1. Polskie komedie romantyczne, szczególnie "Nigdy w życiu" - Po jaką cholerę robić 86 nowych filmów o podobnej budowie "Niezadowolona z życia 40 - stka spotyka wreszcie mana swoich marzeń, który ją zdradza, ale potem i tak są "in love". Właściwie przebolałem tylko "Idealnego faceta dla mojej dziewczyny". Ale "Nigdy w życiu"... Boże, widziałem to już z 20 razy na SAMYM TVN. To chyba wystarcza.
2. Wszystkie filmy z Dyniogłowym - To potrafi być zabawne, ale ambitny widz raczej nie znajdzie tu niczego godnego uwagi - Gore, gore, gore. Więcej gore. I wszyscy(Absolutnie wszyscy, pomijając może dwóch głównych bohaterów/jednego z nich) giną w mniej lub bardziej przyjemny sposób - Wyprucie wnętrzności(Które nieodmiennie wyglądają jak podroby), poszatkowanie kawałkami szkła, skręcenie karku, spalenie w piecu(Tylko trupy). Jedyne, co naprawdę mi się spodobało w tych filmach, to sam Dyniogłowy - To nie jest 3 - metrowy kafar z 2 - metrową szczęką. To niesamowicie wątły, chudy, nieco wyższy od człowieka stwór. A, porusza mnie także głupota większości bohaterów - Wszyscy do niego strzelają, wpakowują w niego cały magazynek, choć wiadomo, że nic to nie da - Dyniogłowy jest właściwie wszystkoodporny.
3. Bloodrayne - Oh shit. Widziałem tylko końcówkę(Rayne vs Starszy Gość, który chce kozaczyć) i wystarczy mi do końca życia: Najpierw dziewczyna zbiera baty, po czym po jakiejś kwestii wielkiego złego Rayne błyskawicznie zeruje hp gościa ot tak. Eff...
4. Power Rangers - Nie muszę chyba uzasadniać, prawda? Jedyne image niektórych potworków jest znośny.