymczasem żołądek Siegfried’a, w niebezpiecznym tempie zbliżał się do gardła. W końcu! Nareszcie na placyk wjechała limuzyna, a przed nią, jak i za nią, wlokły się czarne BMW, z których wysiedli ochroniarze. Nic nadzwyczajnego – uzbrojeni tylko w Berety, ale za to dobrze wyszkoleni. W końcu, z limuzyny wysiadł sam Barter, a po czole Sieg’a zaczęły spływać pierwsze kropelki potu. Oparł PSG o parapet i wycelował. Obserwował swój cel przez lunetę. Krępy mężczyzna, koło sześćdziesiątki. Widać było po nim ciężar przeżytych lat, mimo to uśmiechał się i machał rękami do wiwatującego tłumu. Siegfried dokładnie wycelował i zamarł bez ruchu, pilnując by nie trzęsła mu się ręka. W końcu pociągnął za spust. Huknęło i kula ze świstem pomknęła w stronę Barret’a, rozcinając powietrze. Ugodziła go w samo serce. Natychmiast padł bez ruchu, a na jego piersi bez przerwy rosła plama krwi. To był jego koniec. Siegfried o tym wiedział. Szybko zasunął zasłony w oknie i natychmiast odwrócił się by rozpocząć ucieczkę. Nie zdążył nawet odrzucić karabinu, a zobaczył, jak dwójka funkcjonariuszy wbiega do pokoju hotelowego. Sał naprzeciw nich, zupełnie zszokowany. Musieli usłyszeć wystrzał, ale jakim cudem zjawili się tak prędko. Mieli jakieś dwie sekundy! Nie czekając, co się stanie, Siego odchylił zasłonę i już stawiał nogę na parapecie by odbić się i skoczyć, z sideł policji, wprost w ręce ochroniarzy, ale nie zdążył. Spóźnił się o ułamek sekundy. Funkcjonariusze niemal w tym samym momencie nacisnęli na spusty i dwa pociski uderzyły w plecy snajpera, wpychając go z okna. Sieg, z dwoma ranami w plecach, wypadł na chodnik, z drugiego piętra, uderzając o niego plecami. Zanim umarł zdołał jeszcze wyszeptać imię swojej córki – Lenneth.

-Plan wykonany w stu procentach…sir. A nawet więcej. Nie aresztowali go, zabili.
-Doskonale!
-Faktycznie doskonale. Jednego dnia doprowadziłeś do śmierci dwóch ludzi. Jest się czym cieszyć.
-Bez wątpienia, mój drogi, bez wątpienia.
-A tak w ogóle, to, co z dziewczyną?
-Nie żyje.
-Co? Od kiedy?
-Kilka dni.
-Przecież jeszcze wczoraj widział się z nią w szpitalu.
-Podłożyliśmy sobowtóra zanim się zorientował, że jego córunia nie żyje. Musieliśmy coś na niego mieć.
-Jesteś bezduszny.
-Jestem genialny.
-Od kiedy?
-Od zawsze. Ale ważniejsze jest to, ze od dziś jestem jedynym poważnym kandydatem na wygranie wyborów prezydenckich…

 

Offline White_wizard

  • Keyblade Master
  • Weapon Master
  • *********
  • Wiadomości: 2242
  • A way to the Dawn
    • Zobacz profil
Korepetytorium
« Odpowiedź #26 dnia: Kwietnia 23, 2006, 12:04:54 am »
hmmm... fajne. Tak, jedno słowo wystarczy, żeby skomentować. Opowiadanie jest po prostu fajne. Na polski się nadaje moim zdaniem. No chyba, że masz "staromodną" polonistkę, która nie respektuje tego typu "innowacji" .... .ale ja bym ci za to 5 lekką ręką dał :F
You were born from nothing, you will turn into nothing. What have you lost? Nothing!

Offline Miyone

  • Adventurer
  • *
  • Wiadomości: 81
    • Zobacz profil
    • http://
Korepetytorium
« Odpowiedź #27 dnia: Kwietnia 23, 2006, 12:48:29 am »
Bardzo fajne opowiadanie! Naprawdę mi się podoba. :) Praca jest myślę na temat, a sama fabuła nawet ciekawa. Co prawda miejscami sporo nużących opisów, ale ogólne wrażenia jest jak najbardziej pozytywne. ^_^

Offline Kazumaru

  • Komercyjny chłopak
  • SuperMod
  • ***********
  • Wiadomości: 3357
  • Forbidden Lover
    • Zobacz profil
Korepetytorium
« Odpowiedź #28 dnia: Maja 03, 2006, 11:21:44 pm »
Ludzie pomocy!!!!11
Jest taka akcja ze jutro zdaje mature i bardzo pilnie potrzebuje jakiejs strony ze streszczeniami lektur typu Dżuma i inne takie co moga wystapic na maturze ;]


If I ever hear you say another women's name in your sleep you'll wake up the next morning with your joystick missing... got it?

Offline Tantalus

  • Master Engineer
  • Redaktor+
  • ************
  • Wiadomości: 4470
  • Idol nastolatek
    • Skype
    • Zobacz profil
Korepetytorium
« Odpowiedź #29 dnia: Maja 03, 2006, 11:33:39 pm »
Hallo? Wójek Google? Słuchaj.. mam do ciebie małą sprawę.. chodzi o strzeszczenia lektur.. ... .. aha, dzięki. Narazie.

Czek dys ałt
Chek dys as łel
End iwen czek dys

swoją drogą, to mogłeś się zacząć uczyć wcześniej heh..

To był zarcik taki zebym sie wyluzowal jeszcze bardziej ;] Ale dzieki -przyda sie bo tak na prawde to jutro rano mam zamiar sie uczyc ;] - Gipsi
« Ostatnia zmiana: Maja 03, 2006, 11:36:28 pm wysłana przez Gipsi »

Offline De6v6il6

  • Blade Dancer
  • ********
  • Wiadomości: 1321
    • Zobacz profil
Korepetytorium
« Odpowiedź #30 dnia: Maja 16, 2006, 12:19:28 am »
Pytanie moje do forumowiczów czy ma któś pojńcie o budowaniu sieci lokalnych ?? bo mam mały projekcik i nie mam pojęcia jak sie za niego zabrać :grin:
]


Offline Kazumaru

  • Komercyjny chłopak
  • SuperMod
  • ***********
  • Wiadomości: 3357
  • Forbidden Lover
    • Zobacz profil
Korepetytorium
« Odpowiedź #31 dnia: Lipca 12, 2006, 09:24:55 pm »
Pytanie na poziomie żenująco niskim... :/
Jak się pisze życiorys na uczelnie?
Co trzeba w nim zamieścić? Bo do pracy to w chu* sie pisze o tym jakie mamy wykztałcenie i jakie kursy skonczylismy... i wogole do pracy jest tego pelno przykladow na sieci.
A na uczelnie jak skladaliscie studenciki forumowe kochane to co tam pisaliscie? Nie macie moze na kompie jakichs przykladowych arkuszy w wordzie ;]?


If I ever hear you say another women's name in your sleep you'll wake up the next morning with your joystick missing... got it?

Offline Tantalus

  • Master Engineer
  • Redaktor+
  • ************
  • Wiadomości: 4470
  • Idol nastolatek
    • Skype
    • Zobacz profil
Korepetytorium
« Odpowiedź #32 dnia: Lipca 13, 2006, 12:12:05 am »
Nie przypominam sobie, żebym musiał jakieś CV pisać.. poprostu zanosiłem świadectwo + wypełniony specjalny formularz, który sobie wydrukowałem i byłem przyjęty. Jeżeli musisz coś pisać, to poza standardowymi danymi personalnymi, piszesz jakie szkoły skończyłeś i ewentualnie, czy uczestniczyłeś w jakichś akcjach pozaszkolnych typu harcerstwo, czy olimpiady z jakiegoś przedmiotu, czy coś w tym stylu. Ale ja nie musiałem niczego takiego pisać, nie kumam czemu ty musisz.

Offline Kazumaru

  • Komercyjny chłopak
  • SuperMod
  • ***********
  • Wiadomości: 3357
  • Forbidden Lover
    • Zobacz profil
Korepetytorium
« Odpowiedź #33 dnia: Lipca 13, 2006, 12:45:20 am »
No juz zawuazylem ze to moja uczelnie wyjeb*lo... (heh chcialym zeby byla moja uczelnia... uczelnia do ktorej chce sie dostac)
Zauwazylem ze prawie nigdzie nie ma czegos takiego i tylko na niektorych trzeba dawac zyciorys... i to jest jeszcze takie dziwne.
Bo mam normalnie podanie wszystko wypisane elegancko wypelniam i jest jedna strona z duzym napisem "Życiorys" i jest kilka linijek zaznaczonych zeby wpelnil -z 10.
Wiec nie jest to zadne swojego rodzaju CV ktore na kompie sie drukuje jak sie gdzies daje... tylko taka jakas dziwna chu*owizna ;/
To tak jakby chcieli zebym im napisal:

"Jestem Hubert urodzilem sie w Kaukazie od dziecka chcialem byc strazakiem i ogladalem tsubase, skonczylem gimnazjum i mam rower na czterech kolah" ;/
 
No ae nic napisze jakie szkoly ukonczylem tak ja mowisz, po za tym podam jeszcze "zainteresowania" i czemu wybralem taka szkole, i czego oczekuje... i bedzie luz.
I tak pewnie nikt tego nie czyta... nie mieli by co robic tylko czytac co kazdy kandydat wypisuje ;/ wazne i tak dla nich sa tylko procenty i kasa ;]


If I ever hear you say another women's name in your sleep you'll wake up the next morning with your joystick missing... got it?

Offline Siergiej

  • Last Hero
  • **********
  • Wiadomości: 2544
  • Idol Tanta
    • Zobacz profil
Korepetytorium
« Odpowiedź #34 dnia: Października 08, 2006, 08:55:53 pm »
czekdysałt 9nie ma to jak dostac debilny temat na sprawozdanie;]):

Wycieczka do kościoła Mariackiego – sprawozdanie

W piątek, szóstego dnia października, w osiem osób postanowiliśmy wybrać się na krótki spacer, zwieńczony wizytą w miejscu, które można by nazwać perłą naszego królewskiego miasta. Oczywiście chodzi tu o nic innego, jak o kościół Mariacki, z którego wieży co godzinę można usłyszeć słynny hejnał. Wyruszyliśmy zaraz po lekcjach, prosto spod szkoły, tak więc ja, Konrad, Gośka, Dagmara, Kamil, Dominika, Aga orz Marcin w jakieś pół godziny dotarliśmy na krakowski rynek mogąc podziwiać cel naszej „podróży” w całej okazałości. A doprawdy jest na co popatrzeć, bo ta majestatyczna budowla robi całkiem spore wrażenie, zwłaszcza dzięki swoim dwóm strzelistym wieżom, które znacząco dodają wysokości tej świątyni.
Jednak to nie zewnętrzna strona nas interesowała, więc czym prędzej przekroczyliśmy próg (co ciekawe, w środku kościoła jest znacznie ciemniej, niż pokazują to jego liczne fotografie) i naszym oczom ukazał się ogromny ołtarz, w 1477 wykonany przez Wita Stwosza. Nie wydaje mi się, by po pierwszy rzucie oka na wnętrze kościoła kogokolwiek uwagę mogło skupić coś innego niż owo arcydzieło, swoim wyglądem przypominające ikonę o powierzchni kilkudziesięciu metrów kwadratowych, przedstawiającą Maryję w siedmiu różnych scenach, od zwiastowania, aż do umieszczonej na środku śmierci NMP. Chcieliśmy przyjrzeć się ołtarzowi z bliska, ale niestety konieczność płacenia za podejście do niego okazała się oponentem na tyle silnym, że skutecznie odepchnęła nas od tego zamiaru.
Jednak na całe szczęście nigdzie nie trzeba było podchodzić, by ujrzeć drugi z elementów, które na mnie wywarły wrażenie. Jest to ukrzyżowany Jezus Chrystus zwisający z sufitu. Rozmiary tego krzyża, naprawdę niejednego są w stanie przyprawić o silny zawrót głowy, zwłaszcza, że sięga on tylko do połowy wysokości kościoła, a i tak ostatnią rzeczą jaką można o nim powiedzieć, to to, że jest niewielki.
Innym elementem, na którym w ósemkę staraliśmy się skupić były witraże, zarówno te na bocznych ścianach, jak i owe umieszczone ponad ołtarzem. Ich ilość jest wręcz zadziwiająca! Ogromne szyby, podzielone są na małe kwadraciki (w wielu przypadkach opisane zostały na złotych okręgach), które to zawierają w sobie dziesiątki, jeśli nie setki ważnych scen z historii religii katolickiej, misternie wykonanych przez Józefa Mehoffera oraz Stanisława Wyspiańskiego. Szkoda tylko, że bliższe przyjrzenie się owym witrażom w zasadzie okazało się dla nas niewykonalne, gdyż ich rozmiary nie pozwalały na komfortowe wpatrzenie się w nie.
Poza tym, moją uwagę udało się przykuć również monstrualnych rozmiarów stalowym żyrandolom, które mimo, iż zwisają od samego sufitu, to znajdują się nisko nad powierzchnią posadzki, rzucając na wnętrze kościoła blade światło, które zdaje się nadawać mu jakby mistycyzmu, co bez wątpienia dodaje Mariackiej bazylice uroku.
Tak naprawdę, to nie spędziliśmy wewnątrz zbyt wiele czasu, jednak ten moment, którym tam spędziliśmy pozwolił mi w pełni docenić tę wspaniałą budowlę, w której każdy element zdaje się być wykonany jeszcze lepiej od poprzedniego, z przecudownym ołtarzem autorstwa Wita Stwosza na czele. Kunszt z jakim go zrobiono, to po prostu klasa światowa! Nie inaczej ma się sprawa z witrażami, w których spore okna, dzielą się na gigantyczną ilość malutkich obrazków, tworząc w ten sposób śliczne mozaiki ważnych w dziejach kościoła katolickiego scen. Jednak ma to też swoje wady, gdyż rozmiar małych witraży niemal uniemożliwia dokładne ich obejrzenie.
Tak więc, z kościoła Mariackiego wynieśliśmy jak najbardziej pozytywne wrażenia i powoli rozstaliśmy się, udając się każdy w swoją stronę.
 

Offline Tantalus

  • Master Engineer
  • Redaktor+
  • ************
  • Wiadomości: 4470
  • Idol nastolatek
    • Skype
    • Zobacz profil
Korepetytorium
« Odpowiedź #35 dnia: Października 08, 2006, 09:51:53 pm »
Poprawność ortograficzna pewnie jest zachowana, to napiszę ci, co brzmi jakoś tak niebardzo IMO i jak by to można było zmienić, żeby lepiej się czytało.

Cytuj
w osiem osób

Wraz z ośmioma przyjaciółmi/kolegami/znajomymi brzmi lepiej

Cytuj
Oczywiście chodzi tu o nic innego, jak o kościół Mariacki

Oczywiście mowa o Kościele Mariackim/Mowa oczywiście o Kościele Mariackim

Cytuj
Wyruszyliśmy zaraz po lekcjach, prosto spod szkoły, tak więc ja, Konrad, Gośka, Dagmara, Kamil, Dominika, Aga orz Marcin w jakieś pół godziny dotarliśmy na krakowski rynek mogąc podziwiać cel naszej „podróży” w całej okazałości.

Wyruszyliśmy zaraz po lekcjach, prosto spod szkoły. Konrad, Gośka, Dagmara, Kamil, Dominika, Aga, Marcin oraz ja, dotarliśmy na krakowski rynek w ciągu pół godziny, mogąc w końcu podziwiać cel naszej podróży w całej okazałości.

Cytuj
A doprawdy jest na co popatrzeć, bo ta majestatyczna budowla robi całkiem spore/wielkie wrażenie, zwłaszcza dzięki swoim dwóm strzelistym wieżom, które znacząco dodającym wysokości tej świątyni.

Cytuj
Jednak to nie zewnętrzna strona nas interesowała, więc czym prędzej przekroczyliśmy próg (co ciekawe, w środku kościoła jest znacznie ciemniej, niż pokazują to jego liczne fotografie) i naszym oczom ukazał się ogromny ołtarz, w 1477 wykonany przez Wita Stwosza.

Jednak to nie zewnętrzna strona budowli nas interesowała. Czym prędzej przekroczyliśmy próg kościoła, aby wreszcie ujrzeć ogromny ołtarz, wykonany przez Wita Stworza w 1477 roku.

Cytuj
Nie wydaje mi się, by po pierwszy rzucie oka na wnętrze kościoła kogokolwiek uwagę mogło skupić coś innego niż owo arcydzieło, swoim wyglądem przypominające ikonę o powierzchni kilkudziesięciu metrów kwadratowych, przedstawiającą Maryję w siedmiu różnych scenach, od zwiastowania, aż do umieszczonej na środku śmierci NMP.

Ołtarz NMP jest tym punktem, na którym skupia swoją uwagę każdy nowoprzybyły wierny. Rozległe na kilkadziesiąt metrów kwadratowych arcydzieło, przedstawia Maryję w siedmiu różnych scenach, od zwiastowania, aż do umieszczonej na środku śmierci.

Cytuj
Chcieliśmy przyjrzeć się ołtarzowi z bliska, ale niestety konieczność płacenia za podejście do niego okazała się oponentem na tyle silnym, że skutecznie odepchnęła nas od tego zamiaru.

Cytuj
Jest to ukrzyżowany Jezus Chrystus zwisający z sufitu. Rozmiary tego krzyża, naprawdę niejednego są w stanie przyprawić o silny zawrót głowy, zwłaszcza, że sięga on tylko do połowy wysokości kościoła, a i tak ostatnią rzeczą jaką można o nim powiedzieć, to to, że jest niewielki.

Jest to ukrzyżowany Jezus Chrystus, do połowy wysokości kościoła zwisający ze sklepienia. Romiary jego krzyża przyprawić mogą o silny zwrót głowy.

Cytuj
Innym elementem, na którym w ósemkę staraliśmy się skupić, były witraże, zarówno te na bocznych ścianach, jak i owe te umieszczone ponad ołtarzem.


Cytuj
Ogromne szyby, podzielone są na małe kwadraciki (w wielu przypadkach opisane zostały na złotych okręgach), które to zawierające w sobie dziesiątki, jeśli nie setki ważnych scen z historii religii Kościoła Katolickiego, misternie wykonanych przez Józefa Mehoffera oraz Stanisława Wyspiańskiego.

Cytuj
Szkoda tylko, że bliższe przyjrzenie się owym witrażom w zasadzie okazało się dla nas niewykonalne, gdyż ich rozmiary nie pozwalały na komfortowe wpatrzenie się w nie.

Szkoda tylko, że, z racji na ich rozmiary, nie mogliśmy się im przyjrzeć.

Cytuj
Poza tym, Moją uwagę udało się przykuł również monstrualnych rozmiarów stalowym żyrandolom, które mimo, iż zwisają od samego sufitu, to znajdują się nisko nad powierzchnią posadzki, rzucając na wnętrze kościoła blade światło, które zdaje się nadawające ~mu jakby mistycyzmu, co bez wątpienia dodaje Mariackiej bazylice uroku.

~ Bazylice Mariackiej uroku i mistycyzmu.

Cytuj
Tak naprawdę, to Nie spędziliśmy wewnątrz zbyt wiele czasu, jednak ten moment te kilka chwil, które tam spędziliśmy, pozwoliły mi w pełni docenić majestat tej wspaniałej budowli, w której każdy element zdaje się być wykonany jeszcze lepiej od z jeszcze większym kunsztem i precyzją co poprzedni, z przecudownym ołtarzem autorstwa Wita Stwosza na czele.

Cytuj
Nie inaczej ma się sprawa z witrażami, w których spore okna, dzielą się na gigantyczną ilość malutkich obrazków, tworząc w ten sposób śliczne mozaiki ważnych w dziejach kościoła katolickiego scen. Jednak ma to też swoje wady, gdyż rozmiar małych witraży niemal uniemożliwia dokładne ich obejrzenie.

Ilość maluteńkich obrazków zawartych w mozaikach olśniewa, chociaż trudno jest ogarnąć jej rozmiar.

Cytuj
Tak więc, z kościoła Mariackiego wynieśliśmy jak najbardziej pozytywne wrażenia i powoli rozstaliśmy się, udając się każdy w swoją stronę.

Po udanej wycieczce, z której wynieśliśmy tyle pozytywnych wrażeń, rozstaliśmy się i każdy udał się w swoją stronę.


Holy crap, powinny mi się za to ze dwa posty do licznika nabić.

Offline Zell Dincht

  • Blade Dancer
  • ********
  • Wiadomości: 1460
  • Dzielny Mały Toster
    • Zobacz profil
Korepetytorium
« Odpowiedź #36 dnia: Października 15, 2006, 05:33:11 pm »
Hmm... Orientuje sie moze ktos na forum w jezyku niemieckim?  
"Zapewne, ponieważ jesteśmy tak stworzeni, że porównywamy wszystko ze sobą i siebie ze wszystkim, więc szczęście i nieszczęście zależy od przedmiotów, z którymi się porównywamy, i przeto nie ma nic niebezpieczniejszego nad samotność. Wyobraźnia nasza, z natury swej skłonna do wzlotów, żywiona fantastycznymi obrazami poezji, stwarza sobie tłum istot stojących na różnych szczeblach, wśród których my stoimy na najniższym i wszystko prócz nas wydaje się wspaniałe, każdy inny jest doskonalszy. A dzieje się to w sposób zgoła naturalny. Czujemy często, że nam czegoś brak - i zda się nam, iż własnie to, czego nam brak, posiada ktoś inny, któremu też przydajemy i to wszystko, co my mamy, i nadto jeszcze pewne idealne zadowolenie. I oto szczęśliwiec jest zupełnie gotów - nasz własny twór!"

Offline Tantalus

  • Master Engineer
  • Redaktor+
  • ************
  • Wiadomości: 4470
  • Idol nastolatek
    • Skype
    • Zobacz profil
Korepetytorium
« Odpowiedź #37 dnia: Października 15, 2006, 06:04:13 pm »
Gipsi jest podobno niezły w niemieckim... z nim na GG pogadaj może.

Offline Kazumaru

  • Komercyjny chłopak
  • SuperMod
  • ***********
  • Wiadomości: 3357
  • Forbidden Lover
    • Zobacz profil
Korepetytorium
« Odpowiedź #38 dnia: Października 15, 2006, 06:36:23 pm »
No ja jako tako... znaczy sie mowic umiem dobrze bo sie nauczylem podczas wielu wyjazdow do niemiec, no i ogladajac od dziecka anime na niemieckiej TV ;] Pozniej mialem w Technikum 4 lata (tylko ofkoz sien ic nie uczylem bo z anime wszystko kumalem i wyjazdow ;]) to jako tako umiem, po za tym Wizard umie tez troche. No i Glenn z tego co przyczailem a o co chodzi?


If I ever hear you say another women's name in your sleep you'll wake up the next morning with your joystick missing... got it?

Offline RadicalDreamer

  • Yume
  • Wanderer
  • *******
  • Wiadomości: 835
    • Zobacz profil
Korepetytorium
« Odpowiedź #39 dnia: Października 15, 2006, 07:11:09 pm »
Za dobrze nie operuje tym językiem ale trochę wyrazów znam, więc jeśli będe mógł w czymś pomóc to służe uprzejmie.
« Ostatnia zmiana: Października 15, 2006, 07:12:51 pm wysłana przez RadicalDreamer »