Jeżeli chodzi o mrożonki i inne fast foody, to jest to dla mnie hmm...
guilty pleasure (nie znalazłem satysfakcjonującego tłumaczenia). Ostatnio trochę mniej jem takich gówien, ale jakiś czas temu sporo tego wcinałem. Przede wszystkim mrożone pizze, głównie te od Dr. Oetkera, czyli Rigga i Ristorante. Rigga to oczywiście buła, ale w klasie tanich mrożonych pizz jest ok (moja ulubiona to serowa). Ristorante jest zajebiste - oczywiście daleko temu do prawdziwej pizzy, ale jest niezłe.
Z innych tego typu szajsów to miałem przez chwilę fazę na zapiekanki mrożone (też Oetkera), doprawione dodatkowo sosem czosnkowym. Do dzisiaj lubię też te takie bagietki ziołowe/czosnkowe czeskiej produkcji, które się ostatnio na rynku pojawiły. Strzelam, że z tej klasy produktów są też relatywnie mało niezdrowe.
No i do dzisiaj jestem fanem gotowych dań Frosty. Wpierw miałem fazę na Paellę, ale przeżarła mi się i dziś preferuję Mexican Chicken.
ostatnio muszę przyznać, że w moim menu zagościła przynajmniej raz w tygodniu pozycja obowiązkowa - kupuję czteropak, i cały zestaw tzw. przypinania, do tego mąka, drożdże i robie sobie sam pizzę. żadnych mrożonek ani nic. potem mam wieczory o nazwie pizza, browar i film/mmo XD. i wychodzi taniej niż... zaraz, u siebie to nawet nie miałbym gdzie zamówić by mi dowieźli XD a mrożonki z biedronki mnie przerażają o_O
Pizzy zrobienia to bym się na razie nie podejmował, ale dobrą opcją na ciasto są te takie gotowe spody, które w formie mrożonej można kupić w lepszych hipermarketach. Co prawda wychodzą z tego zazwyczaj takie pizze drożdżówkowe, no ale z dobrym farszem to dalej może być zajebiste. Ja mam do takich pizz szczególny sentyment sięgający dzieciństwa - pizza na gotowym spodzie, z szynką, pieczarkami i ketchupem Włocławek wyraźnie kojarzy mi się do dzisiaj z... Powrotem Żywych Trupów heh. Oglądałem to w głębokim dzieciństwie (z 6 lat miałem pewnie) z moją siostrą i jej ówczesnym chłopakiem, i z całego filmu zapamiętałem wyłącznie smak tej pizzy, którą zrobiła na seans. Ahh, wspomnienia...
Jeżeli chodzi o moje osobiste kulinarne wyczyny, to wrzucałem to dawno temu moje przepisy na
Tantowy Naleśnior i
Jajecznicę po tantowemu. Naleśnior jest z tych opcji częściej przeze mnie wykonywany. Dziś przyzwoicie mi jeszcze wychodzą krewetki smażone, choć to żaden ambitny przepis (masełko, czosnek, nic wyjątkowo odkrywczego, może za wyjątkiem ostrej papryki). Do moich innych wartych wspomnienia osiągnięć należy wykonane przeze mnie pół roku temu ciasto:
Kruchy spód, śmietankowy krem Oetkera, mrożone truskawki i truskawkowa galaretka Gellwe na wierzchu. Nie ukrywam, że pod nadzorem mojej mamusi to robiłem, no ale wyszło. Udało mi się też upiec jagodowe muffinki Oetkera z dżemem jagodowym, no ale to gotowiec, małpa by to upiekła.